Strona 9 z 54 PierwszyPierwszy ... 7 8 9 10 11 19 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 81 do 90 z 539

Wątek: Pamiętnik moominka...

  1. #81
    Guest

    Domyślnie

    Jestem już z powrotem, wbrew pokazywanej w poście godzinie dochodzi 19, hmm, może zostawianie włączonego komputera ma coś wspólnego z tym tajemniczym zawirowaniem czasu ...

    Anikas, niestety nie mogę ci pomóc. Kiedy przeszłam na dietę, starałam się unikać słodyczy i choć czasami wliczałam je w dzienny limit kalorii, generalnie wolałam omijać je z daleka. Tłumaczyłam sobie, że to puste kalorie, że bardzo szybko zrobię sie znowu głodna, że jest ryzyko, iż sięgnę po następny smakołyk i skończę opróżniając całą lodówkę etc. Zazwyczaj pomagało. Natomiast teraz brak apetytu jest ubocznym skutkiem brania nowego leku, metformaxu. Normalnie przepisywany jest on cukrzykom, ale pomaga też w przypadkach insulinooporności, którą się u mnie podejrzewa oraz wpływa korzystnie na uwalnianie jajeczek przy pcosie, poza tym obniża poziom testosteronu. Same korzyści, a owe uboczne skutki (plus mniejsze łaknienie) są również mile widziane - z mniejszym apetytem radzę sobie rozpisując posiłki i pilnując kalorii, a brak ochoty na słodycze bardzo mnie cieszy. Leżące od wczoraj na półce czekoladki zapachniły cały pokój, niemal czułam smak orzechowego kremu rozpuszczający się aksamitnie na języku, ale była to jedynie czysta rejestracja zjawiska, żadnego kuszenia, żadnej ochoty na zjedzenie, spokojnie wąchałam, spokojnie oglądałam i równie spokojnie poczęstowałam nimi brata.
    Może bierzesz za mało chromu? Czytałam o nim pochlebne komentarze, sama kiedyś stosowałam, zadziałał, ale potem, jak to ze mną dawniej bywało, przerwałam dietę po 2-3 miesiącach i znowu przytyłam. Skoro lubisz słodycze, skoro tak ciebie kuszą, najważniejsze to spróbować sie ich pozbyć, nie kupować, nie trzymać w domu, poprosić innych, żeby nie przynosili, a jeśli już tak strasznie się ich zachce, to może lepiej zdecydować się na coś mniej kalorycznego niż snickers. Mały wafelek prince polo ma zaledwie 103 kcal, a może lepiej loda, np. Big Milka, który nie dość, że małokaloryczny (ledwie 87), to jeszcze zasłodzi na długo i to w całkiem zdrowy sposób
    Nie wiem, co innego doradzić, skoro nie pomaga ci nawet czytanie postów margolki Sama widzisz, że wahania ilości zjadanych kalorii, podjadanie smakołyków nie wpływa dobrze ani na psychikę, ani tym bardziej na odchudzanie - czy nie wolałabyś, żeby waga malała, a nie rosła o te, co prawda nadal drobne, ale jednak oddalające od celu dekagramy?

    Emkr, mam nadzieję, że trzymanie kciuków nie poszło na marne i że test zaliczyłaś rewelacyjnie Nie zastanawiam się nad radykalną zmianą diety, raczej jej pewną modyfikacją. W ogóle zauważyłam ostatnio, że odkąd przeszłam na dietę, moje pomysły na odchudzanie stale ewoluują, zmieniają się razem z gubionymi kilogramami i zdobywaną wiedzą. Wszystko co piszę, piszę z pozycji "tu i teraz" i być może za jakiś czas ponownie zmienię zdanie, jeśli dowiem się czegoś nowego. Dieta montignaca polecana jest osobom mającym kłopoty z chudnięciem przy zwykłym trzymaniu sie llimitu kalorii, ale - co dla mnie jest ważniejsze - zaobserwowano, że przy jej stosowaniu poprawia się praca jajników, uwalniają się jajeczka, powracają regularne owulacje. Między innymi dlatego przy pcosie przepisuje się metformax dla cukrzyków - istnieje zależność między poziomem insuliny a prawidłową pracą jajników.
    Masz rację, niesmaczne posiłki oznaczają gorsze samopoczucie, a gorsze samopoczucie może łatwo prowadzić do przerwania do diety i chociaż jestem na takim etapie, że nie sądzę, żeby mi to groziło, wolałabym nie ryzykować. Dlatego na początek wprowadzę lekkie zmiany do mojego dotychczasowego odżywiania stopniowo przechodząc ku czystemu montignacowi, ale jeśli tylko zauważę, że mam problemy, powrócę do wersji mieszanej. Po prostu nic na siłę. Nie chcę natomiast wracać do 1000 kalorii, ostatnio jadłam w granicach 1100, od dzisiaj dodaję kolejne sto kalorii - 1200 wydaje się być dla mnie właściwie, zresztą skoro planuję odchudzać się jeszcze przez półtora roku, może nawet dwa lata, trudno sobie wyobrazić, żebym przez cały ten czas była na 1000. Dojdę do niego, kiedy waga osiągnie przyzwoite wielkości

    Wróciłam do herbaty - piję dziennie szklankę zielonej lub czerwonej po śniadaniu i obiedzie, jest zdrowa, potrzebna organizmowi, zresztą muszę zużyć zapasy, które dostałam od mojej połówki, uwielbiamy nowe smaki, kupujemy co jakiś czas, żal by było to wyrzucić. Oprócz niej obowiązkowo 2 butelki 1,5 l wody bez gazu. Do kawy mnie nie ciągnie, cukier odrzuciłam, słodzik to dla mnie czysta chemia. Grahamkę jeść będe tylko na śniadanie, na obiad czasami dziki ryż, ciemny makaron, kasza gryczana. To chyba najważniejsze zmiany.

    A oto mój dzisiejszy jadłospis:
    śniadanie:
    2/3 grahamki z pastą zrobioną z chudego twarogu (0,3% tłuszczu) i tuńczyka w sosie własnym, pomidor - razem 280 kcal
    drugie sniadanie:
    truskawki zmiksowane z naturalnym jogurtem 3% - 132 kcal
    obiad:
    ciemny makaron polany truskawkami zmiksowanymi z chudym twarogiem, posypany surowymi truskawkami - 344 kcal
    podwieczorek:
    grapefruit zmiksowany z 2 plastrami ananasa - 149 kcal
    kolacja:
    "kromki" z kapusty pekińskiej z pastą z twarogu i tuńczyka, do tego łosoś wędzony, sałatka z kapusty, pomidora, ogórka, rzodkiewki, odrobina oliwy - 190 kcal.

    Hmm, znowu wyszło 1100, nie będę dokładać na siłę, jutro spróbuję dobić do 1200. Wydaje mi się, że nie jest to najgorsza montignacowa rozpiska, szkoda tylko że kukurydza zakazana. Jutro zrobię na obiad pierś z grilla w ziołach i czosnku z miską sałatki, pojutrze może kaszę gryczaną z maślanką, potem jajecznicę z dwóch jajek, może dziki ryż z sosem spagetti? Zobaczymy. Poczytam, posprawdzam, powymyślam ...

    A teraz włączam film, wskakuję na rower, potem ćwiczenia, prysznic i jeszcze przed snem zajrzę na forum, bardzo lubię tu buszować

  2. #82
    Awatar emkr
    emkr jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    16-05-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,108

    Domyślnie

    Moomin, dzięki wielkie za kciuki - na pewno pomogły zważywszy ze z testu mam 86%

    Nieźle ci idzie dietka. O Montigniacu jeszzce niewiele wiem poza tym , że jest taka dieta, ale jak poczytam twoje rozpiski jadłospisowe to może coś ściągnę
    Co do ilości kcal - myślę że na 1200 nadal powinnas chudnąć. Moja dietetyczka na utrzymanie wagi kazała trzymać 1900 kcal (+więcej ruchu - tzn ja na razie mam kiepską mobilizacje ale obiecuje poprawe jak tylko w pracy juz mi sie zluzuje), a więc 700 kcal wiecej.

    Pozdrawiam
    Start dietkowania (reaktywacja): 11.05.2011 cel 1 -> 99 kg



    // TU JESTEM //

  3. #83
    Awatar gayga678
    gayga678 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    19-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    149

    Domyślnie

    Expresowo pozdrawiam poniedziałkowo
    Grażyna



    Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  4. #84
    Awatar emkr
    emkr jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    16-05-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,108

    Domyślnie

    moomin dzieki za wizyte!

    Na temat wagi postanowilam napisać w twoim wątku to szybciej zauważysz.
    Ja mam wagę elektroniczna EKS, co prawda bez pomiaru tkanki tłuszczowej ale dla mnie nie to bylo najwazniejsze. Dokładność pomiaru 0,1 kg (myslę ze w zupełności wystarczy)
    Co do dokładności ważenia - to chyba na każdej są pewne różnice (nawet na lekarskiej trzeba stanąć prosto i nie przechylać się na boki) w zależności jak staniesz - ja to rozwiązuję w ten sposób, że ważę się 3x pod rząd i biorę za prawdziwy wynik średni albo najwyższy zwłaszcza jak spadek wydaje mi się za duży i sugruje ubytek wody w organiźmie.
    A co najważniejsze wagę kupiłam na allegro za 71 zł + 7,50 (koszt przesyłki) podczas gdy w sklepie te wagi nie schodziły poniżej 160 zł (za 120 były tylko mechaniczne), a ceny dochodziły właśnie do 400 zł.
    Polecam tą formę zakupu

    Pozdrowienia
    Start dietkowania (reaktywacja): 11.05.2011 cel 1 -> 99 kg



    // TU JESTEM //

  5. #85
    Anikas9 Guest

    Domyślnie

    Moominku ja chrom biorę sobie i po 2 tygodniach chyba powoli zaczyna działać na mnie.. apetyt na słodkości mam, ale jakby mniejszy...
    ech.. fajnie by było by całkiem zaniknął...... MARZENIA
    gorąco Cię pozdrawiam

  6. #86
    Guest

    Domyślnie

    Właśnie wypaćkałam filet czosnkiem, solą, ziołami, papryką, zawinęłam w rękaw do pieczenia, niech trochę przejdzie przed wrzuceniem do piekarnika, a ja w tym czasie poprzeglądam strony o montignacu. Znalazłam kilka ciekawych miejsc, teraz muszę dokładnie zorientować się, co jest tłuszczem, a co węglowodanem (wbrew pozorom to nie takie oczywiste ), co z owocami etc. i pod tym kątem przygotować resztę dzisiejszego jedzonka.

    Przyznam się, że bardzo mnie bawi takie szperanie, czytanie forów, zmiana diety; czuję, że robię coś dla siebie, że cały czas zmierzam we właściwym kierunku, choć być może nie zawsze tą samą drogą. Zresztą takie zaangażowanie sprawia, że potem żal zaprzepaścić coś, czemu poświęciło się wiele uwagi i czasu.

    A oto rezultaty moich poszukiwań:
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    Więcej napiszę wieczorem, obiecałam sobie zrobić porządek w papierach, nagromadziło sie tego sporo przez ostatni semestr, zaczęłam się nawet gubić. Mam tylko nadzieję, że uda mi się wyrobić przed snem i choć odrobinę dziwnie się czuję nie szykując sobie mocnej i słodkiej kawy z talerzykiem słodkości (tradycyjny wspomagacz sprzątania ), cieszę się, że powoli rozstaję się z dawnymi nawykami...

  7. #87
    Guest

    Domyślnie

    Uff, czemu tak łatwo jest nagromadzić stosy papierzysk nie do sprzątnięcia??? Czemu w ogóle tak łatwo jest nabałaganić, przytyć, ale odwracanie tego zabiera niewspółmiernie więcej czasu? Dzisiaj czeka mnie dalsze sprzątanie, mało czasu zostaje na buszowanie po sieci, przeglądanie forum, ale przynajmniej zrobię generalny porządek przed przyjazdem mojej połowki. Z drugiej strony kusi mnie malowanie pokoju, więc może z tym generalnym jednak poczekam...

    Im więcej czytam o diecie mm, tym więcej mam pytań i wątpliwości. Rozumiem, że oddzielne jedzenie tłuszczów i węglowodanów może być zdrowe, ale w ten sposób trudno jest dobić do 1000 kcal, nie mówiąc już o 1200. Nie dziwię się, że osoby na mm czy sb tak ładnie chudną na początku, to jest bardzo restrykcyjna dieta. Na razie spróbuję więc bardziej wdrażać pewne zasady mm niż stosować się do wszystkich zaleceń. Najlepiej jest jeść trzy posiłki dziennie, ale jeśli jest się glodnym, można coś drobnego przekąsić - tylko jak to zrobić, skoro zalecają 3, 4-godzinne przerwy? Wczoraj na obiad upiekłam pierś w folii - wyszła przepyszna, ale co z tego, skoro razem z miską sałatki miała zaledwie 240 kcal? Ładny obiad, nieprawdaż ? Na podwieczorek i kolację zostało mi 570 kcal, niewykonalne bez zjedzenia czegoś tuczącego i niezdrowego.

    Podoba mi się to, co dietetyczka poradziła emkr a propos dzielenia posiłków:
    25% energii na śniadanie - czyli dla mnie z 1200 to - 300
    15% na drugie śniadanie - 180
    30% na obiad - 360
    10% podwieczorek - 120
    20% kolacja - 240.

    Jednak dobicie z obiadem do 360 bez dodatków w postaci ryżu, makaronu czy kaszy jest dla mnie niewyobrażalne. Jestem już po śniadaniu (370 kcal), resztę mam mniej więcej rozpisaną, wieczorem pochwalę się całym, mam nadzieję, że zdrowym jadłospisem.

    Emkr, przemyślałam sprawę wagi, z zakupem poczekam jednak do jesieni, a do tej pory spróbuję unikać ważenia poza tym u lekarza. A może nawet poczekam dlużej? Waga poniżej 80 uczyni mnie szczęśliwą, nawet jeśli przez dłuższy czas nie będzie się zmieniać

    Anikas, wiem, że bierzesz chrom, pytałam się tylko, czy nie są to może za małe dawki. Ale skoro masz już mniejszy apetyt, są szanse, że zmniejszy się jeszcze bardziej Im mniej się je słodyczy i generalnie cukru, tym mniejszy ma się na niego apetyt.

    Gayga, miło mi, że tu zaglądasz. Pozdrawiam środowo (znów te paskudne upały, a do zimy tak daleko ), tudzież wtorkowo i poniedziałkowo, żeby nadrobić zaległości

  8. #88
    Awatar emkr
    emkr jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    16-05-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,108

    Domyślnie

    Moomin - skoro tak trudno ci dobić z obiadem do tylu kcal, a nie chcesz dokładać ryżu czy ziemniaków to może po prostu zjedz więcej mięska (ok 200-300 g), sałate polej łyżeczką oliwy - lepiej się wchłoną wszystkie witaminy rozpuszczalne w tłuszczach i popij szklanka soku zamiast wody (powinno się udać)

    Co do rozpiski dietetyczki - moj sposób życia spowodował, że musiałam zrobić małą modyfikację:
    sniadanie jem zwykl ew domu i z tym nie ma problemu
    pózniej II sniadanie ok 12-13
    ponieważ obiad zwykle jem ok. 19-20 to miedzy II sniadaniem jest za duży odstęp a na wieczór pozostają mi jeszcze 2 posiłki
    więc ok 16-17 jem moją "kolację"
    a wieczorem po obiedzie juz tylko podwieczorek - zwykle w postaci owoców
    Start dietkowania (reaktywacja): 11.05.2011 cel 1 -> 99 kg



    // TU JESTEM //

  9. #89
    Guest

    Domyślnie

    Wiesz, emkr, to nie tak, że nie chcę Białego ryżu, ziemniaków, zwykłego makaronu unikam od dawna, ale np. dziki ryż uwielbiam, całkiem znośny jest ciemny makaron, smaczny durum, nawet kasza gryczana zaczęła mi smakować. Problem w tym, że w diecie mm nie wolno łączyć węglowodanów z tłuszczami, co mnie bardzo ogranicza i od strony przygotowywania sensownego i kalorycznego jedzonka, jak i smakowo odmawiając mi sporo potraw, które lubię, a zakazywanie mi czegoś w czasie diety nigdy nie było najlepszym pomysłem Dlatego cały czas jestem na etapie przyglądania się montignacowi, stosowania się do pewnych, nielicznych zasad, ale głównie zastanawiania się, czy będę miała z tego więcej korzyści niż strat. I jak na razie poza ten etap nie wyjdę, czytam fora poświęcone diecie mm i nadal mam wrażenie, że chudnięcie wynika bardziej z ograniczenia kalorii niż konkretnego jedzenia, a z kolei ewentualne poprawienie pracy jajników spowodowane jest wykluczeniem cukrów i schudnięciem, to wszystko od siebie zależy...

    O sokach zupełnie nie pomyślałam, dobry pomysł, choć przyznam się, że zawsze z pewną obawą czytam etykiety szukając konserwantów i różnych dziwnych paskudztw. Nie ma sensu starać się odżywiać zdrowo, a z drugiej strony pić chemię Jakie soki pijesz? Kiedyś kupiłam warzywny Tymbarku i tak było go czuć zupą kapuścianą, że nie wypiłam więcej niż kilka łyków, po czym zadziałał ten sam efekt, jak w przypadku odchudzania kapuścianką, które było, owszem, bardzo skuteczne, jako że po dwóch łykach dostawałam szczękościsku na sam zapach zupy i nie mogłam nic przełknąć - trudno było nie schudnąć

    Nadal mam problem i z dobiciem do 1200 kcal, i z liczbą posiłków, ale już zauważyłam, że dam sobie radę, jeśli drugie śniadanie i podwieczorek będą czymś lekkim i łatwostrawnym, np. koktajl z truskawek, z grapefruita i ananasa, owoce do przegryzienia, ewentualnie sałatka etc. Z wymyśleniem czegoś na śniadanie i kolację nikt chyba nie ma kłopotów, zostaje więc obiad i co tu ukrywać, pomysły, jakie przychodzą mi do głowy, łamią niemal wszystkie zasady mm Mam olbrzymią ochotę na sałatkę curry (ryż biały i dziki, pierś podsmażona w curry na odrobinie oliwy, ananas, bambus, kukurydza, trochę majonezu do smaku, jogurt naturalny, sól, pieprz, jeszcze więcej curry) lub z tuńczyka (tuńczyk w sosie własnym, jajka, trochę chudego sera żółtego, trochę majonezu, jogurt naturalny, ostra cebulka) i prawdopodobnie skuszę się na nie w najbliższym czasie.

    Rano byłam na pobraniu krwi w Centrum Onkologii. Wysłała mnie tam moja endo uznając, że wyniki będą najbardziej wiarygodne. Niestety, okazało się, że muszę płacić, kolejny raz - to niesamowite, że chodzę do publicznego lekarza, a za badania krwi płacę, jakby ich zrobienie było moją fanaberią, a nie wymogiem przy mojej chorobie. Nie chciałam czekać, badania robią raz na dwa tygodnie, więc gdybym zrezygnowała, wyniki byłyby dopiero pod koniec lipca. Oddałam krew, zapłaciłam, ale na morfologię z rozmazem, cukier (wyniki wyszły dziwne, trzeba raz jeszcze sprawdzić) i krzywą cukrową wyciągnę bezpłatne skierowanie od endo, mimo że sama chciałam za nie zapłacić, należy mi się. Nooo, przynajmniej się trochę wyżaliłam i już mi lepiej, choć jak pomyślę, ile za to mogłabym kupić balsamów ...

    Wczoraj, łącznie z podwieczorkiem, zjadłam 900 kcal i byłam już najedzona. Powinnam dodać jeszcze 300 kcal na kolację, ale brzuszek pełny, rower czeka, żeby na niego wskoczyć, ja przerażona, że rozwalam sobie przemianę materii, ale z drugiej strony wciskanie jedzenia na siłę jest równie niemądre, poza tym ćwiczenie z pełnym żołądkiem jest zdecydowanie tragicznym pomysłem... Koszmar. I w tym momencie zapukał do nas sąsiad podrzucając koszyczki czereśni i truskawek. Wybawca Co prawda czereśnie zjadłam przed 18, a truskawki po 20, ale skoro jest w nich niemal sama woda, uznałam, że nie warto martwić się porą, tym bardziej że spać poszłam dopiero przed północą. I w ten sposób dzień zamknęłam 1150 kcal...

    Dzisiaj przez badania straciłam jeden posiłek. Śniadanie zjadłam dopiero po 10 - tradycyjnie pasta z twarogu i makreli, 3/4 grahamki, pomidor, zielona herbata (o smaku egoztycznym z kolorowymi kwiatami - wygląda i smakuje wspaniale) - razem 311 kcal. Na obiad zrobię makaron z truskawkami, może dodam trochę chudego białego sera - ok. 350 kcal. Na podwieczorek owoce, truskawki i czereśnie, ok. 250 kcal. Na kolację zaś sałatka grecka - kaloryczność dobiją oliwki, kukurydza i feta. Spokojnie dojdę do 1150.

    O, i jeszcze jedno. Wczoraj tak się sobie przyglądałam, całkiem gładka cera, biust jędrny i pełny, nieco wydęty brzuszek, rozdrażniony nastrój, hmm, zerkam do kalendarzyka, a tu niedługo powinnam dostać okres Nie jestem przyzwyczajona do regularnych okresów, ale cieszę się, że je mam, to oznacza, że leczenie idzie w dobrym kierunku (nie wywołujemy ich sztucznie hormonami), a z drugiej strony byłoby to wytłumaczeniem dla stojącej wagi, hmm, może jednak, kiedy 14 lipca wejdę na wagę, okaże się, że trochę schudłam... Pozwalam sobie mieć nadzieję

  10. #90
    Anikas9 Guest

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Moomin
    kiedy 14 lipca wejdę na wagę, okaże się, że trochę schudłam... Pozwalam sobie mieć nadzieję
    na pewno tak będzie

    Moominku jej, jak Ty dokładnie wszystko analizujesz, myślisz..... jejku, lubię bardzo Cię czytać super sporo czerpię od Ciebie dla siebie
    Gorąco Cię pozdrawiam i życzę miłego dnia

Strona 9 z 54 PierwszyPierwszy ... 7 8 9 10 11 19 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •