Mała zatem trzymaj się dzielnie!!
Retsina, dziękuję, czuję się dziś lepiej. Leczyłam się pigwówką domowej roboty i inhalacjami z preparatu dla gołębi na drogi oddechowe :P i o dziwo...czuję się naprawdę dobrze
Ja wczoraj nie napisałam raportu bo po południu miałam gości
A więc
Raport:
Spadek, niewielki, niecałe pół kilograma, obecnie 68,1 kg, ale bałam się, ze zobaczę na plusie przez ten tort, więc i tak jest nieźle
Oczywiście, niewiele zrealizowałam ze swego planu. ruch kiepski, z powodu przeziębienia i fatalnej pogody nie zrealizowałam swoich celów spacerowych ( a może to lenistwo?). Jedzeniowo oprócz tortu w niedzielę i wtorek oraz ogólnie kryzysowego wtorku, wpadło więcej niż powinno, to całkiem nieźle. Sukcesem jest na pewno fakt, że nie objadam się na noc i jadam względnie regularne śniadania.
Plan na ten tydzień jest taki, że nie spierd**** ani jednego dnia Miło by było się trochę poruszać, ale zapowiadają deszcze, poza tym mam kupę nauki za którą pilnie muszę się zabrać, zatem, uda się to super, nie to trudno.
Berni podaję przepisy
Pasztet z Selera
Ja pierwszy raz robiłam mniej więcej z przepisu, do którego link dam niżej. Mniej więcej, bo proporcje dobierałam sama i dorzuciłam trochę marechwki i pietruche. Generalnie dusiłam na oleju kokosowym i wodzie. Ważne, żeby zanim dodamy jaja otręby i płatki owsiane zmielone, żeby zagęścić, dobrze odparować wodę, Poza tym dałam 2 jaja. Masa nie może być zbyt rzadka, bo ciężko będzie pokroić. Ten pasztet piekłam w tortownicy, do mocno rmianej skórki. Kroił się fantastycznie. Podaję linka:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Za drugim razem, byłam zbyt leniwa, by warzywa trzeć na tarce, więc je ugotowałam w osolonej wodzie z liściem laurowym i zielem angielskim. pieczarki poddusiłam z cebulką i czosnkiem na masełku klarowanym i to po odparowaniu wody dodałam do warzyw i zblendowałam średnio dokładnie Dodałam jaja otręby i całe płatki owsiane, doprawiłam i sru do piekarnika. Generalnie w smaku równie dobry, ale konsystencja rzadsza, pokroje go, ale trochę się ropada, być może za mało zagęśiłam, a może w gotowanych warzywach było więcej wody? Nie wiem. Przepisów na necie jest co nie miara, równych, z kaszą jaglaną z grzybami, bez, cuda na kiju, trzeba pogrzebać. Dla kokogos kto lubi smak selera, polecam
Chclebe natomiast jest całkowicie z mąki żytniej typ 720 i mąki żytniej razowej typ 2000.
Zaczynamy w porze obiadowej, ok 14. Do 1 łyki zakwasu dodajemy pół szklanki letniej wody plus mąkę typ 720. Tyle by masa była gęsta jak gęsta śmietana. Odstawiamy przykryte ściereczką, najlepiej w ciepłe miejsce. Wieczorem ok 20. do tego znów dodajemy pół szklanki letniej wody i mąkę 720. i Znów odstawiamy. Rano ponownie to samo plus odrobina mąki 2000. W porze obiadowej Odejmujemy 1 łyżkę ciasta jako zaczyn na następny chlebek (wkłądamy go do lodówki, podobno może z niej stać do 3 tygodni), następnie dodajemy 1,5 szklanki wody plus mąkę 720 i 2000. do uzyskania bardzo gęstej kleistej i nieciekawej masy. Masa ma być tak gęsta, że ciężko spada z łyki. Do masy dodajemy 2 łyżeczki soli, ziarna wedle uznania. u mnie garść siemienia lnianego, garść słonecznika, trochę otrębów, płatków owsianych, odrobina kminku i czarnuszki. Foremki smarujemy delikatnie olejem i wykładamy papierem do pieczenia (olej sprawi, ze papier łatwo odejdzie od chlebka). Wylewamy chlebek zostawiaąc tak 2-3 cm miesjca na wyrośnięcie. posypujemy z wierzchu czym chcemy i przykrywam. odkładamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. można włożyć do piekarnika nagrzanego np. do 30 czy 40 stopni. Wieczorem pieczemy. I tu jest różnie. wg oryginały, tylko dolna grzałka 10 min w 230 stopniach i później 200 stopni, w sumie około godziny. Piekarnik musi być nagrzany razem z blachą na której będzie stała forma. Ale wg mnie to za mało. Ja piekłam grzałka góna i dolna bez termoobiegu i następnym arzem albo zwiększe temparurę, albo potrzymam dłużej. Trzeba wyczuć. I tak.... najgorszy jest zakwaś, bo nie mam Ci jak Berni poslać :P Ale można spróbować zrobić samemu Smacznego!
Zakładki