-
cześć
wiesz co - wydaje mi się, że my sprowadzamy wszystko do wyglądu z jednej strony dla samoobrony <to nie jest reklama partii politycznej - broń Boże > z drugiej strony - jeśli się komuś żalimy, że jesteśmy grube i co za tym idzie brzydkie - podświadomie liczymy na to, że ten ktoś powie : no co Wy - wcale tak nie jest! - i często ludzie tak mówią - z grzeczności, żeby nas podbudować...bo często tego nam trzeba, żeby ktoś powiedział - ej - nie jest tak źle - wtedy zaczynamy w to wierzyć, ale wierzymy tylko chwilkę - do następnej porażki - wiele z nas uważa nadwagę za swoją największą wadę - nie wiem czy to jest odpowiednie słowo - i eksponując to w swoich wypowiedziach - odwracamy uwagę od innych wad - na tym polega właśnie wspomniana przeze mnie samoobrona - bo jeśli ktoś wie, że jesteśmy grube - wcale nie musi wiedzieć, że przy tym jesteśmy szczerbate, czy mamy inne wady - fizyczne, czy te co tkwią wewnątrz nas... powiem krótko i szczerze - jesteśmy tchórzami i idziemy na łatwiznę - bo o wiele ciężej żyłoby nam się ze świadomością większej ilości wad niż tylko nadwaga i wychodzi to na jaw dopiero wtedy gdy sporo schudniemy...wtedy - akceptujemy siebie - wtedy nasze duże nosy wychodzą na światło dzienne - i wtedy zaczynają się kolejne problemy!!! bo nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo!!! dlatego nie tylko te grube są odrzucane, odrzucane są te, które uciekają przed światem! kurde...i ja to piszę???? skoro wiem, że tak jest, dlaczego tak trudno jest mi to zaakceptować, pogodzić się z faktem, że nawet teraz ważąc te 81kg < fakt faktem nie 99 > nie potrafię wyjść do ludzi i spojrzeć im bezczelnie w twarz z miną która mówi : ja wiem, że Ty też masz wady - może inne i mniej widoczne niż moja, ale czy Tobie jest łatwo???? przecież faceci też mają wady!!!!< czasem więcej od nas > jak oni to robią, że się akceptują???? że podobają się nam ze swoimi wadami???? co tkwi w naszej psychice, że jesteśmy same??? <uwaga - to pytanie zadałam do siebie >
ok, koniec tych rozważań - jest już późno - chyba powinnam się już położyć
pozdrawiam
-
Podciagam do gory i prosze o jakas mila love story, zmilujcie sie dziewczyny (a moze jakis pan sie wypowie, hmmm, szkoda, ze tu nie wpadaja panowie, to by moze mogli powiedziec osobiscie, co mysla o przebojowych, kokietujacych laskach-grubaskach! hehe
A moze to jest tak, ze te grubaski, ktore sa z mezczyzna, te ktore sa mezatkami, to przytyly po slubie?? I ich mezczyzni tak ich mocno kochaja, ze im nie przeszkadza, ze sa okraglutkie?? Jak to jest?? Moze mala ankietka- moze wpisalybyscie tylko "gruba przed slubem/znalezieniem faceta" albo "gruba po slubie/znalezieniu faceta" ?
No robie co moge, zeby ten watek rozerwac troche, bo mam do niego slabosc hehe
-
Mojego faceta poznałam, gdy ważyłam kilkanaście kilogramów więcej niż teraz. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jemu (uwaga) zawsze podobały się i podobają nadal szczupłe dziewczyny. Szok, co nie? Ślubu nie mamy, ale to nie ma znaczenia, to tylko formalność.
Nikt nie jest idealny, na szczęście ludzie mają taką właściwość, że niektóre wady u partnera nie przeszkadzają im. I tak dla jednego faceta kobieta przy kości może stać się bardzo smakowitym kąskiem, a dla innego taka sytuacja uczuciowa byłaby skuteczniejsza niż wiadro zimnej wody. :P
Sekret w tym, żeby przygruchać sobie pana z tego pierwszego rodzaju, a to trudne nie jest, naprawdę. To, czy pan jest z pierwszego rodzaju, podpowie intuicjia, a dalej wystarczy już tylko postarać się zaakceptować siebie przynajmniej odrobinę i uwierzyć, że ma się szansę (bez tego klapa) być sobą, uśmiechać się, rozmawiać, rozluźnić się Zresztą pisałam chyba już o tym. Sprawdźcie same, to działa i nie boli.
-
jest ciep;utko:)
czesc dziewczyny,przyznaje sie,ze nie byłam tu juz dużo,dużo czasu,przez kilka dni nikt nic nie dopisywał i myslałam,ze wątek umarł.Tymczasem watek rozrósł sie do 3 stron-strasznie się z tego cieszę.No coż,jesli chodzi o mnie,to znow zarzuciłam odchudzanie(nie lubie siebie za to),nadal nie mam nikogo i postanowilam,ze już nikogo szukać nie będę-widocznie nie jest mi pisane bycie z facetem.wiem,że jest wiele puszystych lasek,ktore mają swoich misiów,ale ja mimo wszystko recepty na związek nie mogę znależć.Nie chce nawet myśleć,ze to wina mojego charakteru,bo nie dość,że nie lubię siebie za wygląd,musiłabym znielubić się też za charakter,a ludzie mowią,że ten mam świetny.Więć wolę wszystko zwalić na wygląd.Kurczę faktycznie jakis facet mogłby sie odezwac na forum i nam cos poradzic.Tzrymajcie sie i jakbyście miały kogoś dla mnie,to....:P
ps.tak studiuję na UG
-
No!! tego watku szukalam :P Wiecie ile stron musialam przegladnac :P hehe
Jak tam wasze perypetie z facetami??? Jakies sukcesy nowe?? A moze niestetyy porazki?? Gadac
Poza tym, mamy przeciez tu kilku panow, moze oni nam opowiedza, tak szczerze, co faceci mysla o nas z nadprogramowym bagazem? Moze to bedzie jakas dodatkowa mobilizacja
-
No i panowie sie nie wypowiedzieli,wątek upadl,a ja wciaż jestem sama i nie mam pojecia,jak to zmienic. Może czekać, a wszystko przyjdzie w swoim czasie?
-
Wątek świetny, dlatego podciągam do góry :]
I dodam coś od siebie... jeszcze nigdy nie byłam w żadnym prawdziwym związku, na pewno z takich powodów jak nieakceptowanie siebie, nie lubie siebie i daje to odczuć innym. Co prawda są dni gdy nie wychodzilabym z domu...są też dni uśmiechnięte...
Hmmm poznałam kogoś rok temu na czacie, Jarek prosił już o spotkanie w lutym...marcu, a ja NIE NIE NIE i NIE...z powodu mojej tuszy, tyle miesięcy tkwił w niewiedzy dlaczego nie chce się z nim zobaczyć...dopiero niedawno mu powiedziałam "dlaczego"....i nie zrezygnował z tego by poznać mnie osobiście, jednak tyle się wycierpiałam ze strony chłopaków że teraz nie potrafię przekonać siebie samej że jest ktoś kto mnie akceptuje i chce poznać...ciągle jest ta myśl "w rzeczywistości wszystko wygląda inaczej, wcześniejsze słowa w starciu z realnym życiem tracą na wartości"
Staram się by moja przemiana była również drogą do akceptacji siebie, odnalezienie kobiecości która gdzieś się po drodze zagubiła....
-
hmm... no to ja też się wypowiem...
dnia 1 maja 2004 roku byłam z koleżankami na koncercie z okazji wejścia do UE na Targu Węglowym w Gdańsku... było nudno, bo ja raczej nie przepadam za zespołem Łzy (ale nie potępiam ) więc poszłyśmy na piwko do pubu Malarnia...i tam rozsiadłyśmy się przy stoliku a ja i koleżanka zeszłyśmy na dół po piwko dla reszty (tutaj wspomnę że Dominika ma 176 cm i jest szczuplutka, Kasia ma około 170 i jest normalnej budowy, Paulina ma 168 cm i też jest dość zgrabna, a Koko-Paulina, która zeszła ze mną po piwo wtedy ważyła około 80 kilku kg, przy wzroście 167 cm, i dodam koniecznie że ma dość pokaźny biust, co później okaże się bardzo istotne w całej historii, a ja wtedy ważyłam coś koło 100 kg ) no i przy zamawianiu piwka zastanawiałam się co wziąć i chłopak siedzący przy barze zaproponował mi krupnik, z ciekawości kupiłam sobie to coś (wódka miodowa) no i odwracam sie żeby iść a on pyta czy mógłby sie do nas przysiąść bo jest sam, znajomi nie przyszli, i tak sie potoczyło, że sie przysiadł.. okazało się, że też uczy sie francuskiego i jest na pierwszym roku prawa... rozmawiał ze wszystkimi dziewczynami, kokietował, podrywał itp. później Kasia i Dominika poszły i zostałam ja, Koko i Paulina... (teraz polecimy tak szybciutko bo jak zacznę opowiadać ze szczegółami, to żadna z Was nie przeczyta do końca ) no i jak zostałam z nim sama to doszło do pocałunku.. (podkreślam że byłam już po kilku drinkach)... a jak ja i Paulina poszłyśmy do wc to Robert zaczął zalecać się do Koko... troche mi sie dziwnie zrobiło.. ale to nic... następnego dnia umówił sie z nią na korepetycje z francuskiego... ale Koko powiedziała mi że nie pójdzie... po 2 tygodniach miałam iść z nim na piwo ale wyszło tak że przyszedł do mnie do domu... oczywiście zadzwoniłam wcześniej do Koko czy może przyjść też bo tak głupio siedzieć z prawie obcym człowiekiem w domu.. okazało sie że przyszli razem no i później okazało się że są parą od 2 tygodni, co mnie zabolało, ale tylko dlatego że przyjaciółka mi nic nie powiedziała... potem Koko trafiła do szpitala... ja siedziałam u niej codziennie... a on przyszedł 3 razy w ciągu 2 miesięcy... później zerwali i on do mnie wydzwaniał żebym porozmawiała z Koko, ale ona nie chciała z nim być... później wyszło tak, że spotykałam sie z nim coraz częściej.. chodziliśmy na piwko... byliśmy na koncercie... i tak trwała ta znajomość przez 3 miesiące.... traktowaliśmy sie tylko jako kolega i koleżanka.. ale przyznam że zaczęło mi zależeć mimo że wiedziałam że to człowiek któremu nie można ufać... ale pewnego lipcowego wieczoru doszło do czegoś do czego dojść nie powinno... mniejsza o to... w każdym razie historia kończy się w tym momencie.... i chciałabym powiedzieć w tym miejscu że byłam głupia bo mu zaufałam... ale tak naprawde nie żałuje... bo dzięki niemu przez te 3 miesiące czułam sie jak kobieta... czułam że w jakiś tam sposób mu zależy na tej znajomości... ważyłam wtedy 100 kg... a jednak zwrócił na mnie uwage... jednak chciał całować moje usta... chciał spędzić ze mną noc... ale tylko jedną.... cóż... niech żałuje bo stracił Skarb
... a druga historia jest zdecydowanie krótsza... poznałam przez internet chłopaka... Marcina... rozmawialiśmy codziennie... wiedzieliśmy jak wyglądamy... on zaczął mi wciskać teksty typu że mnie kocha itp... obiecywał złote góry... ale podchodziłam do tego z ogromnym dystansem... ale przyznam że było mi miło... a w momencie kiedy się spotkaliśmy przypadkiem w klubie w którym pracował jako ochroniarz... niby też było ok... ale potem przestał się odzywać... cóż... kolejny facet który stracił Skarb
-
hmmm...ile my musimy się nacierpieć przez tych facetów
Muszę się przyznać,że z facetami to było różnie.Miałam dużo kumpli z którymi mogłam pogadać o wszystkim i na każdy temat ale to nie było to brakowało mi drugiej połowy.Na każdej imprezie jak widziałam dziewczyny w objęciach swoich facetów zazdrościłam im,że są piekne,szczupłe i nie są same jak ja.Zadawałam sobie pytanie dlaczego to nie jestem ja I nigdy nie zapomnę daty 10 luty 1996 poznałam chłopaka,który zresztą jest dzisiaj moim mężem ,mamy rocznego synka w krótce 11 lat Pozdrawiam
-
Tak sobie czytam Wasze posty i bym przedstawił męski punkt widzenia na tę sprawę ale chyba sobie odpuszczę
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki