-
Inezzko... zapewniam Cię... nie chciałąbyś mieć takiego bagażu przeszłości i doświadczenia, jak ja wiesz, to nie o to chodzi, że ja wiem zawsze wszystko... ale to, ze nie umiem sama się do swoich rad stosować Innym, to jest łatwo radzić, a czasem to nie ma kto mnie podnieść sama się musze podnosić
A tak a propos... dzwoniłaś do Grzesia
-
może i nie chciałabym mieć trudnej przeszłości
ale jest tak że próbuję być dorosła i nie bardzo mi wychodzi
nie dzwoniłam do niego, bo nie takie proste, nie ma telefonu przy sobie, więc wysłałam mu kilka smsów, odczyta je zanim wróci do domu, jesli się nie wkurzy na mnie i nie zostanie u rodziców
ma prawo być zły bo naskoczyłam na niego bez powodu, a właściwie miałam powód - brakuje mi seksu z wiadomych względów i się wściekam na niego
okropna jestem, wiem o tym ale nie umiem się zmienić, naprawdę chcę być inna
-
Inezzko, wiem, ze to nie jest proste czekać.... nie wiem, co powiedzieć... po prostu poczekaj Wiem, Ameryki nie odkryłam... ale moze nie zostanie u rodziców... Zresztą... kocha, to poczeka... koniecznie próbuj dzownić, moze akurat bedzie miał telefon i odbierze...
A brakiem seksu sie nie przejmuj... ja zamin urodziłam Antka miałam to samo... wiecznie nienasycona... a Tomek nie chciał zrobić krzywdy dziecku w moim brzuszku i nie kochał się ze mną :P A po ciąży... wrażenia z porodu i sama rozumiesz... długo siebałam, że będzie boleć... i w końcu przekonaliśmy sie, że to nie takie straszne
Inezzko, nie dołuj się, postaraj sie znaleźć pozytywną rzecz w tym wszystkim Choćby to, ze jak sie stęskni to wykocha Cię za wszystkie czasy...
Ściskam cieplutko
-
Doty ,usze się do czegoś Ci przyznać dzis znów zjadłam za dużo i MIAłAM OCHOTę RZUCIć DIETę
ale weszłam na Twój pamietnik, przeczytałam wszystko co pisałaś i powiedziałam sobie: dość tego!!! nie mogę rzucić diety bo znów zacznę tyć!!
fakt dzis miałam straszny dzień, zjadłam za duzo, ba jak jest mi źle i smutno to najłatwiej zacząć jeść wtedy nie myślę o problemach
ale nie chcę sie poddawać
tylko nie wiem czy to ma sens
bo ja ciągle zaczynam od nowa, i zawsze kończy się tak samo
chcę...................ale chyba nie potrafię...................
największy problem to chyba taki że jestem ja ciagle jem, jak jestem smutna, zła, nieszczęśliwa.......to mój sposób na problemy, szkoda że mało skuteczny i ma skutki uboczne w postaci dodatkowych kilogramów
nie radze sobie ze swoimi emocjami,może powinnam się leczyć
-
przemyślałam kilka spraw
nie rzucam diety, zaczynam od jutra ale po raz ostatni, jak się nie uda to już koniec
limit kalorii 1100-1500, zalezy jak wyjdzie, postaram się o 1100
muszę wrócić do ćwiczeń
do świąt nie jem słodyczy będzie bardzo cieżko ale spróbuję
chcę chudnąć ok 2 kg na miesiąc czyli do wiosny powinno się udać
poza tym Doty muszę Ci podziekować za wszystko, wydaje mi się że Cię wykorzystuję, masz przecież swoje sprawy i problemy i mimo to wpadasz do mnie i pocieszasz, pomimo że ja ciągle wszystko zawalam,
wiesz boję się że pewnego dnia powiesz: odczep się ode mnie, nie tylko ty masz problemy
a mi bardzo zalezy na tym zebyś mnie odwiedzała, bo tak naprawde poza Grześkiem nie mam nikogo bliskiego i Twoje rady naprawdę duzo mi dają
mam jedną superową przyjaciółkę, ale ona teraz wyjechała za granicę i tylko mamy kontakt smsowy a w ten sposób nie można dużo napisać
ps. Grzesiek wrócił i zapytał co ja wymyślam, że on się wcale nie gniewa, po prostu wczoraj się nie miał ochoty rozmawiać i nawet nie myślał o tym żeby nie wracać do mnie na noc
a grzybica przechodzi i niedługo pewnie będzie się działo........
-
Inezzko...
Po pierwsze... nie łatwo się mnie pozbywa... ja nie owad, który się przyczepia do kołnierza i jednym ruchem ręki się go strzepnie... nie... nie... moja drgoa, nie ze mna te numery...
Po drugie... wiesz... sądze, że nie udaje Ci się... bo ciągle próbujesz... wiesz.. uczyłam się na kursie z perswazji, że słowo "próbuję" daje oddźwięk w naszej psychice, że: "dobra, próbuję, ale i tak mi się nie uda". Postraj się nie próbować zaczynać, tylko powiedz sobie tak: "Kochana, od dziś nie ma żartów, od dziś robię, to co należy". Nie obiecuję, że będzie łatwo, bo nie bedzie. To, co nie raz nazywałaś dietą, dietą tak naprawę nie było!
Po trzecie... wiesz... przede wszystkim motywacja... kochana... zadaj sobie pytanie... ale całkowicie szczere i nie wymyśłaj sobie, że masz grube uda, duży brzuch, czy co tam jeszcze... a więc usiądź sama ze sobą przed lustrem (możesz stać, to bez różnicy), spójrz się sobie w oczy... i zapytaj się... dlaczego chcesz schudnąć... jaki masz w tym cel... co chcesz tym osiągnąć... powiedz, że czujesz się źle, bo... Nie akceptujesz siebie, bo...
Ja na przykład napisałam sobie to na kartce papieru i potem komisyjnie przed lustrem podarłam ją...
Jeśli uważasz, że nie dasz rady na diecie 1000 kalorii, a nawet 1500 Kalorii, nie zaczynaj tej diety, bo Twoja psychika odrzuci ją zanim Ty siędo niej zaczniesz przyzwyczajać. Kochana... uwierz mi... lepiej powolutku, drobnymi kroczkami dojść do celu...
Na początku mojaj diety... mojego nowego życia... moja przyjaciółka... bo teraz ją tak mogę nazwać... powiedziała mi tak: "Dorota, nie bądź głupia, nie ma diety, po której jo-jo nie wraca. Najważniejsze, to zmienić styl odżywiania i zmienić nawyki. Wiesz, zacznij od małych posiłków. ALe nie iliściowo. Jedz jak zwykle. Podstawową zasadą <<mojej>> diety jest ustabilizowanie pór posiłków, nie podjadanie i picie herbatek i wody niegazowanej" . Ja wtedy chciałąm zacząć Kopenhaską, byłam wykońzcona ciąłymi dogryzkami, ciasną spódnicą i wzrokiem mojego męża, który wędrował za zgrabnymi kobietami, ubranymi w króciutkie mini-spódniczki. Ale jak usłyszałam Magdę, to nei wierzyłam. Naprawdę, nie wierzyłam, ze tak moze się schudnąć. Inezzko, ja ważyłam prawie 70 kg i miałam wszystko ponad stan!!! Wiesz, zaczęłam od ustabilizowania pór posiłków. Ale do tego trzeba mieć silnąwolę, a ja na początku miałam ją jak cholera... Byłam silna... samą siłą... nerwami... zazdrością... nie potrzebowałam nic innego... chciałam sięzagłodzić, ażeby tylko mieć zgrabny tyłek i płaski brzuch!!! Dałabym sięza to pokroić... Wtedy spisałam też na kartce, do czego chcę dążyć... ile ważyć... co chcę przez to osiągnąć... i jakim sposobem. Inezzko... teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, udało mi się Inezzko... te rady są swięte... a tak proste... Na poczatku wcale nie liczyłam kalorii, bo nie potrzebowałam tego... samo tak jakoś wychodziło... Jem wszystko... uwierz mi... jem wszystko... i pizzę... i ziemniaki... i biały chleb (choć od tego staram się odzwyczaić... ) i słodycze od czasu do czasu...
Wierzę, że każemu się uda, pod warunkiem, że nie będzie się katować super-dietami-cud i nie da się zwariować jednąkratką czekolady, jednemu wieczornemu wahnięciu wagi Tym się nie należy przejmować... są istotniejsze rzeczy na świecie.
A co do Grzesia... Cieszę się... widzisz... czasem nie warto sięprzejąć taką rzeczą... jesteś jeszcze młodą żonką i wszystkiego sięnauczysz... po mału... I nie kłóćcie się już, bo nie warto
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie pomyśłałaś o mnie źle... tyle morałów na raz... jak w niedzielę na kazaniu
trzymaj się... A jak chcesz pogadać, to mój nr gg: 3810911
-
Doty wcale ne jestem zła za twoje morały, piszesz samą prawdę
ja chcę schudnąć, naprawdę mam grube uda, 52cm czyli tyle co Ty, widzisz ty uważasz że to dużo i ja mam tak samo
ja w lecie jakieś 1,5 miesiąca byłam na diecie 1100kcal i uadwało mi się, owszem miewałam dni wpadek ale szło, potem niestety coś się stało i skończyło się
ja muszę liczyć kalorie bo inaczej się nie kontroluję, wogóle!!
największy problem mam z unormowaniem stałych pór posiłków, chyba największą zgubą było dla mnie ciagłe jedzenie, CIąGłE PODJADANIE!! i słodycze, mogę je jeść bez umiaru
chcę to zmienić, muszę
ja chciałabym nauczyć się mniej jeść, ale nie umiem, 1 dzień zjem mniej a następny jestem głodna jak wilk
czasem mam dzień że mogę ciagle jeść i ciagle czuję głód
myślę że byłoby mi łatwiej gdybym mieszkała osobno, a mieszkam w domu z całą rodziną, pełno słodyczy, jedzenie bardzo polskie i bardzo kaloryczne, trudno jest się odchudzać w takim domu,
w lecie było mi łatwiej dużo warzyw i owoców, a teraz tego nie mam
__________________________________________________ ___________________
__________________________________________________ ___________________
__________________________________________________ ___________________
tego co było wcześniej nie ma już
zrobię to
na śniadanko zjadłam płatki z mlekiem a teraz piję czerwoną herbatkę
-
Inezzko... cokolwiek postanowisz... jestem z Tobą
-
na razie jest dobrze
miałam jeść tylko 3 posiłki ale byłam strasznie głodna i zjadłam jabłuszko
cieszę się że mnie wspierasz
-
Inezzko...
Zawsze możesz na mnie liczyc... pocieszę... kopniaka dam, jak bedzie trzeba... podtrzymam na duchu... ale zrugam, gdy nie będzie dobrze Cały zestaw
Wydaje mi się Inezzko... że powinnaś sobie ustalić 4 posiłki, to znaczy... 3 główne, śniadanie, obiad i kolację i jedną przegryzkę, jak Ci wygodnie do południa, czy po południu... to od Ciebie zależy... ale właśnie owoce. Popieram jabłka... nawet banany... madarynki... cokolwiek, co pozwoli przetrwać najgorszy głód....
Pozatym widze, że dasz sobie radę
trzymaj się cieplutko
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki