Cześć kobietki wiecie co mam już gdzieś tą sprawę z indeksem... minął dzień i udało mi się nabrać dystansu. Myślę, że uda się wszystko bezproblemowo załatwić. Ja co prawda mam ten kurs teraz i być na uczelni nie mogę, ale koleżanka obiecała pobiegąc z moim indeksem kochana
W sobote i niedziele idę do nowej pracy zobaczymy czy mnie zechą później od października... ale co to za praca pełna pokus będzie :P zostanę kelnereczką w pizzerii ale fajnie płacą więc kusząco... jedyny minus to powroty do domu... i nie wiem kiedy ja znajdę czas na ćwiczenia... chociaż z drugiej strony pewnie się nabiegam między stoliczkami
W ogóle ten kurs wykańcza mój organizm... ja wracam do domu tak zmęczona i głodna... wysiłek intelektualny bywa męczący. Nie ćwiczę dziś, bo po prostu nie mam siły... rano się z pół godzinki pogimnastykowałam musi mi wystarczyć. Mam nadzieję, że jutro odrobie. Za to z dietką znów ładnie 1300 kcal kurcze zaczyna mi dietkowanie wychodzić... zobaczymy czy uda się do tego 8 października.... trzymajcie kciuki
Zakładki