-
No nie wytrzymam z tą dziewczyną Dorotko nie obraź się ale jak Ty chcesz znaleźć faceta skoro każdy po kolei Ci nie odpowiada? Szukasz ideału? Przecież nie ma na świecie takiego. Może poprostu nie chcesz się ustatkować, boisz się czegoś. Nie będę Cię analizować pod względem psychiki Zastanów się jeszcze trochę, może akurat ten jest wart, żeby znieść jego marudzenie. I nie zmieniaj go, to napweno Ci się nie uda
A co do mnie to jestem chora Jakieś cholerne grypsko mnie złapało U mojej chrzestnej połowę biura do łóżek położyło a wczoraj dzwonił do mnie tata również chory. Strzeżcie się Leżę sobie w ciepełku, czytam książki, nie mam siły ruszyć ręką ani nogą, bo wszystko mnie boli. Na fitnessie nie byłam od poniedziałku, bo po 15 minutach bym padła I to mnie najbardziej wkurza. Do tego ta okropniasta pogoda, czały czas wiatr i deszcz i zimno
Jutro taka piękna data 1 czerwca z tej okazji postanowiłam wziąć się za siebie, samym fitnessem niewiele zdziałam, więc trzeba też zadbać o dietkę. Bo do wakacji już coraz mniej czasu
Poza tym pożyczyłam na ostatni weekend od kolegi książkę "Kod Leonardo Da Vinci". Szybciutko przeczytałam i w niedzielę wieczorem poszłam z moim facetem (on nie czytał) na film. Oglądając nie można było nie porównywać. Zdecydowanie polecam książkę. W filmie zabrakło kilku jak dla mnie znaczących wątków. Obraz został przedstawiony zbyt ogólnie, nie wdawali się w szczegóły.
A poza tym gdzie się podziałyście?
-
czesc dziewczynki
w sumie ja nic nie mam nowego do napisania przyszlam tylko pokazac ze pamietam o was a co do innych wateczkow dam znac cos do soboty buziaki
-
natalka: jakby mieli wszystko pokazać, to film był by 5 razy dłuższy
mi się podobał ale tez myślę, że książka lepsza
lubię czytać książkę, potem iść na film (ale nie na odwrót!)
ale po Gejszy stwierdziłam, że lepiej zachować jakiś odstęp
bo ja wtedy tak świeżo po czytaniu obejrzałam film i tez mi parę (oby tylko) rzeczy nie pasiło
a tak ogólnie film ładny i fajny był :P
-
nie wysyłałam dwa razy a wyskoczyło dwa... więć jedno zmieniam
-
hmmm... no to i ja jestem ...
Natalko szkoda, że Twoje ostrzeżenia są już niestety... po czasie umieram.. na grypę oczywiście kaszle gorzej niż mój świętej pamięci dziadziuś kochany jedyny plus jest taki, że...mam zwolnienie do 7 czerwca czyli... tak jakby nie chodze już na zajęcia... tylko dwa musze zaliczyć bo są tzw. nieodrabialne
co do Kodu... Moja ukochana Współspaczka przywiezie mi ją w niedziele... juz mi tak pół roku przywozi.. ale już ja jej przypomne
Marlenko ja to chciałam powiedzieć, że... ciekawość mnie zżera.. co i jak z tym nieznajomym?? :P
Hopciu no bo sesja sie zaczęła... ale spoko spoko... damy rade!!!
Aguniu przepraszam... tak bardzo mi wstyd przyznaje, że w niedziele myślałam nad tym zadaniem jak wróciłam z błoni, ale gdzieś się zacięłam a potem tak już się ze współlokatorką zaabsorbowałyśmy nauką do egzaminu, że zupełnie wyleciało mi z głowy... naprawde strasznie mi głupio
dziś miałam pierwszy egzamin... z angielskiego-pisemny... taki niby TELC litening, dwa readingi, list i obowiązkowo słowotwórstwo i gramatyka czekam na wyniki bo jeśli się uda to w przyszłym tygodniu mam ustny...
Najgorsze jest to, że nie MOGĘ mieć niżej niż dobry
uważam, że umiem na to cztery :P hehe
R na UJ-cie nie schodzi z egzaminu poniżej 4,5
siostra by mnie zabiła!!!
jeśli chodzi o R... no cóz, wiem wiem... narazie jeszcze jesteśMY
ale uwierzcie mi, że same byście się zdenerwowały bo czsaem mam wrażenie, że jest facetem, którego trzeba wszędzie za rączke prowadzić a ja potrzebuje kogoś na kim będe mogła się oprzeć...
No i to, że prosiłam Go, żeby się ciepło ubrał w sobote jak szliśmy na spotkanie z młodzieżą... nie zropbił tego a potem ja pobiegłam szybko (o ile można nazwać szybko poruszanie się w takim tłumie ) do akademika i przyniosłam Mu bluze po G... moim pierwszym chłopaku (dwa lata razem) i na szczęście nie pytał skąd mam taką wielką męską bluze potem coś kręcił i... wkońcu w niedziele na msze na błoniach ze mną.. nie poszedł i sama wstawałam o 4 rano! dobrze, że byłam z zaprzyjaźnioną parą
aaaaaa.. i najgorsze co mógł zrobić to... NIEODZYWAĆ SIĘ!!!! odkąd zadzwonił w sobote w nocy tak całą niedziele, cały poniedziałek.. nie dawał znaku życia!!! a ja sobie obiecałam, że tym razem NIE odezwe się pierwsza!!! napisał... we wtorek po 13... dopiero... i najgorsze, że zgonił to na mój egzamin dzisiejszy! że powinnam się uczyć!! no przecież myslałam, że mnie szlag trafi!
ale to co zrobił wieczorem...
o 21.30 ktoś zapukał i wszedł do pokoju... R. Przyniósł mi dwie cytrynki i polopiryne hehe... ale powiedziałam Mu, że przesadził z tym milczeniem... dziś zaraz po 13 napisał jak mi poszedł egzamin... a jutro wieczorem ma mnie odwiedzić... szkoda tylko, że przez całą tą sytuacje nabrałam do tego wszytskiego takiego dystansu...
ale się rozpisałam
chciałam jeszcze dodać, że... jutro mam zamiar (powinnam napisać w zerowym trybie warunkowym-100%, ale wole się asekurować i przyjmijmy, że jest to w pierwszym trybie tak wiem wiem.. angielski mi odbija ) zrobić sobie dzień na maślankach oj bo przez ostatnie kilka dni.. począwszy od wizyty Benedetto to... nie jem ABSOLUTNIE dietetycznie... i za dużo słodyczy a przez chorobę, ani nie chodzę na basen ani nie biegam
i znów pierwszy....
-
oj ciężko jest... staram się powstrzymywać przezd zejściem na dół do sklepiku po jakieś słodycze... póki co się udaje!!! ale łatwo nie jest...
-
Ja dzisiejszy dzień zaliczam zdecydowanie do udanych.
Zjadłam:
jogurt Bakoma śliwkowy z ziarnami zbóż
sałatkę z tuńczyka
żurek z kiełbaską
fasolkę szparagową
Poza tym moja mama wyjechała dziś na Mazury, wraca w sobotę, więc jutro robię melanż a w związku z tym dziś musiałam posprzątać mimo grypy. Całe szczęście, że czuje się już lepiej
-
a ja od jutra zaczynam kopenhaska ...przynajmniej spróbuje... nie potrafie zapanowac nad słodyczami ....
-
oj Marlenko Marlenko... przez Ciebie aż sama zaczęłam się wczoraj zastanawiać czy nie zacząć znowu tej głupiej diety,ale jak tylko spojrzałam na menu.. to mi się odechciało!!! i dobrze Tobie też myszka radziłabym się zastanowić 5 tysięcy razy... ale.. wiem... i rozumiem... bo ja też po kopenhaskiej jakoś trace ochote na słodycze tylko, że teraz zaczyna się sesja i chce mieć siłę i zapał do nauki!
Natalko a TY tam za bardzo dziś nie baluj hehe... chociaz... niby masz wakacje-należy Ci się!!! :P
ja zmykam.. na steper bo on już chyba zapomniał do czego służy
-
Dziewczynki kiedyś znalazłam znakomite wyjście dla zajętych nauką studentek, które nie mają czasu na przygotowanie jedzenia a są na diecie. Są to mianowicie zupki PROFI Reklamuje je w telewizji Katarzyna Skrzynecka a ja je wcinam już od dłuższego czasu. Zwykłam porcja 0,5 l zupy, przechowywana w takich jakby foliowych opakowaniach, którą można się naprawdę najeść. A na dodatek są wyśmienite w smaku, niektóre lepsze od domowych Ja przepadam za żurkiem, krupnikiem, pieczarkową, kapuśniakiem i ogórkową Wystarczy wlać do garnka i podgrzać - gotowy obiad a pożywny i zdrowy
Dorotko wczoraj tylko siedziałam z moim chłopakiem i wypiłam 1 piwo dla towarzystwa. Melanż jest dziś
Marlenko jeśli faktycznie masz ciągle ochotę na słodycze to radzę I fazę South Beach. Będziesz jadła więcej i zdrowiej niż na kopenhaskiej, do tego ubędzie Ci kilka kg i napewno odechce Ci się słodyczy, bo zadaniem tej diety jest obniżyć poziom cukru we krwi odpowiedzialny za łaknienie na słodkie. Zastanów sie jeszcze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki