-
Witaj Belluś!
Właśnie skonczylam czytac twoja relacje i zachwycac sie zdjeciami - zrobilam sobie hurtowy seansik
Eh jak ja bym chciała to zobaczyc na wlasne oczy - kiedys bałam wrecz zafascynowana dalekim wschodem do tego stopnia ze nawet chciałam studiowac orientalistyke ; Teraz rozumiesz czemu tak rozpaczliwie usiłowałam wepchnąć się do twojej walizki zamiast ciuszków Sentyment pozostał...
Rozmarzyłam się... ale mam też pewnein niedosyt... chciałoby się jeszcze!!!
A może na spotkanie forumkowe przywieziesz fotki? Mam nadzieje że się pojawisz co najmniej na 1, a może nawet uda ci się na dwóch Oj kuszę co?
Warszawskie jest już niedługo bo 19.XII a wrocławskie 28.XII
Wiecej znajdziesz TUTAJ
Też jestem ciekawa co przywiozłaś dzieciaczkom z Chin, bo swojego marzenia pomyslanego na "srodku swiata" nam pewnie nie zdradzisz - nie wiem czy wiesz ze zachowanie tego w tajemnicy jest warunkiem ze sie spełni
buziaki
-
O rany - właśnie zaczęłam przeglądac zdjęcia - ale miałaś podróż!!!
Ale to na dłuzsze czytanie i oglądnie - nie tak po łebkach, wiec zostawiam to sobie na wolną chwilę - przeczytam i obejrzę dokładnie.
Ja właśnie wacam do dietkowania i na Dietkę...
Tym razem juz naprawde!
Buziaki
Ula
-
Miłego weekendu Belluś Ci zycze!!!
Buziaczki!!!
-
Witam serdecznie.
Bardzo się cieszę, że zdjęcia się Wam podobały, sama z przyjemnoscią na świeżo znów udałam się do wspomnień z wycieczki. :P Pytałyście o prezenty dla dzieciaszków, to było ich mnóstwo, drobiazgi i te całkiem solidne. Starałam się wybierać coś z akcentem chińskim, ale równocześnie pozbawione tej chińskiej mao i nie tylko gadżetomanii. Dla Sebcia kupiłam ogromny solidny miecz, parę przepięknych koni w galopie z drewna, cesarza terakotowego, układanki z drewna, medale olimpijskie 2008, siusiającego chłopca z herbaciarni, prawdziwy obraz do nowego pokoju - duży tygrys, załatwiłam, aby wykaligrafowano Sebastiana imię na papierze ryżowym - oprawię w ramkę, i mnóstwo drobiazgów typu - miseczka z pandą, dziecięce pałeczki, słodycze, plecak, śmieszne nauszniki, prześliczne wieszaki do łazienek... Dla Silki kupiłam śliczną Chińke z prawdziwej porcelany, ogromny wachlarz, kilka mniejszych, bizuterię z nefrytu, załatwiłam z pokazu kilka perełek dla niej, mam też wykaligrafowane jej imię na papierze ryżowym, lalkę ubraną w chiński strój, puzdreczko do biżuterii, drewniane żółwie - trzy na sobie, zestaw porcelanowy do przyrządzania herbaty, i podobnie - móstwo drobiazgów: pałeczki dziecięce, miseczki z pandą, mini łyżeczki do ryżu i miseczki, obrazki na drewnie do powieszenia w jej nowym pokoju... Oczywiście porozbierali moje bilety wejściówki czy też gadżety z samolotu, syn zwłaszcza "instrukcję samolotową". Podejrzewam, że nie wszystko wymieniłam, bo starałam się na każdym kroku coś tam dla nich uzbierać. :P
Nowe mieszkanie pochłania obecnie niemal całą moją energię i absorbuje mnie do tego stopnia, że nawet wczoraj o mało włoś nie zapomniałam pojechać do Radomia na wykłady. Przypomniałam sobie niemal w ostatniej chwili. Przede wszystkim nie mogę zrobić odbioru technicznego, z dnia na dzień jest odwlekany przez developera, który teraz w grudniu oddaje kolejną budowę, jednak mam nadzieję, że dziś już mi się to uda, bo pojutrze przyjeżdza z Borów Tucholskich specjalista od schodów. Ściągam go aż z Borów, bo schody, które widziałam w łodzince i wawce jakoś nie kalkulując się cenowo do jakości, a ja nie chcę jakiś udziwnionych, tylko takie spokojne, jednostronne drzwi, ale za to z większą częścią na drugim poziomie balustrady. Facet ma firmę w Polsce i Niemczech i tylko ta niedziela mu pasuje na przyjazd do mojego miasta, zatem muszę mieć już klucze i już.
Szaleję też z panelami, próbuję aby spodobało mi się coś tańszego, ale za diabła nie mogę trafić, a jeszcze do pokoju dzieci podpasowały mi panele znacznie droższe niż planowałam. Kusi mnie robić oszczędności, ale z drugiej strony, przecież tą podłogę robię już na lata, to moje docelowe mieszkania i chcę aby wyglądało po mojemu. Zagryzam zatem zęby i wyciskam ostatnie pieniądze z konta. To samo z drzwiami wewnętrznymi. Pozstaje jeszcze sprawa sprzedaży obecnego mieszkania i tu ... już nie wyrabiam, jeszcze się za nią nie wzięłam, liczę, że w poniedziałek będę mogła już choć trochę tą sprawę ruszyć.
Czasu na wszystko mi brakuje, bo są to decyzje, które łatwo potem żałować, zatem teraz muszę się do nich przyłożyć, najgorsze jest jednak to, że zostałam z tym wszystkim sama, lecz dzięki temu będę potem miała większą satysfakcję. :P
Co do dietkowania ... ... no cóż nie jest nawet kiepsko Wytrzymuję ślicznie cały dzień, a potem wieczorem napada mnie głupawka i jem jem jem Nie pomaga nawet codzienne ważenie i patrzenie jak przybywa kolejnych kilosków. Troszkę się wkurzyłam, bo przed wyjazdem pożyczyłam swoje płyty i kasety komuś, kto miał ćwiczyć, ale nie dość, że nie ćwiczył, to jeszcze z opóźnieniem oddał mi część mojej kolekcji. Jak miałam chęć i powera do ćwiczeń, nie mogłam nic znaleźć w domciu, a z czekaniem chęci odeszły. Nie wykorzystałam fali i teraz muszę czekać na kolejną. Nie mam pretensji do tej osoby, ale do siebie, zła jestem na siebie właśnie za tą bezczynność.
Przestraszyłam się, bo mowa synka, jak mnie nie było, pogorszyła się bardzo, w poniedziałek idę z nim do logopedy, niech mi wytłumaczy, co ja mam z nim robić, przecież niedługo zerówka, a on ze względu na swój gorący temperament musi mówić już porządnie. Odliczam też już miesiące do wizyty córci u kardiologa, nieuchronnie zbliża się ta operacja na serduszko i bardzo się o nią niepokoję, patrząc na nią nikt nie powie, że jest chora, jednak jak się z nią dłużej pobędzie, to widać, jak szybko i mocno się męczy i czasami nawet bez wysiłku fizycznego widać, że jest zmęczona.
No tak wyplułam swoje zaniepokojenia, żale i złość na siebie na wątek, może teraz będzie odrobinę lżej. A z dobrych rzeczy, to to, że powoli zaczynam odzyskiwać siły na działanie, zmęćzenie po tym okresie prackowym chyba już zanika zupełnie, popatrzcie potrzeba niemal trzech miesięcy, aby dojść do siebie po takim kieracie. Pomimo, że przydały by się pieniądze, znów odmówiłam kolejnemu zleceniu, przychodzi mi to niepokojąco coraz łatwiej. Zostawiłam tylko jeden projekt, kilku mniej męczących klientów i niewielką godzin wykładów, dla zachowania ciągłości. Resztę czasu poświęcam dla dzieciaszków, nowego mieszkanka i ... dla siebie. :P
A z czasu dla siebie... to w ramach własnej mobilizacji i dla dobrego samopoczucia, takiego kolejnego spełniania marzeń, znów rozpoczęłam naukę języka włoskiego, a właściwie rozpoczęłam przypominanie sobie jego, bo przecież kilka lat temu znałam go biegle. Uwielbiam uczyć się włoskiego, ten język naprawdę mnie relaksuje. :P
Anikasek, oj ja zeszłam przez te kilka dni na manowce, tak bardzo odpowiadały mi obiadki, które przyrządzałam dla dzieciaszków, że wieczorami rzucałam się na nie i rano znów musiałam im cos pychcić, i do tego te ciasta, które chciały aby im upiec - jabłecznik i truskawkowiec. Muszę się jednak jak najszyciej zebrać, bo znów trzycyrfówka mi grozi, a to już bardzo by było niepokojące, chyba bym się z niej już nie wykaraskała.
Magda, właśnie zmieniłam suwaczek na aktualny, muszę czym się zając w wieczory, aby nie myśleć o jedzonku, na razie mam niemal wszystkie je już zaplanowane, pozostała tylko sobota i niedziela wolna, ale może będę chodziła do kina czy teatru, aby tylko o jedzonku nie myśleć, przynajmniej przez ten pierwszy okres.
Korni, chciałam troszkę poćwiczyć tai-chi z nimi, jednak nie było czasu, wykonałam zaledwie paru minutowy seansik, bo potem goniłam resztę wycieczki. A co do tych supełków i ich rozwiązywania, to ja mam na razie ogromny pęk składający się z kilkunastu supełków i jak tylko uda mi się rozwiązać ten największy pęk, to reszta odsupełkowania będzie znacznie łatwiejsza. A ta armata miała mnie faktycznie pomniejszyć.
Evita, to fakt, że wycieczka bardzo mi się podobała. Mocy prezentów nie było, nawet jednego, ale za to dobry nastrój mi dopisywał.
Buttermilkuś, z tym nieprzyzwoicie młodo, to mnie ubawiłaś bardzo, choć też straszliwie połechtałaś moją próżność. Nie czuję się na razie duchowo na swoje lata, jednak stan buziolca mocno się ostatnio pogorszył, w ciągu roku zrobił się takie wiekowy. Nie za bardzo mi to odpowiada, ale pogodziłam się już z tym, takia kolej życia, nie zamierzam tez kupować eliksirów młodości, gdybym schudła to właściwie to by był taki eliksir.
Julisia, właśnie nie za bardzo mogę trzymać się akcji, chyba muszę jednak na własną rękę iść, kurcze człowiekowi tak trudno się zmobilizować. Dziekuję za pozdrowienia mikołajkowe - niestety nic nie znalazłam pod poduszką.
Bike, na kole pomyślałam głównie o dzieciaszkach, ale też nieco o sobie i swoim życiu, reszty nie zdradzę, bo nie mogę zapeszyć. Pewnie każda z nas miałaby te same życzenia.
Hi, bardzo mi się podoba to określenie - zwalisz kilka kilosków - ma w sobie niesamowitą moc, daje taką stymulację do działania, i niczego nie owija w bawełnę, poróbuje od dziś się do niego zastosować - dziękuję. :P
Solvino, cieszę się, że wirtualna podróż do Chin podobała Ci się. :P
Biglady, dziękuję za pozdrowienia. :P
Ewunia, oj brak czasu znam doskonale, teraz jest lepiej, bo choć go też brakuje, to przynajmniej spędzam czas na miłych rzeczach.
Triskell, zastanawiałam się właśnie, czy nie będziecie miały takich skojarzeń z tym zdjęciem, bo ja jak tylko je zobaczyłam, zaraz pomyślałam o armatnim rozmiarze. Jednak gwarantuję, że natura mnie nie wyposażyła w męskie akcesoria. :P W Chinach też jest bieda - zwłaszcza na wsi - na szczęście nie miałam wiele z tym styczności, czuło się ją i widziało, jednak w dawce minimalnej. Niestety dysproporcje biedy i bogactwa są na całym świecie, nawet u nas - są dzieci, które nie mają domu, i są dziecie, które nawet nie szanują tego co mają. Jedzenie chińskie jest zupełnie inne niż znana nam chińszczyzna, bardziej kolorowe i z większym bogactwem smaku, czasami to nawet nie wiadomo dokładnie co się zjadło, lecz smakowało wyśmienicie. Starałam się unikać typowo ichnich potraw obawiając się reakcji mojego woreczka, ale za to mini próbki były. Z wielu potraw rezygnowałam ze względu na podejrzany wygląd i jak się potem okazało całkiem słusznie, pod koniec wycieczki wiele osób miało wzmożoną perystaltykę jelit, za to my z mamuśką na szczęście byłyśmy tych niewątpliwie przykrych i kłopotliwych doznań pozbawione. Przywiozłam sobie kilka różnych przypraw, tak aby móc troszkę nowego smaku poczuć, jednak ze względu na to, że wiele z nich było mi nieznanych skoncentrowałam się na tym, co mi nasz chiński przewodnik polecał, studiował w Łodzi język polski, zatem zna naszą kuchnię doskonale i wie, co możemy bezpiecznie zjeść.
Gayga, dziękulec za życzenia mikołajkowe. :P
Luneczko, dziękuję za mikołajkowe buziaki. :P
Animko, cieszę się, że znalazłaś czas, aby do mnie mikołajkowo zajrzeć. :P
Hindi, całuski weekendowe dotarły. :P
Danik, oj tak dla siebie też kupiłam troszkę rzeczy, ale właściwie pod kątem nowego mieszkania, nie za bardzo chciałam szaleć z wydatkami, choć i tak pieniążków poszło więcej niż zakładałam. Chciałam dzieciakom kupić porządne prezenty, aby mogły je potem przekazać swoim dzieciom, decydowałam się na oryginały, a nie na podróbki, które były śmiesznie tanie, stąd ten miecz, porcelana czy obrazy. Dla siebie kupiłam parę żurawi, prawdziwy obraz - konie w galipie w scenerii zimowej, wielki wachlarz, zestaw porcelanowy do herbaty (typowo chiński kształt i malarstwo), poza tym kilkadziesiąt herbat, choć w ilościach minimalnych, smakowe wódki piersiówki (choć innym nie odpowiadały, mnie jednak przydały do gustu ), a także dziwolągi jak przykładowo suszone krewetki. Miałam sporo kłopotu z przewozem w całości tej porcelany, ale udało się. :P Dobrze dojrzałaś palmy, sama się dziwiłam, bo to był dość częsty widok, podobnie jak yukki.
Emkaerko, na spotkanie oczywiście, że mogę przywieź zdjęcia, tylko, że będą one na płytce, ponieważ ze względu na obecnie narzucony przeze mnie plan oszczędniościowy, nie będę ich robić w formie papierowej, zatem jeśli tylko będzie w pobliżu komp nie będzie problemu z ich obejrzeniem. :P Do końca jeszcze nie wiem, na którym spotkaniu się zjawię, ponieważ mam troszkę obecnie załatwiania.
Usiak, tak, tez bym chciała móc jeszcze na spokojnie obejrzeć te zdjęcia, tylko, że chyba jeszcze nie teraz, za dużo się wokół mnie dzieje. Zatem obie wracamy na dietkową drogę, powodzenia! :P
Miłego weekendu!
-
-
Belluś, no to prezentów przywiozłaś dzieciom jak rasowy Mikołaj
przy urządzaniu mieszkania przydałoby Ci się kilku pomocników, czy możesz liczyć na kogoś w tej sprawie ... bo przecież nie może wszystko być na Twojej głowie
co do dietki, to trzymam kciuki żeby jak najszybciej przyszła następna fala, a Ty wskakuj na nią szybko i jak wytrawny surfer płyń do celu
całuję
-
No wiesz, ta armata to nie "nam" się skojarzyła, to tylko gryzoniek taki monotematyczny jest... tak to się dzieje, gdy mąż daleko.
A co Ty piszesz, że nie wiesz, na którym spotaniu będziesz? Mam nadzieję, że niezależnie od innych spotkań we Wrocławiu będziesz na pewno, bo tak bardzo się cieszę na Twój przyjazd dzień wcześniej i wieeeeele godzin do przegadania.
Prezenty dla dzieciaczków cudowne, masz jakieś zdjęcie tego miecza?
Uściski
-
Hej Izunia
wracajmy szybko z manowców na dobra drogę!! zyczę nam tego bardzo !!
zadnych trzycyfrówek, zadnych Izus!! ku 8 idz.. a ja ku 7.......... przestanmy się az tak hustac.. ja coraz bardziej uswiadamiam sobie jaką krzywdę sobię takim bujaniem wagi robię mój organizm jest rozregulowany i zmęczony........ muszę coś z tym zrobić, bo ile jezcze tak wytrzyma... !!
Tak więc zadbajmy o nasze ciałka!! trzymaj się Izunia!! buziaczki
-
Witaj Bellus!!
No to rzeczywiscie masz kupe roboty przy mieszkanku :P ale,choc to same wydatki,to zawsze milo!Bo to Twoje gniazdko :P :P
Tak mi przykro z powodu chorego serduszka córci,ale napewno wszystko bedzie dobrze :P
Tylko zawsze ten strach zostaje!Wiem cos o tym,bo mój młodszy synek rok temu był operowany,a miał 3 latka!Co prawda nie na serce,ale miał przepukline i wodniaka powrózka nasiennego!
Przezyłam horror!
A co do Twojego synka,to tez sie nie martw!
Ja do 6 lat okropnie sepleniłam Strasznie niewyraznie mówiłam!
Mama nasrtraszył,ze logopeda nadetnie mi jezyk i ....,rano jak sie obudziłam zaczełam mówic normalnie!!!,a i R zaczełam mówic w wieku 6 lat!!!
Wszystko Bellus bedzie dobrze!!!
Miłego dnia!!!
BUZIACZKI!!
-
WIERZĘ ŻE Z CÓRCIA WSZYSTKO BĘDZIE OK .WIEM ŻE SIĘ MARTWISZ ALE MYSL POZYTYWNIE TO WIELE DAJE.
JEST MI SMUTNO WAGA NIEDOCENIŁA MOICH STARAŃ NA PLAZOWANIU.
CZYM DALEJ TYM GORZEJ
A JAK U CIEBIE Z WAGĄ.
BUZIACZKI..
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki