Uczucie jest uczuciem niezależnie od wagi. I może uświadomienie sobie tego jestpiewrwszym krokiem do odzyskania poczucia własnej wartości.
Pozdrawiam
Uczucie jest uczuciem niezależnie od wagi. I może uświadomienie sobie tego jestpiewrwszym krokiem do odzyskania poczucia własnej wartości.
Pozdrawiam
Zamieszczone przez Aneecia
Święta Prawda )))
Olu, ale niestety wiekszosc z nas, jak mi sie wydaje, grubym byla od dawien dawna, czyli rowniez w dziecinstwie. A potrafisz sobie wyobrazic, jakie dzieci potrafia byc okrutne, prawda? To nie ich wina, teraz to wiem, a wina ich rodzicow, ze pokazywali im, ze mozna obrazac innego, robic przykrosc. Wpajali im, moze i nieswiadomie, ale pewna swiadomosc, ze grube jest "beee", ohydne, i ze nalezy sie z takich ludzi smiac. Zreszta nie jestem psychologiem, wiec nie bede sie na ten temat dluzej rozpisywac. Chodzi mi o to, ze to, czego sie nasluchalam w dziecinstwie w bardzo umiejetny sposob pozbawilo mnie pewnosci siebie, nie pozwolilo nigdy mnyslec o tym, ze moge sie podobac, ze jestem atrakcyjna. To bardzo niesprawiedliwe i dzis sobie zdaje sprawe z tego, ze niepotrzebnie sie tym przejmowalam, ale wtedy bylam dzieckiem i czym nasiaklam wtedy, pozniej ciezko bylo usunac.
ja ciagle dokladnie pamietam to, ze dla mnie nie liczylo sie to, ze ja kogos zaczynam darzyc uczuciem, a raczej nnie wyobrazalam sobie, ze ten ktos moze to uczucie odwzajemnic, bo jak mozna pokochac takiego grubasa?? jak mozna sie z takim grubasem pokazac wsrod ludzi?? A pozniej...przeciez ja nie moge nikomu pokazac tych zwalow tluszczu, tych obrzydliwych fald itd. Ja sie wstydzilam sie, bo siebie nie akceptowalam. I takie gadanie (wybacz), ze uczucie to ciagle uczucie i waga tu jest niewazna do mnie by nie dotarlo wtedy. reszta sadze, ze ciagle do mnie nie dociera.
Czlowiek musi siebie lubic, akceptowac, musi umiec sie soba chwalic, podkreslac to, co ma ladnego, jednym slowem musi umiec sie "sprzedac" drugiemu czlowiekowi. A jak to ma byc mozliwe, kiedy nie jestesmy przekonani co do wartosci tego "produktu", a wrecz w nia nie wierzymy?! Nie da sie. Chyba, ze umie sie genialnie oszukiwac, ale ja na klamstwie niczego budowac nie chce.
Zatem, dziewczyny, robmy wszystko, zeby sie polubic, pokochac, zaakceptowac i wystawmy swoje niewatpliwe wdzieki na "sprzedaz". Niech sie o ten "towar" faceci bija!!
No ale ja ciagle ciekawa jestem waszych podbojow milosnych w rozmiarze xxl??? Pokazcie innym, ze mozna sie akceptowac rowniez wtedy i ze faceci potrafia nas kochac rowniez w rozmiarze mniej czy wiecej wielorybim
Ja nie mówię, że tołatwe
też zawsze byłam gruba i swoje usłyszałam - zarówno od znanych jak i obcych ludzi. Ale od czegoś trzeba zacząc. Ja zaczęłam od tego zdania, że moje uczucie nie poniża mnie a nobilituje tego kogo pokochałam. A później poszło dalej. Wcześniej myślałam, kiedy schudnę to ktoś mnie pokocha. To był koszmar, bo kiedy chudłam to nikt mnie nia zamierzał pokochac i tyłam i wszystkie porażki zajadałam. Ojciec mnie pytał dlaczego wszystkich kręcących się wokół chłopaków "oddaję" swoim koleżankom, a ja po prostu uważałam, że nie interesuję ich "jako dziewczyna" tylko jako kumpel. A to o czym piszesz rozumiem - ja myślałam, że jestem najbrzydszą dziewczyną pod słońcem - takim słoniem z włosami (to się chyba nazywa Mamut ). I dopiero kiedy ułożyłam się w środku znalazłam- hmm,nie ja znalazłam tylko przyplątał mi się wiosenny romans (śliczny chłopak - wtedy lat 19 - ja 23 i przynajmniej 15 kg nadwagi), który teraz jest moim mężem.
Nie mówię prawd absolutnych
ale jestm pewna, że gdzieś łazi Twój wiosenny romans tylko jeszcze się nie przyplątał.
Pozdrawiam
Ola
właśnie... nigdy nie zwracałam uwagi na mojego kumpla który potem stał się przyjacielem a teraz jest moimfacetem .... może to głupie ale walczyłam o niego wiele miesięcy odkąd sobie uświadomiłam ze go kocham i.... wywalczyłam. mimo wagi....
A ja dochodze do wniosku, ze ze "znalezieniem" faceta jest tak samo, jak z decyzja o odchudzaniu. Musimy do tego dojrzec, zrozumiec pewne sprawy i w nie uwierzyc. Inaczej ani rusz!
Czasami moze nam sie wydawac, ze takie gadanie o tym, ze mozna, ze da sie, ze trzeba uwierzyc, nic nie daje, ale to naprawde duzo daje, o czym sie przekonujemy dopiero, jak juz podejmiemy TĄ wazna decyzje, czy o odchudzaniu, czy o "wyjsciu" do facetow i kiedy zaczniemy widziec pierwsze efekty Bo w gruncie rzeczy, gdyby nie to gadanie, gdyby nie to forum, to wiekszosc z nas nigdy by sie nie napalila do odchudzania, nie poznala sposobow i metod na to, jak bezpiecznie i trwale schudnac, nie uslyszalaby tylu rad i nie wziela by sobie tego do serca. A tak...czytamy, czesto tak mimo chodem, ale duzo z tego zostaje w naszych glowkach. I coraz wiecej o tym myslimy, nawet tego nie zauwazajac. Wtedy rodza sie te trafne decyzje! Czy to o odchudzaniu, czy pokochaniu samej siebie
A u mnie było inaczej.
Całe życie byłam szczupła tak do 22,23 roku życia.
W pewnym momencie z 62 kilo przytyłam do 70. Zaczełam słuchac od rodziców jaka jestem gruba i zaczęłam się odchudzać. niestety niezbyt mądrze efekt jojo był coraz gorszy i gorszy, a ja wstydziłam sie pokazac starym znajomym, żeby znowu nie usłyszec " co ty jesteś chora czy w ciązy"/// i tak idiotycznym głodzeniem się a potem napadami podlodówkowymi doprowadziłam się do 95 kilo.... męża poznałam wcześniej jak jeszcze byłam szczupła, ale wychodząc za niego już byłam papuśna i to zdrowo.
I ciagle wierze w to, że gdybym wtedy ważac 70 kilo nie zaczęła idiotycznych głodówek tylko odchudzała się mądrze dziś problem wagi by u mnie nie istniał. Dziwne że teraz nagle jak jestem w okolicach wagi 82-83 rodzice uważają że świetnie wyglądam, ale zawsze dołaczą swoje - jeszcze trochę. Jestem strasznie grubokoścista i na dodatek do tłuszczyku moje kostki jeszcze wagi okładają
dziewczyny akceptujcie się, podobajcie sie sobie ---- i nie bądźcie pod wpływem innych
pozdrawiam
Uwielbiam ten watek...dziewczyny to co piszecie jest strasznie...podtrzymujace na duchu i wpajajace nadzieje...naprawde!
Dlatego nie daje mu zginac w gaszczu watkow
cześć
w pełni się zgadzam, że to wręcz porywający wątek zawsze kiedy wchodze na forum zastanawiam się czy jakaś dziewuszka nie dołożyłaq przypadkiem jakiejś cennej porady w tym aspekcie bo tutaj porady zawsze mile widziane i za każdym razem jestem zrozpaczona - bo porady znajduję tu rzadko.... mało kto dzieli się z innymi tego typu wrażeniami - ale to zrozumiałe - prywatność w końcu
pozdrawiam - i mimo wszystko zachęcam do naskrobania czegoś budującego na tym wątku
No wlasnie dlatego, sie pare razy tu wypowiadalam, zeby zmobilizowac te, ktore maja jakies doswiadczenia do zwierzen. Ale jakos opornie to idzie. CO jest dziewczyny???? Ciagle sie slyszy, ze to nie w wadze tkwi problem, ze wiele z nas jest samych (sprawe samoakceptacji juz przerabialysmy), wiec udowodnijcie to!!
Mnie zawsze zadziwialo, jak to mozliwe, ze zdarza mi sie zobaczyc na ulicach mojego pieknego miasta dosyc grube dziewczyny u boku calkiem szczuplych i niczego sobie ( czyt. przystojnych!) mezczyzn. Swego czasu usilnie doszukiwalam sie niewidomosci u tychze, ale na prozno :P heh zartuje! Dzis wiem, ze jesli ktos sie lubi/kocha/akceptuje, to problem nie istnieje. Pokazcie- te ktorym sie to udalo- jak mozna sie lubic/kochac/akceptowac reprezentujac wage wysoka i wyzsza i zarywac facetow. Podzielcie sie swoja historia No nie dajcie sie prosic, moze kilka zdan? hehe
Jestem pewna, ze watek ten jest popularny, bo sama swego czasu takich watkow w wolnych chwilach szukalam....chcialam odpowiedzi na pytanie, czy musze byc sama.
U mnie- jak sie juz "chwalilam" sprawa jest dosyc prosta- dopiero jak troszke (czyt. ponad 30kg) schudlam, dotarlo do mnie, ze moge siegac po facetow, kokietowac bezczelnie i czekac na reakcje. Przestalam sie bac wysmiania, odrzucenia (a przeciez odrzucona moze byc rowniez szczupla!!), poczulam sie pewniejsza siebie, atrakcyjniejsza. Szkoda ze dopiero wtedy, bo duzo mnie w zyciu ominelo, oj duzo
Ostatnio ktos dla mnie wazny plci meskiej, przyjaciel, ktoremu sie zalilam troszke zartujac przy tym, ze jak jego dziewczyna moze byc o mnie zazdrosna, niech tylko na mnie spojrzy!! (72kg przy jej pewnie 50kg robi roznice :P ), na co on mi odpowiedzial "dlaczego ty ciagle wszystko sprowadzasz do wygladu?"....nie spodziewalam sie takiej reakcji, ale...no wlasnie, dlaczego my musimy tak wiele rzeczy sprowadzac do wygladu?
To sie rozpisalam :P
Zakładki