-
Do Kobiety depresyjnej:
Oprócz roweru trenuję jeszcze aqua aerobik i mam nadzieje, że ten wysiłek przyniesie efekty. Miło że pozbyłam się tej 3 w środku, ale marzę o wyniku dwucyfrowym. Długa i ciężka praca przede mna. Ale dam radę. Wypowiedziałam wojnę samę sobie. I wygram - twarda jestem
pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Hi rewolucja.
Wydaje mi się, znalazłam sobie sposób na słodycze, zamiast ciasta na weekend robię ciasto w środku tygodnia. Zapowiedziałam, że w weekend słodycze dostają wolne i jeśli rodzinka chce mieć ciasto, to albo w środę albo wcale. Ale to był bunt Pierwszy bezciastowy weekend za nami, poszło nieźle, może dlatego, że zaserwowałam im w zamian dużo słodyczy, a w przyszłym tygodniu zrobię im galaretki. Też powinno przejść, a potem chyba już się przyzwyczają. :P
-
Do Belli115 - ja mam problem ze słodyczami tylko kiedy idę w odwiedziny do rodzinki. U mnie w domu nie ma słodyczy. Jeśli Moje Kochanie ma ochotę na coś słodkiego to kupuję sobie i zjada w samotności Rozumie, że ja z tego zrezygnowałam i szanuje to .
Niestety moja rodzinaka nie jest taka wspaniała. Zawsze słyszę " jeden kawałek Ci nie zaszkodzi..." albo "mojego ciasta nie spróbujesz..."? Zwykle udaje mi się grzecznie odmówić, ale ja przecież jestem grzeszną istotka i czasami dam się skusić
Pomysł z ciastem w tygodniu też jest dobrym rozwiązaniem - moja druga połowa może zjeść samemu całą blachę - i nawet grama nie przytyję - takiemu to dobrze!!! Ja tyję od samego patrzenia
Pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
rewolucjo a gdzie chodzis na aqua aerobic??
-
Kochana rewolucjo, przecież robisz rewolucję i rodzina musi się z tym oswoić, z pewnością zajmie im to kilka wizyt. Sama wiem, jak mi było przykro, że ktoś się odchudzał i nie zjadł ani kawałka mojego pieczołowicie robionego ciasta. Ale to był tylko moment, potem nawet tej osobie gratulowałam, a w skrytości ducha mówiłam sobie, że zapamiętam jej postępowanie jak będę się odchudzać i zrobię to samo, bo bardzo mi jej zachowanie imponowało. Ty też się oswajałaś zanim zaczęłaś się odchudzać, pozwól im też się przyzwyczaić, a za kilka wizyt będą stawiali na stole owoce zamiast ciasta.Ty dbasz o swoje zdrowie a nie Twoje dobre zachowanie. tylko nie skuś się ani razu u nikogo, bo potem będziesz słyszała "a u cioci X to jednak zjadłaś". Konsekwencją, konsekwencją i jeszcze raz konsekwencją udowodnisz im, że to prawdziwe postanowienie i wcześniej czy później uszanują to.
Moja połówka też wychodziła z pokoju, jak tylko szamała coś słodkiego, ale po dwóch tygodniach podliczyłam (wiem, okrutna jestem), że średnio je kawałek ciasta czy wafelka raz na 2 godziny, a że się tym delektuje ... trwa to wieczność. Dlatego wołam go z drugiego pokoju, że może przyjść do mojego, bo mnie nie skusi, jeśli czuję, że mam kryzysik, nie wołam go. Pisząc to tak sobie myślę, biedny ten mój mężulek - z pokoju do pokoju. :P :P :P
Oczywiście w poprzednim mailuku chodziło mi o owoce a nie słodycze, jak mi chochlik zamienił. :P Tak temat słodyczy jest dla mnie jeszcze bardzo śliski jak się okazuje.
-
Do Magdyry pisałam o ty już kilka razy - kilka postów wcześniej
Do Belli115 My to jesteśmy szczęściary. Mamy takich fajnych facetów, którzy nas rozumieją i wspieraja. Przecież to z nimi żyjemy na codzień, a nie z rodzinką. Potrafię powiedzieć NIE i to jest chyba najważniejsze.
Pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Znalazłam a masz jakieś namiary do nich? telfon stronę cokolwiek? szukam własnie takich zajęć.
-
rewolucjo bella ma rację. Ja też wcześniej byłam częstowana ciastami, obiadami i pustymi kaloriami i zdarzało się, że było to złosliwe(a co jak się skusi to miękka jest) czasem się kusiłam....a teraz dostaję owoce i herbatkę ziołową... oni jedzą ciasto a ja owocki...:)
miejmy nadzieję,ze oni też spasują z propozycjami słodkimi....pozazdrościć takich "połówek" mój mąż jeszcze wczoraj kusił mnie pizzą i mówił,że się nic nie stanie...ja powiedziałam, ze stanie a poza tym najadłam się więc grzecznie dziękuję...wiem, że myslał o tym , że się skuszę i będzie mógł powiedzieć:a widzisz znowu mam rację, kilka dni na diecie a potem znowu pochłaniam co mogę...znam go dobrze...na szczęście się zdziwił...a ja powoli przestałam się dziwić sobie....
-
Tak, mój mężulek zachowuje się tak, jakby dostał obuchem po głowie. Ja ze sobą nie robiłam nic (z wyjątkiem sukcesywnego skutecznego tycia) przez dobre osiem lat i ... teraz biedaczysko nie wie co się dzieje. Tu liczenie kalorii, tu lodówka pełna "trawy" (jego słowa), woda mineralna, no i te ćwiczenia (jego wyrzucam z dzieciaszkami na spacer). Chodzi taki zakręcony, do końca jeszcze nie ufa (ja sama sobie nie ufam), ale w oczach widzę "ten" blask. Pomagał mi nawet znaleźć krem ujędrniający.
-
Do Magdary - stronka proszę bardzo [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Teraz jest przerwa w zajęciach, ale wiem, że niedługo znowu będą.
Do szakalkaw - Ten mężuś to nie grzeczny był proponujac pizzę Ale ty jesteś dzielna i nie dałaś się złamać! Brawo!
Do Belli115 - trzeba zrozumieć chłopaka - zdezorientowany jest Mój też uważa, ze w lodówce tylko trawa Ostatnio stwierdził, że nie których warzyw nie potrafi nazwać A co...jak zmiany to na całego.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki