-
-
no, no, no! co to moje piekne oczy widza?! piekny suwaczek! Fjordingu - wielkie gratulacje! naprawde jestem pelna podziwu jak pieknie kiloski Ci spadaja
jesli chodzi o ulubione ciuchy - ja mam poki co maly problem, bo ubiegloroczne ciuchy nie wygladaja zbyt dobrze... i prawdopodobnie bede sie musiala przeprosic z maszyna do szycia i je pozwezac. i chyba sie za to wezme dzis
dzis tez wybieram sie na basen, bo rano mialam wstac i maszerowac, ale sie nie udalo.
Fjordingu - jakbys znalazla chwilunie to sie przypominam z mailikiem
a poza tym mam nadzieje, ze nasze spotkanie aktualne?
pozdrawiam
-
Dzięki, dziewczyny. Jakoś paskudnie nie mam humoru przez cały ten miesiąc i wszystko widzę czarno, ale nie daję się. Zawsze tak reaguję na złożoności finansowe w moim życiu, a sytuacja nie jest dobra ze względnu na całą masę wydatków bardzo wysokich.
Tak sobie tylko marzę, żeby dojść do tych 107, a potem góra JEDNO kg przybrać do końca miesiąca. W czwartek rano jadę do Poznania 1) zawieźć Tośkę (kota) do ciotki na lato 2) celebrować imieniny Babci - lat 97,5 3) nałapać dobrej energii, wypocząć psychicznie i ogólnie zrobić sobie dobrze
Julcyku, a zmieniłam, żeby dać wyraz graficzny temu, jak gonię zziajana niższą wagę, jak pokazuję daleeeeeko język tym kilogramom, ktore sobie poszły i pokazać, że jestem górą
To tak w ramach automotywacji.
Małgosiu, już odpowiadam na mejla. Jakże fajnie musi być zwężać ciuchy, które stały się za duże! Co do spotkania, to bardzo trudno mi powiedzieć w tej chwili, bo liczba dni do wylotu (14 lipca) zmniejsza się z każdym dniem, a spraw do załatwienia wciąż przybywa.
-
Kurcze, wyjście dalej niż pod dom jest prawdziwą torturą na DC. Na trasie doskwerkowej na spacerze z psem napotkałam nie do okrążenia stragan z obłędnie pachnącymi truskawkami i już mnie brało, że DC przekształcić JUŻ w mieszaną. Byłam bliska obłędu. Wytrzymam jednak te 2,5 dnia więcej i może skrócę DC o 2 dni, żeby w Poznaniu skorzystać w pełni z (dietetycznych) dobroci natury i ciotkowej kuchni.
Łamię się, zachciewa mi się w którymś momencie przejść na dietę typu 2DC+1 lub 1DC+2, nagle doszło do mnie, że strasznie potrzebuję tych wszystkich zieloności, które lato przynosi. Postanowię, kiedy postawię nogę w Norwegii i przejrzę nowym, dietkowym okiem to, co w sklepach jest (martwię się głównie o ceny, choć mam świadomość, że przesadzam - w końcu mało tego jeść będę, a nie kilogramy dziennie).
Będę postanawiać i decydować na bieżąco. Na razie kończę to, co skończyć w tym miesiącu miałam, potem zobaczymy.
-
Fjording troszke mnie tu u Ciebie nie bylo a tu takie rewelacje. Spodnie ktore w koncu na Ciebie pasuja musza byc super motywacja do dalszej walki. Zycze Ci, aby wkrotce byly zaduze i podobnie jak Twoje ulubione zielone zaczely Ci spadac z pupy.
Musze Cie jednak ostrzec bo widze, ze zaczynasz szacowac ile kilogramkow mozesz stracic a ile chcesz przytyc na mieszanej i troszke mi to odbiega od Twoich pierwotnych planow co do skupiania sie na dniu obecnym. Pamietaj, ze walczysz o koncowy efekt ktory choc powolny ma byc na stale. Nie scigaj sie z kilogramami ktore od dawna zadomowily sie na Twoim cialku i ciezko im sie z Toba zegnac. Wez je sposobem, zeby za szybko oderwane od Ciebie nie wrocily za jakis czas ponownie. Ale sie madra zrobilam ostatnio, co??? Jednak to tylko dla naszego dobra. Sobie tez tak powtarzam i choc nie powiem, ze nie ciesza mnie spadajace kilogramki to staram sie podchodzic do tego spokojnie. Dietkuje i wierze, ze wysilek zostanie wynagrodzony. Juz poniekad zostal i moj i Twoj. Co tu duzo mowic.
Buziaki i milego wypoczynku!!!
-
jak minal dzien?
mi ciastkowo - basenowo
-
Hej, dziewczyny. Wieści są następujące. Będę pisać nieskładnie i szybko, bo gonię czas, pakowanie i robotę. Od wczoraj przeszłam na mieszaną, 2DC+warzywa, prawie zaraz przejdę na 1000 kcal, a od poniedziałku - będę myśleć. Albo DC ścisła, albo mieszana do samego 14 lipca (data wyjazdu). Myślę, że na DC mieszenej przez 3 tygodnie też powinnam chudnąć. Decyzję podejmę w poniedziałek.
Do Poznania jadę już jutro o świcie, bo mam olbrzymie zlecenie na czwartek w przyszłym tygodniu, więc wolę wyjechać wcześniej, obcelebrować Babcię, wypocząć i wrócić może o dzień wcześniej (sobota wieczór), jeśli mi się uda/zechce. Jak nie, będę najdalej w poniedziałek rano i w trybie stukania całodziennego będę gonić to zlecenie.
Dlaczego przerwałam ścisłą po 17 dniach, nie doszedłszy do 21. Ano po prostu wpadam w dół lub jak ja to nazywam, mini-depresję. Takiego doła nie miałam od ponad roku. Nie chcę gdybać dlaczego tak jest, psychika jest rzeczą złożoną, myślę, że nałożyło się wiele spraw, które mnie gryzą od wewnątrz i które muszę załatwić do wyjazdu (zawodowo-finansowo-skarbowych). Nieważne. W każdym razie wczoraj przeleżałam popołudnie w stanie marnym i wiedziałam już, że muszę coś zmienić, bo będzie źle. W swoim przypadku mówię o mini-depresji z szacunku dla osób, które przechodzą takie stany znacznie gorzej. Ja nie odkręcam gazu, nie skaczę przez okno, ale chcę wówczas przespać cały dzień, zawalam robotę, telefony odbieram, kiedy psychicznie mam na nie ochotę, nie mówiąc o zawalaniu wszystkiego innego. Nie mogę w tej chwili w to wpaść.
Inny ważny element, że DC zastrzeżona jest dla osób nie cierpiących na depresję, bulimię, anoreksję itp. Ze mną wczoraj było, jak pisałam, marnie.
Dziś jest nadal źle, ale nafutrowałam się warzywami w ramach 3go posiłku i wodą.
Daniku, masz absolutnie rację i dziękuję za przywrócenie do właściwego myślenia. Łatwo zgubić prawidłowy tok myślenia. A mnie w tej chwili nic nie cieszy, głównie się zamartwiam, jeśli chodzi o dietę jest podobnie, nie wierzę w siebie, nie cieszę się, nie ufam, że będę dalej chudnąć.
Tych kilka dni w Poznaniu spowoduje, że wrócę naładowana pozytywną energią i powinnam pozbyć się tej mini-depresji. To takie moje rodzinne miejsce na ziemi, gdzie jest mi niczym w raju.
Martwię się też o Tośkę (jak mówię w takim stanie zamartwiam się wszystkim), że jako kot niewychodzący wyjdzie do ogrodu i nie wróci. Nikt nie wie, gdzie była przez 2 pierwsze lata swojego życia, choć wszystko wskazuje na to, że była kotem stricte domowym. U ciotki jest raj kocio-psi, więc myślę, że wszystko się jakoś ułoży, ale wiem też, że funduję jej potworny stres (była u mnie zaledwie prawie 4 miesiące). Jestem absolutnie świadoma, że po krótkim czasie poczuje się tam jak w kocim raju, ale jednak.
No i ta podróż pociągiem jutro... Wybieram klimatyzowany, oczywiście, no i jadę o świcie, zanim zapowiadane 32 stopnie się rozbujają, ale Tośka na 1/2 godz. podróż reaguje, hm, powiedzmy eufemistycznie, sensacjami z każdej kociej strony, więc zakupiłam ligninę, podkłady ludzkie, mam nadzieję, że współpodróżni także przeżyją i nie wyrzucą nas przez okno, jeśli Toniek się rozchoruje (zapach, no, intensywny ).
Pozdrawiam Was serdecznie, i do "przeczytania" w niedzielę.
-
mam nadzieje, ze podroz mija bezproblemowo
jedź, odpoczywaj i wracaj naladowana pozytyna energia!
-
Szkoda, ze na tak dlugo nas opuszczasz, ale ciesze sie, ze pobyt w Poznaniu doda Ci energii i radosci zycia ktorej jak sama piszesz ostatnio Ci brakuje. Wiem jak problemy moga nam uprzykszac zycie, zwlaszcza te ktore wisza nad naszymi glowami juz od dawna i mimo, ze mamy swiadomosc tego, ze powinnysmy juz dawno je rozwiazac to nadal odsuwamy je w najdalszy zakatek naszgo umyslu choc to nie najszczesliwsze rozwiazanie bo predzej czy pozniej znjada one sposob, zeby nam o sobie przypomniec a wtedy zawrot glowy murowany. Dlatego zycze Ci i prosze abys jak najszybciej rozwiazala te problemy i oczyscila atmosfere wokol siebie. Przykro mi czytac jak sie meczysz. Zycze Ci powodzenia a na dietke nie narzekaj bo idzie Ci rewelacyjnie. Malymi kroczkami i Twoj suwczek zmierza we wlasciwym kierunku chociaz czasami to mi sie wydaje, ze przefruwa. Gratuuuuluje i trzymaj sie. Milego pobytu w Poznaniu!!!
-
witaj Fiordingu,
jestem u Ciebie po raz pierwszy. Kibicuję Ci w Twoim odchudzaniu właściwie od początku. Caluśki Twój wąteczek przeczytałam i wpisuje się teraz bo niepokoi mnie to ,że tyle Ciebie nie ma.
Od kilku dni wpadam, żeby zobaczyc czy wróciłaś z tego Poznania. Nie ma wpisuwięc chyba nie wróciłaś. Miałaś plany wrócić najpóźniej w poniedziałek a tu juz środa i Ciebie nie ma.Czy coś się stało?
Podobmie jak Ty zmagam się ze swoim tłuszczem. Nie jestem na DC ani na tysiączku. Kalorii nie liczę ale staram się ograniczać to co jem.Nie jem słodyczy (albo raczej staram się nie jeść), pieczywa ,makaronów, zasmażek itp.10 kilo za mną, 12 jeszcze do stracenia.
nad DC się zastanawiam.Ile kosztuje ta dieta?
Jak Twoja dieta?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki