Aaale mam masakrę w robocie... Znowu jadłam w cały świat i nie miałam czasu na ruch. Wróciłam do domu po 18:00 padnięta i głodna jak wilk. Coś tam podjadłam, ale bez tragedii. Największy sukces - robiłam na głodnego zakupy w Auchan z mężem i zwykle takie sytuacje kończyły się kupnem mnóstwa dziwnych rzeczy do jedzenia, najczęściej słodyczy: lodów, ciastek itp. Dziś skończyło się na bananach i jogurcie do picia o smaku tiramisu, którego notabene do tej pory nie otworzyliśmy
Dużo piję wody niegazowanej, rano chwilkę się porozciągałam i zrobiłam małą rozgrzewkę przed wyjściem z domu.
Jestem tylko koszmarnie niewyspana. Ale tak już mam od dwóch lat A podobno w odchudzaniu jedną z kluczowych ról odgrywa wysypianie się. Hmmm..