-
Tolia - masz rację, czasami trzeba aż takich smutnych przejść żeby zrozumieć, że to co jest w nas nie ogranicza się tylko do ciała i wyglądu. Że nie trzeba być idealną, żeby być sobą - jedyną i niepowtarzalną. A jeśli naprawdę kocha się swoje ciało, to bycie piękną przychodzi samo, po prostu emanuje z kobiety, i żadne "defekty" wyglądu w tym nie przeszkodzą. Tylko czemu tak dużo czasu zajmuje zrozumienie tego...
Kolez-anka - ja miałam właśnietaką sytuację, 2 lata temu, ze sporą pomocą tej strony
schudłam na diecie 1000 kcal do sylwetki dokładnie takiej, jaką chciałam mieć. Właściwie to nie było 1000, ale ok.700 kcal. I też tłumaczyłam to sobie tak, że potem żołądek mi się skurczy itd... Co więcej, nie wyobrażałam sobie, żebym mogła jeść więcej - na samą myśl wydawało mi się, że pęknę
I początkowo rzeczywiście jadłam mało, potem parę razy zdarzyło mi się zaszaleć i zjeść 7-8 kawałków sernika za jednym posiedzeniem. I nie tyłam. Hurra! Mogę jeść, ile chcę, widocznie po tej głodówce tylko mi się wydaje, że to są duże ilości jedzenia. Nie utyję! Gdzieś tam kołatała się myśl, że to jednak dużo, ale coś jakby ją przyblokowało. Pewnie długo tłumiony instynkt jedzenia. Coraz więcej, więcej, aż w końcu zaczęłam się zwyczajnie przejadać. I wróciłam do tego, co było przed odchudzaniem, czyli "jedzenie panaceum na wszystko" - nudę, smutek, zdenerwowanie.... Eh, nawet nie chcę już sobie o tym przypominać, bo po każdej takiej jedzeniowej sesji czułam się fatalnie, a mimo to za 20 minut i tak dreptałam po kolejną kanapkę. Teraz nie myślę o jedzeniu prawie w ogóle, co nie znaczy, ze nie jem - po prostu nie zawracam sobie tym faktem głowy. I na razie, odpukać, dobrze mi z tym. Zobaczymy, jak to się sprawdzi na dłuższą metę 
Sun. (znad książek - moja pierwsza sesja bez obżarstwa
)
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki