-
Witajcie, jak miło, że mój watek nie spadł na ostatnią stronę
Właśnie jem śniadanie i korzystając z chwili czasu, skrobnę te kilka zdań... Diety oczywiście pilnuję, zresztą trudno byłoby ją zaprzepaścić przez dwa dni, hmm, chociaż czytając niektóre tematy i pamiętając moje wpadki z odległej przeszłości może nie aż tak trudno ? W każdym bądź razie diety pilnuję, moja połówka mi bynajmniej nie przeszkadza dzielnie mnie wspierając od samego początku. Wczoraj co prawda zamarzyła nam się wyprawa do kina bardziej dla kinowej atmosfery niż konkretnego filmu, wybór nie był najciekawszy - Wojtyła, Madagaskar czy Królestwo Niebieskie, ostatecznie zaciągnęłam nas na Królestwo, ze sporą obawą, ale film bardzo pozytywnie rozczarował, podobał się nam, wciągał, co oznacza, że nie warto czytać recenzji przed poznaniem własnej opinii W przyszłym tygodniu idziemy na Wojnę Światów, mimo że Cruise'a taaaak bardzo nie lubię ...
Kupiłam mały popcorn wyglądający mizernie przy olbrzymim pudle mojej połówki, do tego Kinder Delice (taki zdrowy, tyle mleka ) i małe opakowanie petitek, z czego zjadłam zaledwie 24 g. Kalorycznie wyszło to mizernie - niecałe 400, za to czułam te słodkości w głowie, chociaż nie miałam moralnego kaca, żadnych wyrzutów, tym bardziej, że uwielbiana i zamawiana przez nas często pizza z salami i mnóstwem sera kalorii miałaby kilka razy więcej Ale ponieważ czeka nas jeszcze kilka wypraw do kina, ograniczę się tylko do jednego smakołyku... Dla równowagi zaciągnęłam moją połówkę na buszowanie po półkach z jedzonkiem, dzięki czemu nasza lodówka zapełniła się zdrowymi i małokalorycznymi przysmakami.
Aha, tak jeszcze cichutko zdradzę, że mamy okazję kupić lekko używaną, ale nadal w idealnym stanie, z 30 miesięczną gwarancją doskonałą wagę elektroniczną z możliwością pomiaru wody i tłuszczy w organiźmie. Okazja naprawdę duża, za niemal pół ceny, więc obejrzymy dokładnie i jeśli będzie nam pasowała, jeśli będzie w pełni sprawna, na pewno się zdecydujemy. I tak chciałam na jesień kupić, za 2-3 miesiące, więc warto wykorzystać już teraz taką możliwość
Postaram się niedługo napisać coś więcej, zajrzeć na wasze wątki, a tymczasem trzymajcie się dietki, uważajcie na burze (podobno dzisiaj mają szaleć w Małopolsce) i nie zapominajcie o moominku
-
Burze w małopolsce powidasz? Kurcze... bo w Krakowie jest strasznie zimno i pochmurnie... chyba coś jest w Twoich słowach
a propos Montignaca - chętnie pomogę, bo sama stsowałam go przez długi okres czasu... jest to bradzo przyjemny i skuteczny sposób odżywiania.
Pozdrawiam!!!
-
Moominku co tam u Ciebie
jak tam dajesz radę na wyprawach do kina?
trzymaj się tak dzielnie jak dotychczas
miłego czasu spędzonego z Połóweczką
buziaki
-
Ufff, właśnie mamy za sobą długaśny spacer, było wspaniale, choć zbyt gorąco, parno, powietrze ciężkie, wszystko obiecuje orzeźwiającą burzę, oby, oby... Wygoniłam moją połówkę na wersalkę z książką (jesteśmy strasznie zmęczeni), a sama - w ramach odpoczynku - rzuciłam się na forum, żeby sprawdzić, co nowego się wydarzyło Poczytam, popiszę na innych wątkach, a jak jeszcze mi starczy czasu, wrócę do siebie i zdam dokładniejszą relację z moich zmagań z dietą i moja połówką
-
I nic nie wyszło z moich planów popisania na forum. Zanim zdążyłam przeczytać chociaż część postów, już szukałam wśród kosmetyków czegoś, co złagodziłoby okropne pieczenie dekoltu i łapek A sama jestem sobie winna... Od tak dawna skutecznie unikałam wychodzenia na słońce, że zapomniałam, iż jestem na nie uczulona. Zapomniałam, zostałam wyciągnięta na dwór, a właściwie sama wyciągnęłam na spacer i mimo że słonko zaczęło przypiekać, wytrwałam, dopóki nie zaczęły boleć nogi. Spacer był bardzo udany, mieszkam w bardzo malowniczej okolicy, jest gdzie chodzić i co podziwiać, wspaniale było razem się włóczyć, rozmawiać, po prostu być razem, szkoda tylko że się nie zabezpieczyłam żadnymi filtrami i teraz będę musiała czekać z wyjściem, aż sie wszystko uspokoi. A dokucza paskudnie - najbardziej szyja, dekolt i łapki, wyglądam jak prawdziwa ofiara
W każdym bądź razie pod względem diety i ćwiczeń to były udane dni, choć przyznam się, że nie było łatwo. Kiedy ma się w domu drugą osobę, która je normalne jedzonko, np. chrupiący świeży biały chleb z masełkiem, o którym niby się zapomniało, ale kubki smakowe nadal pamiętają jak niebiańsko smakuje, a teraz ów chlebek jest podsuwany pod nos, łatwo się zirytować Teraz to paskudne stworzenie coś czyta i przeżuwa opakowania żelków; czy ludzie nie wiedzą, że to jest sama chemia i trucizna, a tak w ogóle to nie jest przyzwoite dręczyć ponoć kochaną osobę takimi zapachami ??? Ale się trzymam, nie załamuję, diecie przerwanie w żadnym wypadku nie grozi, choć niniejszym chciałabym wyrazić swój podziw dla wszystkich grubasów, które walczą z kilogramami posiadając w domu połówki, a nie daj bogini jeszcze dzieci, nie mogące się obejść bez tych wszystkich zakazanych, kalorycznych, ale jakże pachnących smakołyków
Ćwiczę codziennie, rower zaś miałam zastąpić spacerami, co naturalnie teraz się nieco skomplikowalo, ale ponoć mają przyjść deszcze, więc w pochmurny dzień, otulona ubraniem po uszy, i tak wysmarowana filtrami, zaryzykuje dłuższe włóczenie się. Może nie skończy się to tak jak dzisiaj... Najbardziej motywuje mnie wizyta u endo w przyszłym tygodniu, mam nadzieję, że waga chociaż trochę drgnęła
Guajira, bardzo chętnie skorzystam z twojej pomocy przy montignacu. Nadal nie jestem pewna, czy zastosuję się do wszystkich zaleceń, a trudno przecież mówić o trzymaniu się diety, jeśli wprowadza się własne poprawki, ale przyznam, że wydaje mi się rozsądna i zdrowa - i to mnie właśnie tak kusi. Czy nadal jesteś na tej diecie, a jeśli nie, to co sprawiło, że zmieniłaś zdanie?
Anikas, dopiero byłam na JEDNEJ wyprawie do kina, choć czekają mnie kolejne - uwielbiamy kinową atmosferę Też się trochę bałam, zwłaszcza że do tej pory zawsze miałam własny olbrzymi popcorn, kilka batoników i ice tea do picia, ale okazało się, że mały popcorn jest b. mało kaloryczny, a zapycha równie skutecznie jak ten największy, zaś kilka batoników da się zastąpić jednym skromnym wafelkiem, a i tak można nawet na niego nie mieć ochoty. We wtorek pozwoliłam sobie na to jedzonko tylko dlatego, że byłam blisko pół dnia poza domem i musiałam w jakiś sposób nabić kalorie
Widzę, emkr, że Ty także zamilkłaś i niemal zniknęłaś z forum. Mam nadzieję, że przynajmniej nie są to zbyt stresujące zajęcia i że wrócisz za kilka dni spokojna, gotowa do dalszego chudnięcia, a może i chudsza o kolejne dekagramy
Pozdrawiam serdecznie...
-
Witaj Moomin!
Oj widzę że tez twoja skóra nie lubi słoneczka podobnie jak moja Zawsze mi się marzyła oliwkowa cera albo lekko brązowa opalenizna - zwykle takie marzenia kończyły się poparzeniem a czasem i udarem słonecznym. mi wystarczy 15 min w ostrym słońcu żeby sie poparzyc a potem nawet śladu nie ma że się opalałam
A na czym byłaś w kinie? Ja sie wybieram od 2 tygodni - dookola pełno kin więc mogę przebierac jak w ulęgałkjach - tylko co z tego soro czasu za mało - a jak już się znajdzie to jestem zbyt zmęczona na cokolwiek
No ale na szczęście już w przysżłym tygodniu ma być luźniej
Co do mężusia jedzącego pyszności - nie myślałąś żeby go przestawić na zdrowe jedzonko? Moj nie wybrzydza i je to co ja Gorzej będzie w weekend bo jedziemy do teściów i na pewno będą smakołyki - już się obawiam o moją dietę
Wiesz zazdroszczę ci tej pięknej okolicy do spacerów - my mieszkamy w samym centrum miasta i gdzieś do lasu to mamy trochę daleko - min. 30 min metrem lub pociągiem (bo autobusem to z godzinę albo i więcej)
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w dietkowaniu przy łakomczuchowo-kuszącej połóweczce
-
Wreszcie tyle wolnego czasu, żeby spokojnie popisać u siebie...
Wiesz, emkr, przez całe moje nastoletnie życie - od małego niemowlęcia począwszy - nigdy nie miałam kłopotów z opalaniem, moja skóra błyskawicznie łapała słońce, śliczny brąz - prawdopodobnie dostaje się to od natury w komplecie z czarnymi włosami A potem nagle słońce zaczęło mnie podrażniać, każdego lata musiało minąć kilka dni, żebym sie do niego przyzwyczaiła, aż w końcu nadeszło takie lato, kiedy okazało się, że nie mogę wyjść na dwór bez porządnego wysmarowania się mocnymi filtrami, naprawdę mocnymi. Od późnej wiosny do jesieni muszę po prostu bardzo uważać.
Moja połówka poważnie się na mnie obraziła po przeczytaniu tego, co powypisywałam, dlatego mam sprostować te paskudne i nieprawdziwe komentarza o objadaniu się opakowaniami żelek (to było li jedno i w dodatku jedynie trochę), a co do zdrowego jedzenia byłoby bardzo chętnie konsumowane, gdyby nie to, że to ja sama przygotowuję te niezdrowe i kaloryczne posiłki Hmm, szczera prawda... Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że nie powinnam nikogo zmuszać do jedzenia tego, co ja jem, a jeśli nawet ktoś ma na to ochotę, wynika to jedynie z dziwacznej kurtuazji, chęci współtowarzyszenia mi w odchudzaniu, bo przecież o wiele smaczniejszy jest biały chlebek ze świeżym masełkiem i nikt by z tego dobrowolnie nie rezygnował
Dieta jest trzymana, nieco gorzej z ćwiczeniami, ale pocieszam się, że gimnastyki mam wystarczająco, no i do tego dochodzą nasze spacery Dzisiaj znowu nie chciało mi się ćwiczyć, więc wpadłam na pomysł, żeby pójść na długi, bo blisko dwugodzinny i bardzo, bardzo szybki spacer... To był bardzo, bardzo zły pomysł Wróciłam padnięta, upocona, bo moja okolica to same górki i pagórki, a i kamieniołom dwa razy został zaliczony - jedynie obietnica wieczornego masażu i świadomość, że jeśli przerwę, będę musiała poćwiczyć, pomogły mi dotrwać do końca.
W czwartek mam wizytę u lekarza i przyznam się, że na wagę wejdę ze sporymi obawami. Zwiększenie kalorii, reorganizacja ćwiczeń, jakiś dziwny przestój na wadze u koleżanki, oby drgnęło o chociaż jeden kilogram, inaczej wpadnę w poważny dołek
A teraz pójdziemy przygotować coś pysznego na kolację, po czym z pełnymi talerzami siadamy do oglądania filmu Na śniadanie zjadłam grahamkę pokrojoną na cztery kromki z róznymi rodzajami sera i pomidorem (300 kcal), potem czereśnie (220 kcal) i bób (140 kcal), co stawia mnie wobec przerażającego faktu, że brzuszek zapchany, a mnie brakuje 540 kcal do 1200. Zawsze można dobić słodyczami Oczywiście żartuję... Teraz przyzwoita kolacja, a kolo 20 zjem jeszcze czereśnie - niemal woda, zdążę strawić przed snem
Zmykam do kuchni... Miłego końca weekendu i spokojnego poniedziałku, nie musi być przecież okropny
-
hahahaha pozdrow polowke swoja i powiedz mu odemnie " smacznego" jak znow po zelki siegnie
ja wiem ze bialy chclebek z maselkiem jest pycha ...dlatego nikomu nie odmawiam ...ale kuchnie i tak przestawilam na mniej tlusta i bardziej lekka...i mama chwali..sama pilnuje.... mowi ze czuje sie lepiej.. i ze smaczniejsze.....
co prawda wyskoczy mi czasem z talerzem czterech kanapek posmarownych grubo maslem i oblozonych pomidorem stwierdzajac ze ona "tylko" pomidory je na kolacje a nie gotowany drob...ale co tam....( i tak ja podliczam i uswiadamiam).
tobie rowniez milego poniedzialku...
-
Witaj Moomin!
Koniecznie pozdrow swoją połóweczkę
Ja ze swoim mężulkiem miałam wczoraj małe spięcie - głównie z winy zbliżającego się poniedziałku i zwiazanego z tym stresu - po którym miałam mały dołek zakończony tekstem - "chcę coś słodkiego, np CZEKOLADKE!"
Na szczęście nie było w domu nawet okruszka słodkiego zakazanego jedzonka, a mąż niewzruszony patrzył na mnie i stwierdził że on nie przyłoży ręki do zaprzepaszczenia mojej tak długiej walki i na stacje benzynowa nie skoczy (jest naprzeciwko naszego bloku)
I DOBRZE! Pol godziny pozniej pochwaliłam go za to
A humor mi sie poprawil po łyżce lodów i to był koniec grzeszenia na wczoraj (weekend cały był udany na szczescie)
Co zaś się tyczy wagi - moja ostatnio tez ma humory co prawda po weekendzie pokazala mniej, ale mo dziwnie duze wahania miedzy kilkoma nastepujacymi po sobie ważeniami Zależy jak się ustawię i nawet jak stoje prosto pokazuje +/- 1 kg a przecież miała mieć dokładność 0,1 kg
Moomin trzymam kciuki za kolejne ważenie!
-
Witaj Moominku!
Widzę że u ciebie bez większych zmian dietka idzie, czyli jest po prostu dobrze.
Ćwiczeniami się nie przejmuj, czasami troszkę przerwy nie zaszkodzi a sama piszesz że dużo ruchu masz
A jeśli mogę coś skrobnąć do Emkr. Moja waga też mimo że elektoniczna ma swoje humory . Ale to chyba normalne bo nie zawsze ciężar się tak samo rozkłada, ważne jest też by waga stała na twardym, gładkim miejscu. Coś mi się jednak wydaje że na pudełeczku było napisane +/- cośtam, czyli błąd jakiś może być. Najlepiej to stawać, patrzeć i schodzić...bez powtórek w danym dniu, a najlepiej w tygodniu...
Pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki