-
jem nusiu rozne rzeczy. nier pomijam niczego. staram sie tak komponowac moj jadlospis zeby nie robic osobnego obiadu dla siebie. zamienia mieso smazone na gotowane a rybe np, pieke w folii. sniadania mam bardzo urozmaucone. codziennie porcja jogurtu, kefiru. rzadko jem owoce. jablka dpadaja bo mam na nie uczulenie. co do pomyslu z kefirkiem to tez tak sobie pomyslalam. cho0dzi mi o to ze ja mam jakas blokade na zwiekszanie kalorii. byc m,oze dlatego ze wtedy nie czujesie juz na diecie. niesamowicie duzo ostatnio jem nabialau. to dobrze. malo ziemniakow, ale to juz moj wybor. wole zjesc miesko. czyzbym o czyms zapomniala? jesli tak to prosze o rade. a tobie gratuluje decyzji i optymizmu. kontrole diety masz u mnie zapewniona no nic. pozdrawiam!
-
Tamaro - jeżeli chodzi o blokadę to przetłumacz sobie że jeżeli zwiększysz limit do 1200 to zrobisz dobrze dla diety. Twój organizm przyzwyczaił się do 1000 i spowalnia przemianę materii. Nie wolno być dłużej na 1000 niż 5 tygodni, potem trzeba zwiększyć, bo rozregulujesz sobie organizm i będzie ci gorzej spalał tłuszcz.
Na początkowych stronach jest link do Margolki123 tam jest dokładnie wytłumaczone dlaczego tak się dzieje
Ja jestem po kawie, jogurcie activia i 2 herbatach czaerwonych
-
Tamaro to dla ciebie
zciągnęłam to od gagi - sory ale nie umiem cytować
"dla wszytkich zaczynajacych inie tylko!!!!!!!!!!
dlugie ale warto.......
poniewaz nie sadze zeby co niektorym chcialo sie klikac... przekopiuje
Głodówki wydają się być całkiem logicznym i uzasadnionym postępowaniem w walce z nadwaga. Jeżeli nadmiar jedzenia odkłada się w postaci zbędnego tłuszczu, to drastyczne ograniczanie liczby spożywanych kalorii powinno zdecydowanie uszczuplać jego zapasy? Czy jednak tak się dzieje?
Przyrost tłuszczowej masy ciała, to proces skomplikowany i długotrwały, powstający w efekcie wieloletniego powielania rozmaitych błędów żywie*niowych. Być może wyda się to dziwne, ale kalorie to jedna z rzadszych przyczyn powstawania nadwagi. Na przestrzeni ostatnich lat, wiedza na temat żywienia i jego wpływu na organizm znacznie się poszerzyła. Dzięki postępom w dziedzinie nauk medycznych, potrafimy bardziej wnikliwie wyjaśniać mecha*nizmy powstawania otyłości i tym samym skuteczniej jej przeciwdziałać. Obecnie wiadomo, iż fizjologiczny przyrost tkanki tłuszczowej, zależy nie tyle od samej energetyczności diety, co od zaburzeń metabolicznych wywołanych nadwyżką lub niedoborem określonych składników pożywienia. Jeżeli ktoś wciąż uparcie uważa, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za nadwagę jest nadmiar spożywanych kalorii, i co gorsza, na podstawie tego typu teorii próbuje pomagać ludziom, to prawdopodobnie jego wiedza na temat żywienia zatrzymała się na etapie lat 60-tych. Oczywiście, ograniczanie ilości jedzenia jest słuszne w przypadku ludzi opychających się ponad miarę, ale czy taki tok postępowania jest logiczny w przypadku większości osób z nadwagą, które nie jedzą nawet połowy tego co potrzebuje ich organizm? Jaki sens mają wówczas głodówki czy nagłośnione w ostatnich latach rygorystyczne diety 1000 kcal – skuteczne ponoć dla wszystkich? Uproszczenie tematu powoduje, że problem otyłości nie tylko pozostaje, ale wręcz nasila się. Informacje przeka*zywane przez media sieją totalny chaos i spustoszenie w umysłach tysięcy osób walczących z nadwagą.
Przyrost tłuszczowej masy ciała, to proces skomplikowany i długotrwały, powstający w efekcie wieloletniego powielania rozmaitych błędów żywie*niowych. Być może wyda się to dziwne, ale kalorie to jedna z rzadszych przyczyn powstawania nadwagi. Na przestrzeni ostatnich lat, wiedza na temat żywienia i jego wpływu na organizm znacznie się poszerzyła. Dzięki postępom w dziedzinie nauk medycznych, potrafimy bardziej wnikliwie wyjaśniać mecha*nizmy powstawania otyłości i tym samym skuteczniej jej przeciwdziałać. Obecnie wiadomo, iż fizjologiczny przyrost tkanki tłuszczowej, zależy nie tyle od samej energetyczności diety, co od zaburzeń metabolicznych wywołanych nadwyżką lub niedoborem określonych składników pożywienia. Jeżeli ktoś wciąż uparcie uważa, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za nadwagę jest nadmiar spożywanych kalorii, i co gorsza, na podstawie tego typu teorii próbuje pomagać ludziom, to prawdopodobnie jego wiedza na temat żywienia zatrzymała się na etapie lat 60-tych. Oczywiście, ograniczanie ilości jedzenia jest słuszne w przypadku ludzi opychających się ponad miarę, ale czy taki tok postępowania jest logiczny w przypadku większości osób z nadwagą, które nie jedzą nawet połowy tego co potrzebuje ich organizm? Jaki sens mają wówczas głodówki czy nagłośnione w ostatnich latach rygorystyczne diety 1000 kcal – skuteczne ponoć dla wszystkich? Uproszczenie tematu powoduje, że problem otyłości nie tylko pozostaje, ale wręcz nasila się. Informacje przeka*zywane przez media sieją totalny chaos i spustoszenie w umysłach tysięcy osób walczących z nadwagą.
OSZCZEDNY PLOMIEN
Nagłe, drastyczne obcinanie kalorii w diecie to jedna z najgorszych i najmniej skutecznych metod odchudzania. O beznadziejności tego typu poczynań przekonał się zapewne nie jeden miłośnik i pasjonata stosowania kuracji odchudzających. Co z tego, że po tygodniu zadręczania możemy poczuć się 5 kilo lżejsi, kiedy nasza waga ze zdwojoną siłą powraca jak bumerang? Mało tego, ciało staje się miękkie, obwisłe i sflaczałe, skóra traci elastyczność, przypominając wysuszone jabłko. Czujemy się okropnie, narasta w nas frustracja, złość, i na domiar złego dokuczają bóle i zawroty głowy. Wniosek nasuwa się więc jeden – organizm nie da się oszukać i doskonale zna swoje możliwości. Rygorystyczne obcinanie kalorii powoduje, że ustrój staje się niezwykle oszczędny w wydatkowaniu ciepła. To całkiem logiczne, no bo niby jak trwonić energię kiedy się jej nie otrzymuje? Impulsywne diety głodówkowe wyzwalają specyficzne reakcje, które spowalniają przemianę materii i zwięk*szają podatność organizmu na tycie. Pożywienie to jeden z głównych czynników zwiększających tempo metabolizmu. Efekt ten określa się mianem swoiście dynamicznego działania pokarmu (sddp). Prawidłowo zestawiona dieta podnosi przemiane materii i pozwala spalić ok. 200 kcal więcej – tyle samo co podczas 20 min. biegu.
W odpowiedzi na gwałtowne odcięcie dopływu surowca energetycznego jakim jest pożywienie, organizm przechodzi na tzw. oszczędny płomień. "Nie ma paliwa – nie ma ognia". Komórkowe "piece" zamiast buchać ciepłem stają się chłodne, więc osoby pozostające na diecie głodówkowej często skarżą się na uczucie zimna i zbyt niskie ciśnienie krwi. W tak trudnych okolicznościach organizm staje się niezwykle zapobiegliwy, spowalnia spalanie składników energetycznych i stara się je gromadzić na trudniejsze czasy. Mało tego, w tych trudnych warunkach pokarm także dłużej zalega w przewodzie pokar*mowym, by organizm mógł gruntowniej wykorzystywać dostarczane z niego kalorie. Najgorsze przychodzi jednak dopiero po zakończeniu kuracji. Ustrój jeszcze przez dłuższy czas pracuje na "oszczędnym płomieniu" i trudno mu spalić nawet niewielką ilość pożywienia. Wtedy to niewykorzystane paliwo skrupulatnie wędruje do komórek tłuszczowych. Rozpoczyna się więc ponownie gwałtowny proces tycia, określany mianem wahadła diety lub efektem jo-jo.
PRZEPIS NA SZYBKIE STARZENIE
W pierwszym tygodniu drastycznego ograniczania kalorii Podstawowa Prze*miana Materii (PPM) u młodego człowieka wygląda mniej więcej tak jak u sześćdziesięciolatka i maleje ok. 70kcal na jeden kilogram traconej masy ciała. Ciało zachowuje się powoli jak organizm starca i co gorsza zaczyna podobnie wyglądać. W wyniku niedozywienia, bardzo gwałtownie kurczą się i wiotczeją mięśnie, a ponieważ są one głównym miejscem spalanie kalorii, nic dziwnego, że przemiana materii gwałtownie się spowalnia. Ubytek tkanki mięśniowej zastępowany jest szpetnym tłuszczem, w konsekwencji czego ciało przypomina starą, pomarszczoną purchawkę. Waga ciała niewątpliwe się obniża, bo mięśnie przecież sporo ważą, i nawet gdy ich ubytki zostaną zastąpione tłuszczem to i tak jesteśmy kilka kilogramów lżejsi. Dla nie*których osób, szczególnie kobiet, waga ciała jest najistotniejszym wykład*nikiem skuteczności odchudzania. Szok następuje dopiero wówczas gdy zamierzają pochwalić się sukcesem na plaży lub intymnie obnażyć swe ciało w obecności partnera. Pamiętajmy, że mięśnie idzie stracić niezwykle łatwo, natomiast ich odbudowanie to proces bardzo trudny i mozolny. Przy diecie 1000 kcal i poniżej, mięśnie usychają jak niepodlewany kwiat, a ich ubytki zastępowane są trudną do pozbycia się tkanka tłuszczową. W prawidłowo pojętym odchudzaniu nie chodzi więc o to by obniżyć ogólną masę ciała, lecz zmniejszyć ilość tkanki tłuszczowej w stosunku do mięśni.
A CO Z TLUSZCZEM?
Jego zasoby u osób z nadwaga są spore i teoretycznie wystarczyłyby na przebiegnięcie przynajmniej kilkudziesięciu maratonów. Tłuszcz to najbardziej ekonomiczne źródło energii zapasowej, jednak organizm wcale z niego tak chętnie nie korzysta. Po pierwsze, dlatego, że nie chce, a po drugie, że to wcale nie jest takie proste. Na przestrzeni tysięcy lat ewolucji nasz ustrój posiadł umiejętność gromadzenia nadwyżek jedzenia. Jak wiadomo u naszych przodków z odżywianiem bywało różnie. Gdy polowanie się udało, pokarmu było pod dostatkiem, gdy zwierzyna okazała się chytrzejsza, trzeba było zaciskać pasa. Zdezorientowany organizm na nic pewnego nie mógł wówczas liczyć. Musiał więc inteligentnie wypracować umiejętność gromadzenia zapasów, by przetrwać trudniejsze czasy. Wszystko właściwie byłoby OK., gdyby nie był aż tak wrażliwy i zapobiegliwy. Niestety, tkanka tłuszczowa okazuje się dla niego cenniejsza niż nasz wygląd, samopoczucie i zdrowie. Woli więc niszczyć mięśnie i inne narządy tylko po to, by nie uszczuplić zgromadzonych zapasów tłuszczu. Co za egoista! Nie liczy się dla niego jak wyglądamy, jak okropnie się czujemy, patrzy jedynie na siebie! Na każdym kroku utrudnia nam życie Dopiero jak perfidnie "pozjada" mięśnie i już niewiele z nich zostanie, z ogromnymi oporami zabiera się za tkankę tłuszczową. Ale i na tym etapie wcale nie zamierza się poddać.
Gdy tłuszcze opuszczają swoje magazyny, wędrują do krwi a z niej do mito*chondriów – piecy komórkowych w których następuje ich całkowite spalanie. Powstaje jednak pewien problem. Otóż mitochondria zlokalizowane są w mięśniach, a ponieważ po mięśniach pozostało jedynie wspomnienie, tłuszcze nie bardzo mają gdzie się spalać. Błąkają się więc w krwiobiegu i nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca sieją spustoszenie. Ograniczona ilość piecy mitochondrialnych powoduje, że tłuszcze zamiast całkowicie się spalać, ulegają nadpaleniu. Wędrujące niedopałki zamieniają się na tzw. kwaśne ciała ketonowe, które zakwaszają krew i utrudniają pracę licznym enzymom. Dzieje się wówczas nie najlepiej. Gwałtownie rosnąca liczba związków keto*nowych wpływa niekorzystnie na pracę mózgu i układu nerwowego, zaczynają nam dokuczać bóle i zawroty głowy, zwiększa się pobudliwość nerwowa i podatność na depresje.
MOZG ZACZYNA NAS BRONIC
Cóż, sytuacja wygląda dość dramatycznie, przedłużanie głodówki może zakończyć się źle. Nazbyt odchudzone komórki tłuszczowe zaczynają skarżyć się mózgowi i prosić go o litość. A ponieważ sytuacja rzeczywiście nie jest za wesoła, centralny komputer naszej głowy, zmuszony jest podjąć radykalne kroki. Zaczyna więc podstępnie wyczulać nasze zmysły wzroku, smaku i zapachu, tak by widok jedzenia stal się nie do zniesienia. Jednocześnie wzmaga wydzielanie różnych substancji, między innymi – Neuropeptydu Y (NPY), który pobudza apetyt na cukry, pomaga powracać komórkom tłuszczowych do normalnych rozmiarów i zmniejsza spalanie kalorii w tkance tłuszczowej brunatnej. Pojawiająca się na skutek przegłodzenia nadmierna ilość kwasów tłuszczowych we krwi powoduje także zwiększone wydzielanie w mózgu Galaniny – przekaźnika wywołującego z kolei apetyt na tłuszcze. Teraz mamy już wszystko w komplecie by móc ponownie utyć. Nawet niewielka ilość pożywienia przyjęta po okresie przegłodzenia skrupulatnie gromadzona jest w formie zapasowego tłuszczu – to tak profilaktycznie, na wypadek gdybyśmy jeszcze raz wpadli na podobny pomysł
CHUDNIJ Z ROZWAGA
Kuracje odchudzające wymagają sporego wyczucia. Każde nawet najmniejsze zmiany odbierane są przez organizm jako zagrożenie i najczęściej kierowane przeciwko nam. Ograniczanie liczby spożywanych kalorii jest jak najbardziej słuszne, ale przed przystąpieniem do zmiany naszej diety musimy zasta*nowić się nad kilkoma sprawami. Po pierwsze, czy rzeczywiście spożywamy za dużo kalorii (w większości przypadków ludzie jedzą znacznie mniej niż wynosi ich rzeczywiste zapotrzebowanie!), po drugie, wszelkie ograniczenia należy robić stopniowo. Kaloryczność diety należy zawsze redukować etapami. Jeżeli dziennie spożywalismy np. 4000 kcal, to w pierwszym tygodniu odchudzania dietę powinniśmy obciąć o ok. 10% (400 kcal), w następnym znów o kolejne 10%, itd. Nigdy jednak nie powinniśmy schodzić poniżej wartości Podstawowej Przemiany Materii, która zazwyczaj nie bywa niższa niż 1200kcal. Pamiętajmy też, że najskuteczniejszym przyspieszaczem spalania kalorii jest wysiłek fizyczny, który nie tylko uszczupla zapasy tkanki tłuszczowej, ale także znacznie powiększa mięśnie czyniąc sylwetkę bardziej młodszą i atrakcyjną !"
-
wiecie cio ja chyba na dam rady chce mi sie jesc!!! zjadlam dzis nawet pizze (kawalek) wczoraj tez zjadlam staram sie ale chyba nic z tego
-
Witajcie!!!!!!
Udało mi się! Dziś weszłam na wage i mam swoje wymarzone 49 kg. W dużej mierze dzieki Wam - nie wypowiadałam się za często, ale byłam z wami prawie przez cały czas - 3 miesiące - spadło ze mnie 10 kg. Od jutra już 1100 - ale boję sie że nie będzie to łatwe - czuję że wychodzenie z diety może byc trudniejsze niż życie na diecie!!!!
-
wlasnie przeczytalam te madrosci co to nusia je skopiowala(chuba) i zaczynam sie zastanawiac zcy ja dobrze zaczelam. nusiu sprobuje zwiekszyc do1200 w przyszlym tygodniu. powoli bede sie przyzwyczajac. bardzo to wszystko nmadre o pouczajac, i ciekawe. wiem ze to wszystko prawda. na szczescie nie zauwazam u siebie zadnych negatywnych objawow(jojo, oslabienie itd). waga nadal spada. dzos rano wazylam 66,8. ale na razie nie zminiam nic. czekam do poniedzialku. jestem przed @ wiec tez moge miec rozne zawirowania. absolutnie nie glodowkowalam!@ nigdy na tej diecie nie czuklam glodu, jedynie zachcianki przy pelnym zoladku. nastawilam sie teraz glownie na zmiane spoobu zywienia, czyli zdrowiej i liczenie kalorii. od poczatku diety tak to wlasnie chcialam zrobic, poki co jest swietnie. nusia a nie za malo na to sniadanie?
gurami gratuluje sukcesu! tez bym juz chciala byc na koncu. ja takze boje sie wychodzenia z diety, skoro juz mam problem ze zwiekszeniem kalorii. staram sie caly czas przekonywac ze tak bedzie dla mnie le[piej. pozdrawiam!
pipuchna a co to ma byc? leniuszek wlaz w skore? nieladnie! do roboty a nie jeczec1 to kazdy potrafi1 a poza tym jeden kawalek pizzy? zawsze mozna go wpisac w jadlospis a innych rzeczy zjesc mniej, tylko zeby sie to nie powtarzalo za czesto.
to byl taki maly kopniaczek ode mnie
-
a ja dzis zjadlam:
dwie kromi pelnoziarnistego razowca
dwie lyzki serka ostrowia lekki
0,2 gr kielbaski wiejskiej
dwa plasterki pomidorka
aktivie
czerwona herbate
na pozniej mam jeszcze:
zupke krem (bez smietany) grochowa
danie meksykanskie(mieso mielone, soso winiary meksykanski) z ryzem
kromkr razowego z kiebaska krakowska
i tyle
wiem to danie moze was przerazac, ale ja smaze bez tluszczu soso ma tylko 70/100 i nakladam sobie mala porcje.
-
yasminsofija dzieki za ten opiepsz obiecuje poprawe (chyba)
-
A ja zrobilam dzis karkowke (smazylam na margarynie ) i tez se troche zjadlam
-
pipuchna a po co to chyba?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki