No dobra dziś z okazji 1 dnia miesiąca "naga" prawda:
zaczynam znowu od początku - tzn. tego tegorocznego majowego poczatku
a więc od wagi 95,8
Macie racje, że jak nie zaglądam to jest gorzej niż źle a więc choćby się walilo i paliło bede tu zaglądać przynajmniej w weekendy....
Tylko że mi odbiło i w co drugi weekend bede miała szkołę - otóż steskniłm się za nauką i postanowiłam iśc na studia podplomowe.
Jak ja to wszystko poukładam... ang, praca, podyplomowe... no i jeszcze znaleźć czas dla męża i na dietkę, nie wsponę o jakimś czasie na gimnastyk lub basen... ?
swoją drogą zna ktoś sposób na rozciągnięcie doby?? Bo pospać też by się czasem przydało
Ale to chyba ostatnia możliwość, bo akurat w tym roku nie bedę miała dodatkowej pracy w weekendy więc nie będzie problemu że mi się pokryje ze studiami.
No i moze jak zapomnę na jakiś czas o bocianie to sobie o nas przypomni
Na razie mam mały przedsmak, bo wszystko co ostatnio zjadłam poszło mi w brzucho i mam wrażenie że mi coś na kolanach siedzi
A kręgosłup tez już zaczął krzyczeć że go nadwyrężam...
A więc prosze o jakieś motywacyjne teksty - raczej kopniaczki na mnie nie działają wręcz przeciwnie - chyba już jestem zmęczona dietkowaniem i teraz dieta ma mi się kojarzyć z przyjemnością tylko i jedynie, bo inaczej ja totalnie zarzuce, a przy moich lekach to się źle skończy.
buziaki i do kolejnego weekendu (dziś to taki spoźniony )
Zakładki