-
No i super
Dziś pierwszy dzień więc do roboty!
Ja też już robiłam przymiarkę jakieś 15 kg temu... aż wstyd sie przyznać jak szybko poległam oby tym razem było lepiej
-
a no i napewno w grupie raźniej...no i jaka motywacja...ja sie też przeraziłam ale ile sie uda to się uda
bije ci brawo za cwiczonka i te wypady poza dom
-
Weider zrobiony, ale ciężko idzie, chyba nie będę go robić zgodnie z harmonogramem tylko dłużej np drugi dzień robić trzy dni itp., bo inaczej nie wyrobie. Mięśnie brzucha mam totalnie niewytrenowane...
Rowerek też zaliczony 60 minut, spalone 600 kcal, dystans 27 km i dodatkowo jeszcze trochę wymachów hantelkami.
Padam na pyszczek, jutro muszę jakimś cudem rozłożyć jedzenie na 5 posiłków zjeść tak 1300-1400 kcal. 1200 przy wysiłku to chyba jednak trochę za mało, trzeba metabolizm podkręcać
-
no no szał na wejderka co nie wejde to ćwicza... maskaraa!!
no ale Emelko jaki ładny bilans spalonych kalorii.. a te1300 1400przy spalaniu 600 to będzie bardzo dobrze
-
2 dzień weiderka zaliczony, ale ciężko jest, i czemu to jest takie nudne? Jednak brzuch trzeba ćwiczyć więc jutro dalej do roboty
Rowerka dzisiaj nie będzie, nie mam siły. Muszę dać organizmowi odpocząć, bo coś za mało energii mam.
Za to byłam 1,5 godziny na zakupach, a według dzienniczka spalania spala się jakieś 300 kcal na godzinę podczas zakupów. Czyli spaliłam 450 kcal prawie jak rowerek tylko coś mi się wierzyć nie chce, że to aż tyle spaliłam.
Na liczniku jakieś 1400 kcal. Nie wiem dokładnie bo mama dzisiaj robiła obiad, w sumie dietetyczny, ale i tak nie bardzo wiem jak go liczyć.
Wkurzona jestem, bo waga stoi a nie ma powodu żeby stać... ładnie dietkuję, ćwiczę, problemów kibelkowych jak na mnie prawie brak, dużo piję, a ta złośliwa ruszyć się z miejsca nie chce... Ale ja jej jeszcze pokarzę przytrzymam ją, a co!
Mykam spać, bo strasznie dzisiaj wykończona jestem...
Dobranoc!
-
Wszędzie Weider A ja go tak nie znoszę...
Chyba zależy jakie zakupy - bo jak takie ciuchowe, z przymierzaniem 10 rzeczy na minutę - to 300 jest realne chyba
-
Emelko te nasze wagi obie mają chyba trudne dni i musimy je porządnie kopnąc,żeby kiloski spadały
pozdrawaim!
-
Wpadłam sprzadzić co u Ciebie
Taka mała kontrola
Jak tam weiderek? u mnie straaasznie ciężko... a dopiero 4 dni za mną
Pozdrowionka
-
JA NIESTETY POLEGŁAM Z TYM WEIDERKIEM ALE TRZYMAM KCIUKI ZA WAS
-
3 dni mnie tu nie było, a zaległości w czytaniu strasznie duże
W takim razie szybkie sprawozdanie z ostatnich dni. Poległam na weiderku z braku czasu i przemęczenia, ale nic to dzisiaj znów zaczynam. Rowerka też nie było z tych samych powodów, dzisiaj planuję mniej więcej godzinkę.
W środę cały dzień zalatany, praca, zakupy, przygotowanie do targów. Poszłam spać koło 1 więc nie było już kiedy ćwiczyć...na liczniku było jakieś 1100 kcal.
W czwartek pobudka o 5 rano i pociąg przed 7 do Warszawy. Tam cały dzień latania, nóg nie czułam, bo targi i oczywiście trzeba było coś niecoś zobaczyć nie wiem ile kcal było bo jadłam na mieście ale wydaje mi się, że w granicach 1500-1600 kcal się zmieściłam.
Wczoraj nie miałam nawet możliwości odespania Warszawy bo na rano do pracy, a po południu padłam. Na liczniku było 1322 kcal.
Dzisiaj rano ważenie Waga pokazała 85,5 kg czyli przez tydzień schudłam 1,1 kg strasznie się cieszę. No i do tego lekka klapa, bo u Babci na imieninach byłam, a wiadomo jak wygląda stół na takich imprezach.... skończyło się na tym, że zjadłam cały obiad co by nie było dramatem, gdyby nie deser... kawałek tortu... no cóż, kolacji już dzisiaj nie jem... nie bardzo wiem jak ten obiad liczyć, tak na oko na liczniku gdzieś pomiędzy 1600 a 1700 kcal. W sumie ok, ale po co mi był ten tort? no nic, spalę go na rowerku
Idę męczyć A6W
Miłego wieczoru!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki