Strona 43 z 63 PierwszyPierwszy ... 33 41 42 43 44 45 53 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 421 do 430 z 621

Wątek: Schudlam ze 105 kg do 64 i jeszcze troche przede mna

  1. #421
    Awatar emkr
    emkr jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    16-05-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,108

    Domyślnie

    Wtaj Magolko!

    Widzę że tu u Ciebie dziś rozpętąła się ... (nie nie kłótnia) dyskusja
    Jak widać każdy jest inny i co innego mu służy.
    Ja np. uwielbiam warzywa i owoce - teraz odkrywam je na nowo - jem mniejsze ilości, lepiej doprawione
    Rybka to dla mnie prawdizwy rarytas (zawsze była bo niestety jest dość droga i dlatego rzdko ją jadam, ale ze względu na smrodek przy smażeniu raczej starałam się ją jeść upieczoną w folii i tu też nic z moich nawyków się nie zmieniło).

    Natomiast całkowity szlaban połostawiłąm na słodycze, a zwłaszcza czekoladę - nie ma ani okruszynki.
    Jedyny wyjątek na jaki moge sobie pozwoliś od czasu do czasu (głównie ze względu na lato) i to w nagrodę za ładne dietkowanie, albo schudnięcie kolejnych kg to 1 gałka lodów - najlepiej sorbet owocowy. Tych lodów nigdy wczesniej przed ochudzaniem nie jadłam - uważałam je za niesmaczną zamarzniętą wodę z sokiem. Ale trafiłam na Grycana i jego sorbety owocowe i teraz inne lody mogą nie istnieć.
    Niestety lubiłam też chipsy o zgrozoooo potrafiłam wtrąbić całą paczkę
    Teraz znalazłam zamiennik - snaki ryżowe - zjadam w nagrodę 5 szt (10 g = 38 kcal) raz na jakiś czas, albo tak jak dziś na zachętę do ćwiczeń.

    Niestety te produkty są dla mnie zakazane i nie wiem czy kiedyś odważę się je zjeść ponownie (o ile chipsów nawet nie żałuję) to przed czekoladą mam obawę że jak kiedyś zjem kawałek czy uda mi się poprzestać na tym 1 czy 2 kawałkach czy tez od razu pojdzie jak kiedyś cała tabliczka

    I dla mnie taki reżim jest konieczny i jak widać na razie skuteczny

    Pozdrawiam Cię Margolko serdecznie i bądź nadal naszym dobrym mądrym duszkiem i doradcą
    Start dietkowania (reaktywacja): 11.05.2011 cel 1 -> 99 kg



    // TU JESTEM //

  2. #422
    sylwia579 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Margolko!

    Ale ja nie krytykuję Twojej metody W Twoich postach jest bardzo dużo racji i naprawdę bardzo dużo skorzystałam czytając je. Dlatego napisałam, że obie macie rację. Jeśli ktoś ma problemy z rzucaniem się na jedzenie i pochłanianiem na przykład pół bochenka chleba (a takie posty widziałam) to jak najbardziej masz rację – że potrzebna jest radykalna dieta. Z drugiej strony jeśli problemem jest nie ilość, ale jakość to z kolei bardziej sprawdza się metoda małych kroczków. Wszystko zależy od sytuacji…
    Ja potrafiłam przez cały dzień nic nie jeść jeśli miałam dostępne wyłącznie takie jedzenie, którego nie lubiłam… a z drugiej strony zdarzało się, że mój całodzienny jadłospis składał się z 6 kromek chleba razowego z masłem i 30 dag sera żółtego. I do tego na przykład 2 ciastka z kremem. Była to bomba kaloryczna? Była! Było to niezdrowe? Było! A na ilość to jak na cały dzień, to wydawałoby się, że nie tak znowu dużo.

    Gagaa…
    Dlaczego jest tak wielu oponentów zakazów? Bo ludzie nie lubią zakazów. I jeszcze jedno – jeśli ktoś generalnie lubi jeść i jest mu tak naprawdę obojętne co je, to przy ograniczaniu ilości jedzenia jest wyłącznie kwestia tego, że nadal je to, co lubi – ale mniej. Kiedyś było bardzo mało potraw, które mi smakowały. Moje jedzenie było monotonne i niezdrowe. Nie lubiłam żadnych warzyw. Dlatego w moim przypadku radykalna dieta była zmianą nawyków jedzeniowych o 180 stopni. I dlatego się nie sprawdzała. No i może nie byłam jeszcze gotowa na podjęcie świadomej decyzji o całkowitej zmianie sposobu odżywiania. Dlatego sprawdziła się metoda małych kroczków (bo po zgobieniu 20 kilo moge chyba powiedzieć, że się sprawdziła ). Jeszcze bardzo długa droga przede mną, ale wierzę, że mi się uda. Muszę w to wierzyć. Tak było w moim przypadku – jak jest z innymi osobami – nie wiem. W Twoim przypadku sprawdziło się zakodowanie sobie własnego sprzeciwu na wieloletnie przyzwyczajenia i nawyki. Super! Naprawdę gratuluję Bo dla mnie właśnie to jest oznaką niesamowicie silnej woli i mnie nie starczało samokontroli, żeby z dnia na dzień zmienić nawyki jedzeniowe. Piszesz, że wiele osób nie ma czasu na stopniowe zrzucanie kilogramów… Zgoda. Ja ważąc 98 kg i wciąż tyjąc też nie miałam czasu (BMI ponad 40). Ale jednocześnie zadałam sobie pytanie co jest dla mnie lepsze – nadal próbować jeść co dzień same zdrowe i niesmaczne, wręcz wstrętne rzecz (a tak odczuwałam większość jedzenia) i po jakimś czasie rzucać się na rzeczy niezgrowe, czy przestać walczyć z własnym organizmem i własnymi słabościami i spróbować stopniowo zmieniać sposób jedzenia. Co do konieczności ograniczenia kalorii – zgadzam się w 100%. To jest podstawa. Ja stopniowo zmieniając swoje nawyki również ograniczałam kalorie, ale bez rezygnowania z ulubionych dań. Jednak starałam się jeść je rzadziej i mniejsze porcje: kotlet mielony – tak, ale bez ziemniaków za to z podwójną porcją buraczków. Mizeria z jogurtem zamiast śmietany. Ryba po grecku – tak, ale duszona w warzywach a nie smażona. Naleśniki – tak – ale jeden zamiast dwóch (czasem wcześniej bywały i trzy, chociaż „pękałam” już przy jedzeniu tego trzeciego). Ryba smażona tak – ale bez ziemniaków a za to z większą porcją surówki (to było dla mnie wyrzeczenie – bo nie lubiłam warzyw). Ser biały bez chleba a za to z warzywami. Kanapka z chudą wędliną zamiast sera żółtego i z liściem sałaty (nie znosiłam ani wędliny, ani sałaty – kiedyś po prostu pęczniało mi to w buzi i nie chciało przejść przez gardło). Te zmiany wprowadzałam stopniowo i stopniowo stwierdzałam, że mi odpowiadają. W ten sposób tego typu zmian nie odczuwałam jako diety – czyli wyrzeczeń! Po pewnym czasie zaczęłam stopniowo świadomie wprowadzać kolejne zmiany bardziej radykalne. Nadal nie odżywiam się idealnie. Na pewno popełniam wiele błędów (i między innymi miałam nadzieję, że dzięki temu form się ich pozbędę). W moim przypadku stopniowa zmiana wymagała mniejszej siły woli niż zmiana z dnia na dzień. Jeszcze raz powtarzam – wszystko zależy od osoby. Mnie kiedyś nie motywowały spadające kilogramy. Wewnętrzny zakaz całkowitego jedzenia produktów niezdrowych i kalorycznych kończył się załamaniem. I pomimo, że kilogramy spadały – ja poddawałam się i zjadałam napoleonkę – potem drugą i trzecią. Właśnie w tym momencie działał u mnie mechanizm – skoro i tak wczoraj złamałam reguły diety, to dzisiaj zjem pizze. Teraz podchodzę do tego tak: zjadłam ciastko z kremem – trudno, ale postaram się nie jeść już następnego. Raz mi się udaje, innym razem nie. Kiedyś schudłam już 20 kg i ważyłam 60 kg – ale stało się to za sprawą brania leków na zmniejszenie apetytu. Podstawą tego odchudzania było wtedy właśnie ograniczanie kalorii i tak naprawdę nic więcej. Nie pociągało to za sobą żadnej zmiany nawyków jedzeniowych. Po prostu nie byłam głodna, więc bardzo mało jadłam – ale jadłam tłusto, słodko i niezdrowo. Schudłam. Ale oczywiście ponieważ nie zmieniłam sposobu odżywiania, to po odstawieniu leków – kiedy chemia nie wpływała już na ograniczenie jedzenia – kilogramy zaczęły szybko wracać. Teraz, choć nadal nie idealnie, to jednak odżywiam się inaczej niż kiedyś. Mogę już wprowadzać większe ograniczenia i bardziej kontrolować to co jem i dlatego mam nadzieję, że uda mi się schudnąć drugie 20 kg i nigdy więcej ich nie odzyskać. Pod wpływem Twoich wypowiedzi na moim wąteczku zaczęłam ponownie próbować zliczać kalorie i pisać moją spowiedź bardziej dokładnie. No i staram się bardziej ograniczać tłuszcze i słodycze.

    Pozdrawiam Was serdecznie.

    PS. Dziewczyny - ja naprawdę nie krytykuję Waszych metod Macie naprawdę bardzo duzo racji i to może być skuteczne w stosunku do bardzo wielu osób. Wobec niektórych to może być jedyna skuteczna metoda. Po prostu piszę, że nie wobec wszystkich.

  3. #423
    JUSTIMISIEK jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-05-2005
    Posty
    0

    Domyślnie Re: Schudlam ze 105 kg do 64 i jeszcze troche przede mna

    hej dziękuję za wyjaśnienia. Naprawdę troche mi ulżyło ponieważ centymetry sie zmniejszają rzeczy robią sie coraz luźniejsze a waga fiksuje! mam wagę elektroniczną ale starego typu i zaczynam sie zastanawiac nad jej zmianą. mam nadzieję że ta waga wróciła juz do normy bo znów kilogramy idą w dół tylko mam nadzieję że w poniedziałek nie będzie powtórki z poprzedniego tygodnia. a wiesz może co może mi pomóc w tej sytuacji może jakaś dieta (nie koniecznie 1200 kcal) zaczynam jeść drożdże w tabletkach bo podobno mają one dużo błonnika. prosze poradz mi coś??? co mam zrobic by ta waga trwale ruszyła w dół???

    Pozdrawiam

  4. #424
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witajcie,

    Na początku likla słów do Margolki.
    Zajęłam już sporo miejsca w Twoim wątku, przedstawiając opinie, których nie krytytyjesz ale i nie popierasz.
    Zagościłam tutaj ponieważ jest to jeden z nielicznych wątków, w którym jest coś więcej oprócz deklaracji: chcę schudnąć, płaczu: nie daję rady, słów: gratuluję itp.
    Poza tym, za Twoim przykładem podąża wiele osób, z którymi można konstruktywnie podyskutować.
    Jesli jednak wolałabyś, abym przeniosła się do odzielnego tematu, to daj znać.

    To co zaproponowałam, i co sprawdziło się w moim przypadku: małe kroczki, wykorzystywanie momentów sprzyjających odchudzniu, bezstresowe przestawianie się na tory prawidłowego odżywiania, aktywności fizycznej i świadomości dietetycznej, adresuję głównie do osób, których wielokrotne próby odchudzania się konkretną dietą zawsze kończyły się fiaskiem.
    Do osób, które owszem, nadal chcą schudnąć, ale "nie mają już do siebie siły", są załamane dotychczasowymi niepowodzeniami, wpadły w błędne koło: dieta - objadanie się, nie potrafią wcielić w życie opracowanych diet.
    Ponieważ odchudznie się w taki sposób jest bardzo powolne i nabiera tempa - rozkręca się z czasem - wraz z rosnącą świadomością, przystosowaniem organizmu i psychiki, polecam je osobom, które mają do zrzucenia kilogramy mieszczące się w ganicy nie zagrażającej życiu! Osobom, które właśnie mogą i powinny czekać, bo już się przekonały, że nie dla nich szybkie, widoczne każdego tygodnia rezultaty.
    Tym, którzy nie chcą latami odbijać się od trampoliniki: to podskoczą, to upadną. Uważam, że powinni spróbować zmieniać swoje życie wolniutko, z optymizmem i coraz większą konsekwencją.
    Chyba żaden grubasek nie obrazi się jeśli porównam to do wolniutko ruszającej lokomotywy
    Margolka pisze, że osoby z monstrualną otyłością nie mają czasu na czekanie. Zgadza się! Nie dla nich małe kroczki. Moim zdaniem osoby z nadwagą zagrażającą życiu (bo zdrowiu zagraża każda) powinny być odchudzane pod ścisłym nadzorem lekarskim
    Ja kieruję moje rady do osób, króre nie dobrnęły jeszcze do tej niebezpiecznej granicy. Ale jeśli diety - dla nich zbyt drastyczne - okazały się nieskuteczne i niczego w swoim życiu zmienić nie potrafią, to za chwilę znajdą się w grupie ryzyka.
    Dodam jeszcze, że ja zmagałam się zarówno ze złymi nawykami - pochłanianie ogrmnych ilości słodyczy i pieczywa (na szczęście w mojej rodzinie ogólnie nie jada się tłusto ani niezdrowo), jak również z atakami obżarstwa. Te ostatnie objawiają się zawsze, gdy próbuję wystawiać się na diety pozwalające szybko chudnąć ale stresujące.




  5. #425
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Nie bede przekonywac nikogo, ze dieta 1200 kcal nie jest ani stresujaca, ani nie pozwala chudnac szybko - zwlaszcza osobom, ktore jak ja maja niewiele juz do zgubienia i w dodatku zero czasu na sport

    Osoby ktorych wskaznik BMI przekracza w znaczacy sposob 30 maja naprawde powazny problem. Dodatkowo, oprocz zlych nawykow zywieniowych i napadow obzarstwa dobija je - najczesciej - fatalny metabolizm i praktyczna niezdolnosc organizmu do spalania tkanki tluszczowej. Nie zmienie zdania - dla takich osob male kroczki, ktore maja zapobiegac hustawkom moga bardzo latwo zmienic sie w pulapke. Kazdy wybiera droge sam. znajac swoja psychike. Moja metoda - diety racjonalnej, ale zakladajacej ograniczenia, pozwalajacej na pewien luz, ale pod kontrola - przynosi i skutek, i daje gwarancje. I nie jest "nieludzka", bo wiele osob ja stosuje. Kwestia wyboru


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  6. #426
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Znalazlam klub, 100 metrow od pracy. Jutro zaczynam. Mam nadzieje ze sobie poukladam czasowo wszystko. Pzdr


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  7. #427
    Awatar emkr
    emkr jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    16-05-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,108

    Domyślnie

    Witaj Margolko!

    Czy zaczynasz Aqua aerobik? Możesz napisać jaki klub - tzn chodzi mi o jego umiejscowienie. Ja zacznę się rozglądać we wrzesniu bo w sierpniu wyjezdzam na 2 tyg to chyba za duzo bym nie pochodziła, a jak na razie udaje mi się zmobilizować do ćwiczeń w domku

    Pozdrawiam
    Start dietkowania (reaktywacja): 11.05.2011 cel 1 -> 99 kg



    // TU JESTEM //

  8. #428
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Emkr, to zwykly klub, nie basen. Na basen nie mam teraz na pewno czasu. Jak znajde, pewnie bede chodzic na ten na Grzybowska, ale to moze za kilka miesiecy.

    Ze mna jest ten klopot, ze oprocz tego ze sie boje wody, nie lubie cwiczyc w grupie. Ale pewnie cos wymysle


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  9. #429
    gagaa_ jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    powodzenia margolko.... nie w cwiczeniach.. bo znajac ciebie bedziesz cwiczyc...ale w znalezieniu czasu... wiem jaki to problem... choc mam latwiej w malych miastach niema tego pedu na czas

  10. #430
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Margolko, nie wiem czy znasz pewną dietę o którą się chciałam Ciebie zapytać co o niej sądzisz.

    Nazywa się CKD (Cyclical ketogenic diet), , ale chyba nie za bardzo jeszcze ją pojmuje, jest bardzo wymagająca, ale z tego co tu widze zdrowa- wymaga tylko zdrowe tłuszcze i węgle o niskim ig (nie zawsze wychodzi )więc muszę się dokształcić . Na razie wyczytałam, że to wygląda tak: przez 5-6dni je się wysokobiałkowo, ale bez przesady, węgle też są żeby nie paść (jak w moim przypadku) a w 1-2 dni (najczęściej weekend) dieta wysoko węglowa żeby nie zachorować na coś (nie znam się). No i chciałam zrobić tak: przez 2 tygodnie ta dieta z limitem 1tys. kcal+ na zmiane ćwiczenia aerobowe i siłowe (domowe ) a co dwa tygodnie zwiększać limit o 200kcal+ 20min. dziennych ćwiczeń (zaczynam od 30min.- chce skończyć na co najmniej godzina a kalorycznie do 1400-1500kcal) z tą dietą. No i teraz pytanie. Czy można ją długo terminowo stosować, bo kiedyś wyczytałam, że na dłuższą metę niepotrzebna i niezdrowa

    Mam nadzieję, że rozumiesz moje pytanie. Jeżeli nie to bardziej streszcze: czy dieta wysokobiałkowa może trwać długo (tj. pare miesięcy) czy trzeba co jakiś czas na tydzień (+ -) stosować inną.

Strona 43 z 63 PierwszyPierwszy ... 33 41 42 43 44 45 53 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •