Strona 197 z 342 PierwszyPierwszy ... 97 147 187 195 196 197 198 199 207 247 297 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,961 do 1,970 z 3412

Wątek: "Brzuszek burczy, bo się kurczy..."

  1. #1961
    maxi86 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-03-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    WITAJ KAPITULACJO?????
    Mam nadzieję ,że nie obrazisz się ,że zmieniłam ci nick ale czuję ,że dopada Ciebie handra.Może jesteś już zmęczona odchudzaniem???/
    Ja w takich momentach przestaję obsesyjnie myśleć o odchudzaniu ,trzymam nadal diete (bez przesady)ćwiczę dla lepszego samopoczucia (nie po to aby schudnąć) nie ważę się i nie myślę jak będę wyglądała w stroju kompielowym.
    Jeśli wraca mi dobry humor to zaczynam odchudzanie .
    Każda z nas chciałaby już mieć pewien etap za sobą -ja sobie powtarzam stare powiedzenie DLA CHCĄCEGO NIC TRUDNEGO
    :P :P :P :P
    MAXI 86

  2. #1962
    bebe13 Guest

    Domyślnie

    Bardzo mocno cę schudnąć, ale jak pomyślę, że mam przed sobą jeszcze prawie 30 kilogramów to mi ciarki po plecach przechodzą.
    Rewolucjo popatrz na to inaczej do 99 masz 7 z haczkiem, tylko 7 z haczkiem

  3. #1963
    katharinkaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-06-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    235

    Domyślnie

    HEJ SYLWUNIU

    dzięki za wszelkie rolkowe porady
    wiesz... chciałabym Ci powiedzieć tylko jedno: czuje tak samo.
    Gdzieś w środku wiruje we mnie jak myślę że musze jeszcze 20 schudnąć około, bo wzrostu niestety wysokiego nie jestem...
    ale zamiast o tym myśleć musimy skupić się na działaniu. Może inaczej: chcemy-- bo przecież wiem że chcemy, prawda? Chcemy w końcu zamknąć pewien etap swojego życia, poczuć się lepiej i zdrowiej i pewniej siebie.
    A to jedyna słuszna droga ku temu celowi.
    A jeżeli chcemy to znak że możemy już góry przenosić.
    Nie będę Cię tu ani klepać po ramieniu bo to nic nie da, ani krzyczeć bo przyniesie to i tak wymierny efekt.
    Niestety taki stan -pozornej ale jednak- "bezsilności" czuję tak jak Ty ostatnio dość często. To jest takie dziwne uczucie. Mix chęci + zapału, ale i strachu + obaw. Mi na to pomogło napisanie rozprawki na wątku Anikas 2 dni temu...jeżeli chcesz możesz luknąć oczywiście, nie wiem, jakoś poczułam w sobie siłę kiedy już to napisałam...tak mam problem, ale nie mogę przecież non stop siedzieć z założonymi rękami i dawać z siebie 20 % możliwości...przecież za 5 lat takiego życia będę się bić w pierś ze zmarnowałam tyle czasu... BA! za 5 lat... mądrze to wymyśliłam... ja nie mogę sobie darować, że przez ostatni rok dałam z siebie tak nie wiele... a przecież tak być nie musi !! przecież za kilka miesięcy na zdrowym stylu życia ze sportem, mogę już naprawdę wyglądać przyzwoicie o dobrym samopoczuciu nie zapominawszy... a wpychając w siebie same węgle & tłuszcze nie pomagam sobie.. one tylko na 30 minut dają energie.. a potem przychodzą długie godziny męki bo przecież trzeba je spalić... człowiek staje się zmęczony i ospały. Tak jest prawda potwierdzona naukowo. Ten rodzaj składników nie daje nam rzeczywistej długotrwałej energii do działania...ale nic to-- żeby dodać sobie energii bierzemy kolejną garść ciasteczek czy też wafelków. Paranoja... tylko ze za 30 minut musimy znowu zrobić to samo... a boczki rosną--już o stricte zdrowotnych aspektach takiego zachowania nie wspomnę.
    Ale u mnie nawet do tego nie potrzebne są słodycze, potrafię zwykłym domowym jedzeniem dopchać się...bo... no i tu zaczyna się pełna lista: bo jestem zmęczona, śpiąca, zestresowana, zadowolona, uśmiechnięta, bo jest święto, bo jest zwykły dzień, bo mamy piękne słońce i to jedzenie to objaw radości , bo leje deszcz i trzeba się podnieść na duchu i zabić zmęczenie i tak dalej i tak dalej Ale to nic...to naprawdę jeszcze nic... ja czasami jem ot tak po prostu ...nie powiem że poza granicami własnej świadomości bo roześmiałybyście mi się w twarz. .ale gdzieś na jej granicy, na styku jawy i strefy niekontrolowanej... tak wiem, w tym momencie że nie powinnam jeść ale jakiś dziwny instynkt sprawia że jem dalej... i myślę sobie "jaka jestem głupia"- w momencie w którym wkładam sobie do ust kolejny kawałek czegoś dobrego. Daleko nie szukać...dziś rano- po przebudzeniu wchodzę do kuchni--bach stoi ciasto ...bach kawałek do buzi. Ale przecież nie byłam głodna, nie chciałam tego zrobić. Wiedziałem teże robię źle...tak wiem żałosne...
    Powiecie teraz-- usprawiedliwia się, szuka wybielacza w postaci nie zupełnej świadomosći (haha--- ale zabrzmiało J J J)... może i tak jest, dyplomatycznie nie potwierdzam nie zaprzeczam- ale taka JEST prawda...bijcie, krzyczcie, ale ta właśnie ze mną jest... czasem robię to odruchowo... co robię aby to zniwelować? staram się myśleć częściej niż zwykle, kontrolować to ... wiem że powinnam założyć sobie dzienniczek i przed zjedzeniem choćby łyżki czegokolwiek zapisywać takie dane jak: data, godzina, samopoczucie, uczucie które mi towarzyszy, typ posiłku, rodzaj posiłku, waga posiłku, kaloryczność posiłku, ilość węgli, ilość tłuszczu, ocena w skali od 1 do 10 na pytanie: czy Twoim zdaniem to co teraz chcesz zjeść jest Ci rzeczywiście niezbędne, gdzie 1 oznaczałoby: „oczywiście że nie!!”, a 10: „Tak- bo to jest zdrowe i ma mnóstwo witamin a poza tym jestem strasznie głodna!” Logicznie rzecz ujmując bo wpisaniu czegoś niższego niż 4 nie zjadłabym tego—bo przecież mam przed sobą logiczne argumenty: to jest tłuste, bardzo kaloryczne, niezdrowe, a poza tym nie jestem głodna tylko zmęczona, wiem że zjedzenie tego mi nie pomoże a tylko wprawi w wyrzuty sumienia i doprowadzi do wzrostu wagi. Jeżeli wpisałabym pomiędzy 4 a 7 przemyślałabym wszystko jeszcze raz po czym podjęła decyzje, a 8, 9 i 10 oznaczałoby: wsuwaj na zdrowie!
    I może robiąc tak za każdym razem przez 21 dni--bo tyle trwa wyrobienie w sobie nawyku i połączenia neuronowego w mózgu-- nauczyłabym się kontrolować co jem, kiedy, panować nie tylko nad kompulsywnym jedzeniem ale i nad emocjami...ale kurcze... to jest przerażająca myśl, przywiązać się do zeszytu i za każdym razem myśleć o tym wszystkim. Jasne- uchroniłoby mnie to przed podjadaniem, wzbudziło więcej rozsądku.. ale czy warto ? czy takie zapiski, choć polecane przez wielu specjalistów są czymś normalnym? czy nie sprawiają że popada się w anoreksję? w bulimię? czy nie doprowadzają do fiksacji na problemie? do tego że ciągle i ciągle myślimy o jedzeniu? czy tak być powinno? Bo ja nie wiem... mam mętlik w głowie. Z jednej strony wiem, że notki, rozpiski, jadłospisy pomagają, ale czy to jest normalne zachowanie? czy ma to coś wspólnego ze zdrowym stylem życia -który jeżeli chcemy utrzymać osiągniętą w końcu wymarzoną wagę - i tak musimy rozpocząć? Przecież normalne osoby po prostu jedzą, nie rozmyślając o tym zbytnio...no tak.. ale one nie mają z tym problemów, po prostu mogą sobie pozwolić na taki styl życia bo im on nie szkodzi, mają świetną przemianę materii i pewnie mocne hamulce które mówią: tak już się najadłeś. A większość grubasków niestety nie, maja z tym problemy. I co zrobić? może jednak warto kupić zeszyt, wydzielić w nim rubryki i wyjmować go z torebki za każdym razem ? może ta męczarnia 21 dni przyniesie efekty w przyszłości i sprawi że coś się w nas zmieni? nie wiem...ja chyba spróbuje, podobno tonący brzytwy się chwyta. A ja już prawie tonę. Bo musze w końcu zapanować nad tym co robię, przejść ze stanu podświadomości do pełnej świadomości. Bo jeżeli pozwolę sobie na zachowanie tego nawyku niekontrolowanego podjadania- prędzej czy później-ale w końcu zatonę... i będzie już nawet za późno aby paradoksalnie odbić się od dna.

    Cholibcia.. ale się rozpisałam... ja nie wiem... jakieś dni filozoficzne przechodzę czy jak? Najpierw u Ani teraz u Ciebie...i żeby chociaż na swoim wątku...Przepraszam Sylwuniu, jedno Twoje słowo i już to wszystko kasuję.
    Ale jeżeli chciałabyś się do tego ustosunkować- będzie mi bardzo miło.. jednak nie zmuszam... jak by co kasuję bez problemu
    Kiss :* miłego dnia!

  4. #1964
    Awatar Rewolucja
    Rewolucja jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    13-07-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    321

    Domyślnie

    Maxi - o NIE! Na kapitulację się nie zgadzam Owszem jest mi źle samej ze sobą i od jakiegoś czasu nie moge się z tym uporać, ale jeszcze nie zkapitulowałam. Myślę, że przyjdzie taka chwila, że poukładam sobie wszystko w głowie i znowu zacznę walczyć i to z powodzeniem. Niestety nie wiem kiedy to będzie

    Bebe -
    wiesz są tu tacy, którzy mają 7 do końca...a ja dopiero do osiągnięcia dwócyfrówki Jednak wiem, że mogę i że chcę.

    Kati - bardzo się cieszę, że to napisałaś. Dziękuję Ci za tego posta. Niczego nie kasuj!
    Wiesz to co napisałaś o sobie - jest także o mnie. Sięgam po jedzenie nie tylko wtedy kiedy jestem głodna, ale od tak. Co chwila coś jem. Czasami po całym dniu przeraża mnie co w siebie wepchnełam. I mam swiadomość, że ja tego nie spalę, ale zostanie to na brzychu, czy nogach...i co z tego...nastęspnego dnia robię to samo. Nie chcę, żeby jedzenie było sensem mojego życia. Jestem młoda...mam plany, marzenia, ambicje...tak wiele chciałabym zrobić.
    Nie chcę sięgac po kolejną kanapke, ale robię to. Dlatego wcześniej pisałam, że myślę o wizycie u psychologa. Może ja poprotu nie umiem sama sobie z tym poradzić. Nie wstydze się swojej bezsilności. Może właśnie specjalista nakierowałby mnie na właściwe tory myślenia. Co do zeszytu - jest to jakieś rozwiązanie, ale nie jestem przekonana, czy zatrzymałobym nie przed zjedzeniem czegoś niedietkowego
    Dla mnie najtrudniejsze jest czas kiedy zaczynam dietę. Pierwsze dni sa ok. Dobrze mi idzie i nagle jest kryzys. I odpuszczam sobie - choć tak bardzo mi zależy
    Sama już nie wiem co z tym zrobić. Tak bardzo zazdroszczę dziewczyną,które piszą że przeszły przez odchudznie bez kryzysów. Dlaczego one mogły, a ja nie?
    Niestety to pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.


    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    Tu byłam Tu jestem
    PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
    Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...

  5. #1965
    Awatar bella115
    bella115 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    04-07-2005
    Mieszka w
    Łódź
    Posty
    2,251

    Domyślnie

    Hi Rewolucja, dla mnie jesteś wspaniałym aniołem, który pojawił się w moim życiu. Jesteś taka ciepła, kochana i pełna zrozumienia dla innych. Po rozmowie z Tobą człowiek nie może być smutny. To nie wazeliństwo, to mój odbiór Twojej osoby! A na te 30 kilosków co jeszcze zostały, popatrz jak na 3 razy po 10 kilosków, czyż wtedy liczba nie jest mniejsza? Jestem przekonana, że dojdziesz do upragnionego celu, każdy wyparowany kilogram jest bardzo ważny i budujący. Pozdrawiam, bardzo serdecznie.

  6. #1966
    flakonka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Gdańsk
    Posty
    3

    Domyślnie

    Sylwia spójrzmy na sprawę tak (to tylko po to, żeby się nad sobą niepotrzebnie nie rozczulać :P ) na te kilkadziesiąt (kilkaset?) dziewczyn, które się tu odchudzały i odchudzają dosłownie tylko kilka może o sobie napisać, że schudły bez kryzysów. to o czymś świadczy nieprawdaż? to po prostu nie jest łatwe a rozmyślanie nad tym dlaczego komuś się udało bez kryzysów a nam nie chyba donikąd nie prowadzi.... jeśli podchodząc pod wysoką górę zatrzymamy się 100 razy a ktoś wbiegnie na nią w podskokach i tak liczy się to, że nam też udało się wejść... a z twoją siłą ( o tę psychiczną mi chodzi :P ) jestem głęboko przekonana, że uda Ci się osiągnąc to co sobie zaplanowałaś! jedyne ważne pytanie brzmi :czy naprawdę tego chcesz i dlaczego ( takie właśnie pytania zadaje psycholog) :P wydaje mi się, że już dawno odpowiedziałaś sobie na te pytania...

  7. #1967
    jeni16 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    912

    Domyślnie

    Nie patrz na to Rewolucjo jak na AŻ 30kg ale tylko 30kg, bo zobacz. Jeszcze niedawno było 50kg. Zobacz to dopiero było coś. A teraz? teraz TYLKO 30kg. Co to dla Ciebie? Skoro straciłaś już 22? Jesteś już w trakcie połowy drogi prawie. Jeszcze troszkę i nie będziesz z początku widziała żadnej okropnej 1. Będzie 9. A 9 lepiej wygląda niż 1, prawda? No właśnie. Masz 7kg do 9. Nie tak dużo. Prawda? No pewnie, że prawda. A później? Później tylko 10 i będzie 8. Ta to jest dopiero śliczna. No i co to dla Ciebie? Sama widzisz. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia WIęc my siedźmy na tym optymistycznym stołku

    Optymistycznie pozdrawia Ewka Konewka co to wodę zimną na głowę wylewa, żeby głupie myśli nikomu nie przychodziły Buźka!!!

  8. #1968
    Julietta1 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    07-10-2005
    Mieszka w
    Lublin
    Posty
    3

    Domyślnie

    Flakonka ma rację Sylwiuś

    trudna to droga bardzooooooo

  9. #1969
    Awatar Rewolucja
    Rewolucja jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    13-07-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    321

    Domyślnie

    Flakonko - ja się wcale nad soba nie rozczulam. Jestem zła na siebie i na niesprawiedliwy świat. Na siebie za to,że nie moge się w sobie zebrać i doprowadzić sprawy do końca. A na świat za to, że jest taki niesprawiedliwy. Ja nie mówię, że nic nie jem i tyje, bo to byłoby wierutne kłamstwo, ale znam osoby, które jedzą ogromne ilości jedzenia ( patrz mój misiek, czy koleżanka z pracy) a nie tyją. Przez te wolne dni mój misiek zjadł całe duże cisto drożdżowe, ogromną ilość słodyczy, kanapki, obiady, słodkie soki...i co nawet 30 dag mu nie przybyło. No ja pie... - przeciez to jakiś absurd. Dlaczeo jedni muszą uważać co jedzą, a inni jedzą wszystko i wogóle o tym nie myślą. A jak już chcą schudnąć to nie mogą sobie z tym poradzić. Wiem, że trudno się doszukiwać sprawiedliwości w życiu i na świecie, ale nie podoba mi się to. Olu dobrze wiesz, ze bardzo chcę schudnąć. Dla samej siebie, dla zdrowia, żeby móc się ubierać w normalnych sklepach, żeby dobrze wygladać, żeby nie wstydzić się swoich zwałów tłuszczu, żeby móc mieć dziecko...mogłabym tak jeszcze długo wymieniać.

    Jeni - jakoś nie potrafię tak na to patrzeć to - nie ma się co oszukiwać.To jest aż 30 kilogramów.Czy Twoje 26 kilogramów - to mało?Tak na to patrzysz? Ja doskonale pamiętam jak trudno było mi sie pozbyć tych 22 kiogramów. A teraz będzie jeszcze trudniej. Owszem bardzo chcę być dwócyfrówka, ale to trudna i napewno długa droga.

    Bello -
    dziękuję Ci za te mile słowa. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło Bardzo chę dojść do celu. I bardzo chcę utrzymać to wagę. To drugie jest chyba jeszcze trudniejsze niz to pierwsze.


    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    Tu byłam Tu jestem
    PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
    Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...

  10. #1970
    Awatar bella115
    bella115 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    04-07-2005
    Mieszka w
    Łódź
    Posty
    2,251

    Domyślnie

    Sylwuś, nie o to chodzi, aby patrzeć, że inni w naszym mniemaniu pochłaniają ogromne ilości i nie tyją. Ja akurat jestem przykładem osoby, która jak się weźmie za siebie i trzyma się dietkowo, to kiloski w miarę szybko spadają, ale ile mnie to kosztuje to tylko ja sama wiem, przecież nikt nie wie, jaką mam hustawkę emocjonalną, jak wtedy się zachowuję, co robię i że jakby ktoś patrzył na to z boku, to by mnie w wariatówce umieścił. Rewolucjo, Ty chudniesz systematycznie i wcale znowu nie tak wolno, tylko czasami chciałabyś przyspieszyć, tylko po co? Wiesz, że nie tędy droga i nie popełniasz tego błędu co ja, jednak drażni Cię to tempo. Ciesz się maleńka, że jesteś taką normalną osóbką, że nie wpadasz w stany skrajnych emocji czy nawet depresji, tak jak ja. Jesteś niesamowicie silną, pełną wspaniałej mocy osobą. Ja zaś potrafię właśnie w takich okresach zdołowania nawet i z 6-8 kilosków w ciągu tygodnia nadrzucić. Idzie Ci naprawdę wspaniale, a to że od czasu do czasu, masz takie zwątpienia, to normalne, prawidłowe i całkiem na miejscu. Ważne, że nie pozwolisz sobie na dłuższe zwątpienie czy ucieczkę w słodkości, jak ja. Porównuję w tym poście nasze zachowania, ale chcę Ci przekazać tak od serducha, że jesteś dla mnie wspaniałym wzorem, że masz tą siłę, które góry przenosi i że wcale nie tak zadługo będziemy miały bal na Twoim wąteczku, bal dwucyfrówki!!! Ogromnie Ci tego życzę, już niedługo a będziesz odliczała do dwucyfrówki kiloski na palcach jednej ręki, czy pół roku wcześniej sobie to wyobrażałaś? Sylwuś, bardzo mocno Cię ściskam, troszkę przydługi ten wpis, ale ... powodzenia! I proszę, nie bądź na siebie zła, nikt nie może być zły na naszą kochaną Rewolucję, nawet Ty myszko!

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •