-
Oj, dawno, dawno mnie tu nie było... I niestety, widzę, że nasz pościk został zdetronizowanu na drugą stronę. Ha, konkurencja rośnie Ale my się nie damy! Przy okazji: dziękuję za wszystkie próby reanimacji tematu. Cieszę się, że dobrze wam idzie. Znam doskonale problemy typu "dieta a brak czasu na jedzenie". Od wtorku mam dokładnie taki sam. Wróciłam na studia i zaczęło się - zajęcia najczęściej od ósmej ( a zatem śniadanie ok. 6.30). Najwcześniej kończę 0 16.30, zazwyczaj: po 18, raz o 20.00. I ciągle jestem głodna. Zjadam musli na śniadanie, na zajęcia biorę jakiś owoc, jogurt, pełnoziarnistą bułkę, ale coraz trudniej jest mi mieścić się w tysiącu. Kolację czasem zjadam już na uniwerku, przez cały dzień nic ciepłego oprócz herbaty i mój żoładek się mści. Baaardzo boleśnie. Nie wiem co to za zaburzenia,ale te bóle są prawie nie do wytrzymania, a wzdęcia sukcesywnie zacierają jakiekolwiek ślady diety. Apteczne specyfiki nie pomagają. Suchy prowiant mi zdecydowanie nie służy, nie potrafię się najeść jogurtem czy nawet bułką na obiad! A o domowych obiadkach mogę zapomnieć- nie wyobrażam sobie zupy na śniadanie, a później zwyczajnie mnie nie ma. Reasumując: dietetyczna depresja
Ale tak ogólnie nie jest źle, znacznie więcej się ruszam ( po kampusie ), chodzę na korektywę, choć o regularnych ćwiczeniach w domu też już mogę zapomnieć. Dieta powinna być tylko dla niepracujących i nieuczących się, którzy mają czas, żeby wszystko sobie wyliczać, a wolne chwile spędzać na spalaniu tłuszczu. Ja jeśli mam do wyboru: nauczyć się, coś przeczytać czy poćwiczyć, to zawsze wybiorę to pierwsze, bo studia są dla mnie zwyczajnie ważniejsze.
O rany, ale nasmęciłam Mam nadzieję, że wy macie nieco lepsze humory, bo inaczej zrobi się z tego posta jakieś kółko zrzędliwych dewotek. Mam już nawet nazwę " Jęczące grubaski". Jak wam się podoba? Proponuję swoją kandydaturę na prezeskę?
-
Dziewczęta drogie, chciałam się z wami podzielić wiedzą, jaką udało mi się zdobyć na ostatnim aerobiku. Zaznaczam - od osoby kompetentnej, tj. prowadzącej zajęcia. Otóż pani magister bardzo wyraźnie podkreślała, żeby ćwiczeń, także tych domowych, nigdy nie zaczynać od ćwiczeń mięśni brzucha - należy wykonywać je tylko na końcu. Jest to spowodowane tym, że kiedy ćwiczymy brzuch, krew spływa do jamy brzusznej i później bardzo trudno jest ją rozprowadzić po całym ciele, co może grozić różnymi nieprzyjemnymi konsekwencjami. Jakimi dokładnie - nie wiem, ale coś musi być na rzeczy, skoro takie ostrzeżenie się pojawiło. Zaczynamy zatem od ćwiczeń na inne mięśnie, kończymy brzuszkami i wszystko jest w porządku. A ja zawsze lubiłam rozpoczynać od 8minABS (jeśli w ogóle zaczynałam ). No, to tyle chciałam napisać. A teraz wracam do mojego podręcznika do romantyzmu. Buziaczki
-
Josaris: Dawno Cię tu nie było Dzięki za tą informację o ćwiczeniach... Ale teraz nie mam na prawdę ani czasu ani siły żeby ćwiczyć cokolwiek więcej niż brzuch ...
Waga znów ruszyła Już jest 54 (byłam po jedzonku i kawie więc liczę , że w rzeczywistości może trochę mniej? ) hehe... Mam nadzieję...
W talii już mam 66 Wydaje mi się to trochę niemożliwe. Ale skoro centymetr tak pokazuje...
Biodra nadal 91 - 92.
Biust zdegradował się do poziomu 82 cm.
Udo nadal 52 (a czasem nawet 53... Dziwne to jest, ale chyba zależy od napięcia mięśni czy coś.) .
Obwód pod biustem - 70 cm.
Wreszcie mam obwód pod biustem większy niż obwód w talii , bo zawsze było odwrotnie i wyglądało to trochę dziwnie... Znaczy nie wyglądałam jak inne kobiety o fogurze np. klepsydry : szeroko - wąsko - szeroko , tylko szerzej - szeroko - szeroko. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi...
Straciłam zapał do tych ćwiczeń, ale myślę , że i bez nich uda mi się jeszcze schudnąć te 4 kg. Nie mam zamiaru porzucić ich całkowicie, będę wracać do rowerka w razie ochoty i siły, ale nie będzie to tak często jak w wakacje. Więc przyłączam się do stwierdzenia Josaris , że zdrowa dieta + ćwiczenia jest tylko dla niepracujących i nieuczących się.
Wczoraj troszkę zgrzeszyłam , bo wypiłam piwko i było 1230 kcal. Ale żułam przedtem gumę Biodiet , która ponoć zmniejsza wchłanianie węglowodanów i tłuszczu do organizmu czy jakoś tak. Nie wiem ile w ytm prawdy, ale nieznacznie uspokoiłam swoje sumienie.
Dzis pewnie bez piwek też się nie obejdzie bo chyba idę na imprezę, ale coś tam wytańczę... Nie myślałam, że właśnie od piwa najtrudniej mi się będzie obejść. Nie jest to jakieś pragnienie, jak w alkholizmie, ale właśnie taki relaks od czasu do czasu, w końcu była abstynentką już od ho, ho... Jakieś 3 tygodnie. A w wakacje piwkowało się co niemiara... Więc te następne 2 chyba mi nie zaszkodzą.
Uff... Ale się rozpisałam... A jak u Was humory? Mam nadzieję, że nie wszystkie z nas przechodzą ten okropny kryzys
-
josaris no kiepsko ci z tymi zajeciami ułożyli ;/// , moze jednak trzymaj tego tysiaczka ale jedz te ciepłe posiłki jak juz wrócisz <tylko nie za ciezkostrawne>.dzieki za rade z ćwiczeniami .ankable ja tez wczoraj piłam piwko ;p , ale nie mam wyrzutów bo ładnie spaliłam tancząc .powodzenia laseczki - DACIE RADE !!:****
-
Rany, Ankable, idziesz jak burza A ja ciągle boję się zważyć choć wiem, że wymary mi się poprawiły.W talii mam 67, kiedyś marzyło mi się 66, ale teraz doszłąm do wniosku, że 64 brzmi nieco lepiej Tylko w biodrach nadal dużo-95, a przydałoby się góra 90. ale biodra zawsze miałam szerokie po mamusi. Tak zwana kobieca budowa- spory biust, w miarę wąska talia i szerokie biodra. Niestety, wszystko z zaburzeniami proporcji A zbyt wysoka też nie jestem-165cm. Powoli idzie, powoli... A rodzina cały czas przynudza. No już przestań się odchudzać, bo ble ble ble... Nie rozumiem tych ludzi, kompletnie nie znają się na zdrowej diecie, ale zawsze z jakąś radą wyskoczą. I oczywiście każdy, kto nie chce jeść zabielanej zupy, domowych kluseczków czy pierogów z serem jest już o krok od anoreksji. Jasne...
Ale ogólnie nie jest źle wczoraj dostałą bardzo miły list, co mi niezmiernie poprawiło humor. I wiecie co- naprawdę czuję się bardziej atrakcyjna! Może to żałosne, wredne i małostkowe, ale coraz częściej zauważam na przykład, że jestem teraz szczuplejsza od kogoś, z kim wcześniej wyglądałam tak samo. Lepiej czuję się we własnym ciele i choć nadal w wielu miejscach jest ono obficie pokryte sadełkiem to jakoś bardziej je lubię i nie zastanawiam się ciągle nad tym, jaka jestem gruba albo czy jak siedzę to mi się tłuszczyk zza paska nie wylewa. Kiedy spotykam na ulicy szczupłą i zgrabną dziewczynę to nie patrzę na nią z zawiścią, tylko myślę sobie,że też niedługo będę tak wyglądać. I jak wierzyć tym, którzy mówią, że na diecie człowiek chodzi wiecznie skwaszony?
Pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko!
-
Umiera nasz pościk, umiera Trzeba go troszkę ożywić, tym bardziej, że nie wiem, kiedy znów będę miała okazję coś napisać. Dziś jestem dość zadowolona z siebie, bo wcisnęłam się w spodnie, które były na mnie dobre, ale dwa lata temu Co prawda nadal są mocno opięte, ale wchodzą!!Jupi, jupi Mam jeszcze jedną taką parę - bardzo fajne korsarki ( czy jak to się tam nazywa ) z zielonego sztruksu, ale tu jeszcze troszkę brakuje, bo są bardzo stare, a do figury z zamierzchłych czasów wczesnego liceum trudno powrócić. Nic nie działa tak mobilizująco, jak wymarzone ubrania... Ach, ta kobieca próżność
A tak przy okazji- przypomniało mi się zdanie, które ostatnio przeczytałam w jakimś poradniku dotyczącym zdrowego odżywiania: nie odchudzaj się z nienawiści do swojego ciała. Odchudzaj się z miłości do niego- dbasz o nie i chcesz, żeby zawsze było piękne! Jak wam się to podoba? Mnie bardzo, to chyba bardzo zdrowe podejście. Ale jeszcze mi go brakuje, szczególnie kiedy patrzę na swoje uda. Jakoś nie mogę ich pokochać A zatem to kolejne zadanie do wykonania!
Buziaki i pozdrowionka na nadchodzący tydzień
-
josaris BRAWOOOOO! gratuluje ja tez ostatanio weszlam w satrsze spodnie ale jeszcze troszke problem z suwaczkiem .A rada super-tylko trzeba by faktycznie pomyslec o tym swoim ciele jakos bardziej pozytywnie.A poscik nie umrze poki jestesmy-walczymy pozdarawiam reszte dziewczynek buziaki :*
-
Gratuluje wam dziewczynki Jeszcze troszke a będziemy mieć figury swoich marzeń...
chociaż... Dzisiaj mnie spotkała niemiła niespodzianka.
Opisy drastyczne, jeśli ktos jest wrażliwy niech nie czyta dalej
Okres skończył mi się jakiś tydzień temu a dzisiaj zdarzyło mi się jakieś dziwne plamienie. Nie wiem czy to ma związek z odchudzaniem Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało ... Nie było to coś wielkiego, ale jednak coś musi być nie tak skoro mi się takie coś zdarzyło :/
Doradźcie.:/
-
czesc kolezanki :****! widze ze poscik funkcjonuje )) to super .
ankable hmm rany ja bym raczej tego tak chyba nie zostawila idz moze lepiej do lekarza ale byc moze ze to na pewno zwiazek z dieta ma jakis .uwazaj na siebie:***
-
a co to???? czyzbym zostala tu sama i post znowu spadl No dziewczynki weekand weekandem i sa zabawy ,ale mam nadzieje ze jakies wpisy oprocz moich to tu beda .Buziaki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki