Devoree jestem z Tobą
Devoree jestem z Tobą
Trzymaj się
Ja mysle ze moze jakas skladke bysmy zrobily.Kto moze i na ile go stac.Oczywiscie jak Dev nam na to pozwoli
Zgadzam sie co napisal Kardloz-Razem mozemy duzo a problemy sa i same nie odejda ale jak razem glowami ruszymy to cos wymyslimy
Mysle ze kazdy z nas od czasu do czasu potrzebuje pomocy i nie ma sie czego wstydzic
Dzisiaj Dev potrzebuje a jutro moze ja ,czy ktos inny ,takie jest zycie
Drogi Katsonku!
To samo chodzi mi cały czas po głowie. Przecież na taką składkę złożyłyby się tylko osoby, które chciałyby pomóc i tylko w granicach swoich możliwości. Nie zgadzam się z Anetką, że to byłby brak godności. Ja dzisiaj pomogę Tobie a może Ty pomożesz mi jutro - tak powinno być w tym powywracanym świecie.
Nie wiem tylko jak przekonać o tym Dev?
Dev odezwij sie! Co z Toba? Razem mozemy na prawde duzo, napisz tylko czego ci trzeba a juz sie jakis pomysl znajdzie zeby pomoc. Powinnismy sobie pomagac, a ze ten swiat jakis zamotany jest to trzeba go przywrocic do porzadku
o jezki, ten mój pierwszy wpis, sorki bez czytania ostatnich...taki niewypał, jak jakiś rodzynek w korniszonach....
dobra...
...więc...
myślę że allegro jest dobrym rozwiązaniem, tam ludzie różnych rzeczy szukają...i ja sama nie sprzedawałam, ale mogę się dowiedzieć jak to zrobić żeby sprzedać i dostać dobrą cenę
lub może dasz nam coś w "komis"
a jak będziesz mieć kasę odkupisz
będzie dobrze,
zawsze są górki i dołki, czasem większe, czasem mniejsze, ale kiedyś się kończą...
a i jeszcze jedno, czytałam o tobie w super linii...i często tam zagladam, chylę przed tobą czoła...miło jest mi cię poznać
Boze, dzieki Ci za ludzi, ktorych stawiasz na mojej drodze...
Wiecie, Ewelina tanczy juz 9 rok taniec wspolczesny. Ma tam taka choreografie zatytulowana "Swiatlo". To taniec o nas, ktorzy zyjemy troche mechanicznie, troche na pamiec, szybko, byle do przodu, byle przed siebie, bo tak trzeba, bo obowiazek, bo kariera, bo rozne inne szalenie wazne wzgledy. I nagle, ktoregos dnia spotyka nas cos, czego nie zaplanowalismy, czego sie zupelnie nie spodziewalismy, cos, co sprawia, ze najpierw stajemy oslupiali, a potem upadamy. Powodem tej katastrofy jest drugi czlowiek - jego smierc?, jego zdrada?, jego odejscie?
Wydaje nam sie, ze skonczyl sie swiat, ze juz nie czeka nas nic dobrego. Tymczasem obok nas staje inny czlowiek i podaje nam reke. Pomaga podniesc sie z upadku, podtrzymuje i daje nam nadzieje, ze nie wszystko stracone, ze jeszcze mamy po co zyc. Zapala swiatlo, ktore wczesniej zgasil ktos inny.
To bardzo piekna choreografia, ktora zostala ulozona dwa lata temu. Wtedy tylko mi sie podobala, teraz sama ja "tancze".
Do glebi poruszyla mnie Wasza gotowosc niesienia pomocy. Dzwonicie, piszecie maile i esemesy i to dziwnym trafem w chwilach, kiedy ogarnia mnie czarna rozpacz, kiedy wydaje mi sie, ze wiecej nie jestem w stanie zniesc, ze nadszedl kres mojej psychicznej i fizycznej wytrzymalosci.
To, co dla mnie robicie, to wielka sprawa. Jestem Wam za to niewyobrazalnie wdzieczna. Nawet nie jestestem w stanie wyrazic tego, jak bardzo.
Obiecuje, ze kiedy wykorzystam juz wszystkie mozliwosci, kiedy naprawde nie bede miala co wlozyc do garnka - napisze. Po poscie Kardloza uswiadomilam sobie, ze zrobienie czegos, co dla jednego nie jest nadludzkim poswieceniem, za to drugiemu moze uratowac zycie, nie jest czyms nienormalnym ani niegodnym, ze bedac w roli darczyncy cala sprawe postrzegalabym inaczej, niz to robie teraz, kiedy potrzebuje brac.
Ale na razie jakos sie trzymam, jakos sklejam te moja roztrzaskana rzeczywistosc.
Nawet zaczynam odczuwac dziwna masochistyczna przyjemnosc w gwalcie, ktorego doswiadcza moja osobowosc. Oto ja - osoba dotad do cna przeswiadczona o tym, ze wszystkie problemy tego swiata wynikaja z bledow organizacyjnych, stoi teraz calkowicie bezwolna, calkowicie zalezna od dzialan innych, od ich porywow serca. To dla mnie duza odmiana, lekcja pokory, na ktora zasluzylam. Dobrze mi tak. Mam za swoje. Za duzy grzech nalezy sie proporcjonalnej wielkosci kara.
Nic to. Nie moge dluzej smecic, bo nam sie kawiarenka zamienia w sciane placzu.
Postaram sie czesciej pisac w bardziej optymistycznym duchu.
Tymczasem sciskam Was mooocno, dziekujac, ze jestescie.
Dev, jestem na półmetku tego wątku...przerabiam właśnie kamyki żółciowe których jestem świadomą posiadaczką od 1,5 roku ... i zaglądam czy sie pojawiłaś
ja myślę...że po prostu: ludzie czasem lubią bezinteresownie pomagać...bo interes ich jest taki: 1. czują się dowartościowani że mogli pomóc-więc nie odbieraj nam tej przyjemności..., 2. można wtedy łatwo zapomnieć o swoich problemach...to już może bardziej egoistyczne, ale prawdziwe...bedac w roli darczyncy cala sprawe postrzegalabym inaczej, niz to robie teraz, kiedy potrzebuje brac
...więc korzystaj z każdej wyciągniętej ręki ile się da...i nie traktuj tego jako zobowiązanie... używając twoich metafor...właśnie chcemy ci dać w prezencie "dywanik z ikei"
Devoree cieszę sie,ze to zrozumiałaś.Masz tu wielu przyjaciół,którym na Tobie zależy Jednego dnia Tobie pomogą,drugiego Ty pomożesz,więc nie wstydź się przyjmować pomocy,która jest Ci ofiarowana z sercaPo poscie Kardloza uswiadomilam sobie, ze zrobienie czegos, co dla jednego nie jest nadludzkim poswieceniem, za to drugiemu moze uratowac zycie, nie jest czyms nienormalnym ani niegodnym, ze bedac w roli darczyncy cala sprawe postrzegalabym inaczej, niz to robie teraz, kiedy potrzebuje brac.
Zakładki