-
wiem o czym myslalam.....o frustracji...to wlasnie to gowniane uczucie powoduje ze (przynajmniej ja ) niekontrolowanie siegalam po slodycze...nie od dzis wiadomo ze poziom cukru jakos tam wplywa na samopoczucie...czlek czuje sie lepiej...szczesliwiej... serotonina...to ona sie wytwarza gdy myslimy ze np.zjadamy ukochana ulubiona czekolade i to ona poprawia nam nieslusznie samopoczucie , a my z kolei myslimy ze to przez czekolade( wlasnie sie tego doczytalam, nie ze taka madrala jestem)..tylko jak sobie wytlumaczyc, ze jak czujemy sie sfrustrowane to czekolada i czekoladki nam nie pomoga??
..a wracajac dolek-> zniechecienie->...frustracja.......w efekcie zeby sobie poprawic humor..slodkosci....potem wyrzuty sumienia.... poglebienie frustracji.... a potem powiedziane na glos" a mam to gdzies!"...i kolejna porcja slodkosci...i jeszcze wiekszy dolek...a potem to tylko zostaje o tym nie myslec...ino wciagac te czekolade...zeby choc przez chwilke sie jednak od tych niemych wyrzotow sumienia uwolnic...tego sie boje!!!
a boej sie bo takmialam...a pisze o tym...bo ktos mi kiedys powiedzial , ze jak sie czegos czlowiek boi to jedynym dobrym wyjsciem jest uzmyslowic to sobie i stawic temu czolo....!!!
wiec ja sobie wlasnie uzmyslawiam....to ze zezre slodycze...nie poprawi mojego samopoczucia....nie pomoze na frustracje i zniechecenia ! a tylko i wylacznie to ze bede walczyc....walczyc i starac sie jak tylko umiem, niebede sie czuc zle..dlatego ze jestem grubasem...bede sie czuc dobrze bo podjelam wyzwanie...i to co robie ma nie tylko sens ale tez wymierne efekty
( buhahah tu powinnam dopisac i imie ojca i syna....albo tak mi dopomoz....ale powiem tak: i tej wersji bede sie trzymac)
p.s. moze i troszke marudze albo cos tam...ale wkoncu takiemam "myslawki" to sie podziele...moze ktos ma podobne
caluski i milego popoludnia
-
z tą czekoladą i w ogóle ze słodkościami to tak dziwnie rzeczywiście jest...
Ale ważne, że nawet jeśli nie wytrzymamy i się skusimy na coś "ponadprogramowego", to żeby nie rzucać od razu całej diety wmawiając sobie, "jakie to jesteśmy słabe i beznadziejne", tylko wymazać ten paskudny dzień z pamięci i szybko wracać (najlepiej - biegiem :P) na dietkową drogę
ja przez moje ostatnie wpadki postanowiłam, że w tym tygodniu nie tknę już nic słodkiego, żeby nie zapędzić się w kozi róg; a potem - jak zwykle, małe co nieco słodkiego raz dziennie, ale naprawdę małe i nie zawsze, tylko najwyżej w chwili, gdy najdzie ochota...
pozdrawiam cieplutko!!!
-
uf dzis napisze tylko ze dieta ok wysilek fizyczny az za dobrze..( wpadlam w szal sprzatania z praniem firan i myciem okien wlacznie) ammy-przesylam caluski...
poza tym napisalam sie dzis na innych watkach...
a do tego jutro mam wolne...wiec sie wyspie
-
a więc słodkich snów!
i gratuluję takich "porządnych porządków" - ja już od tygodni sobie obiecuję a nie mogę się zabrac :/
Pozdrówka!!!
-
aha...jak bylo 97 tak i jest.....nic to poczekam
-
gagaa witaj slonko :P
widze, ze utworzylas swoj watek :P
ale co mnie najbardziej cieszy... widze, ze pokonalas 100 wielkim krokiem :P gratuluje z calego serducha :P
na pewno bede do ciebie zagladac
-
gagaa, nie przejmuj się tą stojącą wagą, dietki trzymaj się dalej tak dobrze jak to potrafisz :P a waga chcąc czy nie chcąc szybciutko ruszy!!!
Pozdrówka!!!
-
witaj slonko :P
no troszke bylam zabiegana, ale udalo mi sie wszystko zalatwic w jeden dzionek , i wcale nie bylo tego tak duzo, ale czas lecial, i jeszcze przy okazji zaliczylam dwa spacerki z sunia, ktora po tych dwoch tygodniach nie opuszcza mnie na krok :P
czekam na koleja zmiane twojego suwaczka, robi sie po prostu sliczny :P
-
czesc,nareszcie dotarlam do ciebie no i cos naskrobie, bardzo lubie czytac co piszesz,mam wrazenie ze mi tez sieuda mimo ze startuje z wiekszej wagi,ktora uswiadomilam sobie dopiero po stanieciu na wadze,wczesniej jakos wiedzialam ze jestem gruba ale nie myslalam ze to az tyle kilogramow,szok.ja dopiero zaczelam, no minie niedlugo drugi tydzien i tak mysle ze tym razem nie moge sie poddac i jak nawet mam ochote na cos slodkiego to wymyslilam ze w weekend moge zjesc jednego big milka no i nauczylam odmawiac sie piwa ktore bardzo lubie,nie zebym pila je wczesnie w strasznych ilosciach ale ostatnio bylismy w barze i pilam wode mimo zdziwien reszty towarzystwa(dobrze ze w ogrodku byly lawki a nie plastikowe krzesla bo az boje sie w nie siadac) to moja opsesja wrecz ,bo jakbym byla chuda i by sie zlamalo albo co to zabawne ale teraz to juz widze miny i mysli obecnych,a juz jak pisalam u siebie, boje sie ze po prostu bede wyplywac z tego krzesla.najlepiej bede myslec o tym jak bede miala ochote zgrzeszyc i o odbiciu w lustrze.pozdrawiam goraco
-
imperfect...noo to jak juz zadomowiona jestes na calego to bardzo sie ciesze....
to prawda ..rzekla bym swieta prawda ze zajecia ...jakiekolwiek... zabijaja nie dosc ze apetyt to jeszcze te nutke nudy ktora ciagnie do lodowki...ja z tego powodu wyladowalam na forum ..wieczorki sa najgorsze...choc jak sie mocno "zajme"...to trzeba mi przypominac o porze karmienia
sunie sa pod wzgledem nieodpuszczania na krok najlepsze..wiem cos o tym sama mam psinke....i jak nikt potrafi czekac.... nawet piec godzin pod drzwiami choc mama jest caly czas w domku i ja wola do siebie..czeka i koniec..potrafi tez naszczekac na mnie jak odpowiednio dlugo nie poglaszcze..albo nie pogadam do niej..( gdyby tak moje facet mial sie zachowywac to swoja droga pogonila bym go he he he )
..niestety juz staruszka wiec te nasze spacerki dosc krotkie sa....a napewno malo energochlonne
wiesz impeefect ja tez na to czekam na ten suwaczek ..ale jakos tak zawsze jak czekam czekam i doczekac sie nie moge...to nasuwa mi sie jedna dobra mysl...to dobrze ze stoi w miejscu.... znaczy ze bedzie po pierwsze lepiej..a po drugie oznacza to ze chudne trwale.... no i po trzecie jak sie zatrzyma na amen...to znczy ze organizm sie przestawia.... i nabiera nowych nawykow.......wiec za bardzo w panike nie wpadam jak waga stoi....ale licze na wsparcie jak mnie dopadnie
agulko ciesze sie ze dotarlas i do mnie.....i milo mi ze lubisz sobie moje smetki poczytac
pomysl z niedzielnym bigmilkiem ( to lody chyba??) jest dobry...
ja osobisci ....minmo wszystko zaczelam od rezimu totalnego..znam siebie na tyle ze wiem , ze pozwolenie sobiena jakies odstepsto moglo by zaprzepascic cala moja determinacje....wolalam rzucic w pioruny te wszystki slodkosci absolutnie zadnego pieczywa kielbas i takich tam ..a wierz mi potrafilam wszystko i pod kazda postacia wsunac
czy ci sie uda..pewnie ze tak,, waga startowa nie ma znaczenia az tak wielkiego jak zaobserwowanie momentow w ktorych "chec" jest najwieksza...jak zrozumienie ze to nie sprawa mniejszego rozmiaru a zdrowia i fizycznego i psychicznego i poznanie mechanizmow ktore toba kieruja gdy siegasz do lodowy
ta wiedza pomaga !!!
..pierwsze tygodnie sa dlugie...to prawda miazdzaco dlugie....ale po kilku takich tygodniach...jak napiszesz komus kiedy zaczelas..sama sie zlapiesz na tym...ze twoj nowy zdrowy styl zycia juz trawa wieki l....ja mam tez taki sposob ze niemysle" jeszcze jeden kilosek"...tylko to juz nascie.....dziescia kilo"...to wprowadza motyw odpowiedzialnosci wzgledem samej siebie za ciag dalszy walki
za odmawianie piwa...duza buzka...
po pierwsze ..nie ladujesz magazynow tluszczowych we wlasnym ciele...po drugie....inni widza ze sie starasz... i beda mieli wiekszy wzglad na to ze jestes na diecie...po trzecie... pamietasz co wtedy czulas??..ja tak...
zamiast mysli kurka..ale bym sie napila tej pianki mmmmniam....mialam mysli ale jestem dzielna..cholera...tak latwo poszlo....a wydawalo sie ze bez piwa ani rusz..a jednak mam silna wole....i tym podobne...
ale co do tych mysli....przeanalizuj je...masz siebie lubic akceptowac i wierzyc w siebie....musisz to wypracowac..koniecznie....tylko konstruktywne myslenie da ci sile oparcia w momencie gdy za plecami odezwie ci sie zmora kuszczaca na cos co nie bedzie dobrym wyborem.. jak bedzieszmiala ochote zgrzeszyc,, to pomysl na przyklad o tym ile wyrzeczen bedzie cie kosztowalo nadrobinie strat
ja dietki sie trzymam dzis "ruchowo" znow az za dobrze....ale jestem po kolejnej dawce specyfiku LUVIERA...( kapiel w olejkach natyceluswinstwowych na bazie alg morskich lotosu i czegos tam jeszcze)..ze mimo ze zmeczona to jeszcze pewnie dzis cos wymysle ciekawego
ammy dzieki....czytam wiekszosc twoich wpisow ...i zaskakuje mnie ze ty zawsze optymistycznie nastawiona jestes....!!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki