Wątek: Może mi się wreszcie uda!!!

A z czego wynika ta polaryzacja zdań? Chociaż.... pewnie z tego, że to jednak jest za mało kalorii, czyż nie? Mnie się wydaje, że to zależy od tego ile kto energii potrzebuje, ile spala, jak bardzo intensywne życie prowadzi.... mnie 1000 wystarcza, a przynajmniej tak mi się wydaje. No nie wiem... nie chciałabym, że by się poniewczasie okazało, że całą moją dietę trza o kant dupy potłuc.......

Właśnie co do tego co napisała Katarina to ja zauważyłam u siebie że jak jem 1200kcal to chyba coś chudnę bo przy 1000 to waga długo stała w miejscu.........chyba że taki przestój musiał być.........choć jak zjem 1200 to mam później wyrzuty sumienia i dlatego trzymam się 1000

Rec, co do tego obiadku, to ja Ci podpowiem, być może na przyszłość. Jak będziesz robiła rybkę, to warto (a przynajmniej mnie to smakuje) zrobić w miseczce mieszankę musztardy (ja lubię maksykańską, bo ma całe ziarna gorczycy i jest pyszna) i koncentratu pomidorowego (tak pół na pół). Wybabrać w tym filet, później go obtoczyć w mąc i wrzucać na patelnię. Bardzo mi smakuje rybcia w takiej formie, więc polecam NO I DO TEGO SURÓWKA Z PORA, BIAŁEJ KAPUCHY I JABŁKA. Muszę to powtarzać widocznie ciągle, głosy mi każą gadać bez końca o tej cholernej surówce

A gdzieś ktoś kiedyś pisał, że wyczytał (ów ktoś) gdziesik na tym portalu, że jak się jest na diecie np. 1000 kcal i waga zaczyna stawać, to trzeba zacząć jeść 1200. Wtedy się oszukuje w czymś tam organizm, czy coś, nie pamiętam, ale podobno działa. Ja na razie nie wiem, czy mi waga stoi w miejscu, bo nie wiem, ile ważę. Ale jeśli w końcu będę mieć wagę i zauważę, że przestałąm chudnąć, to pewnie się przeniosę (na chwilę, albo na stałe) na 1200. Zobaczymy.

Właśnie sobie pooglądałam na necie zdjęcia płuc palaczy. To skutecznie pomaga w rzucaniu palenia...jakby ktoś rzucał, to polecam.

Przepisik na rybkę super wypróbuje w piątek........ja do rybki robię zawsze surówkę z kiszonek kapusty, czerwonej cebulki i marchewki, solę słodzę i soku z cytryny dodaję PYCHA

A co do tych kalorii to nie mam pojęcia jak to jest ja trzymam albo próbuję trzymać 1000, choć czasem polegam o to 200 przekraczam

Suróweczka z kiszonej kapusty i marchewki też do rybki pycha. Zwykle właśnie taką żarłam, dlatego postanowiłam coś innego wykombinować

Ja też do końca nie wiem, jak to jest z tymi kaloriami..... ale proponuję wejść na forum niejakiej Gosi85 (chyba 85), odwiedza ją tam niejaka Kama, która dużo mądrych rzeczy pisze, więc polecam. Serio się może przydać, zajrzyjcie.

A teraz spadam na spacerek. Mam szczęście, bo mieszkając w Warszawie (i to całkiem blisko Centrum) mam pod domem las (nie park! LAS). Park też mam zresztą, a w parku kaczki i mewy i łyski..... i dużo psów (z właścicielami). No to ja idę do tego lasku. O tej porze mogę tam spotkać swoich byłych wagarujących uczniów, hehe Wczoraj mnie napadli w sklepie i mi się na ręce patrzyli, jak sobie kupowałam śledzie. To są właśnie minusy tego, że szkoła, w której się uczy, jest oddalona od domu o 300 metrów.... ale już tam nie uczę

Zamieszczone przez Misio

A. Ale jeśli w końcu będę mieć wagę i zauważę, że przestałąm chudnąć, to pewnie się przeniosę (na chwilę, albo na stałe) na 1200. Zobaczymy.

Kochana nigdy w zyciu na stałe !!! nasze zapotrzebowanie jest wieksze , jezeli zachowasz kilka racjonalnych zasad nie przytyjesz!! ja tego próbowałam i recze ci , że to jest wykonalne!! 1000 jest dobre na miesiac,może 1,5 potem trzeba co ok. 2 tygodnie podnosic kalorycznosc o 200 . A jezeli cwiczysz do dietki to tysiak odpada!

a surówke z kapusty i marchewki robiłam niedawno pychaaa

Katarinko, na stałe nie znaczy do końća życia, tylko na stałe podczas odchudzania, zamiast 1000. Przecież do końca życia się nie będę odchudzać, tylko kilkas miesięcy, nie?

Wróciłam ze spacerku.... miałam po drodze kupić groszek zielony, a wróciłam przy okazji ze spódnicą znowu. NO CZY JA SIĘ NIE POWINNAM PO MORDZIE SIARCZYŚCIE ZLAĆ???? Kasy nie mam, na wagę mnie nie stać, Kiciuś od trzech miesięcy żałuje sobie na nowe spodnie, a ja, krowa jedna wracam z nową spódnicą..............!!!! Co prawda to tylko 20 zł, a taka śliczna.....
Powinnam się w łeb stuknąć, tym bardziej, że ja przecież spodniochodna jestem!!
Ech....
Wyliczyłam sobie, że jak zeżrę to, co mam dzisiaj zeżreć, to mam dopiero 720 kcal, muszę sobie więc jeszcze cosik znaleźć... hmmm, może rogalik z nadzieniem karmelowym?? Mniam! Ma 290 kcal, to by się niby zgadzało.... Ale nie, nie będę taka, banana sobie zjem, zdrowiej będzie, a jeszcze mi się cosik zmieści....

A tu Wam wstawiam śliczne miejsce na spacery...: