-
Cześć!
Napewno Wam się uda. Ja jakoś się zmobilizowałam i od poniedziałku jakoś idzie.
Boję sie jutra.... Tłusty Czwartek kto to wymyślił??????!!!!!!!
-
Metinka - jestem całkowicie za! mimo, że dzisiaj tłusty czwartek, ja sobie odmawiam pączka. bo czuję, ze jeśli nie dzisiaj, to takie dni jak te 3 ostatnie będą się ciągnęły cały czas :/ powiedziałam rodzicom żeby sobie sami zjedli pączki czy tam faworki. wiem, że jesli dzisiaj wytrzymam, to już pójdzie z górki także trzymajmy się! trzeba wrócić na właściwy tor
Zajefajna - nie wiem kto to wymyślił, ale to chyba jest pierwszy tłusty czwartek bez pączka jak dla mnie może i na jednego mogłabym sobie pozwolić, ale nie chcę. a Ty? pozwalasz sobie czy trzymasz się niejedzenia słodyczy? ;D
tak... narazie jestem po typowo dietetycznym śniadanku. 3 kromki pieczywa Wasa: 1 z serkiem Piątnica śmietankowym, 2 z chudą wędliną z indyka + 1 korniszon. do tego kawa z mlekiem i zielona herbata z łyżeczką miodu (bez miodu smakuje okropnie ). no i jakoś leci. lepiej się już czuję, chociaż okres ciągle przede mną :/ aż dziwne, że mnie to tak trzyma juz od niedzieli... ostry PMS
-
Cześć Cordelia
Ja jednak nie pozwalam sobie dzisiaj na nic słodkiego. Zapewne moja mobilizacja by się osłabiła i przedłużyłabym sobie ten Tłusty Czwartek aż do końca weekendu chyba.
No to trzymam kciuki za nasz dietkowy Tłusty Czwartek
-
Cześć cordelia!
Widzę, że też nie miałaś ostatnio najlepszych dni. Nie martw się, ja od kilku miesięcy zbieram się za odchudzanie . W końcu kiedyś się uda! Teraz się uda.
Przyłączam się od jutra i już nie będę znikać .
-
NIENAWIDZĘ BYĆ NA DIECIE.
po prostu... już mnie to wszystko męczy i nudzi. do 18 było w porządku: dobiłam mniej więcej do 1000kcal. i po 1,5h jakimś cudem zrobiło się pustawo w moim żołądku... wymyśliłam w miarę małokaloryczne wyjście: pół marchewki i serek wiejski 3% tłuczczu. i nic ciągle mi się chciało jeść. no i dojadłam sobie: troche orzeszków ziemnych i dwa pączki. wprost cudownie. dopiero po tych pączkach mój organizm jakby stwierdził: "tak, właśnie coś słodkiego chciałem, już mozesz przestac jesc". to jest jak jakies uzaleznienie! a samo pojęcie motywacji przy diecie dla mnie nie gra wiekszej roli... po prostu sie niby przestawiam. a bynajmniej potrafilam sie przestawic dwa lata temu. od tamtej pory juz mi to kompletnie nie wychodzi. to forum mnie w ogole nie mobilizuje. już prędzej wzmaga poczucie mojej własnej beznadziejnosci, ze inni potrafią a ja nie. a wszyscy dookoła tak jakby się sprzysięgli przeciwko mnie dziadkowie ciągle kupują czekolady i słodkie soki, nie wiem po co i dla kogo, bo z taką czestotliwoscią to chyba najwiekszy obżarciuch nie potrafiłby ich jesc...
nie wiem juz co mam ze sobą zrobić. męczą mnie wszystkie możliwe ograniczenia i mam wrażenie, że już żadna dieta mi nie pomoże, bo właściwie przechodze z jednej do drugiej i mój organizm juz nie reaguje na "zdrową żywność", bo przyjmuje ją na okrągło od wakacji 2005.
sytuacja jest krytyczna jak dla mnie. i nie mam już żadnych pomysłów.
-
Cordelio, może zabrzmię banalnie, ale...
Wiesz, załamywanie się naprawdę nie jest najlepszym wyjściem. Może organizm nie reaguje tak jak trzeba właśnie dlatego, że skakałaś od diety do diety i go rozregulowałaś? Może potrzebuje wytchnienia, stabilizacji? Tych pączków też mógł potrzebować. Dostał - w porządku, nie musisz zaraz czuć się przez to źle i katować się wyrzutami sumienia. Z tego, co widzę, wcale nie jest z twoją wagą tak źle. Może organizm zdecydował, że tyle mu wystarczy, że dalej wcale nie chce?
Nie łam się, proszę.
-
Maggieuk - załamanie to to jest, ale tylko pod kątem dietowym. bo poza dietą to u mnie jest wszystko nadzwyczaj w porządku... nie wydaje mi się żeby mój organizm był rozregulowany, bo to nie były drastyczne diety. owszem, kiedyś byłam na kopenhaskiej, ale to było bardzo dawno. parę razy zaczynałam SB, ale nie wytrzymywałam dłużej niz 2-3 dni. a już nawet, gdy nie jestem na diecie to z przyzwyczajenia jem zdrowo: bez białego pieczywa, tłustych potraw. problemem są te piekielne słodycze. to już 4 dzień z rzędu, kiedy muszę zjeść coś słodkiego, chociaż nie chcę. po części to moze byc wina tego, ze przez dom sie przewijają ciagle jakies słodkosci i mnie kusi. pozniej mysle tylko i wyłącznie o tym co i gdzie lezy.
z moją wagą moze i nie jest aż tak źle, ale odkąd tylko pamiętam czuję się źle w swoim ciele. nikt nigdy nie dbał o to, co jem, a teraz ja sama sobie z tym nie radzę.
-
Dzień dobry
Cordelia - też kiedyś nienawidziłam być na diecie a teraz nienawidzę nie być na diecie Sama nie wiem, czy to dobrze, bo przecież nie mogę do końca życia jeść 1000 kalorii
Tak, czy inaczej jestem pewna, że do diety można przywyknąć - nie będzie ani nudna, ani męcząca... Jeśli naprawdę chcesz schudnąć to się przełamiesz i polubisz dietę
To jak Ci dzisiaj idzie? Dalej o słodkościach myślisz?
-
Ja tez czuje sie wprost uzalezniona od slodyczy, wiec na razie ratuje sie na dziwne sposoby:
1) Usunelam z pola wzroku wszystkie slodycze
2) Jem duzo naturalnie slodkich rzeczy (do musli dodaje rodzynki, jem duzo owocow)
3) Nie licze kalorii bo w moim przypadku to sie nie uda, staram sie ruszac i jesc tyle, by nie byc glodnym
A ostatnio wymyslilam swietna rzecz - jem obiad paleczkami, jako iz zwykle sklada sie z ryzu. Je sie wolniej, latwiej sie zmeczyc i bardzo szybko czlowiek czuje sie najedzony
-
cordelia, jak Ci idzie?
Ja też dziś doszłam do wniosku, że jestem uzależniona od słodyczy.
Mogę żyć bez wielu potraw, ale nie bez słodyczy .
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki