Gagaa widzę, ze idziesz jak burza. trzymaj tak dalej, a szybciutko osiagniesz swój wymarzony cel.
Gagaa widzę, ze idziesz jak burza. trzymaj tak dalej, a szybciutko osiagniesz swój wymarzony cel.
Start: 07/01/2014 - Dieta 1650 kcal
Tu jestem:
http://dieta.pl/grupy_wsparcia/xxl-2...czesc-1-a.html
no cóż: Tylko pogratulować
Przepraszam, że tak króciutko, ale późna pora mnie goni :/
dzis 1220..wp lanach olejkowanie i piling kawowy....i po raz pierwszy od czterech lat zalozona sukienka..ktora spedzala mi sen z powiek...ta ukochana butlkowozielona przywieziona z Danii za gruba kase ..ludze sie ze jedyny niepowatarzalny w kraju egzemplarz ..nie nie nie nie jestem "markowa" ciuchara bron boze ale lubieiec w szafie rzeczy niepowtarzalne
bylam dzis w przychodni...wrrrr....cytologia te sprawy ...zatargalam ze soba mamunie ...( w koncu dala sie namowic) i co!!!! ...no coz darmowa cytologia tylko do 59 roku zycia...a staruszki...do szafy niech sobie babcie emerytki wymieraja
ze nie wspomne o poziomie kultury i uprzejmosci pan pielegniarek..a wydawalo by sie ze dobra markowa klinika...echhh...szkoda gadac...stracilysmy 4 godziny bo w miedzyczasie...pan doktor poszedl sobie na obiad...tak po prostu..odstawil pacjetke ( mame) pod gabinet zabiegowy i polazl na schaboszczaka mam nadzieje ze sie udlawil jak dostal telefon od dyrketora....bo ja moze i mila jestem ale jak sie wkurze to narobie rabanu!
...i nie rozumiem jak mozna powiedziec kobiecie...bez wzgledu na wiek.....bo 63 letnia pani to tez kobieta...." wyschla pani na wior "....chodzilo o badania ginekologiczne....oj ..gdybym nosila ze soba scyzoryk to chyba by mi sie otworzyl w torebce...ale jezyk tez mam ostry....
przepraszam z gory wszystkich lekarzy i pielegniary...ale ta nasza sluzba zdrowia to do d*** jest i tego sie bede oficjalnie trzymac....no chyba ze sie zaplaci...choc za badanbia mamy dzis placilam ..wiec chyba nie ma znaczenia
zeby sie uspokoic polazlam do parku z psinka i to byl dobry pomysl!! cieplo sloneczko grzeje..ptaszki oszalaly a psina wytarzala sie w sianku...trawe kosili niedawno...wiec cala szczesliwa....mnie tez jakos nerw przeszedl....
pozdrawiam ...i .....milego popoludnia ( a raczej wieczoru)
ehh... ja to mam alergię na wszystkich lekarzy w każdej postaci...
Brawko za dietkę i spacerek - taki piękny dziś był dzień, że aż żal siedzieć w domku :P
Pozdrawiam serdecznie!!!
juz parwie po sobocie...jak tam dziewczyny??? bo u mnie jakos tak.....
wczoraj i dzis ....dietka ok ruch ok...nastroj niby tez ok......ale mnie sie na "refleksje" zebralo
poczytalam troszke najstarszych zapomnianych juz chyba watkow na forum...i tak sobie mysle.....co sie z tymi dziewczynami stalo??? w ktorym momencie im sie nie udalo?? ( o ile sie nie udalo ale podejrzewam ze chyba jednak nie udalo) i rozmyslam jakiz to moment kryzysowy je zlamal...???
wiem ze bywa ciezko wiem doskonale..lapie sie na takich myslach sama...zeby isc do lodowy i cos "wciagnac"...ze plasterek zotlego sera to tylko troszke ponad norme....ze jedno ciacho to tyle co nic
lapie sie na tym, ze mysl o wafelku powoduje niekontrolowany "wyciek" sliny.... na tej dobrej drodze trzyma mnie mysl...ze przeciez te 20 kilo...no i ze ja w koncu nie robie tego z przymusu....sama tak zdecydowalam i robie to tylko i wylacznie dla siebie!!!!
...za wszekla cene staram sie sobie wybic a glowy slowa "musze" w zamian za "chce"..."koniecznie" za "fajnie by bylo"... ale podswiadomie boje sie zalamki...boje sie sobie dac oddech zeby ..po prostu ...nie spieprzyc tego co juz zdolalam zrobic
mimo ze dieta stala sie nawykiem...i to bez wiekszych problemow....to jednak nie jest latwo! zreszta nikt mi nie obiecywal ze bedzie!!
zauwazylam tez jeszcze jedna rzecz..ale nie wiem czy to sprawa olejkow ...( anty celluswinstwowe lacze z tymi lagadzacymi stersy i napiecia) czy tego ze jednak troszke schudlam...ale CHCE MI SIE chce mi sie spacerow....porzadkow...bieganiany....tak jakby energia wewnetrzna szukala jakiegos ujscia....zadko bywam tak zmeczona zeby marzyc o drzemce...zadko odkladam na potem ...bo mi sie nie chce...
tez tak macie???
jakims sposobem ta moje walka z gruboscia...stala sie motorem nie tylko do dzialania ale i do chcenia...
fakt czuje sie ...ladniejsza i lzejsza... jakby mi jakis motor tam w srodku dostal nowego napedu....
ale podswiadomie czuje ze musze to kontrolowac...nie wiem czemu po prostu musze
zapytano sie mnie dzis czy mam swiadomosc ze do konca zycia bede musiala byc na diecie......mam....i wiecie co.....i bardzo dobrze.... bo jezeli ta "dieta" to znaczy zdrowe przemyslanie odzywianie sie i ruch ...to juz teraz po tych kilku miesiacach wiem ze mozna i ze jest fajnie...i ze to nie jest az taki problem....w koncu nawet malpki maja wyuczone nawyki...a ja z checia zamienie te sieganie po wafelka na sieganie po jablko...te przeslodzone jogurty na zdrowy kefir te tluste sosy na zdrowe biale miesko
i to ciezkie stapanie...na lekki truchcik......
czego i wam zycze
//cmook
kochana, pięknie to napisałaś :P jakbyś z głowy mi to wyjęła :P
też mnie "prześladują" takie myśli, choć jeśli chodzi o to załamanie - to ja już jestem tak przestawiona na zdrowe życie, że naprawdę jak zauważyłam, ciężko jest mnie załamać
też schudnięcie tych moich kilku kilogramów naładowało mnie ogromną energią. Moja przyjacióła mnie nie poznaje, bo z typka lekko depresyjnego stałam się pełną optymizmu i energii osóbką, chcącą zmienić coś w swoim życiu i potrafiącą realizować własne plany
Och, ale już późno... słodkich snów!!!
Och, Gagaa rozpisałaś się mocno, ale napisałaś to co chyba czasami prześladuje większość odchudzajacych się grubasków, i szczególnie tych, którzy mają już za sobą nieudane próby. Ja czasami też się martwie, czy nie dam w końcu za wygrana, czy się nie poddam, czy starczy sił. Ale te spadające kilogramy odowiadają mi, dasz radę. Miłe spojrzenia znajomych ludzi, którzy mówią, ze się schudło, ze się fajnie wygląda dodają sił. No i rzeczywiście te zgubione kiloski są naszą siłą napędową. I zawsze tak ma być.
A jak będzie potem, to zdrowe żywienie jest już naszą nową droga i nie możemy z niej zbaczać. Na to mamy te kilka, a nawet kilkanaście miesięcy odchudzania na przystosowanie się.
Gagaa ja też czasami zastanawiam sie co się stało z dziewczynami, które znikły. A już szczególnie smutno mi jak znikaja dziewczyny, które pojawiały się i były już za moich czasów przebywania na forum. Czuje się z nimi jakoś związana i smutno, że ich nie ma. Ale miejmy nadzieje, że kiedyś wrócą i okaże się że nie zrezygnowała z dietki. A jeśli już, to że wrócą z nowym zapałem do nowej i już ostatecznej walki.
Pozdrawiam Cię mocno.
Start: 07/01/2014 - Dieta 1650 kcal
Tu jestem:
http://dieta.pl/grupy_wsparcia/xxl-2...czesc-1-a.html
gosiu ...ja tezmowie....zapuszczalam sie 31 lat to musze dac sobie chwilke czasu na to by schudnac....
zadziwienie znajomych ciuchy o ktorych juz prawie zapomnialam jak moga ladnie wygladac...i w koncu waga...daja mi sile....do walki....
samo to ze potrfie sie nie dac skusic...a slodycze sa u mnie w domu non toper ( mama) i sama je kupuje, zanosze do domu, a od czasu do czasu slysze jakie to pyszne...
ja po prostu boje sie...ze kiedys moja podswiadomosc powie mi juz ok...juz jest fajnie...teraz zobacz jak super jest byc chuda i wciagnac czekoladki....
ze wtedy sie zalamie...wiem jak latwo jest z 1200 zrobic 1600 pewnie tak samo latwo jest zrobic 2000...i wiem tez...ze nie zawsze moja silna wola jest taka silna..( mam na mysli te "od jutra sie odchudzam" powtarzane kilka lat z regularnoscia wshodow i zachodow slonca)
musze sobie co jakis czas powspominac..takie historie...zeby choc wstyd przed zaprzepaszczeniem tego co do tej pory udalo mi sie osiagnac..i wstyd przed tymi co kciuki caly czas trzymaja..zeby choc on byl ta ostatnia deska ratunku zeby sie nie poddac...i nie spieprzyc tego co mam..
dlatego tez nie chce w jakies wielkie euforie wpadac...choc przyznam ze moja wlasna 20-tka to dla mnie jest cos!!!!!-bo po takiej euforii przychodzi dolek..a w dolkach..latwiej jest nagrzeszyc i spaprac...-jestem moze dla tego wlasnie malo wylewna i zaochana zaahana...wole dmuchac na zimne..
a ze czasem cos mocno krytycznie powiem...na jakims tam watku to dla tego...zeby siebie sama do pionu postawic...i wymagac jeszcze wiecej od siebie niz od innych szczegolnie tych co chca sie "latwo" odchudzic...
a takna marginesie...lubie ostatnio zakupy robic...hihi wystawiac wszysko z toreb i patrzec jakie to zdrowe jedzonko sama sobie funduje...glupiutkie troszke co?? wiem
ale probuje sama sobie utrwalic ze zdrowy tryb zycia nie jest tylko trendy...ze jest po prostu zdowy i fajny...i pomocny....
staram sie analizowac te wszystkie niuanse...bialko wegle cukry....opornie mi to idzie...ale wiem ze nie wystarczy ograniczyc kalorie....to juz nie ten etap...ze jak robi sie za latwo....to najlatwiej wlasnie o jakis duzy blad..ciezki do odkrecienia..i daj boze zeby tak bylo nadal...ale powoli to wszystko mi sie uklada w glowie...jak co i ile jest...jak pomoc sobie w dojsciu do tej 8 z przodu...
sama popatrz niedawno nie moglysmy sie docekac 9.....a teraz juz prawie parawie polowa z tej 9 za nami
ja cie gosiu i tak podziwiam ze ty tyle cwiczysz....ja nie moge sie az takimi cwiczeniowymi wynikami pochwalic...ale juz sobie wyznaczylam ten moment...w ktorym wdroze w zycie plan...mocniejszego wysilku fizycznego!! tak coby za latwo nie bylo
caluski na dobranoc...i nie patrz na wage... sama ruszy
jak miło jest czytać słowa ludzi tak poważnie i rozsądnie traktujących odchudzanie. Bo ostatnio zaczęło mnie przerażać nastawienie nastolatek do diet i trendu "bycia pięknym"...
Pozdrawiam!
ammy to mnie jest milo ze ci milo....ale jak nby inaczej mozna..walczymy przeciez nie o to zeby byc laskami ale zeby zyc lepiej zdroweij i radosniej....
Zakładki