Też mam coś do zameldowania a mianowicie urodziłam w poniedziałek wieczorem 03.10. kolegę Bartosza
). O 18-tej odeszły mi wody, o 18.10 zaczęły się skurcze i właściwie były jeden po drugim baz przerw, mąż na sygnale odwoził mnie do szpitala, a kawałek drogi mamy więc nerwy olbrzymie. O 19.15 wpadliśmy do szpitala a o 19.30 było po sprawie więc błyskawicznie
.
Czuję się coraz lepiej więc pewnie niedługo do Was dołączę bardziej aktywnie. Na razie jeszcze nie wybieramy się na spacery itd. bo mały urodził się w 37 tygodniu i waży 2 800, a co za tym idzie ma duże problemy z termoregulacją, więc na taką wstrętną pogodę się nie wybieramy.
A ja pomału spadam z wagi, po powrocie ze szpitala spadło mi ledwo co i ważyłam 66 kg, a dziś ważę 62, więc w dół. Mam nadzieję, że jeszcze trochę ze mnie zejdzie i zabiorę się ostro (oczywiście względnie bo karmię) za resztę.
Ściskam Was wszystkie mocno i obiecuję zaglądać w miarę możliwości często
.
Zakładki