Hej Bella!
Jak tam stroje jesienne?
Napewno pomimo tak smutnej pory roku Swieciły ciepłem Twego serduszka , które włożyłaś podczas pracy przy nich
Hej Bella!
Jak tam stroje jesienne?
Napewno pomimo tak smutnej pory roku Swieciły ciepłem Twego serduszka , które włożyłaś podczas pracy przy nich
witaj belluniu , co prawda jestem w trakcie nadrabiania watku ale daje znac ze jestem juz i czytam z wielka ciekawoscia co sie u ciebie dzialo. buziaki gorace.
Witaj Izuś
wpadam z porannymi pozdrowionkami
życzę Ci radosnego i miłego dnia
buziaczki
Miłego dnia
Witam serdecznie dziewczyny.
Dzisiaj nie mogłam sie powstrzymać, żeby nie pójść na basen. Tak bardzo chciało mi się wody, chlapania w niej, poczucia tej lekkości ciała, że szybciorem na szóstą rano na basenik pojechałam. Było bardzo przyjemnie i oczyszczająco, cały tor miałam tylko dla siebie przez większość czasu i poczułam to coś, czego mi ostatnio w dietkowaniu brakowało. Przedłużyłam karnet na kolejne dwa miesiące, niech będzie takim ponagleniem do pływania. Różnica w kondycji mięśni jest stosunkowo duża, są słabsze przez to moje ostatnie niećwiczenie, ale kilka wizyt na basenie i powinno być lepiej. :P
Wczoraj zachowywałam się niedietkowo, wieczorkiem ogarnęła mnie chęć zjedzenia niemal wszystkiego, co było w zasięgu mojej ręki. Ponieważ skończyło mi się już dietkowe jedzonko w domciu, kombinowałam, co by tu tylko zjeść. Na koniec dnia w końcu skusiłam się na galaretkę w czekoladzie. Nie mogłam się powstrzymać, ale jak tylko ją zjadłam natychmiast żałowałam, była niedobra, za słodka i taka sztuczna, guma lepek w buzi. Teraz już wiem, że w najbliższym czasie nie skuszę się na coś takiego, po prostu nie warto, nie jest takie smaczne i pyszne, jak zapamiętałam.
Waga podniosła się o kilogram, lecz z pewnością nie jest to efekt tej galaretki, ale zespołu czynników, których ostatnio było u mnie za dużo. Za dużo było wypróbowywania dawno niejedzonych potraw, za dużo wygodnictwa, wszędzie jeździłam tylko samochodem, za dużo podgryzków po godzinie 18.00, mimo, że dietkowe mniej lub bardziej, jednak nie pozwalały na oczyszczenie jelitek i sprawne strawienie posiłków z całego dnia, a za mało wypitych płynów, za mało uśmiechu na buzi, za mało wiary w siebie, że jednak dużo osiągnęłam i mogę jeszcze więcej, za mało ufności wobec swoich możliwości a przede wszystkim za mało samodyscypliny.
Dlatego postanowiłam, pływając dziś na basenie, zrobić sobie właśnie ten rachunek sumienia, spróbować się w nim odnaleźć i zadecydować, czy jestem gotowa do dalszej walki, czy też trwam nadal w trybie przetrwalnikowym, który ciagnie się już półtora tygodnia. Odpowiedź dla mnie okazała się bardzo łatwa, pragnę z całego serca skurczyć się jeszcze bardziej, dlatego muszę wrócić do moich postanowień z początków odchudzania. Wracam do mojej listy parszywej trzynastki, wracam do niejedzenia po 17.00 i wracam do niepodjadania po gryzku mężusiowego i dzieciaszków obiadku.
A jako początek i dowód na potwierdzenie moich słów deklaruję, że pomimo, iż dzis mam bankiet konferencyjny, mój limit kalorii na dziś nie wyniesie więcej niż 1500kcal. To tak dla siebie, abym poczuła ten zryw i siłę motywacji. Miałam zamiar się dziś na tym bankiecie objeść, ale teraz zamienię okazję do łakomstwa na wspaniałe uczucie uniezależnienia od jedzenia i moich pokus, niech to będzie symboliczny dzień, przejścia w piąty miesiąc odchudzania. Powinno być 28 października, ale wtedy wypadają imieniny mojego męża i znów by się przeciągnęło, a tak będę już trzy dni do przodu. :P
Sorki dziewczyny, że tak osobiście dziś na moim wąteczku, ale właśnie tego bardzo potrzebuję i to pozwoli mi na dalsze zdrowe prowadzenie się i to z dumą i radością. Przecież obiecałam sobie, że moje urodziny będą wspaniałe w tym roku i tak ma właśnie być. :P Skoro wszystko mam już w głowie poukładane, to bardzo przydałby mi się zimowy klimat, jeśli macie coś z zimy wrzućcie mi na wątek, pozwoli mi to na nastrajanie się do mojej decyzji, bo bankiet już popołudniu.
Dziękuję za wszystkie wpisy, odpowiem na nie jutro, bo teraz muszę się już wziąć za prackę, a potem bankiet. Do zobaczenia w czwartek!
Belluniu, ten obrazek jest dla Ciebie.
Zawsze, gdy czytam Twoje wpisy to cos głeboko we mnie sie porusza... Podziwiam Cię. Podziwiam Cie za zbyt wiele rzeczy by je tu wszystkie wypisywać. Dziękuję. I niech Bóg będzie Słonko z Tobą.
Ufff.....
Witaj Belluniu, właśnie skończyłam czytać zaległości na Twoim wątku
Trochę się tego nazbierało
Twoje urodzinki na pewno będą cudowne!!!!
Buziaki przesyłam ogromniaste
Ula
Belluś wielokrotnie już się przekonałam , że nie smakują mi moje ulubione niegdyś potrawy. Np lody które keidyś uwielbiałam teraz wydająmi się właśnie za słodkie. Zmiana nawyków żywieniowych robi swoje.
Myślę, że osiągniesz swój cel, z Twoim nastawieniem i silną wolą musi się udać
Zakładki