Wątek: Kolejne podejście grubej Basi...:)

Stał się cud - pozbyłam się głoda, przynajmniej dzisiaj Nie ma to jak właściwe odżywianie się.
A oto moje menu dzisiejsze:
śniadanie: 2 kromki chleba pełnoziarnistego i pomidory ze śmietaną, garść suszonych moreli
Obiad: wielkie dzwonko łososia z grilla ,sałata lodowa z pomidorem i ogórkiem, czekolada 4 kawałki
Kolacja: sałatka z sałaty lodowej , pomidora, papryki i sera feta.
Jestem najedzona.
Ale jutro będzie gorzej, bo caluteńki dzień pracuję, od 7 rano do 7 wieczorem

Basieńko uważaj bo jeszcze skorzystam z Twojego zaproszenia i przyjadę na nauki przygotowywania posiłków wg Montiego .

A tak na poważnie to zdecydowałam się też za niego zabrać. Na razie czytam i gromadzę materiały jak komponować posiłki. Muszę nauczyć się tak to robić abym mogła gotować dla całej rodzinki.

Mam nadzieję,że będzie mi tak pięknie szło jak Tobie.

Jeżeli chodzi o pracę to nadal nic nie wiadomo. Wybory jeszcze bardziej skomplikowały sytuację gdyż nie wiadomo czy coś na górze się nie pozmienia. No nic zobaczymy co dalej będzie. Na razie jestem tak zawalona robotą, że nawet nie mam czasu o tym myśleć.

Pozdrawiam gorąco! Oby trak dalej!

zainspirowałaś mnie obiadem i kolacja i chyba sie skusze

co do śniadanka to u mnie dzisiaj bardzo podobne tylko zjadłam ogórek zamiast pomidorków

pozdrawiam srodowo i dziekuje za wsparcie

A i jeszcze cos znalazlam forum montignaca fajne jest i fajne dziewczyny maja przepisy

[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

Cieszę się że wracasz do normy jedzeniowej
Ano najważniejsze jest odpowiednie odżywianie i stałe pory posiłków
Oby to był powrót na właściwe tory
A jak Basiu z wagą? ostatnio chyba nic nie pisałaś na temat wagi

Balbinko - zapraszam zaprasza, zawsze, kiedy masz ochotę możesz wpaść. U mnie. co prawda, wieczny bałągan, ale mam nadzieję,ze przeżyjesz
Pimbolinko - forum Zuzla jest fajne i przynajmniej normalne.Ale ja nie umiem gotować wg przepisu, nie chce mi się siedziec przy garach, więc jem to , co najprostrze i co mi smakuje . W moim wypadku jest mało skoplikowanie mogę na okragło sałate lodową, pierś kurczaka, ryby i cukinie lub bakłażana. Zup nie lubię, więc nie gotuję, chociaż mogłabym, bo zupy można jeść
Aga - o wadze nic nie mówię, bo wcale na nią nie wchodzę - boję sie zobaczyć, co pokaże. Na razie czekam, kiedy poczuję jakiś luz w spodniach..

Dzisiaj było dietkowo, chociaż czasu mało na powolne i spokojne jedzenie. Na śniadanie zjadłam 1 gruby plaster pieczonej karkówki ( drugi zeżarł mi kot), pół sera pleśniowego, pomidora i paprykę. Zjadłam w biegu , bo bardzo śpieszyłam się na azjęcia. Miałąm pełną torbę książek, wieć nie mogłam wziąć pojemnika z sałatką. Zrobiłam sobie wielkie 2 kanapkii z chleba pełnoziarnistego z soczewicą.To był mój dzisiejszy biad. Trchę do niczego, no ale trudno. Na kolację zjadłam cukinię z patelni i 3 kawałki boczku i 2 kawałki czekolady.
Stanowczo za mało warzyw, skończyły mi się i nie miałam kiedy kupić.
Dzisiaj pracowałam 12 godzin, jestem totalnie wymęczona.
Mam problem ze swoimi zwierzakami, bo suka ma cieczkę, a mój pies dostaje szału po prostu. Nie je od 3 dni i cały czas chce kopulować. Całe szczęście mamy ogródek, więc go trzymamy na zewnątrz ale wczoraj zostawiłam go zamkniętego w domu, bo bałam się ,ze pójdzie za mną do pociągu i co? Zniszczył mi drzwi wejściowe. Jak się potem okazało nie tylko wejściowe, ale także drzwi w piwnicy. Zamorduję gada!!!!!!!!
Jak zamknę sukę w mieszkaniu, to z kolei obżera mi wszystkie kwiatki i wszystko, co jej w paszczę wpadnie.Żwariować można!!! Wysterylizuję Jagę, jak tylko minie jej pierwsza cieczka. Nie wiem tylko, czy to coś da, bo ten nasz amant Sajgon już jest wykastrowany a amory mu nadal w głowie.

Witam wieczorkiem
Widzę, że masz "wesoło" ze swoimi psiakami no ale wiesz... im też hormony szaleją
Trzeba im wybaczyć
No musisz sie jeszcze pomęczyć aż ta cieczka minie... potem będzie troche spokoju

No tak... nie pomyslałam, że unikasz wagi - masz racje - czasem lepiej nie wiedzieć co ona pokazuje ale z drugiej strony... czasem taki widok działa jak kubeł zimnej wody
Sama nie wiem co lepsze...

Mam nadzieje, że dziś już był troszkę spokojniejszy dzień i że posiłki miałaś bardziej poukładane

Dzisiaj wcale nie lepiej W szkole zebranie , bo brat jednego z chłopców w klasie mojego starszego dziecka zachorował na sepsę. Wszyscy spanikowani, zaraz po zebraniu pobiegłam do lekarza,żeby zbadał Maćka i wypisał receptę na szczepionkę. Potem szybko do apteki, ale w aptece oczywiście nie am , więc trzeba czekać. Strasznie się zdecerwowałąm, bo rodzaj sepsy, na który chory jest ten chłopczyk nalezy do najbardziej zjadliwych i śmiertelnych. Mam nadzieję,że jutro dostanę szczepionkę.
Ze zdenerwowania najpier nie mogłam jeśc a potem zaczęłam żreć gorzką czekoladę... a właściwie jeszcze ją jem...
Porażka

Ojej bardzo mi przykro
Ale miejmy nadzieje, ze syn się nie zaraził w sumie bezpośredniego kontaktu z tym chłopakiem nie miał bądźmy dobrej mysli.

Przesyłam piątkowe pozdrowionka :*

Trochę sie już uspokoiłam... ufff. ale czekolady pół wczoraj zeżarłam ( gorzkiej oczywiście) i pomidora do tego... mam dziwne gusta kulinarne ..hmmm.
A dzisije na śniadanko były najpierw 2 pomarańcze a potem 4 kromki waza ( jakieś strasznie małe) posmarowane chudym serem homo i posypane kawałkami suszonych moreli, nie miałam dżemu bez cukru.
Na obiad chyba znowu zjem sobi rybkę, uwielbiam rybki, mniam.
A na kolację kasza z warzywami .. albo makaron.

Ja pewnie bym całą zeżarła gdybym tylko dopadła chociaż jedną kostkę... ale może nie gorzkiej bo tej nie lubię jakoś

Miłego weekendu - chociaż Ty pewnie go spędzisz w pracy :*