Miałam dzisiaj chwilę słabości i zwątpienia, od ponad tygodnia waga nie spadła mi nawet o gram, a wszystko robię tak, jak powinnam. Chciałam już coś zmienić, zaszaleć z jednodniową głodówką czy innym cudactwem, ale wyobraziłam sobie siebie chudszą o jakieś 40 kg i wszystko to, co chciałabym wtedy robić. I będę tak właśnie wyglądać, daję sobie na to dwa lata...2 lata na to, żeby nauczyć się nowego życia, żeby wyrobić sobie kondycję, nauczyć się jeździć na rolkach, pokochać sport, znienawidzić słodycze, przyzwyczaić organizm do nowych, mniejszych porcji, pozbyć się kompulsywnego napadu żarłoczności. Przez 29 lat byłam gruba i nieszczęśliwa, a wystarczy tylko 700 razy położyć się spać z myślą, że jadłam tyle, ile powinnam, poćwiczyłam i zadbałam o siebie...za 700 dni spełni się moje marzenie o byciu piękną i szczupłą
jakoś mi się tak lekko na sercu zrobiło, jak sobie pomyślę, jaka to ja wtedy będę cudowna i szczęśliwa...chyba wskoczę na rowerek, żeby dzisiejszy dzień uznać za jeszcze bardziej udany
Zakładki