Oj narozrabiałam strasznie... oj strasznie...
Wczorajszy grill skończył się porażką...
Zeżarłam i wypiłam chyba ze 3000 kcal...
Coś moja silna wola poszła w sina dal... ale obiecuje że od dziś wracam do dietki... bo wiem że jak kolejny dzień będę rozrabiać to cała dieta pójdzie w siną dal.
Łażenie na imprezy z żarciem podczas diety to chyba nie jest moja mocna strona...
Mikusia - po wczorajszym to ten bałwanek chyba się troszke oddalił... znaczy dziś na wadze 91... więc jeszcze troche.
Tamarku - Ty tak mnie chwalisz a ja tu takie wpadki mam... aż wstyd...
Mufelku ano widzisz... grill mniam... co widać po ilości kalorii które zeżarłam... aż ciężko mi to wszystko przeliczyć... kiełbasy nie tknełam... ale była pierś... skrzydełka... sałatki... chyba ze 3 ciasteczka... chlebek... no i napoje wyskokowe...
Jedyne pocieszenie to fakt że dziś mnie tak łepek boli że na widok jedzenia mam odruch wymiotny
Pimbolinka- witam Cię serdecznie u siebie - dziekuję bardzo za pochwały - one bardzo mobilizują... chociaż dziś mi się zdecydowanie nie należą
Wiedziałam co robie nie zmieniając suwaczka... 91 to moja dzisiejsza waga.
Życzę miłego dnia kobietki i nie bierzcie przykładu ze mnie... szczególnie z wczorajszego dnia
Zakładki