-
-
Dziękuję, wzajemnie
-
Cześć kochane,
Też zacznę kopiować listy przed wysłaniem dzięki za radę!
U mnie wczoraj cały cholera dzień był idealny, a w domu, przy Majewskim ("Mamy Cię") poległam na całej linii. Wiecie, i najgorsze jest to, że jak już zjadłam 2 kanapki, którymi się najadłam, to pomyślałam, że skoro złamałam dietę to już w takim razie najem się na zapas, bo od jutra (czyli dzisiaj) będę jadła zdrowo.... I plądrowałam lodówkę i szafki w desperacji, żeby znaleźć coś, z czym mogę zgrzeszyć i jak nic nie znalazłam, to w desperacji ukręciłam kogel mogel i pożarłam biednemu dziecku część płatków śniadaniowych.... Nie, nie wyrywałam mu sprzed nosa, na całe szczęście....Kochane? Też tak macie?.....A najśmieszniejsze jest to, że miałam do 20 zajęcia w pracy i sądziłam, że dzień mogę zaliczyć do udanych.....
Dzisiaj jak na razie jest ok, na śniadanie zjadłam 2 kromki razowca z pastą twarogową i rzeżuchą, na drugie jogurt z ziarnami, a przed chwilą wróciłam z knajpki gdzie przy menu stoczyłam z sobą walkę wewnętrzną:"zjeść pyszne i ociekające tłuszczem czarcie jadło, czy chudą pomidorówkę i 2 maluśkie naleśniki z twarogiem".....Zwyciężyły naleśniki, więc jestem z siebie dumna. Mam na liczniku 1000 kcal, ale w pracy jestem do późna, więc żywię nadzieję, że w domu będę grzeczna....Bardzo proszę o wsparcie w tym zakresie...
Szane, Sibko, Andziu, qqrq, buźka mozna!
-
Aaaaa, Sibko, o psie opowiem jutro, bo chcę to opisać porządnie (chociaż szlag mnie dalej jeszcze trafia na wspomnienie, że wczoraj już to zrobiłam i mi wcięło....wrrrrrr ), a dzisiaj mam robotę. '
Papa!
-
Aia- to jest tez moj problem, jak raz sobie pozwole na maly skok w bok to juz jestem przegrana. Jak maniak zaczynam oprozniac szafki i lodowke. Dlatego warto zacisnac zeby , zmienic mysli, wyjsc z psem , zrobic sobie kapiel - ale nie wyciagac reki do jedzenia w godzinach wieczornych , bo to jakas magiczna pora.
Ale gratuluje wlasciwego wyboru - jak chcesz to potrafisz I zycze ci z calego serca aby juz tak dzis zostalo , czyli zadnych grzeszkow wieczorem .Moze staraj sie zalewac zoladek zielona herbata i chrupac jakies owocki lub warzywka, odruch jedzenia zostaje zaspokojony a jednak maja duzo mniej kalorii
Moj dzien dzis byl bardzo udany pod wzgledem jedzenia, ale strasznie pracowity i padam na nos- wyjde jeszcze z psami i ide spac.
sniadanie- 4 lyzki otebow-1 lyzka siemienia+ jogobella wisniowa
drugie sniadanie-banan
obiad-talerz zupy ogorkowej w pobliskim barze( chudy jak na wojnie ale to dobrze)
kolacja- brokuly +ryz z sosem jogurtowym+surowka z rzodkiewek, ogorka , salaty i szczypiorku
Podwieczorek mi wypadl , bo nie mialam kiedy go zjesc.Razem wyszlo mi niecale 1200 kcal. I chyba dzis juz nic nie zmieszcze , najwyzej jablko .
Mam nadzieje , ze jutro bede w lepszym stanie i bede bardziej rozmowna.
Caluski dla wszystkich !!!!
-
Rany skarbeczki , co jest z tymi wieczorami ? Chyba rzeczywiście są magiczne. Pokonanie "wilka" wieczorem jest dla mnie też ogromnym problemem i niestety często (za często) przegrywam.Wymyśliłam sobie całą teorię na ten temat, nie wiem czy słuszną, ale człowiek zawsze chce się wytłumaczyć choćby sam przed sobą.
Po całym dniu pracy,stresów,zabiegania, jak się usiądzie trochę odpręży to się budzi wilczysko i by żarło . I nie pomagają racjonalne tłumaczenia, nie jestem głodna itd.
Jeśli ktoś wymyśli naprawdę skuteczny sposób na takie reakcje powinien dostać Nobla.
W pracy mam ostatnio taki zwariowany kołowrotek, że jestem bliska zalamania nerwowego, jak mnie wywlekli z domu we wtorek wieczorem, tak zasuwam po 20 godzin i końca nie widać. wpadlam w taki trans, że nawet spać mi się nie chce. Ciekawe jak długo wytrzymam.
Trzymajcie się kochane, duża bużka
szane
-
Hej! Ja też ostatnio w pracy latam jak pies z wywieszonym ozorem....Ale dobrze, że dietka (na razie ) ok.
Szane, mam nadzieję, że kołowrót w robocie niedługo się skończy. Chociaż z drugiej strony z pewnością pomaga w chudnięciu, nie?...A wieczory w chacie?....Tak, to trudna sprawa.....Ja muszę, koniecznie muszę, zjeść coś ok.19-20, nawet jak nie jestem głodna, bo jak sobie odpuszczę, to później tak strasznie mnie zasysa, że polegam.
Sibko, gratuluję smacznego, niskokalorycznego i urozmaiconego menu. Trzymajcie się babeczki, pa!
-
Heja! Wpadłam do Was na chwilę, bo zaraz idę na zebranie. Trzymajcie za mnie kciuki, bo w przerwie będą pyszne kanapeczki.....
Wczoraj było ok, jem zupełnie normalnie ( w rozumieniu przeciętnych ludzi.. ), z tym, że poskramiam swoje łakomstwo. Wczoraj było:
śniadanko: musli (200 kcal)
II śniadanko: 2 kromki razowca z pastą twarogową, wędliną i ogórkiem (250kcal)
obiad: grillowana pierś kurza z ziemniaczkami i surówką (500)
deser: Pawełek (ale jeden!) 250 kcal
kolacja: tyciuśka bułeczka z serem twarogowym Grani-300
suma: 1500 kcal
Nie mam sobie nic do zarzucenia, do tego doszły hektolitry czerwonej herbatki i wody. Oby poszło tak i dzisiaj!
A co u Was, kochane? Sibko? Jak w pracy? Asystentka dalej pomocna? Twoja dieta dalej się trzyma? Spodnie nie wiszą?....
Szane? Odpuścili Ci trochę w pracy?...Kilogramy spadają?....
Trzymajcie się, pa!
-
Aia a niby czemu masz sobie coś zarzucać???
1500 to bardzo dobrze, jak na dietę. No chyba, że wcześniej jadłaś po 800kcal
-
Aia jestem w szoku ze tak sie trzymasz!Oczywiscie jest to szok pozytywny oby tak dalej Słonko
U mnie...hm...raz z górki a raz pod....
Buziak!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki