-
Zuza!Dobrze ,że tu zajglądasz.Nie martw się! Schudniesz!A pomysł ze zdjęciami swietny .Dodaj do tego to,ze nie myslisz o jedzeniu!Jest przeciez tyle innych rzeczy.Myślenie tylko o tym,że się jest grubym i nie mozna jeśc straszliwie dołuje.Pomyśl ,że musisz zrzucić te pare kilo, ale uda Ci się , bo innym też się udało.I że dlatego wybierasz dietetyczne jedzonko , bo ono jest zdrowe i pomoze Ci wleźc w stare ciuchy.
Ja sobie tak myslę.A spadek kilogramów to juz jakby efekt uboczny.
Pozdrawiam.Pa
Wartość człowieka jest w jego wnętrzu i nie chudnie ani nie tyje .
-
Wiecie co? ....
poszłam do kuchni. Podeszłam do lodówki... już miałam otworzyć... przeżyłam chwile zwątpienia patrząc na moje "wstrząsające zdjęcia"... jednak głód był silniejszy. Otworzyłam... no mówię wam. Najjjjjjnormalniej w świecie dałam nura do lodówy...
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jednak zdrowy rozsądek zwyciężył.
Ugotowałam sobie zieloną fasolkę. Chyba dobrze co?
Kaczorynka i Pszczółka: dzięki za słowa zachęty.
-
sie ma Zuza; gratuluję; pierwszy wielki krok zrobiony, a to jest najważniejsze. To ty decydujesz i właśnie się o tym przekonałaś; najlepiej jeść owoce które się najbardziej lubi; będzie dobrze... już jest super i będzie lepiej; zobaczysz! zdawaj relacje na bierząco; w grupie naprawde łatwiej; pozdro))))))))))
-
Hej Twardzielki i Twardziele )
Shiz80... wstyd się przyznać, ale te gratulacje były chyba przedwczesne... No daję słowo. Taaak urosłam w piurka, że byłam pewna, że mogę wszystko i nie straszna mi pełna łakoci lodówka.
Wystarczyła chwila nieuwagi.
Słone paluszki zaatakowały mnie z zaskoczenia... Niemalże same wpychały się do otworu gęgowego... Mój Nazecony widząc to, rzucił mi się na ratunek "LALA!!!! NIE PAKUJ TYLE!!!".... "MAM OCHOTĘ TO PAKUJĘ!!!!!"... Bohatersko wyrwał mnie ze szponów nałogu... NIc to!!!!
Wróciłam w nocy do domu... A tam... ślady zbrodni!!! na stole talerz. Już wstępna ekspertyza wykazała... że KONSUMOWANO TU ZAKAZANE PRODUKTY!!! Wnikliwa dedukcja doprowadziła mnie do zamrażalnika.
Niestety... tam nie było "moich wstrząsających zdjęć"... Uchyliłam drzwiczki... I stało się! Zaatakowały mnie lody!!! Nie było przy mnie Walecznego Nazeconego... nikt mnie nie wybawił z opresji... Na dodatek do tego haniebnego występku przyłączył się mój pies.
Takie to dramatyczne wydarzemia miały miejsce z piątku na sobotę.
To pisałam ja... jedząc plaster świerzutkiego ananasa... kajam się i oddaję waszej surowej krytyce...
Świeci słońce... Trochę pobiegam ... Po Jarmarku Dominikańskim...
Trzymajcie się cieplutko
-
Zuza ,nie ma się czym przejmować,jak to się mówi "JUTRO BĘDZIE LEPIEJ!",ja miałam wczoraj podobne chwile ,ale na szczęście wytrzymałam,choć mało brakowało ,a napchałabym się lazanią .Jakoś wytrwałam w swoim postanowieniu ,ale nie wiem jak długo wytrzymam,mam nadzieję ,ze dotrwam do końca ,czego życzę Tobie i sobie .POZDRAWIAM!!!!
-
No i minął 6 dzień dietki BIKINI,doszłam do wniosku,że będę się jej trzymała jak najdłużej,
dzisiaj sama policzyłam kalorie całego dzisiejszego menu,bo nie chcialam wierzyć,że w sumie zjadlam tylko niecałe 1000 kcal,czuję się taka najedzona, wyszło 939, to niesamaowite ,ale czułam się tak zawsze po zjedzeniu przynajmniej 1800 kcal. A co u innych dziewczyn słychać?Tak tu cichutko.
-
CZeść Kaczorynko, jak cicho , dopiero wstałam!!!Też jestem na bikini i czuję się świetnie!Dobrze ,że Oskubana nas przekonała!!!
A ona sobie teraz odpoczywa i pewnie dalej spada z wagi i jak wróci to będzie juz całkiem chuda!!!
A my nie możemy byc gorsze no nie?No to do dzieła!
JAkieś ćwiczonka i potem sniadanko.
Duże buziaki.
NApisz , co słychać i jak Ci idzie .
-
Hej wam wszystkim.....
Dzień już wstał... a ja przeciągam się leniwie.
Myślę sobie, że te moje weekendowe zmagania potraktuję jako "wstępniak" do prawdziwej kuracji. Chyba zwęził mi się żołądek... zmniejszył apetyt....
A... bieganie po Jarmarku D. okazało się owocne. Kupiłam sobie "M O T Y W A T O R". Superanckie spodenki ledwo co się w nie wcisnęłam... a ile było śmiechu przy przymierzaniu spodenki elastyczne... więc jakoś się dopięłam... ale wypłynęło mi... koło ratunkowe... wiecie... taki balaścik, który szpeci i nie wiadomo co z nim zrobić... zwłaszcza w trakcie upalnego lata
Jest poniedziałek... więc najodpowiedniejszy moment, żeby opracować i wdrożyć jakąś strategię. Tak zachwalacie dietę bikini... że chyba troszkę o niej poczytam i kto wie... może się dołączę do was ...
Póki co... wypiję wodę i herbatki
Trzymajcie się cieplutko...
Ps/ fajnie, że jesteście
-
Witajcie dziewczynki w słoneczny poniedziałek,
na samym początku muszę się przyznać do zbrodni. Niestety w sobotę zamordowałam dietkę Bikini jeszcze nawet w pełni nie rozwiniętą. Byłam w Berlinie cały dzionek i wiecie jak to na wyjeździe kuszą różne niezdrowe rzeczy. I oczywyście uległam.
Więc dziesiaj zaczynam od nowa. W pracy jogurcik otręby i owocki, w domu już rozmraża się rybka, a fasolka już kupiona. TYM RAZEM SIĘ NIE DAM !!!!!
Aj ak Wam minął weekend miłe Panie??
-
Cześć Wam wszystkim!Moj siódmy dzień zaczął się 300 brzuszkami ,jestem po śniadanku w świetnym humorku.
Zuza ,poczytaj mój pamiętnik,tam spotykają się "bikiniary",może dasz sie namówić.
Pszczólko! Super ,że jesteś wytrwała,ja też się staram.
Kociamberku,trzymam kciuki!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki