-
Droga Marto!
Wiem doskonale co czujesz. Też przez jakis czas kryłam sie przed rodzicami, ale uwierz mi że to nie ma sensu. Jesli powiesz im będzie Ci lepiej, bo będziesz miala wsparcie, jak trudno Ci o tym mówic to nie wiem.. napisz list Zrób coś! Im dłużej w tym tkwisz sama tym gorzej naprawdę, z resztą chyba nie musze Ci tego mówic.... Ja tez nie wymiotuje czesto ale tez mi sie już wszystko cofa, wiem jakie to nieprzyjemne uczucie Ostatnip "wypadek" miałam w piątek przejadłam sie z samego rana potem spanikowałam zaczełam rzygac godzine może wiecej stałam z głową w klozecie aż mi ulży.. Do szkoły nie poszłam zamknęłam sie i miałam strasznego doła ze znowy sie poddaje chorobie . Zadzwiniłam z płaczem do mamy a ona natychmisat przyszła z pracy zeby mnie pocieszyc. Dzis rano tez mnie "nosiło" ale czym predzej do niej zadzwoniłam wywrzeszczalam sie i pomogło troche ,oprłam sie jedzeniu. Też tyje... Nawet nie wiem ile teraz waże bo boje sie stanąc na wadze ale gdzies 53 myslę ze waże.
Też miałam takie mysli "Jej nech ona mnie wreszcie zostawi niech gdzies idzie zebym mogła sie spokojnie najesc i zwrócic"
Też nie potrafie sie odchuadzać nie wuiem teraz nie umiem ale mysle o tym ze w grudniu zacznę żeby ładnie wyglądac na studniówke :/ paranoja
Żre.. Czasem mi nawet przychodiz do głowy zeby soie jezyk rozciac zeby mnie bolałao i żebym jesc nie mogła
Jutro jade do osrodka leczacego ed. Trzymajcie kciuki.
Aha Marto jeszcze jedna rzecz naprawde bardzo bardzo goraco polecam Ci ksiazkę o tórej pisałam post wyżej. Mi ona na pewno poprawia nastrój cchce mi sie walczyc z zarłocznoscią , oby o Tobie pomogła
-
kurcze skzoda, ze nie znam sposobu, aby Ci pomoc. jak wrocisz stamtad, to wpadnij napisac jak sie potoczylo wszystko trzymam kciuki :*
-
Minako, mam pytanie... kupiłaś tą książkę? Bo zastanawiam się czy można ją wypożyczyć, ale... to chyba bardzo mało prawdopodobne...
Ale zobaczę... Może ją kupię...
A co do powiedzenia o tym. Naprawdę nie czuję się na siłach. Wiem, że kiedyś to nastąpi. Będzie musiało. Pewnie kiedyś nie wytrzymam i wszystko z siebie wyrzucę. A jak pójdzie gorzej to kiedyś nad tym je**nym kiblem zemdleję :/
A ja się dzisiaj niestety nie powstrzymałam :/ Wymiotowałam. Tak jak w sobotę i niedzielę... Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje... Przecież nie wymiotowałam tak często...
Muszę się zebrać w garść. Jeszcze nie wiem jak, ale zrobię to!
I Tobie Minako, życzę powodzenia. Oby chociaż Tobie udało się z tego wyjść :*
-
ej!!!!!!! Onieee moja droba Marto o nieee tak to nie pisz "oby CHOCIAŻ TOBIE udało sie z tego wyjść"
Obu ma nam si udać i koniec!
Ja tez sama nie wiem co mam robicx juz wariuje krzycze płącze chce jesc jesc jesac żreć i rzyga c beee a wiem ze nie moge z reszta praktycznie nigdy nie jestem sama w domu. ehh cieżko mi zwłaszcza ze tyle to straszne uczucie
Ksiażke kupiłam. Raczej w bibliotece takiej rzeczy nie dostaniesz. Ta metoda polega na wsłuchaniu sie w swoje ciało zeby miec większą swaidomość swoich potrzeb jedzeniowych. Żelazna zasada to nie odchudzać się! Możesz jesc wszystko tylko nie opychac sie i nie wymiotowac, nie dopuszczac do przejedzeń sle także nie chodzic głodnym bo to tez niedobrze. Można zjesc np. budyn ale to dlatego ze to ze nie możemy na diecie jesc niektórych rzeczy powoduje uczucie straty ...etc naprawdę ksiązka warta polecenia wszystkim borykającym sie z bulimią i kompulsami.
oto ksiazka:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
budyń? yyy... jadłam budyń na diecie. Ale teraz raczej nie jem, bo takie rzeczy od razu mi się cofają... Tak samo kisiel i inne gorące półpłynne jedzenie. Chyba że jest tego naprawdę mało...
Dlatego jem raczej stałe rzeczy, typu chleb, owoce, warzywa, nawet czasem pozwalam sobie na żółty ser (!), co kiedyś byłoby dla mnie nie do pomyślenia...
Nie robię tak, że nie jem słodyczy. Pozwalam sobie na nie, ale i tak kiedy nadchodzi chwila, że zostaję sama, jest tylko 1 myśl : Żreć, żreć, rzygać, rzygać...
Dlatego zastanawiam się czy warto sobie pozwalać na to, czego bym nie jadła na diecie, skoro to i tak nic nie daje...
A książkę już sprawdziłam. Teraz i tak nie mam kasy, a później... zobaczę... Nie chciałabym na pewno, żeby moja mama ją u mnie zobaczyła, bo mogłaby się domyślić. Ba, na pewno by się domyśliła. A tego na razie nie chcę. Wciąż łudzę się, że wyjdę z tego sama. Wiem, że to głupie, biorąc pod uwagę że trochę już w tym siedzę. Ale ja chyba zawsze taka byłam: nie chciałam nikogo zamartwiać, wszystko robiłam sama, żeby nikomu nie zawadzać...
-
Marto to nie jest tak jak Ci sie wydaje ze to nic nie daje. Nie od razu Kraków zbudowano. Ja teraz jestem na etapie nie odchudzam sie żre i tyje ale MUSZĘ to robić, musze przestac jesc dietetycznie bo to tylko pogłebia problerm. Jedząc rzeczy dietetyczne cały czas sie napędza ten cały kołowrotek, pozatym dieta czysto pizycznie nie dostacza tyle kalorii ile by organizm "chcial, trudno mi to wytłumaczyc dobrze ale mi to wytłumaczono i do mnie dotarło. Kurcze musisz to zrozumiec. Dopóki będziesz na diecie za przeproszeniej kij z leczeniem bo nie dasz rady! Musimy sie z tego uwolnic. JKtoś mi podsuną taka mysl: Zastanów sie czy chcesz się leczyc po to by przestc wymiotowac a psycholog ma Ci tylko pomoc w wytrwaniu na diecie, czy chcesz byc po prostu zdrowa i cieszyc sie zyciem nie mzamartwiajac się co i kiedy będziesz jadła bądż zjadłas. To jeswt naprawdę ważen bo będac na diecie czy tego chcesz czy nie bedziesz o tym myslala, bedziesz sie katowala i dołowała kiedy zjesz za dużo. Ja tez juz w tym torche siedzie i wiem co to zanczy naprawdę. Wcale nie twierdze ze to łatwe, wręcz przeciwnie to ejst cholernie trudne no ale.. Muszuimy sobie odp. na to pytanie.
Dzis była u psychologa. Okazała sie ze jest to ośrodek leczący uzaleznienie od alkoholu głownie ale takie osoby jak ja też są leczone. Pani jest bardzo miła pytała mnie ow szytko jak to na 1 wizycie. Okazalo sie ze ten psycholog co wczesniej do niego chodizlam aby mi zaszkodził tym ze kazał mi pisac dziennik tego co zjadłam.. Widocznie to jednak prawda że trzeba wybrac naprawde odpowiednigo psychologa. Nastepna wizyta za tydzien. Do te j pory postaram sie nie narobic głupot. Powiedziala też ze dobry6m wyjscie bylby dla mnie trunus na oddziale zamkniętym w klinice nerwic(tam jest cos takiego). To jestaz 9 tyg... Trochę długo dlatego ale wolę to niż ciagle meczenie sie wolę pojsc teraz zaraz np za miesiąc niż za rok.
Jak sie nie podlecze teraz to matura mi alb przeleci koło nosa Nie moge sie skupic nie moge sie uczyc ciagle tylko mysle o jedzieniu siedze jak na szpilkach odpływam gdzies myslami czesto pąłcze, mam straszne koszmary krew choroba smierc.. tematy przewodnie. Męcze sie i chce to zmnienić ale na razie nie wuem jak .
Denerwuje mnie ze3 nie moge dzis wymiotowac moge jesc moze nie tak jakbym miala napada ale na pewno moge duzo zjesc a nie moge sie tego pozbyc bo mama pilnuje. Wrr tragiczne uczucie. Czuje jak mi sie tłuszcz tworzy na biodrach a takie były ładne i chudziutnie Teraz przytyje , nie bede sie miescic w zadne ciuchy, chłopak mnie pewnie rzuci no bo kto by chcial byc z takim potworem Życie jest do dupy, a ja nawet nie mam odwagi, zroić nić zeby sie tego życia pozbym. Beznadzieja. Ide jesc... i nienawidze siebie za to
-
Minako, proszę Cię, nie idź jeść!!
Ja już niestety to zrobiłam, wyrzygałam i mogę spokojnie powiedziec, że czuję się jak największa na świecie szmata Wstrętne suczysko ze mnie...
A propos normalnego jedzenia... Starałam się, to nie jest tak, że pojadłam normalnie tydzień i mówię, że to nie ma sensu. Staram się jeść normalnie już od bardzo dawna. 4 miesiące? Może i więcej... I skutek tego jest tylko taki, że przytyłam 3 kg :/
Mam nadzieję, że coś Ci dadzą te spotkania z psycho :*
-
yhh i znowu.. w piątek i to 2 razy .. po sniadaniu i po obiedzie cholera już nie wiem co mam ze soba zrobić. Może naprawde rozciać język albo co...
Nie wiem ile waże naprawdę bojesię baardzo stanąc na wadze zwłaszcza ze czuje że przytyłam mówi mo to rozum oczy serce i przyciasnawe sp0odnie
No ale cóz.. dziś trzeba znowu wziasc się w garść na razie jestem po sniadaniu i obiedzie i jest ok ale boję sie bo wieczorami jest zawsze najgorze3j.
-
Minako, proszę napisz co u Ciebie słychać! Jak z leczeniem? I tak w ogóle... Poprawia się coś czy nie?
U mnie oczywiście zupełnie bez zmian. Jem, wymiotuję, jem, nie wymiotuję, różnie bywa. Dzisiaj się nażarłam i jestem zła, bo nie mogłam zwymiotować...
Wpadłam w taki stan, że jest mi obojętne, czy moje życie się kiedykolwiek zmieni. Właściwie to wszystko zaczyna mi być obojętne... Nie chcę, żeby moja depresja wróciła... A ostatnim razem zaczynało się podobnie - od całkowitego zniechęcenia do życia, zobojętnienia na to, co dzieje się dokoła, a także z moim życiem. Boję się, że jak depresja wróci, znów zacznę się ciąć... A już przestałam... To trudne, bo czasami ciągle mam na to ochotę. To przecież nie jest trudne, znaleźć coś ostrego...
(nie myśl o tym, nie myśl!!)
A więc jak widać jestem zrytym dzieckiem
Nie tylko wymiotuję, ale mam deprechę i się tnę. No po prostu iść i ogłaszać swojemu światu swoje szczęście
-
minako89 jak mi smutno czytać to wszystko bo przeszłam dokładnie to samo. Przez niespełna dwa lata nie obce mi było: ól brzucha z przejedzenia, smutek, deprersja, ból gardła, płacz nad kiblem , niezaliczone egzaminy .
Ale Skarbie! Jestem pewna że z tego da się wyjść!
Ja chyba jestem wielką szczęściarą bo nigdy nie byłam u psychologa a jednak poprawa u mnie jest spora. Choć niestety nie mam wsparcia w rodzinie, ale raczej z własnego wyboru bo nikt o tym nie wie.
I wiesz, tak jak Ty poszłam na pielgrzymkę, tylko własnie ta pielgrzymka wiele mi pomogła. SZkoda ze tak mało jadłaś i nie byłaś w stanie dojść do konca. Ja idąc na tą pielgrzymkę wiedziałam że to dla mnie wielka szansa. Starałam się tam jeść normalnie ale unikałam ciasta :P. I przez te 12 dni nie wymiotowałam i po powrocie do domu miałam większą motywacje aby dalej tego nie robic i udało mi się przez chyba 23 dni nie wymiotować. Niestety to nie jest tak łatwo z tego wyjść. Ale jeśli wymoituję to 2 - 3 razy w tygodniu (a kiedyś robiłam to codziennie po kilka razy, max 4 ale wtedy juz czułam sie jak wrak). Ostatnim razem w niedziele a dziś jest piątek i nic nie wskazuje abym znowu miała to zrobić.
Niestety nie wiem jak to się stało że mam teraz na tyle siły żeby się powstrzymac i wytrwać nawet na diecie. Może Twoja bulimia nie jest właściwie związana z odchudzaniem! Ona moze byc jakąs reakcją na sytuację w domu, w szkole, cokolwiek.
U mnie ona wypadła akurat na czas kiedy poszłam na studia. Nowe towarzystwo, nikogo nie znałam. Sesja - mnustwo stresu. Potem wakacje w które nie mogłam się w pełni wyluzować bo mialam 2 egzaminy poprawkowe we wrześniu. A kiedy już się w to wpadnie to cholernie bardzo cięzko się z tego wygrzebać! Ale teraz nie dosć ze zaprzyjaźniłam się z fajnymi ludzmi to i wszystkie egzaminy miałam pozdawane, Mogłam spokojnie spędzić wakacje i skupić się nad sobą .
Ale i tak się boje że jak znowu się zacznie rok akademicki to znowu to wszystko wróci dlatego zawsze jak mam wpadke staram się jak najszybciej z tego otrząsnąć bo wiem ze im dłuzej sobie pozwole na obrzeranie i wymiotowanie tym cięzej będziem i się z tego wygrzebać.
Mam nadzieję że uda Ci się wygrać z tą chorobą bo wierzę że to jest możliwe!
Mocno ściskam i trzymam kciuki :*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki