-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
Dobra to ja sie wyspowiadam z tego co wczoraj zrobiłam ((( wiecie ze byłam na tej 5-dniowce, tam wieczorkiem jest lampka wina ale wczorej mialam nie za bardzo humorek i wychlałam cala butelke!!!! sama ( ale sie urżnełam) i to wcale nie jest smieszne bo jak jestem wypita to lubie zjesc i tak sobie podjadałam ze jak dzisiaj weszłam na wage to mialam 70 kg!!!!!! mialo byc lepiej i jest gorzej- jestem troche podłamana i mam ogromny zal do siebie za to ze jestem taka słaba. Jak myśle o tym ze waze 70 kg to mi sie płakać chce, juz sama nie wiem co robić ((((
papa
-
Re: na pomoc!!!
Hej Szelma, dzieki za wsparcie )) ta butelka była sama nie wiem na co ale napewno była nie potrzebna!!! dobra dobra zbieram sie w sobie i nie mam zamiaru cie zostawiac, ja wracam do diety a Ty nie lubisz faworków oki???
Ale odrzucam te wszystkie diety cud i wracam na stare włościa czyli ukochaną diete 1000 kcal )) jestem juz po sniadanku ( 2 kromki razowego z serkiem białym i ogóreczkiem) i zara robie sobie obiadek )
Oki to narka i do usłyszenia za niedługo........papa
PS. narazie nie zmieniam nicka bo nadal tak sie czuje ale jak tylko sie to zmieni to go zmienie, przysięgam
-
Re: Re: na pomoc!!!
Nie lubisz faworkow nie lubisz faworkow po prostu ich nie nawidzisz
a tak na serio sprobuj wytrwac albo obiecja sobie ze jak dzis
wytrwasz to np w sobote zafundujesz sobie cos slodkiego do kawki
a jest szansa ze w sobote wogole nie bedziesz miala na nic
slodkiego ochoty ale mysl o nagrodzie doda Ci sil w walce
J.
P.S. Jak ja nienawidze budyniu i batonikow tak samo jak Ty
faworkow
-
Re: Re: Re: na pomoc!!!
(nie)beznadziejka - grzeczna Dziewczynka! Mam nadzieję, że reacje z Twojego "frontu" bedą składane regularnie!
Justa - jak na razie faworków nie liznęłam ! Zostało mi jeszcze pół godziny w ich sąsiedztwie, myślę, ze dam rade .
Chetnie zastosowałabym sie do Twojej rady w kwestii słodkości ale wole nie dopuszczać do siebie chęci na słodycze, bo niestety jak już zaczne to cieżko mi skończyć. Taki już mój chwiejny charakterek - ze skrajnosci w skrajność.
Do zobaczenia jutro
ren~~
-
to juz 7 dzień!!!
Witam cieplutko!
Relacja z wczoraj:
08.01.03 max 1250 kcal [waga 66 kg]
chleb pełnoziarnisty 150
serek tosca 60
surówka warzywna 20
jogurt nat. +otręby 160
2 jabłka 140
maca 20
ryż z soczewicą i warzywami (duużo!!!) 500 (?)
benefit z otrębami 120
Razem 1170
Z ćwiczeń zrobiłam tylko 40 brzuszków ale za to na ławeczce skośnej (moim zdaniem są 2 x trudniejsze niż takie zwykłe podłogowe).
Poza tym byłam w kinie i udało mi sie wyperswadować mojemu facetowi kupno coli i popcornu (słone, słodkie, drogie i niezdrowe).
Porozmawialiśmy też poważnie na temat naszego trybu zycia i podjęliśmy różne postanowienia min:
* nie oglądać telewizji (nie czytać) przy jedzeniu
* chodzić na spacery
* cwiczyć chociaż po 30 min. w domu
* ogólnie mniej się wylegiwać i gnuśnieć
* skończyć definitywnie z paleniem (on)
* ograniczyć do minimum alkohol (oboje)
Ojej... ale cieżko będzie!
A co u Was moje Panie?
buziaki
ren~~
-
Re: to juz 7 dzień!!!
Dzień dobry)
Gdyby było cieplej to może bym sie skusiła na jakiś spacer, nawet ostatnio mój mężczyzna mnie wyciągał, ale jest zaaaaaa zimno!!!!!!!!!! a ja jestem straaaszny zmarzluch haha
wiec siedzimy sobie w domku w ciepełku i ogladamy telewizje i sie lenimy i gnuśniejemy hihihi no co??
Jak zrobi sie cieplek to obiecuje ze bede regularnie spacerować!!!
A co do mojej diety to ubyło mi 2 kg....... wody, ale to co, czuje sie psychicznie lepiej i dzieki temu mam siły zeby dalej chudnąć no nie, może już niedługo Cie dogonię Szelmo???? )
Właśnie jestem po sniadanku na ktore zjadłam musli (płatki owsiane, jogurt nat. i pół banana do tego pół łyżeczki miodu) to bedzie gdzies tak 300 kcal, na obiad planuje kasze z ogórkiem, na podwieczorek pół banana a na kolacje bułkę razową z wędlinka i może do tego gorący kubek.
Oki to ja juz spadam, wracam dopiero w poniedziałek bo jade na studia, mam nadzieje ze wytrzymam na studiach, szczerze mowiac nigdy mi sie nie udalo tam malo jesc, zawsze jakis studencki obiadek, piwko musiało być, ale musze być twarda do choinki no nie???? Trzymajcie kciuki!!
Pozdrawiam ciepełko....papa
-
kryzysik
Mimo, ze dzis niedziela siedze cały dzień w pracy.
Ostatnie 2 dni były bardzo nieudane pod wzgledem dietetycznym - oczywieście usprawiedliwiam sie okresem.
Teraz wymienie moje grzeszki:
piatek 2 duze kawały ciasta z kremem (pewnie z 800 kcal), 2 krwawe Mary i piwo
sobota smażona kiełbaska (1) z białym chlebem (2 kawałki), mars i 5 cukierków czekoladowych.
Na pewno przekraczałam 2000 kcal ((
Ćwiczeń nie było żadnych bo po środowych brzuszkach na skośnej ławeczce od piatku mam taki ból całego brzucha, że boje się czy mi się tam coś w środku nie poobrywało.
Aha , kupiłam sobie wczoraj kasetę z ćwiczeniami "Body costam" Elle McPherson i Karen Voight. Nie było Cindy ani Claudii tylko mnóstwo Jane Fondy ale słyszałam o jej kasetach mało entuzjastyczne opinie tu na forum.
Ważę niestety 67 kg ale mam nadzieje znowu być baaaardzo grzeczna - mało jeść i ćwiczyć
Miłego dnia
ren
-
Re: kryzysik
Hej melduje sie z powrotem.
Szelma nie poddawaj sie i potraktuj to jak wypadek przy pracy i wracaj do diety ) jestem z Toba
W Poznaniu było oki, mialam tylko jedna wpadke (czyt. zjadłam coś niedozwolonego) ale podeszłam do tego z dystansem i jak najszybciej wróciłam do dietki, rezultat: waga 66.5 kg ))))))))) dostałąm motorka do walki i wiem juz ze sie tak łatwo nie poddam ) kurcze chyba naprawde WARTO!!!!!!!!!
Trzymajcie sie dziewczyny, zycze wytrawałości!!!
Papa....Madzia
-
powrót
Witam wszystkich a szczególnie kol. Madzię !
Fajnie, ze juz wróciłaś i strasznie się cieszę, ze dobrze Ci idzie!
Masz niezłe tempo
U mnie niestety od paru dni zastój na 66,5 kg. Zaczyna mnie to frustrować - wiecie nachodzą takie mysli w stylu "eeeee tam jem czy nie jem nie ma żadnej różnicy"....
Dzisiaj juz 13-ty dzień mojej diety i tylko 1,5 kg zaraz na początku. No po prostyu cholera człowieka łapie. Wczoraj w pracy było przyjątko - firma "zza ściany " się wyprowadzała. I co? No i po pół godzinie wyszłam tłumacząc sie bólem głowy. Fakt głowa mnie rozbolała jak widziałam tyle nietykalnego dobra na stołach Same "zdrowe" rzeczy - ciastka, chipsy, orzeszki, piwo i wino...
Ponieważ mam zaległości w spowiedzich to jeszcze tak szybciutko o dokonaniach ostatnich paru dni:
12.01 niedziela
chleb rzowy 774
wędlina drobiowa 100
jabłko 70
pysio 175
Razem 1119
Cwiczenia - nic - cały dzień w pracy
13.01 poniedziałek
chleb razowy 160
tuńczyk w sosie własnym 70
2 jabłka 140
2xchaber 42
maślanka z otrębami 310
kasza jeczmienna 207
brokuł 30
naleśnik z serem 200 (?)
Razem 1159
Cwiczenia - kaseta 55 min. "The body workout"
14.01 wtorek
chleb razowy 140
tuńczyk 80
pysio 175
jabłko 70
2 mandarynki 50
udko pieczone z kurczaka 250
ryż 168
surówka z marchewki i jabłka 60
kefir 184
Razem 1177
35 min ćwiczeń różnych
Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje z frontu
ren
-
Re: powrót
Tak jak już pisałam waga stoi w miejscu i ani drgnie. Walczę z głupimi myslami typu "daj spokój to nic nie da!"
Dziś w pracy niemiłe zdarzenie - po wczorajszej imprezie zostało mnóstwo słodyczy i "innych dóbr" no i oczywiście ogromniasty talerz ciastek pojawił sie w okolicach. Panie z pracy wesoło je konsumowały a ja nie "bo jestem na diecie".
Popatrzyły na mnie jak na ciele o dwóch głowach, ze nawet jednego ciasteczka nie spróbuje...
A prawda jest taka, ze jakbym zjadła jedno to pewnie by sie skończyło "wielkim żarciem"
A ja tak się staram a tu żadnych rezultatów.
Może powinnam przestać się codziennie ważyc ale to juz moja obsesja i chyba nie dam rady :-/
Papatki
ren
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki