Najwazniejsze to juz sama dietke ulozyc sobie tak,aby nie byla meczarnia a przyjemnoscia. Wystarczy poszukac produktow,ktore uwielbiamy a sa niskokaloryczne,nietuczace. Na pewno sie takie znajda. No a poza tym pozwalajmy sobie od czasu do czasu takze na to co niekoniecznie dietetyczne,a co uwielbiamy. Rzadziej, w mniejszych ilosciach,ale pozwolmy sobie, bo potem albo sie na to rzucimy albo w ogole zrezygnujemy z diety... A co po dietce? Mysle,ze wtedy nadal trzeba zwracac uwage na to co trafia do pyszczka,ale bez przesady. nie musimy juz wazyc kazdego produktu,liczyc kalorie z dokladnoscia 0,1 Po prostu ograniczyc slodycze,cukier,tluste czy niezdrowe postawy, jesc czesciej mniejsze posilki,a przy tym wybrac sie w ciagu dnia chociaz na krotki spacer. Taki styl zycia moze byc przyjemny No i pomyslcie,ze po diecie zaczynamy zwiekszac limit kalorii,a to sie rowna pozwoleniem na troszke wiecej przyjemnosci,wiecej smacznego jedzonka. Przyzwyczajeni do tysiaka nagle mozemy zjesc prawie 2razy tyle! (albo nawet i nie prawie to zalezy od zapotrzebowania) Wtedy naprawde mozna zjesc duzo,nie chodzic glodnym, pozwolic sobie na rozne smakolyki. Chociaz gdyby sie chcialo wszamac pizze,hamburgery,tone frytek, potem pare kawalkow tortu,chipsy,batoniki,a to czekoladke,jakies cukiereczki,popic to wszystko cola,a potem zagryzc golonka to i ten limit bylby nie wystarczajacy. Ale czy nie mozna w ciagu dnia pozwolic sobie na np. jednego cukiereczka, a innym razem zjesc troche frytek? Wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko jesc z glowa,rozsadnie,z umiarem i pamietac,ze nie po to sie odchudzalismy,aby teraz wszystko zaprzepascic i patrząc jak obrastamy w tluszcz,zrec jak prosiaki