dziewczyny, ja to chyba mam pecha! wczoraj chcielismy pograc w kręgle, ale nam zamknęli przed nosem, dzis marzyłam o basenie, wyciagnęłam siore, a tam, zgadnijcie... zamknięte :/ No ale wyjścia nie było, słowo się wczoraj rzekło, kobyłka u płota 2 godzinki na rowerze zaliczone 45 km A co do tego ważenia, to jutro mój dzień... ciekawe jaką ja opcję przyjmę?? A w ogóle to zapomniałam wam powiedzieć, ze mama już mnie nie wspiera w mojej walce przyłączyła się do mnie tez się odchudza teraz mam super, bo gotuje niskokalorycznie pod nas obie a dziś jaką pyszną rybkę na kolacje zrobiła świeżo złowiony (dziś rano jeszcze pływał) karaś
Podobno mój optymizm zaraża Może stworzę jakąś szkołę leczenia śmiechem, czy co? buziaki, lecę smarować biuścik i kłade się lulu, bo rano do pracy... łeeee... jak ja nie lubię poniedziałków!