Urazy z dziecinstwa niestety pozostają-siedzą gdzieś tam w główce i jak przyjdzie co do czego wyskakują i wszystko rujnują.Maja tez to do siebie ze lubią rosnąc i rosnąc az wkoncu człwoiek nie wytrzymuje i wpada w wir jedzenia i użalania sie nad sobą Wszystko jest oparte na pewnym schemacie: jem bo mi źle żle mi bo jem zamkniety krąg wtajemniczonych Takie w większosci jestesmy czasami wrażliwe czasami buntownicze a wszystko to wynika z braku akceptacji samej sibie i czesto przez brak zrozumienie i TOLERANCJI (Począwszy od dziecinstwa skonczywszy na dorosłym zyciu) Prawda jest taka mozna mieć milony kochanych ludzi przy sobie czuc sie szczesliwą,a wystarczy jedna kąśliwa uwaga badz spojrzenie a tracimy wiare w siebie