Jeszcze a propos tematu... chcę zastanowić się nad pewnym problemem:
Przypuśćmy że pani XYZ ma nadwagę i przechodzi na dietę polegającą na liczeniu kalorii. 1000 kcal dziennie. Dieta, jak najbardziej skuteczna, bo rzeczywiście stosując ją chudnie się. I tak właśnie się stało. Pani XYZ schudła dość znacznie - osiągnęła swoją wymarzoną sylwetkę, z której jest dumna i cieszy się, że udało jej się tego dokonać. Tylko teraz powstaje pytanie, którego chyba wiele osób przechodzących na diete 1000 kcal sobie nie zadaje, mianowicie CO DALEJ Naprawdę mnie to intryguje co się robi "potem"? Czy całe życie liczy się kalorie? Czy moze je sie tak jak przed dietą doprowadzając do efektu jojo? Czy ktoś z was się nad tym zastanawiał? Ja kiedy - dawno temu - przechodziłam na dietę 1000kcal myślałam nad tym : co będzie keidy już schudnę? I odpowiadałam sobie: "wtedy już mój organizm się przyzwyczai do jedzenia mniejszych ilości i będę jadła mniej...tak no, automatycznie...bez liczenia kcal". Ale teraz uważam że to błędne myślenie, przeciez po 3 czy 4 miesiącach tej obsesji liczenia kcal, chyba są tylko 2 możliwości:
a. po schudnięciu odczuć wolność jedzenia, nie bądąc na diecie, i jeść słodycze itp zeby korzystać z okazji że MOŻNA jesc efekt jojo
b. po schudnięciu bać się o utrzymanie wagi obsesja liczenia kcal trwa
A wy co myslicie?