-
Dobra, będę podjadać. Powiem Wam, że na początku bardzo sie bałam, ze się nigdy nie najem w granicach 1000 kalorii ale teraz ciężko mi dobijać do tego tysiączka. muszę chyba dojść do wprawy w planowaniu menu bo mi zawsze wieczoem brakuje ok 200 kalorii do kompletu. Dojadam owocami albo sokami owocowymi. czasem coś słodkiego.
No nic, praktyka czyni mistrza!!! Pewnie jak osiągne moja wymarzoną wagę to będę już specjalistą do spraw żywienia
PS. Tak na marginesie w tym roku pisałam prace dyplomową z zasad żywienia i technologii żywności Ciekawe jak to się stało, że sie tak spasłam skoro moja wiedza w dziedzinie jedzenia pozwoliła mi obronić pracę na 6?!
Teraz trzeba to naprawić... Ide na rowerek jeszcze zanim sie opłożę spać. Jakieś pół godzinki
Do jutra!!!
-
no widzisz jak to jest, tak dziwnie porobione , tyle lat nauki, pracy a człowiek dopiero po wszytskim zabiera sie za siebie
Ale najważniejsze ze walczysz i nawet dobijac musisz do tysiaczka , super
Gratuluje
-
Pieknie Ci idzie, i dobijaj koniecznie !!!!!
-
Dzieńdobry!!!
Nie mam się jeszcze czym pochwalić dzisiaj, na rowerek nawet nie spojżałam...
Dlatego zmykam stąd szybciutko i idę nadrabniać lenistwo. W planie kolejne 20 km.
Życzę miłego dnia!!!
-
Silne postanowienie poprawy: DZISIAJ DOBIJĘ DO 1000!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Dobrze
Wykonać
I jutro do raportu
Piozdrawiam
-
-
Eh, kiepsko...
O godzinie 21.00 mam za sobą dokładnie 596 kcal...
Oj sama nie wiem, ale o tej godzinie to chyba lepiej nie dojadać co?
Nic z tego nie rozumiem
Przytyłam 20 kg bo spożywałam za dużo kalorii a teraz jak jestem na diecie to nie mogę jakoś dobić do tysiączka. Jak to sie dzieje?
Na śniadanie zjadłam jogurt bez tłuszczu i 2 kromki chleba wasa to razem 100 kcal.
Na obiad ryż z warzywami (pomidor, cebulka, papryka)łącznie 250g i tylko 157 kcal. Doprawiłam 22 kcal w przy pomocy śliwki.
Po południu małe jabłko 50 kcal.
Na kolacje 6 kromek chlebka wasa (łącznie 108 kcal) z wędliną bresaola (to takie surowe mięsko), kolejne 72 kalorie. Do tego miska sałaty z pomidorami 170g czyli 98kcal.
Przed chwila zjadłam małego loda truskawkowego. Na opakowaniu opdają, że sztuka ma 61 kcal.
Gdzieś po dorodze jeszcze był landrynek.
I co? Ledwie minęłam półmetek!!!
Ach nie wiem co jeść, żeby nie chodzić głodna i dobijać do 1000. A przy tym nie nadrabiać kalorii np czekoladą co byłoby najłatwiejsze i chyba najpszyjemniejsze ale za to mało poważne. A ja obiecałam sobie, ze tym razem wezmę się za diete na poważnie.
Podpowiedzcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
cobrra - jesli nie dasz rady zjesc wiecej na obiad, to zrob sobie w ciagu dnia jeszcze jeden posilek (salatka owocowa, jakis deser niskokaloryczny, lub jesli dasz rade, normalny posilek podobny do obiadu? ) Lub tez do obiadu lyzke ryzu wiecej, do tego jeszcze owoc lub jogurt...? skoro zjadlas na obiad tylko 150 kcal, to musialo byc strasznie malo tego ryzu Najadlas sie tym wystarczajaco?
-
kurcze ryżu po ugotowaniu na sypko było 100 g to według róznych tabelek ok 135, 137 kca a dodatki takie jak pomidory czy papryczka konserwowa maja po 15 kca...
Wiem że to najzdrowsze ale na tym nie da się dojść do 1000. A jak chwytam np za parówkę i pomyślę, ze takie maleńswo ma aż 200 kcal to mi normalnie rekę paraliżuje i juz jej do ust nie moge wziąć. Mam juz za sobą tyle nieudanych diet, że boję się, że tym razem też nawalę. Dlatego sięgam tylko po dietetyczne produkty a efekt jest taki, że wieczorem ciągle mi brakuje czekoś do kompletu. Musze chyba dojść do wprawy w planowaniu menu i rozłożyć te posiłki jakoś rozsądniej. Cóż, praktyka czyni mistrza. A ja na tysiączku dopiero 5 dzień.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki