-
Witaj Cauchy.
Wpadam szybciutko życzyć miłego weekendu i lecę robić sobotnie porządki.
Pozdrawiam i ściskam.
-
Hej Izuś
Przesyłam pozdrowienia.odezwę się na gg
Buziaki
-
No nie! Do mnie Iza nie odzywa się na gg! Wstydz się zła Izo!
-
Priiiiiiing, dawaj numerek, to Cię pomęczę na gg i sama siebie będziesz przeklinała za to, że o tym wspomniałaś! ;P
Noooo dziewczyny... nie powstrzymałam się dziś.. (już przestraszone i gotowe krzyczeć? hiehieh..) i.. znów spędziłam godzinkę z ABSem!
A tak w ogóle, to wstałam sobie o 6tej (znaczy.. obudziłam się, umyłam zęby i wróciłam do łóżka ), gdzieś do dziewiątej polegiwałam i czytałam książkę (a nawet dwie). A potem grzecznie wstałam, wykąpałam się, wybalsamowałam, zjadłam śniadanko (hmm.. serek wiejski 210kcal, trochę dżemu malinowego - to ostatnio wprowadzona do diety nowość, bo trochę mi się tęskni za słodkościami, więc szamię dżemik, 30kcal, i dwa wafle ryżowe, 46kcal, w sumie 290kcal, teraz na 1100 mogę sobie "pozwalać" do tego oczywiście dwie herbatki, tabletki drożdżowe.. scorbolamid, rutinoscorbin i apap ), a potem wyciągnęłam mamę na zakupy do Tesco (chociaż narzekała, że ziiiiimno i paaaadaaa.. ale dała się namówić). Zakupiłam żel Lirene, bo powoli mi się kończy, szampon i odżywkę Gliss Kur z tego samego powodu , iiiii herbatki Liptona Pu-Erhy - ananas, melon-jabłko i dziś świeżo odkryta w sklepie - cytrusy-guarana - już skonsumowana, baaardzo dobra i co tam jessssszcze.. dżemiki - ananasowy, jeżynowy (to mama, ma jakieś ciśnienie na jeżyny, potem jeszcze kupiła sobie taki sok) i pyszną konfiturę Materne - rabarbar malinowy, właśnie sobie wynagradzam ćwiczenia odrobiną owej (30 gramów, maleńko.. ale do herbaty fajna sprawa ) , a no i zapasy żóltego sera light, melonów (mniaaaaam, też już szamałam połówkę przed ćwiczeniami), jedzeniowych dóbr puszkowanych (fasolki, groszki, sałatki, etc..) i wafli ryżowych, bo mama mi je podkrada i podejrzanie szybko się skończyły ostatnio, i sok Fit z ananasem bo u nas na dole nie ma iiiiii zapas mrożonek Hortexu - warzywka (chociaż na większość z nich już nie mogę patrzeć, kupiłam sobie więc tylko te z przyprawą orientalną i z ziołami i papryką, wszelkie brokuły wychodzą mi już uszami..). Uhuh, ale się rozgadałam.
Po powrocie z zakupów pierwsze co zrobiłam, to zważenie plecaka.. skromne 15kg przyniosłam na plecach, hmmm, w sumie prawie tyle ile zgubiłam przez półtora miesiąca, kurcze, ciężki był ten plecak jak cholera, pomyśleć, że tyle tłuszczu na sobie nosiłam jeszcze w grudniu.. zjadłyśmy obiad (fasolka w sosie pomidorowym taka z puszki, połowa owej, czyli niecałe 200kcal, i do niej 100g gotowanej pangi (biała rybcia), która ma mniej więcej tyle co halibut, czyli niepełne 100kcal, było pysznie ). Tygrys dzwonił, pogadaliśmy sobie troszkę.
Potem dwie herbatki, pół melona, mama poszła spać, ojca nie ma, więc uznałam, że może uda mi się wykroić godzinkę spokoju z pustym pokojem i komputerem - małe sam na sam z ABSem, udało się, jestem skonana, kolejne dwie herbatki stygną, konfitura nadal czeka w plastikowym kubeczku aż ją wszamam do końca, iiiiiii ogólnie strasznie dużo satysfakcji mi te ćwiczenia przynoszą. I dowiaduję się, że ja tak naprawdę mam te wszystkie mięśnie, tylko długo odpoczywały.. a teraz budzą się do życia i dają znać o swoim istnieniu lekkim bólem, ale trudno, cieszę się, że się do mnie odzywają w ogóle
Dziękuję Wam Wszystkim za odwiedziny u nas, buziale dla Was :*****
Wiolinku, dziękuję za pamiętanie o moich hantelkach i radzie - owszem, ćwiczę sobie z nimi, ale to małe obciążenie, bo przezornie kupiłam te najmniejsze, półkilogramowe. A ćwiczenia, które wykonuję na mięśnie rąk, to te z filmiku 8 minute ABS - arms. Tam chyba po 20 sekund, a może 30 jest każde ćwiczenie powtarzane, myślisz, że to wystarczająco dużo? Czy może za krótko.. Ręce mnie co prawda trochę bolą od tego, przy naciąganiu łapki drżą no ale jak już tak patrzę, to po napięciu ramion coś tam się pod tym tłuszczem wyłania.. twardszego..
Julcia, a gdzie uciekł z Twojej sygnaturki link do Twojego wątku? I jak było na joooodze?
Majeczko, dziękuję ślicznie w imieniu swoim i Olgi za to, że nas regularnie odwiedzasz i pamiętasz o nas mam nadzieję, że u Ciebie lepiej już ze zdrowiem i że wizyta u neurologa przyniosła pomyślne wieści, zresztą zaraz chyba się przespaceruję po wątkach, to i do Ciebie zajrzę.. buziaki dla Ciebie i trzymaj się ciepło.
Karmen, gratuluję kolejnego kilograma, który odszedł w niebyt ja się przed chwilą na moją wagę obraziłam, bo pokazała za dużo.. ale chyba jej wybaczę, bo miała prawo po melonie i czterech herbatkach. A co do starostowania, grrr... grupa mnie okrzyknęła starościną i tak już zostało, chociaż wcale nie wyraziłam na to zgody.. no ale jak są takie gapy, że potrzebują kogoś, kto za nich kartę odbierze i znajdzie salę na odrabianie, ok, niech będzie.. odwdzięczą mi się za to kiedyś .
Puchaciu, z tymi sobotnimi porządkami.. jak już tak sprzątasz, to może zahaczysz też o nasz domek i przebiegniesz tu i ówdzie z odkurzaczem, etc? hiehieh.. u nas wszyscy tak w tygodniu zabiegani, a w weekendy tak wyluzowani i leniwi, że się nikomu nie udaje solidnych porządków zrobić.. Aaa co mi tam, pochwalę się - ja dziś w kuchni uprzątnęłam ładnie, o!
Aniu, niecierpliwie wpatruję się w gg w oczekiwaniu na wiadomość! HIehieh.. buziaki!
No, no, idę do moich herbatek i tej pysznej, nagrodowej konfitury.
Ściskam Was moimi wymęczonymi rękami,
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
1023505 pisz Izuśku!
Zazdroszczę takich zakupów! ja ostatnio urwałam się z lecji (piątek luzik, same zastępstwa) i nakupowałam jak głupia gazet (dwa SHAPE`y i Cosmo), pasztetów sojowych ( bo brzydzi mnie jedzenie zmiksowanych kurczaków), chlebów, balsamów ( AA bo się kończy ) i produktów do włosów (Sunsilki- polecam)... Zadowolona jestem! Też ostatnio mam fazę na ABS i pilates. Oczywiście zafundowałam sobie te ćwiczenia w wersji dla zdesperowanych czyli z obciążnikami na nogach. Niestety już mnie mięśnie po nich nie bolą. Piszę "niestety" bo miesiąc temu nie mogłam zrobić 20 brzuszków bez zadyszki a teraz robię 150 bez problemu. Denerwuje mnie to bo już nie wiem co wymyślać żeby się zmęczyć... No nic... powracam do ćwiczeń
Buzaczki :*
-
cuchy wpadłam przeczytac co u ciebie ale dzis tylko pozdrowienia bo mi sie spieszy ( babski wieczor u kolezanki ) ale jutro wszyyyyyystko przeczytam i odpowiem papa
-
Pring - ja mam podobnie, też zaczynałam od dwóch serii po 20 brzuszków i wstać potem nie mogłam, a teraz 150 w trzech seriach po 50 i ledwo ledwo czuję mięśnie... i też mnie to lekko denerwuje, ale pocieszam się myślą, że może moje mięśniorki już powoli się przyzwyczajają
Cauchy - dzięki za odwiedziny na moim wąteczku i wsparcie dla mojej szósteczki z przodu mam nadzieję że się uda.
No i przyanam że rzeczywiście zawzięłaś się na te ćwiczonka - i dobrze.
Pozdrowionka
-
Pring, kochanie, nie ukrywaj się przede mną na gg, już i tak za późno. :P A poważniej - odezwałam się już dwa razy, albo Cię nie ma, albo się chowasz, albo masz wyłączone przyjmowanie wiadomości od nieznanych numerów.
Co do zakupów.. ja tam lubię pasztety, i to bardzo na przykład taki z pomidorkami.. albo pieczone, kupowane na wagę.. mniam.. ale to tucząca rzecz jest ponoć, więc dawno nie jadłam. Co do gazet, rzadko w ogóle jakieś kupuję. Czasem mi się zdarza w kiosku na uczelni, jak jestem za wcześnie i nie mam co robić przed wykładem - ale jedynymi, które kupuję, to Newsweek, Wprost, Fantastyka i Sciencie Fiction . Ale tak się zastanawiam, może sobie kupię jakąs SuperLinię czy coś takiego i poczytam co tam ciekawego wypisują. A nuż się coś interesującego znajdzie. Bo teraz to wiadomo, cały mój świat kręci się wokół diety, ćwiczeń i wagi. Hieh.
A że ćwiczenia Ci już idą bez problemów kondycyjnych, to dobrze. A to, że się nie męczysz, nie znaczy przecież, że gimnastyka nie przynosi efektów. Więc spokojnie nie denerwuj się i rób swoje, efekty na pewno będą.
Ja oczywiście nie napisałam o dwóch rzeczach z dzisiejszych zakupów, które najbardziej mnie ucieszyły (poza kosmetykami i dietowym jedzeniem). Mianowicie, naciągnęłam mamę na metalowy kubek, który mi się już dawno temu spodobał i zajęczałam, że chcę go mieć. Ogólnie, lubię różne różniaste kubki i szybko się do nich przywiązuję (śmiesznie to brzmi, ale tak właśnie jest.. nawet sobie nie wyobrażacie, jaki smutek zapanował w domu, jak stłukłam sobie mój ukochany, czarny kubek, który mi wiernie służył przez dobre 6 lat.. ehhh. nadal za nim tęsknię - nie, nie pytajcie o moje zdrowie psychiczne..). Kubek super, ochrzczony już potrójnie, a ojciec po powrocie zaczął się dopytywać, gdzie zakupiony i po ile, bo też chce
No a druga rzecz, to kalendarz ścienny.. i tu wychodzi moja (kolejna już..) słabość - kalendarz z Kubusiem Puchatkiem bo jestem jego wielbicielką od zawsze. Może i niezbyt to oryginalne, ale co ja się będę przejmować. I nigdy nie lubiłam Królika, utożsamiam się z Puchatkiem, a najbardziej kocham Kłapouszka, którego poglądy często pokrywają się z moimi. No i teraz, podczas choróbska, mam nawet głos całkiem podobny do osiołkowego.
Aaa, no tak. Pewnie przeczytałyście o tych poglądach i te z Was, które mnie od początku czytają, stwierdziły, że to nie może być prawda. No ale, ja jestem jak ogr! Znaczy, oprócz tego, że mam nieco większe niż standardowa kobieta rozmiary, to jestem jak cebula. I nie, nie śmierdzę (aaach, kiedy wreszcie będzie to 15kilo, ja chcę perfuumy...), mam warstwy.. Z wierzchu właśnie jest taka wesoła i optymistyczna Iza. W środku trochę inaczej to wygląda. Chociaż, kiedyś doszłam do wniosku, że to nie są dwie różne osoby, tylko po prostu ja w różnych sytuacjach, odsłonach i w różnym towarzystwie. A powierzchowność wesołka to bardzo wygodna osłona przed światem. A tak właściwie, to prawdopodobnie wiele osób tak ma.
Nie będę tu smęcić. Ta smutniejsza Iza bywa naprawdę bardzo smutna, ale po co truć czasem po prostu zły humor przychodzi, albo sam z siebie, albo ogarniają mnie przykre wspomnienia, albo myśli na własny temat.. różnie jest. No ale to nadal część mnie.
A dziś dzień babci, co? Eh. Ja już niestety ani żadnej babci, ani dziadka nie mam. Jednego dziadka w ogóle nie znałam (ze strony ojca, zmarł parę miesięcy po moich narodzinach), no ale pamiątka po nim, to moje imię - sam wybrał (hmm.. nie wiem, czy to tu już o tym pisałam? gdzies w każdym razie na pewno). Babcię ze strony ojca pamiętam, ale mgliście, zresztą jako dziecko zawsze zwraca się uwagę na inne rzeczy, niż te, na które zwracaloby się uwagę teraz. Pamiętam szczególy, pozytywkę w niebieskie kwiatuszki i wykładaną w środku niebieskim atłasem, kryształową wazę z cukierkami, babcine włosy i okulary, pierwsze w życiu widziane łzy ojca, kiedy umarła.. mniej więcej na początku mojej podstawówki. No i byli jeszcze dziadkowie ze strony mamy. Najbardziej kochałam dziadka, eh, nawet teraz na wspomnienie o nim łzy się w oczach kręcą.. był wspaniałym człowiekiem. A jego odejście, w wakacje po pierwszej klasie liceum, to było moje wejście w dojrzałość, taki pierwszy szok związany ze śmiercią kogoś naprawdę bliskiego, kiedy jest się już na tyle "dużym", żeby pojąć znaczenie tego faktu to jak kubeł zimnej wody dla dzieciństwa. Potem moja siostra wyprowadziła się od nas właśnie do babci, która została sama, żeby się nią opiekować. W kwietniu zeszłego roku babcia umarła, no i tak właśnie zostaliśmy sami. A właściwie, to do dziś i mi, i mamie zdarza się łapać na myślach ściśle związanych z jej obecnością, z tymi latami opieki nad nią, że np trzeba coś kupić dla babci, albo pojechać do niej w weekend.. albo kiedy jestem u siostry, widok pustego pokoju nadal jest jakiś taki nowy.
Uh. Nie pytajcie po co to wszystko nawypisywałam. Chyba czasem tak trzeba się wypisać, no ja w każdym razie miewam taką potrzebę. A zawsze to łatwiej jest kogoś poznać, jeśli ma się możliwość poczytać o nim dużo, dużo.. jeśli się oczywiście komuś będzie chciało.
Coś smętnie dzisiaj kończę, niedobrze. Chwile refleksji tak się właśnie kończą, grrr.
Dzień był dobry, zakupy udane, dietka utrzymana (bilans jakieś 1080kcal), ćwiczenia zrobione i sama siebie zaskoczyłam chęcią do ABSu. Jest doooooobrze . Jeden minus, że się nie uczyłam.. a egzamin za tydzień kurcze, jak się tu mobilizować..
Kończę już, i tak potwornie się rozpisałam, komu się bedzie chciało to wszystko czytać.
Buziaki dla Wszystkich, dziękuję za czytanie mnie i wsparcie, którego mi udzielacie od samego początku, nie wiem jakbym sobie poradziła z tym odchudzaniem gdyby nie Wy i czy w ogóle bym je zaczęła?
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
hej.
ja przeczytałam:D
link do mojego pamietnika zniknal, sam z siebie. a nie mialam czasu tego naprawic...
nie trafisz sama?
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Miłej niedzieli
a miłość do kubków pamiętam, sama jescze wspominam mój najpiękniejszy kubek - półlitrowy, który potłukł mi kuzyn 3 lata temu
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki