Strona 42 z 63 PierwszyPierwszy ... 32 40 41 42 43 44 52 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 411 do 420 z 621

Wątek: Schudlam ze 105 kg do 64 i jeszcze troche przede mna

  1. #411
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    ja sie nie zgadzam z takim podejsciem. To nie znaczy, ze ono nie jest dobre, czy mozliwe, ale wg mnie im wiecej samoswiadomosci, i samodyscypliny, tym skutecznosc odchudzania rosnie.

    Limit 1000 kcal jest rygorystyczny, ale 1200 czy 1400, przy codziennej dawce ruchu gwarantuje - wg mnie - niemal bezstresowe chudniecie. Caly problem polega na tym, ze osoby, ktorych problem z otyloscia wynika z jedzenia, czy tez raczej z obzerania sie, nie maja swiadomosci tego, ze jedza. Albo - ze to ze jedza, ma wplyw na to, ze tyja. Maja za to bardzo duzo sklonnosci do rozgrzeszania sie - a to stres, ktory trzeba zaleczyc, a to powod do swietowania, ktory trzeba uczcic, a to nuda, ktora trzeba zwalczyc, a to okazja taka, ze nie ma nic innego do roboty, a to weekend goracy z grillem, albo wrecz przeciwnie - plucha i siedzenie w domu. Mowie tez o sobie, przypominajac sobie wszystkie powody, dla ktorych jadlam - choc mowiac szczerze, jadlam rowniez bez zadnych powodow...

    Puszczenie odchudzania na zywiol, "przy okazji" lepszego nastroju i sprzyjajacych warunkow to moim zdaniem sposob na wieczne odchudzanie. lepiej uswiadomic sobie, ze rzeczywiscie ma sie problem, i postarac sie go rozwiazac. Czasem ten problem jest naprawde "wielkiej wagi". Wtedy polsrodki sa niewystarczajace. Nie mowie tu ze swojej obecnej perpektywy, kiedy sama chudne akcyjnie i zrywami. Mowie o sytuacji, kiedy do zrzucenia jest 20 i duzo wiecej kilogramow


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  2. #412
    elster26 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-03-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Margolko,
    Czytając Twoje wypowiedzi zorientowałam się, że mocno obstajesz przy odchudzaniu świadomym, konkretnym, ale restrykcyjnym, gdzie nie ma miejsca na pobłażanie sobie a co najwyżej na wybory w ramach limitu.
    Wydaje mi się, że doradzasz odchudzanie w ten sposób głównie dlatego, że sama przekonałaś się o jego skuteczności i jednocześnie krytykujesz pobłażliwość, jako coś, co wyklucza efekty.
    Nie polecam łagodnego podejścia do ograniczeń dietetycznych jako sposobu na całe odchudzanie. Drobne kroczki, "wykorzystywanie sprzyjających chwil" zaproponowałam na początek. To czas na zdobywanie prawdziwej, rzetelnej wiedzy o odżywianiu, diecie, zdrowiu. Ale to także czas na wolne, lecz mniej bolesne zmienianie nawyków jedzenia (przed TV, z nudy, bo jest....), przyzwyczjanie się do zmiany trybu życia.
    Jak widać na moim suwaczku, w ten sposób pożegnałam około 30kg! Owszem, nie w kilka miesięcy (3-4lata), ale skutcznie! Dzięki temu cały mój organizm - także skóra! - przyzwycziły się do zmian.
    Dodam jeszcze, że ważąc 80 kg w wieku 15lat trafiłam do dietetyczki. Nauczyłam się liczyć kalorie. Wykorzystałam to rok później. Na diecie 1000-1300 kcal + dużo ruchu schudłam w wakacje 13kg. Ale nie wspominam tego miło. To był reżim. Zbuntowała się psychika i doczekałam się jojo.
    Wiem, że wiele osób podejmujących odchudzanie poległo, bo za bardzo sobie pobłażało. Ale na tym forum jest całe multum ludzi, którzy rezygnują po kliku dniach, tygodniach, miesiącach, bo mają dość restrykcji, bo tracą radość życia na liczeniu, mierzeniu i pilnowaniu.
    Tym osobom polecam taki "okazjonalny" sposób. Jeśli się nie uda, to i tak nic nie tracą, a nie naszarpią się z psychiką. Tycie to dość długi proces, może chudnięcie też powinno byc takie?
    Naprawdę skuteczna jest metoda, która pomogła danej osobie. Tobie - rzetelna dieta i ruch od samego początku, mnie - wolniutkie, prawie niezauważalne początki a poźniej rozkręcanie się.
    Myślę, że nikt nie wyrządzi sobie krzywdy próbując rozpocząć długą drogę do zdrowego, szczupłego życia od życzliwości i wyrozumiłości dla siebie. Tylko proszę nie pomylić takiego podejścia z tolerancją wszystkich dotychczasowych błędów, bo nic nie osiągniemy. To co napisałam nie ma nic wspólnego z biernością, tkwieniem w nieświadomości i pobłażaniem sobie we wszystkim. Jeśli na wadze ma być mniej, to trzeba działać. I jedzonka też musi być mniej

    Życzę Wszystkim odnalezienia własnej, skutecznej metody



  3. #413
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Elster, meczy mnie troche to, ze przyprawia mi sie gebe osoby, namawiajacej do rezimu. Namawiam do uswiadomienia sobie, ze tycie i chudniecie jest policzalne - stad limity. Jesz X kalorii, tyjesz. Jesz X-500 kcal - utrzymujesz wage. Chcesz schudnac ? jedz X-1000 kcal, bo to wynika z twojego zapotrzebowania kalorycznego.

    Faktycznie - taka metode sprawdzilam na sobie, chudne od 2 lat, czyli nie tak oszalamiajaco szybko. Moim zdaniem - powtarzam - moim zdaniem, osoby ktorym zalezy na schudnieciu, czerpia motywacje z wynikow. Trudno je osiagnac malymi kroczkami, w dodatku nieregularnymi.

    Poza tym, od pewnego momentu otylosc przestaje byc problemem estetycznym, z ktorym mozna zyc, choc jest powodem dyskomfortu, staje sie zagrozeniem zdrowia i zycia.

    Nie krytykuje Twojej metody. Moim zdaniem jednak dla ludzi majacych problem z jedzeniem, a nie tylko z waga, moze byc ona bardzo latwo pulapka.

    Tyle


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  4. #414
    sylwia579 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witam,

    Moim zdaniem obie macie racje. Każda z Was wypróbowała inną metodę i każda z tych metod okazała się skuteczna właśnie dla niej. Wszystko zależy od osoby i każdy powinien wybrać metodę odpowiednią dla siebie.

    Nie wystarczy uświadomić sobie, że ma się problem. Ja od dzieciństwa miałam problem z nadwagą. Błędy żywieniowe rodziców? Na pewno też. W mojej rodzinie zawsze jadło się raczej tłusto i słodko - generalnie niezbyt dietetycznie. Chleb, ziemniaki, tłuste wędliny - to codzienność. Warzywa - jedynie skromny dodatek. Do tego ja nigdy nie przepadałam za ćwiczeniami. Efekt - zawsze byłam jedną z najgrubszych osób w klasie. Może nie miałam monstrualnej nadwagi, ale nigdy nie byłam szczupła. Złe nawyki żywieniowe wyniosłam z domu. Nie mówię tu o obżeraniu się bez opamiętania ogromnymi ilościami jedzenia. Moim problemem było zawsze jedzenie nieodpowiednich rzeczy. U mnie nie chodziło o ilość, ale jakość jedzenia. Ja wbrew pozorom nigdy nie jadłam jakoś bardzo dużo pod względem ilości - ale kalorycznie, to były prawdziwe bomby. Z domu wyniosłam to, że smakują mi takie a nie inne rzeczy - czyli głównie potrawy mączne, pieczywo z dużą ilością sera żółtego itd.
    Przy radykalnym przejściu na dietę musiałam zrezygnować w zasadzie z wszystkich rzeczy jakie mi smakują i jeść wyłącznie takie, których nie lubię (warzywa, chude wędliny, NIE SMAŻONE ryby i pierś z kurczaka)... Jedyną potrawą akceptowalną dla mnie pod względem smakowym był ser biały - ten zawsze lubiłam. Tak, próbowałam. Wielokrotnie. Efekt - po tygodniu, dwóch, miesiącu - miałam serdecznie dość jedzenia potraw których nie cierpię, no i przychodziło załamanie. Piszesz Margolko, że spadające kilogramy wtedy mobilizują - cóż mnie nie mobilizowały. Dlaczego? Bo jedzenie rzeczy, których nie cierpię powodowało, że po prostu ograniczalam jedzenie i jadłam ZA MAŁO. To z kolei z połączeniu z innymi problemami zdrowotnymi (nie związanymi z nadwagą) powodowało osłabienie, zawroty głowy, nasilające się migreny, omdlenia... W pewnym memencie zaczynałam znowu jeść rzeczy niezdrowe, kaloryczne.
    Dodatkowym problemem było to, że mieszkałam z rodzicami, nie potrafiłam gotować, a moja mama nie umiała gotować dietetycznie. A u mnie po każdej takiej próbie odchudzania przychodziło jojo i w efekcie ważyłam więcej niż przed "dietą", potem przechodziłam na kolejną dietę z reżimem i sytuacja się powtarzała.
    Po wyprowadzeniu sie od rodziców niewiele sie zmieniło, gdyż po prostu miałam takie a nie inne nawyki żywieniowe. I to właśnie te nawyki powinnam zmienić. Ale ścisły reżim mi nie pomagał. Nie znoszę monotonii w jedzeniu - dlatego nie bylam w stanie wytrzymać np na diecie Herbalife. W taki sposób doszłam do 98 kg.
    Wtedy właśnie po kolejnej poważnej rozmowie samej ze sobą postanowiłam, że od teraz zacznę stopniowo zmieniać swoje przyzwyczajenia. Zaczęłam stopniowo wypróbowywać zamienniki (produkty "odchudzone" zamiast normalnych), spróbowałam nie jeść ziemniaków, ale zamiast tego brać większą porcję warzyw "akceptowalnych" dla mnie, do ogórków brać jogurt zamiast śmietany itd. I to działało! Stopniowo doszłam do tego, że tak właściwie to ziemniaków mi nie brakuje i spokojnie moge sie obejść bez nich, jeśli się zastosuje odpowiednie przyprawy, to kurczaka wcale nie trzeba obsmażać na tłuszczu, chleb z twarogiem wcale nie wymaga masła itd. Z czasem wiele produktów na które nie mogłam kiedyś patrzeć, polubiłam. Kiedy teraz patrzę, jak sie odżywiałam jeszcze dwa lata temu, to widzę kolosalną różnicę. Od kwietnia zeszłego roku, kiedy zaczęłam stosować taką dietę-niedietę nie miałam powrotu kilogramów. Owszem, chudnę bardzo powoli - czasem to był kilogram miesięcznie, miałam nawet jeden 4-miesięczny zastój wagi - ale chudnę TRWALE i co najważniejsze, wiem, że TRWALE ZMIENIŁAM SWOJE NAWYKI ŻYWIENIOWE. Teraz nie wyobrażam sobie już jedzenia w taki sposób jak kiedyś (np kalafior polany 5-6 łyżkami bułki z masłem - teraz smakuje mi bez niczego). Nie wyobrażam sobie dnia bez warzyw i owoców. Kiedys mogłam ich nie jeść przez tydzień! Moim problemem nadal pozostały słodycze - nie jem ich juz tyle co kiedyś, ale nie potrafię jak dotąd trwale ich odstawić. Jednak i tu znalazłam wiele zamienników - zamiast ciastek z kremem, jem sernik na zimno zrobiony z odtłuszczonych i bezcukrowych serków z owocami i galaretką. Typowe "ciężkie" słodycze w postaci tortów czy ciast z kremem jadam w zasadzie tylko podczas wizyt towarzyskich i to też nie tyle co kiedyś.
    W moim przypadku sprawdza się metoda małych kroczków, metoda ELSTER. Nie uważam, że jest to idealna metoda, powinnam szybciej zrzucić ten zbędny balast (nadal po stracie 20 kg mam otyłość, a nie nadwagę), ale zmieniłam swoje nawyki żywieniowe na stałe, a przecież właśnie to jest najważniejsze. Nie czekam z utęsknieniem na moment kiedy schudnę, żebym mogła znowu objadać się różnymi rzeczami. Jeśli naprawdę mam na coś ochotę, to jem to - ale robie to raz na jakiś czas. Jeśli ide na urodziny - to jem tort i popijam szampanem. Mam świadomość, że nie powinnam, bo to opóźnia moment schudnięcia, ale nie odczuwam tego jako całkowitą klęskę, która zawala całą dietę. Nie. Zjadłam za duzo dzisiaj po południu, to daruję juz sobie kolację i przez parę dni postaram się bardziej ograniczać. Owszem prawie codziennie sie zmagam z myslą, że wolałabym zjeść to czy tamto zamiast gotowanego kalafiora. Ale staram się opanować i jednak zjeść coś bardziej wartościowego.
    Od dłuższego czasu staram się stosować do zasad DSB, bo uważam że są sensowne, jednak do dzisiaj nie przeprowadziłam I fazy diety. Nie dlatego, że nie udało mi się, ale dlatego, że uważałam, że nie jestem jeszcze gotowa na zastosowanie ścisłego reżimu. Teraz widzę, że stopniowo dojrzewam do tego, żeby podjąć taka próbę. W czasie ostatniego 1,5 roku kilka razy stosowałam ścisłą dietę i wtedy chudłam 3-4 kilogramy. Potem nieco łagodziłam ten reżim i waga na pewien czas stawała lub spadała baaaardzo powoli (ale w czasie takich przestojów odzyskiwałam najwyżej 1 - 1,5 kg który po kilku dniach znikał).

    Podsumowując. Myslę, że każda osoba jest inna i powinna znaleźć metodę odpowiednią dla siebie. Jedni są silni - tak jak Ty Margolko - i mogą zastosować od razu całkowity reżim. Za co naprawdę jestem dla Ciebie pełna uznania Inni na dietach wymagających reżimu padają - więc może lepiej dla nich, żeby spróbowali na początku stopniowo zmieniać swoje przyzwyczajenia, a dopiero potem przejść na ścisłą dietę.

    Pozdrawiam Was serdecznie

  5. #415
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Sylwio, nie krytykuje metody stopniowego zmieniania przyzwyczajen. W ogole nie krytykuje zadnej metody, niech kazdy odchudza sie jak chce. Ok?

    Im wiecej czytam postow osob, ktore zaczynaja odchudzanie i znikaja, tym bardziej jestem przekonana, ze na sile nikogo nie mozna ani uszczesliwic, ani odchudzic.

    Mialam podobne nawyki jedzeniowe wyniesione z domu, co ty. Ja nie jadlam przez 32,5 roku jakos baaardzo duzo - jadlam za to fatalnie. A potem przyszly 3 miesiace niekontrolowanego obzarstwa, ciagu jedzeniowego nie do opanowania. Moja metoda jest odpowiedzia na te konkretna sytuacje - nie panowania nad jedzeniem. Napisalam wyraznie - musialam nie tylko znalezc sposob na odchudzenie sie, ale przede wszystkim na zapanowanie nad ciagiem zarcia. A z lektury postow bardzo wielu osob na tym forum wynika, ze maja problemy z niekontrolowanym rzucaniem sie na zarcie - nie tylko ze zlymi nawykami.

    I uwazam, ze dla takich osob metoda malych krokow jest nieskuteczna.


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  6. #416
    gagaa_ jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    zastanawiam sie.. dlaczego tak wielu jest przeciwnikow "zakazow"... czy radykalnych zmian...czemu " swiadoma konkretna dieta z wyborami w ramach limitu"..postrzegana jest jako rezim dlaczego zawsze ma tylu oponentow....

    wbrew pozorom zakaz to tylko postrzeganie pewnych spraw jako przymus...
    ja poczulam KONIECZNOSC I PRZYMUS zeby schudnac... i to trwale...trudnosci byly tylko w pierwszym okresie diety teraz to to nowe "jedzenie" jest dla mnie norma
    reszta poszla gladko... tzn, nie znaczy to ze mnie nie ciagnelo czy nie ciagnie.. ale "zakodowalam" sobie wlasny sprzeciw na wieloletnie przyzwyczajenia i nawyki... i je zminilam.. jednym moze sie to wydac restrykcyjnym, kategorycznym sposobem na zmiane diety..dla mnie to byl wybor miedzy byc a nie byc.. miedzy musze bo chce a musze a niw chce
    stopniowe przyzwyczajanie organizmu do zmian i innowacji ok jest dobre... ale ile trzeba miec silnej woli zeby tak rozlozyc w czasie... i "mimochodem" zmieniac nawyki ile samokontroli ( a to chyba najgroznieszy wrog brak kontroli).. mnie na to nie stac... bo co to za roznica 4 wafelki dziennie czy dwa.. nadal za duzo... i nadal nie poprawia to ani metabolizmu ani spadku wagi
    .... ja mialam trzydziestoletni okres zarcia .. z nieodmawianiem sobie zachcianek... i wolnoscia wyboru tego co i jak i ile jem efekt--doszlo do 117 ..za trzy lata moglaby mnie juz nie byc.... ( BMI Z WYSOKIM RYZYKEIM ZAGORZENIA ZYCIA)..
    do czego zmierzam... to forum jest dla tych co maja do zrzucenia 20 albo wiecej kilo... nie kazda z nas ma czas na stopniowe . lagodne przechodzenie na zywienie racjonalne.... nie kazda ma tyle sily zeby to robic "samej z siebie"... dla mnie ograniczenie kalorii jest kanwa na ktorej opieram zakazy a raczej nakazy jedziania zdrowo i pozywnie ... a reszta jest tylko przyjeta forma... przyjmuje ze nie jadam slodyczy, puistych kalorii wysokotluszczowych rzeczy...
    i co najwazniejsze nie uwazam tego za drastyczna diete.....
    w koncu i tak zakazom nakazom restrykcjom jestesmy i bedziemy poddawani.. a to normy spoleczne, a to kodeks pracy, wola przelozonych ...
    skoro i tak na kazdym kroku normy spoleczne obfituja w zakazy to moja norma zyciowa jest zakaz zaracia zlego i radykalne trzymanie sie slusznych zalozen
    i naprawde najwiekszym motorem dodajacym sily i wytrwalosci w diecie... jest "ladne" stale gubienie kilogramow.. nie oddala bym tego uczucia i tej sily wewnetrznej ktora mam po tym jak schudlam 20 kilo za zadnego batonika wafelka czy polowe tlustych zeberek

  7. #417
    JUSTIMISIEK jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-05-2005
    Posty
    0

    Domyślnie Re: Schudlam ze 105 kg do 64 i jeszcze troche przede mna

    hej margoliko!!!
    mam pewien problem a ty masz tak dużo wiedzy na temat odchudznia i dlatego zwracam się do ciebie z prośbą o pomoc a raczej o wyjasnienie. jestem na diecie 1200 kcal, ale już od kilku tygodni waga stoi uparcie w jednym miejscu. idąc na urlop miałam nadzieje ze w końcu ruszy bo miałam zaplanowane tyle pracy w trakcie urlopu że z całą pewnością waga powinna skoczyc. pierwszy tydzień nic mimo że od rana do nocy cięzko pracowałam że az na drugi dzien miałam zakwasy jak chyba nigdy w zyciu.W następny tydzień waga jak zaczarowana szła w dół nawet kilogram codziennie. w sobote rano miałam już 3 kg mniej w Sobotę wieczorem byłam na imprezie i tańczyłam jak szalona do rana a w niedziele rano weszłam na wagę z nadzieją że może coś zgubiłam po tej imprezie a tu szok znów waga pokazała 3 kg więcej i wróciłam do tamtej wagi. niedzielę calą przespałam a w poniedziałek znów kilogram mniej. czy ja wpadłam w jakąś pętle???? diete stosuje raczej bez zmian a waga skacze jak tylko może Dlaczego sie takie coś dzieje???? możesz mi to jakoś wyjaśnić???

  8. #418
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Justi, jaka masz wage?


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  9. #419
    Awatar margolka123
    margolka123 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    17-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,845

    Domyślnie

    Najprostsze wyjasnienie jakie sie nasuwa - problem z waga, techniczny

    Ale moze byc i tak, ze nalozyl sie przestoj wagi, polaczony z zatrzymaniem wody z przyrostem tkanki miesniowej (duzo wazy), co w efekcie powinno zakonczyc sie w ciagu kilkunastu dni ruszeniem wagi w dol, ale na krotka mete daje wlasnie taki efekt waruriowania wagi. A co sie dzieje z obwodami? Stoja w miejscu czy sie kurcza? To jest bardziej wiarygodny wskaznik


    Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
    Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
    Dukam dalej, do skutku!

  10. #420
    Guest

    Domyślnie Jak ty to robisz

    Jak ty to zrobiłaś że tyle schudłas , ja nie mogę schudnąć 6 kg. !!!! Dlaczego pomórz!!!!!

Strona 42 z 63 PierwszyPierwszy ... 32 40 41 42 43 44 52 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •