-
Kurcze...zaczynam coraz bardziej wątpić, że to się może udać
Wieczorami nie potrafię się powstrzymać od podjadania...dodatkowo: jak mam zjeśc obiad, to kiedy zjem małą porcję wydaje mi się, że zjadłam za mało..i iodrazu (nie czekajac na sygnały z żołądka) idę nałożyć sobie więcej
Co jest ze mną nie tak??
Za każdym razem jak zaczynam dietę mój chłopak patrzy na mnie z politowaniem i mówi: "Heh, który to juz raz w tym tygodniu?? Idę do sklepu - kupić ci czekoladę?? "
....a ja się tylko wściekam..a jak się wściekam to jem..więcej i więcej....
Przy obecnym chłopaku strasznie przytyłam...jak tucznik w oborze....1,5 roku...15 kg. od samych wakacji 2005..11 kg.
Czy już zawsze będę grubą świnią???
-
Droga Weroniko.
Przeczytałam sobie właśnie Twój wątek, zwróciłam najpierw uwagę na wiele podobieństw.. mamy tyle samo lat, ten sam problem i podobne wymiary..
Jak widzisz w podpisie - zaczęłam dietę w grudniu. Mając na liczniku.. 110kg. A dziś ważę 80kg . Tak więc - na wstępie - na wakacje życzę co najmniej siódemki z przodu, ale takiej już bliżej 6tki.
Niestety, święta łatwe nigdy nie są dla grubasków - dużo wyzwań. Ale najważniejsze jest właśnie to, o czym napisałaś - żeby się nie poddawać przez parę grzeszków - tylko dzielnie wrócić do diety. Powinnaś o tym pamiętać i za każdym razem - oby zdarzało się to jak najrzadziej - wracać do odchudzania.
Co do Twojego chłopaka.. to niemiłe z jego strony, że tak traktuje Twoje postanowienie. Ja m.in. ze względu na podejście mojego otoczenia w ogóle nikomu nie powiedziałam, że postanowiłam się odchudzać - dopiero po jakimś czasie mama zauważyła, że inaczej się odżywiam - i nie było żadnych złośliwych komentarzy, bo zdążyli dostrzec, że tym razem naprawdę poważnie podeszłam do sprawy. No i nadal to widzą teraz już tylko słyszę od nich słowa pochwały.
Ale stało się.. Myślę, że mogłabyś z nim porozmawiać - powiedz, jak bardzo Ci zależy na schudnięciu, i że tym razem chcesz zabrać się za to poważnie i MIEĆ W NIM WSPARCIE, a nie tylko słyszeć złośliwe komentarze i brak wiary. Może go to ruszy i zrozumie, że mógłby Ci pomóc i tym samym na coś się przydać wydaje mi się, że warto spróbować.
Wieczory - też miałam z tym duży problem, strasznie dużo jadłam (chociaż, ogólnie rzecz biorąc, napychałam się 24h na dobę). Ale powiedziałam sobie NIE i jakoś zaczęło wychodzić - jeśli wieczorem jesteś głodna to zajmij się czymś, np czytaniem książki albo odwiedzaniem forum dużo pij i staraj się nie myśleć o głodzie. Z czasem nawyk wieczorowego jedzenia zniknie.
Obiady - robię codziennie tyle, ile mam zjeść - i nic więcej. Wtedy nie da się po prostu nałożyć więcej, bo nie ma czego A jak ewentualnie robię na dwa dni, to myślę, że przecież musi zostać na jutro Warto też przed jedzeniem wypić szklankę wody albo herbaty. No i podstawy - jeść przy stole, powolutku, koncentrując się na jedzeniu - wtedy naprawdę czujesz, że jesz i sprytnie oszukujesz zmysły - mimo, że zjadasz mniej niż zwykłaś przez ostatnie półtora roku albo i więcej, to wrażenie jest zgoła inne i szybciutko jesteś najedzona i zadowolona, o!
Podpisuję się pod tym, co napisała Ci już jedna z dziewczyn - ostrożnie z tymi płatkami na śniadanie bo mimo, że to Fitness, to i tak mają sporo kalorii.
Dla mnie też śniadanie jest najważniejsze i staram się, żeby było jak najbardziej obfite przy jak najmniejszej ilości kalorii - do tego idealne są warzywa i owoce. Wiosna jest, więc i pysznych warzyw mnóstwo.
Mój przepis na śniadanie, który polecam: sałatka z dwóch średnich pomidorów, zielonego ogórka i dwóch ogórków kiszonych - wychodzi tego pełna micha, a ma w sumie ~100kcal. Do tego dwa wafle ryżowe z chudą szynką drobiową - i mam 200kcal śniadania, a jestem bardzo najedzona. Polecam!
Z herbat wszelakich - polecam Pu-Erhy i ogólnie czerwone herbaty - pobudzają układ trawienny i wspomagają metabolizm - więc bardzo dobry i naturalny sposób na wsparcie dietki
Jeśli chodzi o ćwiczenia - niestety, taka prawda, przy nadwadze trzeba uważać, sama się już przekonałaś. Na początku w ogóle się za nie nie zabierałam - potwornie bolały mnie kolana. Lepiej zastąpić je spacerami i - jeśli masz ochotę - basenem. Z czasem zgubisz parę kilogramów, poprawisz sobie kondycję i ćwiczenia nie będą już takie problematyczne
Mam nadzieję, że Ci się uda i że moje "mądrości" na coś się przydadzą . Początki są trudne, wiemy to wszystkie aż za dobrze, wspominając tysiące prób.. ale zapytaj sama siebie, dlaczego niby ta próba nie mogłaby się udać? Ja myślę, że może musisz tylko się zaprzec i pamiętać, że robisz to przede wszystkim dla siebie. Niech inni myślą co chcą - a Ty im dowiedziesz, że POTRAFISZ - z ich wiarą w Ciebie czy bez niej. My w Ciebie wierzymy.
Ściskam i życzę powodzenia
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Cauchy....ale mam dzięki Tobie motywację
Dziękuję Ci Kochana!!!
A tak gratis: Gratuluję...jejku 30 kg. - WOW!!!
Jesli mogę mieć do Ciebie małą prośbę,to..proszę pojawiaj się w moim wątku jak najczęściej, dzieki Tobie i "innym kobietkom, którym się udało"...będę silniejsza
A już myślałam, że to będzie monolog
Co do mojego chłopaka - trochę rozumiem dlaczego tak myśli..ileż to razy mówiłam mu..zamiast kwiatów chcę owoce...a po dwóch dniach mówiłam ściszonym głosem...jak idziesz do sklepu..kup mi czekoladę
On sam nie należy do szczupłych..ma BMI ok. 28 ...ale jest mężczyzną i myśli, że wcale nie jest tak źle...to tylko kobieta jak ma kilogram nadwagi już płacze i chowa się w kącie
Musze się zapisać gdzieś na jakiś sport..pamiętam jak w zeszłe wakacje chodziłam na aerobic i jogę, byłam na tysiaku...czułam się wtedy....naprawdę szczęśliwa
To musi wrócić!!!
Jeszcze raz dziękuję Ci Cauchy za wsparcie
-
witam cię veris!!!
a do którego liceum chodziłąś? w gdyni? moze do 3?
co do dietkowania i ćwiczeń- wiesz chyba sęk w tym żeby to nie było tylko "na wakacje", ale na zawsze.......................................
pozdrawiam cię serdecznie i życzę zqawzięcia!
-
Ehhhh...no właśnie mój problem polega troszkę na tym, że mobilizuję się na 2 miesiące przed wakacjami...w wakacje się smaruję( ) i dietkuję..a potem kiedy można się skryć pod wielgachnym swetrem..odpuszczam
Nigdy nie potrafię doprowadzić niczego do końca
Grrrrr...
A co do Liceum..chodziłam do II LO w Rumi..tak jakoś wyszło A Ty??
-
Śniadanie 7:00:
• 1 szklanka (poj. 250 ml.) Płatków Fitness z owocami i jogurtem
• 200 ml. Mleka 0,5 %
• 2 łyżeczki Mieszanki nasion z płatkami owsianymi i otrębami ze śliwką
• 200 ml soku pomarańczowego Tymbark Brazylijska Pomarańcza
• Tabletki Beta Karoten*1, Cerutin*2
• 0,5 l. Herbaty Slim Figura Spalanie
Oto mój dzisiejszy poranny posiłek - nie jestem w stanie zejść na mnie kcal na śniadanie, bo chyba umrę Takie mi odpowiada, tylko nie wiem ile kcal ma ta 1 szklanka płatków
Zamzięłam się..pomimo durniastych uśmiechów mojego chłopaka
Musi być tak jak chcę JA!!!
-
Veris rozumiem Cie bardzo dobrze... W zeszlym roku udalo mi sie osiagnac 74 kg - 75 cm w pasie... przy moim wzroscie 174 i grubych kosciach wygladalam juz ladnie, no ale wakacje w domku rodzinnym, brak czasu na fitness ze wgledu na tegoroczny mlyn na uczelni... i pojawilo sie 84... Czulam sie fatalnie rozgoryczona, nieszczesliwa i placzliwa, ale teraz znow jestem na dobrej drodze
Wierze, Ze i Tobie i mnie sie uda tym razem Ciesze sie , ze czujesz zapal, mam nadzieje, ze bedziesz go czuc do ostatniego dnia dietki
Pozdrawiam
-
Aaaa i rowniez jestem fanka duzych sniadan Swietnie nakrecaja przemiane materii
-
Tiara..dziękuję Ci bardzo za wsparcie !! Jest mi potrzebne...
Przed chwilką na jednym z wątków napisałam coś takiego:
Ehhh...ja chyba jednak wolałabym już być sama - ciągnie się ten durniasty związek w nieskończoność Chyba mam dosyć !!
Mój facet na moje słowo "dieta" reaguje śmiechem...bo już tysiąc razy mówiłam "..od dzisiaj zaczynam"...dodatkowo zamiast mnie wspierać i kupować owoce..przynosi mi lody, chipsy, czekoladę - czasem mam wrażenie, że robi tak, żebym jako spaślak nie spodobała się innemu Jest paranoicznie zazdrosny!!!
Ehhh...lepiej było samej!!! Wtedy byłam szczuplutka, miałam na wszystko czas..ehhhh...
I wiecie co...to jest prawda..jest tylko jeden drobny problem....mieszkamy razem..więc trochę trudno się tak rozstać z dnia na dzień....dodatkowo..jeszcze studiuję...więc w sumie jestem wiecznie bez grosza...
Muszę zacząć poważne rozmowy.. ..po raz tysięczny...
-
Uuu no to brzmi nieciekawie...
ja jestem w szczesliwym zwiazku, moj ukcohany raczej specjalnie nie angzauje sie w moje diety, ale cieszy sie ze mna gdy cos tam mi spadnie. On nie jada slodyczy, chipsow i innych niezdrowych rzeczy, bo nie lubi. I raczej krzywo na mnie patrzy jak ja cos takiego wsuwam:P Ale oczywiscie to nic w stylu " Nie żryj tego grubasie", ale " No i po co to jesz? Potem bedziesz mi marudzila , ze za duzo zjadlas..."
Moze sprobuj mu wyjasnic, ze to dla Ciebie wazne i ze Ci bardzo przykro , ze on nie potrafi tego zaakceptowac a wrecz Ci przeszkadza...
Ile razem mieszkacie?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki