ja tam się uczę tylko do sesji

pomijam pracę nad wymyślaniem pracy magisterskiej bo to jakaś katastrofa jest. i nawet tego nauką nazwać nie można:/

a ja w tym semestrze odkryłam, że im więcej mam obowiązków tym łatwiej mi znaleść czas np. właśnie na siłownie. wciskam ją jakoś między uczelnie a prace i jakoś się udaje dopiero trzeci tydzień ale ćwiczenia uzależniają i ja już się uzależniłam i nie ma możliwości, żebym mogła odmówić sobie ćwiczeń za miast innych zajęć