No no widzę że zabalowałaś na tej czekoladce...........a pewnie a co tam raz nie zawsze
No no widzę że zabalowałaś na tej czekoladce...........a pewnie a co tam raz nie zawsze
Wejdź Misio w pierwsze post i tam na górze bedzie "zmień" wczesniej dopisz co chcesz do tytułu i FERTIG
Oj jak ci fajnie z Ta rozlewnia czekolady - bardzo bym chciala odwiedzic kiedys takie miejsce a i nie omieszkam zakosztowac
oj tu duzo pisalas - ja czuje ze w glebi duszy cudowna z Ciebie osóbka i depresji w Tobie nie czuje. A rozdwojenie jazni to i ja mam
Katarinko, dziękuję za pomoc z tym tytułem, no i dziękuję za miłe słowa.
A co do zabalowania, to zabalowałam. Nie tylko na czekoladzie, ale i na piwie. I wszystko w limicie, ha!!
Ale teraz szybciutko spadam, bo nie mam czasu dziś..... jutro będę
no barvo - wszytsko w limiecie i czekola i piweczko podziwiam ja jak juz piweczko pije to tak go na marginesie umieszczam cóż co poradze pije od Świeta a lubie no chyba wszytskiego w zyciu omawiac sobie nie bede hahaha
a jak Misio bez fajek?? ja juztro bede miala starcie przyjezdza kolezanka, ktora u mnie nocuje na zjadzach i oj bedzie ciezko..
Miałam czutkę że zabalujesz .............ale fajnie że w limicie się zmieściłaś
Jutro jak będziesz to musisz zdradzić czy przepyszna ta czekoladka była
A ja sobie wczoraj dwa cukierasy czekoladowe zjadłam i ostatecznie i tak wyszło 900 wiec nie mam wyrzutów...
Co do słodzików Misio...powiedz mi co teraz nie jest rakotwórcze, albo jakieś tam be...nawet jabłka pryskane nie wiadomo czym i coś z tego zostaje w środeczku...
Nawet na naszej stronce diety jest artykuł o słodzikach i je polecają...ja już je stosuje ładnych parę lat...co ciekawe nie dlatego żeby schudnąć, a z lenistwa...ot wrzucasz toto do wody nie trza mieszać i tak dalej...no a teraz to już przez dietę...szkoda mi cukru doliczać...poza tym cukier ciągnie do cukru i dla mnie najlepiej jak go w ogóle nie pochłaniam...Zrezygnowałam z wieprzowiny ...czymś przecież muszę sie truć
Buziaki
Co to ??? jakiś zbiorowy protest
Ja mam czas a Wy gdzie???
Zaraz wróci maż i tyle sobie pogadam
Hejka!!
BUZIA ŁADNIUTKA A CZAPKA OK!!!
Co do spodnic to je lubie, dobrze dopasowana (czyt.odpowiednio do sylwetki ) potrafi niezle ukryc to i owo hehehe, ale czasami w spodniach wygodniej
Ja tez kiedys mialam depreche - pisalam wiersze............., moze jakis wpisze..........jak bede miala wolniejsze dni, a w ogole to nosze sie z zamiarem napisania czegos.......
POZDRAWIAM I BUZIAKI SLE
Witam Was, witam, owszem, zabiegana jestem od kilku dni, ledwo mam czas przysiąść. Latam, załatwiam, dopiero do domu wróciłam, a już mi się szykuje jakieś porządne sprzątanie. Np. zmywanie. Kilka dni temu Kiciuś mój kochany powiedział, że pozmywa, bo głównie ja zmywam i tym razem mam garów nie ruszać po żadnym pozorem, on to mężnie zrobi za mnie. No i ja bym dzisiaj chciała dzisiaj obiad zrobić, ale nie mam w czym, wszystko stoi jak stało... wczoraj Go zapytałam tak delikatnie, kiedy by mógł pozmywać, skoro obiecał, to stwierdził, że Taaaaaak, on całymi dniami w pracy siedzi... a ja go jeszcze pytam, kiedy pozmywa. No to mu przypomniałam, co powiedział wcześniej. Wiecie co odpowiedział???? "Że mimo to mogłam, a nawet powinnam pozmywać". To jest to, co mnie w Nim najbardziej irytuje. Kompletna nieodpowiedzialność za własne słowa. Zawsze się dziwi, jak ja przywołuję coś, co powiedział (obiecał, zapowiedział, stwierdził), a on się zawsze dziwi, że to, co on mówi, ma dla mnie aż takie znaczenie. No wziąć ten głupi łeb i nim w ścianę walić!! Ufffffff, no to sobie ulżyłam.....
Co do czekoladki.... ech...pyszniutka. Były trzy smaki: advokat, irish coffy i amaretto. Mnie oczywiście najbardziej smakował advokat, bo lubię taki jajeczny posmak. Aha, była nas tam czwórka, więc jeszcze ten czwarty (chłop mojej psiapsióły) zamówił sobie czekoladę z wiśniami. No i to też było arcypyszne. I cała ta pijalnia przecudna. Mieści się w starej kamienicy, ma cudny wystrój, taki zatrzymany na ostatniej dekadzie dziewiętnastego wieku. Milusio. Aaaaa, wkleję Wam fotę, coś tu na niej widać:
Agn, lubię czytać wiersze, więc jeśli kiedyś jakiś swój wstawisz na tym forum, chętnie przeczytam. Ja też kiedyś dużo wierszy pisałam. Zresztą..... nie tylko wierszy. Jakoś tak mam lekkie pióro, więc jak mi czasem coś do łba przychodzi (a raczej przychodziło), to brałam długopis i tworzyłam Szczerze przyznam, że od kiedy jestem z Tomkiem jakoś już się tak nie dzieje. Widocznie jestem zbyt przyziemnie radosna, jakoś tak bardziej w realu żyję... Nie żeby mi z tym skrajnie dobrze było. Ale skrajnie źle też nie jest.... różnie, każdy kij ma dwa końce.
Romciu, dwa cukierasy czekoladowe to jest to. Ja dzisiaj wsunęłam dwie kostki czekoladu i też jestem zadowolona
Ale wczoraj znowu przekroczyłam limit. Zjadłam 1129 kcal. Ja wiem, że to nie jest wiele, ale ważny jest dla mnie fakt, że drugi raz w ciągu tygodnia zjadłam więcej, niż sobie założyłam, że zjem. Było mało czasu.... poszliśmy na chińskie żarło.... próbowalam wybrać coś, co wyglądało na najmniej kaloryczne..... a i tak wyszło za dużo...
A! I byliśmy sobie wczoraj w kinie na Sweeney Todd (możliwe, że to się pisze inaczej) Z Deppem. No motyw stary i jary, ale jak zrobiony!! Polecam każdemu, kto lubi burtonowski czarny humor.
Romciu, oczywiście, że teraz mało co jest naprawdę zdrowe, nawet truskawa z własnej działki zupełnie zdrowa nie jest, bo przecież czymś była popryskana, a w powietrzu dużo syfu wisi.... chodziło mi tylko o to, że z tymi słodzikami jakaś porządna afera była.
Kiciuś mój kochany kupił mi dzisiaj kwas chlebowy, bo wie, że lubię, a dawno nie piłam.... słodziak mój nie wie, że w szklance jest 85 kcal Ach.... to sobie wypiję takową szklaneczkę, przecież lubię.
I pytanie: jak ja mam, do jasnej ciasnej, zrobić szaszłyki w domu? Tamten jęczy, przez sen już o tym szaszłykach mówi, chcę mu zrobić. Macie jakiś pomysł?
Zakładki