ojjjj lepsze jabłko niż gruszka
ojjjj lepsze jabłko niż gruszka
Dzien 7 sie rozpoczal..juz tydzien walcze z sama soba... efekty na razie sa znikome ale cudow sie nie spodziewalam po kilku dniach...mysle ze teraz juz bedzie znacznie latwiej. Po wczorajszym obiadku o dziwo tragedii wagowej rano nie bylo, a nawet spadlo pare dkg... przyszedl mi dzis ten parowar. Ugotowalam na probe brokuly i tak troche to jedzonko plastikiem zajezdzalo...moze to tak za pierwszym razem tylko...na obiad uparuje sobie rybke i zobaczym czy dobra wyjdzie
dzis mam kolejny senny dzien i nie chce mi sie nawet patrzec na rowerek, oby sie to zmeinilo bo caly ten ciezki tydzien pojdzie na marne
powiem wam ze rybka ugotowana na parze jest calkiem calkiem...tylko chyba sie musze przyzwyczaic ze jedzenie ugotowane w parowarze ma taki specyficzny posmak...brokulki mialy to samo
ogolnie obiad byl mega niskokaloryczny: rybka ugotowana na parze plus sporo salatki ze wszystkiego co mialam pod reka czyli kapusta pekinska, salata, ogorek, papryka, pomidor... a na deser soczekmarchwiowy MArwit...mniam mniam
a jak dzis wasza dietka? teraz ide sobie pospacerowac z pieskiem i moze po sklepach sie przelece...a wieczorem..ehhh...no jednak trzeba wsiasc na ten rowerek bo ta waga juz zawsze bedzie w miejscu stac
Hej
ja eż mam jakiś senny dzień... a jeszcze wieczorkiem ćwiczenia mnie czekaja, ale nie wiem co z nich będzie...
Pozdrawiam
Czesc dziewczynki...czemu taka pustka tu od wczoraj?czyzbyscie poszly na kebab albo na pizze?? ja wczoraj sobie pozwolilam na 1300kalorii no i skutek? waga rano ani drgnela...a powinno spasc pare dkg. dzis sie bede pilnowac, chociaz wrocily mi napady wieczornego glodu, a juz tego nie mialam...co jest?
Witam
a ja wczoraj dzielnie ćwiczyłam 30 minut ale dziś waga stoi minął tydzień moich zmagań...cóż chociaż nie przytyłam..
Wiem ze na efekty się czeka i ja poczekam, nie poddam się.
Najgorsze jest to ze mój jutro przyjedzie...boże co to będzie ale powiem szczerze że nie jem już nawet po godzinie 17 i nie czuje głodu
A i ruchu więcej bo synek zaczął pożądnie raczkować...wszędzie go pełno nim schudne to padnę na zawał heh dobierał się przed chwilą do kabli wszystko musze pochować...
A ja sie wam musze dzis pochwalic bo jestem z siebie bardzo dumna... bylismy dzis na zakupach w galerii w Kielcach...no i dlugo nam schodzilo wiec moj facet sei glodny zrobil, w sumie byla juz pora obiadku wiec i ja chcialam cos zjesc...a tu naokolo pelno pokus, same fast foody...i wiecie co?? zamiast tak jak moj facet stanac w kolejce do kfc stanelam w kolejce do north fish i wzielam sobie rybke z wrzywami gotowanymi na parze... a potem zamiast pepsi kupilam sobie krople beskidu i bylam z siebei mega zadowolona...a na zakupach spalilam mnostwo kalorii i fajne ciuszki zakupilam.... teraz z czystym sumieniem zamierzam leniuchowac do konca dnia...
i na dodatek moge jeszcze zjesc kolacyjke bo jak na razie nawet 1000 kalorii nie przekroczylam
Brawo brawo motywujesz
ehhh...czlowiek mysli ze mial taki dorby dzien, wchodzi rano na wage a tu 10dkg wiecej... i takie momenty mnie wlasnie demotywuja 8 dni sie mecze a efektow nie widac prawie... nie to zebym sie miala poddac, wrecz przeciwnie ale to strasznie meczace... zwlaszcza gdy facet sobie na wieczor kupuje jeszcze wielka paczke chipsow i zajada ci pod nosem...i na dodatek zostawia do polowy pelna paczke na biurku.... lezy toto i kusi...ale bede twarda...
Zakładki