Strona 14 z 16 PierwszyPierwszy ... 4 12 13 14 15 16 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 131 do 140 z 158

Wątek: - 18 kg -- walka z wiatrakami ..

  1. #131
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Pisz. Chętnie posłucham. Nie po to, żeby się pośmiać, tylko po to, żeby - w granicach moich skromnych możliwości - pomóc.
    A wiara w siebie wcale nie jest taka trudna. Można uwierzyć dzięki życzliwym ludziom. A można - na złość nieżyczliwym (jak ja). Ważne, że działa.

  2. #132
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Mówiąc w skrócie: na scenie ogarnęło mnie takie zwątpienie, że nawet nie próbowałam śpiewać. Tak, jak na próbach szło mi genialnie, tak przed 500 osobami po prostu nie mogłam.

    Tremy nie czułam, ale kiedy usłyszałam, jak bardzo gitary się od siebie różnią, że jeden gitarzysta nie dość, że przyspiesza, to jeszcze próbuje ze mną śpiewać (naturalnie, przyspieszał zwrotki, przez co w środku piosenki musiałam zmienić tempo.. :/ poczułam tą beznadzieję, i poczucie, że śpiewam nielubianą przeze mnie piosenkę, przed ludźmi, których nie cierpię. Potem jeszcze zorientowałam się, że przejmując się tempem zaczęłam fałszować, przypomniało mi się, że jestem gruba (nie wiem, co to w danej chwli miało do rzeczy, no ale..), mikrofon zaczął mi przerywać więc zupełnie straciłam głowę i zaniżyłam głos, i wyszedł z tego bełkot. Publiczność zaczęła wychodzić, gitarzysta zwolnił, a ja dociągnęłam do końca, byle było. Ten, co przyspieszał, rąbnął klasykiem o ziemię, wstał i się ukłonił. Ja pobiegłam do miejsca, gdzie najczęściej można znaleźć zrozpaczonych wokalistów, a drugi gitarzysta wrócił do sali.

    Tak w ogóle, to nie mnie wzięli do tego występu, tylko moją koleżankę, która już miała jakiś występ na głowie, więc poleciła mnie (nie muszę dodawać, że wygrała? I że to ta, o której mówiłam wcześniej?)
    Tylko po to, by teraz móc sobie ze mnie szydzić i wytykać mi, że fałszuję i jestem beznadziejna. I najgorsze jest to, że.. ma rację.

    "Uwierz w siebie". No super.

  3. #133
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    A tak. Uwierz. Bo jeśli będziesz powtarzać sobie, że jesteś beznadziejna i do niczego się nie nadajesz, faktycznie przestanie ci się udawać nawet to, co dotąd wychodziło ci kapitalnie. I przestań porównywać się do innych. Nie jesteś nimi. Jesteś sobą. A to, co z tym zrobisz, to, co z siebie zrobisz - to już zależy tylko od ciebie.

    Wiem, co mówię.

    A występ? Kurczę, zdarza się, że coś pójdzie nie tak. Nie warto się tym zadręczać. I to, że coś poszło nie po twojej myśli, wcale nie znaczy, że jesteś beznadziejna. To znaczy tylko że tym razem - TYM RAZEM - coś się nie udało. I tyle. Następnym razem wyjdzie lepiej.

    Zobaczysz. Tylko uwierz, że potrafisz.

  4. #134
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dość dawno mnie tu nie było.. I przez ten czas udało mi się schudnąć 2 kg

    Teraz na wadze zamiast 75 widnieje 73 kg.

    Nie ma to jak jabłka :P

  5. #135
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ano, dobra rzecz, jabłka Zresztą, w ogóle owoce dobra rzecz Ja ostatnio owocami żyję. I dobrze mi z tym
    2 kg w dół? Super, gratulacje! Widzisz? Można

  6. #136
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ajjj.. ale po eNeMeFie z kumplami (czytaj: noc filmów i nieludzkich ilości popcornu) chyba nadrobię te 2 kg..
    Albo już nadrobiłam..
    Mając wcześniej pizzę na obiad i durne wafelki, od których po raz pierwszy od 4 tygodni NIE udało mi się pohamować

    Resztę żarcia oddam bratu.

  7. #137
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Słusznie. Niech brat je, skoro lubi

    Widzę, że twoją największą zmorą jest pizza i słodycze. Myślę, że odrobina samodyscypliny na pewno zdziałałaby cuda, ale skoro nie umiesz się powstrzymać, może od czasu do czasu pozwalać sobie na to, co lubisz? Raz na miesiąc zjeść pizzę? Raz na tydzień - ciasteczko? Czasem trzeba odkręcić wentyl bezpieczeństwa, inaczej człowiek rzuci się na jedzenie jak barbarzyńca

    U mnie dzisiaj czekolada Green & Black's organic z przyprawami i pomnarańczą. Cudowna I wystarczyły 2 kostki, żeby poprawić mi humor. To już postęp

  8. #138
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    A dzisiaj.. uwaga uwaga - chrupki, ciasto drożdżowe i nutella! :P
    Nutella to spore wyzwanie.. Do pozostałych dwóch jakoś mnie nie ciągnie.

    A, ostatnio czytałam fajny artykuł o dietach dobieranych do grup krwi.

    To mi pozwoliło, przynajmniej częściowo, ustalić, dlaczego tak bardzo nie znoszę "normalnego żarcia", które podtyka mi rodzina.
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]



    Na liście artykułów, których nie widzę zaglądając do lodówki, znajdują się:
    - pieczywo
    - mięsa
    - wędliny

    - szynki (chyba, że już naprawdę NIC innego nie ma)
    - sery (zgniłe mleko, zgniłe mleko!)
    - wszelkie przetwory, pasztety, konserwy
    - olej (w ogóle go nie używam)
    - masło (podobnie, i z tego względu też jestem dziwakiem)
    - chipsy (hahaa, ale mutant, nie je chipsów!)
    - tłuste sosy
    - tłuszcze we wszelkiej innej postaci
    - pomidory
    (jako jedyna z całej rodziny - nienawidzę, i z tego powodu też jestem problematycznym dzieckiem, zwłaszcza, że u nas pomidory dodaje się do wszystkiego. Każdy sos jest pomidorowy, każda sałatka jest z pomidorem, na wszystko leje się keczup, do wszystkiego dodaje się koncentraty, pomidora kładzie się na chleb, pije się sok pomidorowy.. I co z tego, że pomidorów nie znoszę od małego?..)
    - grzyby (podobnie jak pomidory, tylko dużo rzadziej się pojawiają)
    - papryka
    - wszelkie potrawy mączne z samą mąką włącznie (bo właściwie.. kto lubi mąkę :P? )
    - mleczne też, wyłączając mleko i jogurty
    - coca - cola i inne oranżady, tudzież wody gazowane
    - chemiczne, konserwowane i preparowane w inny sposób jedzenie (chińskie zupki, gumy do żucia, chrupki, cukierki, innymi słowy - wszystko, co farbowane, sproszkowane, pokryte plastikiem, mutowane genetycznie, kolorowe, tańczące i atrakcyjne).

    Podsumowując, nie znoszę 98% tego, co znajduje się w mojej lodówce.
    Zastanawia mnie tylko, czy to jest normalne, bo idąc za głosem serca.. znaczy.. podniebienia, musiałabym się żywić samymi owocami, warzywami, płatkami owsianymi i pić wodę, kawę bądź czasem mleko. Zastanawiam się tylko, czy to dobre, bo podobno w takiej diecie jest za malo substancji odżywczych. Ale jakby wypalił ten pomysł, byłabym w siódmym niebie, bo ogólnie stwierdzam, że połowa tego, co jem, czy raczej: co we mnie wciskają, nie jest mi potrzebna.

    Ach, i pozostaje jeszcze ta nieszczęsna czekolada.
    Jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego co słodkie, ale na czekoladę kagańca znaleźć nie umiem


    .. Jedyny problem jest z tym, że znowu będę mieć zatargi z rodziną, że sprawiam problemy. Ostatnio np. nie chciałam iść do restauracji, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co mi zamówią (tak, tam podają TYLKO mięso!).. I czekali na mnie trzy godziny, zamiast iść spokojnie zjeść ten obiad.A kiedy powiedziałam ojcu o moich wegetariańskich upodobaniach (bo pomijając już etykę, zabijanie zwierząt i inne szlachetne pobudki, muszę się przyznać - mięso mi po prostu nie smakuje), stwierdził, że ekolodzy to banda idiotów, Greenpace to szopka, wegetarianizm to chory wymysł hipisowskiej młodzieży, który z wiekiem przechodzi, a z mojego wegetarianizmu wyleczy mnie dobry schabowy.

    Terapia czekała mnie już drugiego dnia, kiedy to stał pół dnia przed garami, robiąc schabowe, których nawet w Ritzu by się nie powstydzili, ale cóż zrobić.. z wegetarianizmu mnie nie wyleczył. Mięso w dalszym ciągu nie jest mi do szczęścia potrzebne.

    I zastanawiam się, co mam teraz zrobić..

  9. #139
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Skoro nie przepadasz za mięsem, po prostu go nie jedz. Ja nie jadłam przez 6 lat i jeszcze żyję, a przy tym mam się całkiem dobrze Też miałam taki moment, kiedy mięso zwyczajnie przestało mi smakować. Tyle, że moja rodzinka należy do tych wyrozumiałych i dalekich od szykanowania mnie. Wprawdzie mama nie gotowała mi wegetariańskich obiadków, ale nie oponowała, kiedy robiłam to sama. A to już coś
    Twój tata wyraźnie nie rozumie, że jeśli nie chcesz jeść mięsa, niekoniecznie musi to mieć podłoże w ideologii. Czy jest coś, czego smaku on nie znosi? Jeśli tak, spróbuj mu wyjaśnić, że to wszystko kwestia czegoś tak niegroźnego jak upodobania. I że z żadnym sekciarstwem, hipisami czy Greenpeacem nie ma to nic wspólnego (nawet jeśli ma )
    A dieta owocowo-warzywno-płatkowa wcale zła nie jest. Stosowana przez jakiś czas nie powinna zaszkodzić, a na pewno poprawi ci samopoczucie, skoro tak właśnie wygląda u ciebie podążanie za głosem podniebienia
    Czekolada? Cholercia, odkryłam ostatnio taką organiczną ciemną czekoladę z przyprawami i pomarańczą. Zjadam sobie kosteczkę dziennie - i nie mam później napadów polegających na pragnieniu rzucenia się na całą tabliczkę Więc może i coś w tym jest, że lepiej pozwalać sobie na kontrolowane ilości tego przysmaku, niż odmawiać sobie przez czas jakiś, a potem pochłonąć całą tabliczkę.

  10. #140
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Oto główne problemy, jakie wynalazł:
    - "wegetarianizm to zabawa dla bogaczy, którzy mają kasę na to, żeby kupować sobie produkty zastępcze"
    - "i jak? Sama sobie będziesz gotowała obiady? A umiesz? no zwariowałaś chyba! Będziesz jadła to, co wszyscy!"
    - "ale u nas wszystko jest z mięsem! [prawda..] I co? pizzy nie będziesz jadła, pierogów, schabowych [uśmiecham się pod nosem i potwierdzam], kotletów, pulpetów, nawet makaronu nie będziesz jadła, bo sos est z mięsem? I ryżu ze sosem śmietanowym, bo w sosie pływa kurczak?"
    - "same problemy robisz! Od zawsze były z Tobą problemy! Co Ty za nowe zwyczaje wprowadzasz?! Nasza rodzina przez całe pokolenia jadła mięso! Dlatego rośniemy tacy wielcy i silni! Będziesz jadła to, co wszyscy"
    - "to dobrze, że jesteś najsilniejsza ze wszystkich dziewczyn! Prawidłowo! [a może ja nie chcę..? Ale jak się ma brata, który o tym, że ma niebieski pas w karate uświadomił mnie zaraz po wyjściu z chodzika, to potem tak jest.. :/]"
    - "Ty chyba szlaban na Internet dostaniesz, bo bzdetów się naczytałaś!"
    - "Za tydzień Ci przejdzie."
    - "Tak, tak, jedz sobie zieleninkę, jedz. Najesz się na całe dwadzieścia minut!"

    .. i co ja mam mu powiedzieć :/ ?

Strona 14 z 16 PierwszyPierwszy ... 4 12 13 14 15 16 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •