-
Witaj rewolucjo
Pół kilograma nie jest ani małym spadkiem wagi, ani tym bardziej jakimś błędem statystycznym, wg. mnie to przeciętna tygodniowa strata, czasem jest więcej, czasem mniej, czasami waga wręcz stoi, tak bywa... I wiem, że to, co powiem, zatrąca o banał (masz więc prawo poprychać zirytowana ), ale trzeba się cieszyć każdym straconym dekagramem, a nie zamartwiać, bo takie martwienie na pewno nie służy ani nam, ani samej diecie... I nawet niech nigdy będzie więcej niż te pół kilograma, to przecież po roku da nam to imponujące 26 kg mniej
Czy masz w porządku hormony tarczycy? Moja endo, chociaż dała mi wolne do stycznia, kazała zjawić się, jeśli trzymając dietę 1000 (mam 1300, już jej nie chciałam dobijać, jest dobrym endo, ale odchudzaniem wolę zająć się sama ) nie będę chudła więcej niż 1 kg miesięcznie. Wg niej osłabienie przemiany materii może wskazywać na wzrost niedoczynności, warto to sprawdzić i ewentualnie zwiększyć dawkę hormonów. A co do węgli, sprawdzałaś, czy masz insulinooporność? Ja dostałam metformax, na wszelki wypadek i zapewne on plus dobra dawka letroxu pomagają mi zrzucać nadwagę.
Więc nosek do góry i zamiast myśleć o wadze lepiej cieszyć się pięknym, złotojesiennym dniem, pewnie jednym z ostatnich w tym roku, a ten o to kwiatuszek (o ile uda mi się wkleić moje pierwsze zdjęcie) jest specjalnie dla ciebie...
-
Witaj Rewolucyjko
Gratuluję pozbycia się 2 kosteczek smalcu!!
Buziaki przesyłam
i życzę miłego dnia
Ula
-
Wczoraj wieczorem zastanawiałam się czy kiedyś będę żyła normalnie tzn: czy przyjdzie taki czas kiedy przestanę się zastanawiać ile ta kanapka ma kalorii, a ile ma ten kawałek ciasta. Jak myślicie? Jest to możliwe?
Wiem jedno nie zrezygnuje z aktywności fizycznej, bo sprawia mi to przyjemność i poprawia samopoczucie Pozdrawiam wszytkie odoby piszące i te tylko czytające Buziaki
Usiak - Dziękuję za odwiedzinki.
Ajako -nie ma jak miłe wspomnienia z dzieciństwa
Flakonko - sporo czasu zajeło mi uświadomienie sobie, że poprostu nie warto jeść pewnych rzeczy, bo to tylko wydłuży i tak juz strasznie długie odchudzanie. Wiem, że nie unikne pokus i pewnie nie raz popełnie błąd, bo jestem człowiekiem
Agulko - fajnie, że już jesteś i wpadłaś do mnie
Animko - witaj w moich skromnych progach. Ja uczę się cieszyć każdym kiloskiem.
Agnimi - myślę, że kisiel jest lepszy od czekolady, czy ptasiego mleczka.
Weroniko - dziękuję za odwiedzinki
Biglady - nie mam nic przeciwko zdrowej rywalizacji. Czemu nie Podaj czas i miejsce a stawię się do walki
Moominko - ja cieszę się, że wogóle chudnę. Bałam się, że z moimi dolegliwościami odchudzenie się nie będzie możliwe. Leczę się na tarczycę. Bardzo długo nie byłam zdiagnozowana. Mam przewlekłe limfocytowe zapalenie tarczycy. Choroba bardzo spowalnia przemianę materii. Co do insulinoodporności - hmmm nie wiem czy mam. Regularnie robie badania. Owszem mam podwyższony poziom cukru, ale o cukrzycy lekarz nie wspominał.( bo insulinoodporność występuje przy cukrzycy typu I i II czy mam rację? ) Dziękuję za kawiatuszek Czy takie piękne rosna w dolinie muminków?
-
osoby takie jak my to chyba nigdy
nawet jak schudniemy to musimy uważać
co ile
itd
pozdrawiam
-
U mnie zaś zdiagnozowano hashimoto Co do insulinooporności, najpierw mały cytat:
Insulinooporność jest stanem, gdy dla działania insuliny (przede wszystkim w zakresie kontroli poziomu glukozy) potrzebne są znacznie większe stężenia tego hormonu we krwi niż u osób zdrowych. Insulinooporność dotyczy przede wszystkim tkanki tłuszczowej, mięśniowej i wątroby, nie dotyczy zazwyczaj jajników. Podwyższony w tym stanie poziom insuliny powoduje wzmożoną syntezę androgenów przez jajniki, co zaburza owulację - dojrzewające jajeczko może być gorszej jakości i niezdolne do zapłodnienia, może też wcale nie dochodzić do jajeczkowania. Podwyższony poziom insuliny może prowadzić do szeregu poważnych zaburzeń metabolicznych: wzrasta poziom trójglicerydów (tłuszczów) we krwi, rośnie też poziom cholesterolu LDL (złego cholesterolu) i maleje HDL (dobrego cholesterolu). Zwiększa to ryzyko powstawania zmian miażdżycowych i w konsekwencji - ryzyko chorób krążenia, w tym zawału serca. Większe jest też ryzyko udaru mózgu. Ponadto przy podwyższonym poziomie insuliny pojawia się skłonność do otyłości, a z drugiej strony otyłość zwiększa insulinooporność. Insulinooporność jest często etapem poprzedzającym wystąpienie cukrzycy typu II.
Cukier mam w normie, cholesterol, choć wysoki, też się w niej mieści, metformax zaś przepisano mi, ponieważ przy hashimoto istnieje ryzyko wystąpienia cukrzycy II stopnia, więc jako środek zapobiegawczy, tym bardziej, że moje przypadki cyst (ale raczej nie PCO) oraz otyłość (patologiczna otyłość jak to moja pierwsza endo uroczo w karcie wpisała) świadczą o prawdopodobnej insulinooporności, którą można mieć nawet przy dobrym cukrze i krzywej cukrowej. Więc biorę metformax, żeby ustrzec się przed cukrzycą, żeby zbić cholesterol i żeby ułatwić schudnięcie, ponieważ występowanie insulinooporności nie sprzyja gubieniu kilogramów. Być może moja endokrynolog jest zbyt dokładna, może nawet przewrażliwiona i chucha na zimne, ale mi osobiście odpowiada takie podejście, tym bardziej że widze dobre efekty tej terapii - maleje mi TSH, chudnę, a na poczatku uprzedzano mnie, że przy mojej chorobie może być to wyjątkowo utrudnione. Może zapytaj o to swojego lekarza?
A co do pytania zadanego forumkom, czy kiedyś będziesz mogła jeść bez zastanawiania się nad kalorycznością jedzenia, to ja myślę, że po pewnym czasie, kiedy już schudniemy, kiedy przyzwyczaimy się do nowej wagi, kiedy stanie się ona dla nas naturalna, przestaniemy tak skakać koło kalorii. Wtedy oczywiście pojawi się ryzyko, że wraz z rozluźnieniem dyscypliny zaczniemy przybierać na wadze, ale ja mam nadzieję, że uda nam się powstrzymać we właściwym czasie, tak jak czynią to szczupłe osoby, które po ubraniu czują wzrost o 2-3 kg i przechodzą na krótki czas na dietę lub zaczynają ćwiczyć... To nie jest tak - przynajmniej dla mnie, że już całe życie będziemy na diecie, raczej będziemy rozsądniej podchodzić do jedzenia, które do tej pory najczęściej polegało na bezmyślnym opychaniu się smakołykami
-
Ja na swoją przyszłość patrzę w ten sposób, że zakładam, że zawsze już będę zwracała uwagę na ilość zjadanych kalorii i swoją aktualną wagę... i bardzo mi się ta perspektywa podoba Zasmakowałam już w dietetycznym jedzeniu, lubię np. smażenie bez tłuszczu, jogurt zamiast śmietany czy otręby zamiast bułki tartej Oczywiście w momencie, gdy już osiągnę docelową wagę i moim jedynym zadaniem będzie jej utrzymanie, ta ilość dziennych kalorii będzie większa. I oczywiście od czasu do czasu będą też dni, kiedy to z okazji jakiegoś szczególnego wydarzenia będę sobie dawała zupełną dietową dyspensę, ale postaram się, by takich dni było maksimum 2-3 w miesiącu, a nie codziennie, jak jeszcze niedawno. I bardzo mnie cieszy myśl o takim stylu życia
Tak, wybór kisielu gdy miałaś ochotę na cos słodkiego to zdecydowanie przejaw świadomego odchudzania, gratuluję
Uściski
-
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wsparcie
-
Rewolucjo - widzę, że wzięło Cię na dobranocki z dzieciństwa. Może Ty znasz tytuł radzieckiej bajki, w której jeżyk spiewał "To futerko jest lepsze, to futerko mieć wolę"??? Bo mnie to od kilku dni dręczy
-
-
Triskell - czy chodzi Ci o bajkę Jeż Jerzy? Tu jest strona internetowa [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Mam nadzieję, że pomogłam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki