-
jest mi niezmiernie miło fruktelkoże wpadłaś i że Ci pomogłam, to co napisałaś pomogło i mnie bo dziś jak widac ja miałam gorsze chwilki, a takie miłe słowa pod moim adresem pi prostu wywołały uśmiech na moich ustach - ach próżność
tak poważnie mówiąc to naprawdę czasem się snuje jakbym sił nie miała na nic, a za chwilę wybucham z energią ogromną, zmienna natura? czy może to naprawdę ta pogoda? zaraz jadę na czekoladę gorącą i już sie nie martwię, ze sobie pofolguję, w końcu przecież będę się starała to spalić a dziś byłam u fryzjera więc chyba raczej powinnam się cieszyć, prawda?
dziś aura skłoniła mnie do rozmyślań i przemyśleń, ale na ten temat nieco później, a teraz jadę grzeszyć, a jak
-
tak, tak, przemyśleń mnóstwo, jak wiadomo ale czasu brak, nawet nie napisałam co wczoraj i dziś zjadłam ale napisze, może jutro lecę - bo rano na siłownię lecę
-
-
obiecywałam sobie, że coś napiszę, a tu proszę mam pełne ręce roboty, znowu ;-( wczoraj i przedwczoraj nie byłam na wieczornym marszu, a zamiast zjeść porządną kolację musiałam się "szczypać" aby pokusy nie sprawiły, że przekroczę 1000 - no i udało sie, nie wpisuję nawet co zjadłam (mam zapisane w swoim kalendarzu) - bo też jestem trochę na siebie zła. Miałam nadzieję, że ten wątek przeistoczy się trochę w mój pamiętnik, nie wiem czy chętnie czy niechętnie odwiedzany przez innych, ale mój, gdzie będę mogła napisać o tym co myślę, co czuję i jak wlaczę, wiecie chodzi mi o to jak tłoczyły sie w mojej głwoie myśli, jak odpierałam pokusy, a nie do zdawkowego "dziś nie zjadłam nic słodkiego - mimo, że na stole stała ich cała masa" - chciałabym ale .... no właśnie co to za "ale". To chyba to samo "ale" które dziś spowodowało, że śniadanie jadłam ok 12 w pracy w biegu, niespokojnie, i to samo, które wczoraj mnie powaliło do snu. Mówiąc najkrócej - nie mam do siebie siły! dziś (nie jak to zwykle bywa "od jutra" ) biorę sie za siebie i już, najpierw zakupy, potem usiądę i spisuję jadłospis, a potem ew. coś ugotuję sobie na jutro, wiem, że zastanie mnie noc, ale ja nie moge sobie pozwalać na nie myślenie o sobie, a czasem się po prostu zatracam w tym wszystkim. Mam czasem chwilkę żeby pomyśleć, pomysły krążą gdzieś obok, ale sił na realizację brak - ha! to bardzo na temat mojego wątku - hahaha i trudne te początki, co?
teraz siedzę w pracy i na raty piszę, dziś zeby nie wiem co - obiecuję to sobie napiszę co mnie gryzie, co moge z tym zrobić! och czy to już zawsze tak pozostanie? życie to ciągła walka - tyle, że ja trochę jakym sie ze sobą "za bary" wzięła.
p.s fruktelka - na pewno coś napisze i dzieki za odwiedzinki, ja odwiedzam jak tylko mogę
-
1 załamanie
wróciłam pełna przemyśleń, tylko szkdoda, że sie chyba wstydzę czuję się tak jakbym poszła na spptkanie AA i opowiadała jak to się spoiłam alkoholem. No taka jest prawda, dziś pękłam - po prostu coś we mnie wstąpiło. Dziś nie byłam przygotowana na jedzenie w pracy w zwiazku z czym byłam głodna, a w takiej sytuacji blisko już do grzechu, w pracy sie trzymałam, kupilam sobie sałatkę pyszną to prawda, ale po pracy jechałam na zakupy, więc zjadłam mały kawałek pizzy wegetariańskiej a na kolacje w domu wymyśliłam omleta z kremem czekoladowymi bitą śmietaną. Efekt jest taki, że zjadłam tylko 2/3 tego omleta i już mi było nidobrze wiem, że należy mi się lanie, ale ja gdzieś tam w sobie czułam, że musze odreagować, teraz oczywiście obiecuję sobie, że nie będę sie zaniedbywać, ze zawsze będę miała przygotowany plan co jeść i w ogóle. Boli mnie to, że w galimatiasie życia najczęściej zapominam o sobie ale od jutra (w zasadzie od dziś, bo juz dzis sobie szykuję jedzonko na jutro) jestem znowu w dobrej formie
-
-
hello hello
witam fruktelkodziś już trzymałam sie w ryzach i jadłam to co powinnam, przy moim programie dbania o dlne partie ciała: dziś jagody i łosoś ))
juro więcej szczegłów
-
-
podliczyłam wczorajszy dzień
śniadanie:
2 kromki chlebe fitness style
(jedna z łosiem wędzonym, druga z 1/2 plasterka żółtego sera)
II śniadanie:
150 gram jagód + pół opakowaia serka waniliowego
obiad:
sałątka z jajka, pieczarek, szczypiorku z siemieniem lnianym
+ gorący kubek: cebulowa
podwieczorek:
150 gram jagód + pół opakowania serka waniliowego
kolacja:
kajzerka z masłem
jedna półówka z łososiem druga z seram żółtym
razem 1222
to juz za mną więc mogę wyciągnąć wnisoki na przyszłość
a teraz fruktelko odpowiadam Ci na pytanie: jest specjalna dieta na dolne(czyli od brzucha w dół) partie ciała -oczywiście w połączeniu z gimnastyką dieta taka powinna być bogata w : drób bez skóry, warzywa, jajka, melony, jagody, kiełki, oliwki,oliwę, awokado, migdały, orzeszki ziemne, ryby, łososia, tuńczyka - wszytko to powtarzam za ''Super Linią" nr2/2007
czuję się całkiem dobrze, myśle, że to co sie stało w czwartek było nieuniknione - wnioskuję po inych postach, że czasem nie można wytrzymać, prawda jest taka, że się ważyłam w czwarrtek, waga nic mniej nie pokazała, podejrzewam, ze to to we mnie pękło, że gdaybym zobaczyła z 500 gram miej to bym sie nie załamała, a to co jest zawsze zawsze najgorsze to jak trzeba czekać na efekty swojej pracy. Ja wiem, że jak sie już wytrzyma no to warto, tak naprawde nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale zawsze łatwiej jak ma sie na co zwalić
pełna energii i zapału - pozdrawiam!
-
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki