-
-
OBIECUJĘ ŻE BĘDĘ TU WCHODZIĆ CODZIENNIE!!!!!
TYM RAZEM MI (NAM) SIĘ UDA!!!!!!!!!!!!1 :P :P :P :P :P :P :P :P :P
-
I ja się przyłączam...od DZIŚ!
Witam Wszystkich!
Po kilkumiesięcznym popadaniu we frustrację z powodu własnej wagi postanowiłam po raz kolejny i mam nadzieję, ze skuteczny - pozbyć się paru kilogramów.
Obiecałam sobie, ze jak juz dobiję do wagi upragnionej i utrzymam ją przez jakiś czas - przy powrocie do "normalnego" jedzenia to.... w końcu z Mężem zmajstrujemy Dzidziora! :)
Mój roblem polega na tym, że... znacznie zmieniłam swoje złe nawyki żywieniowe (na teoretycznie lepsze) ale... z wagi niestety nie zeszłam. Jem niewiele. Nawet bardzo. Nie jadam kolacji (w ogóle nic nie jadam po 18:00 - 19:00, nie jadam pieczywa (tylko w weekend na śniadanie 1 kromeczkę albo małą bułeczkę), nie jadam chleba chrupkiego, nie jadam ziemniaków z mięsem - jeśli juz to same ziemniaki z warzywami lub mięsko z warzywami, nie słodzę, unikam słodyczy (przyznaję, że nieraz się skuszę), nie jadam słodkich jogurtów tylko naturalne niesłodzone (mam swój ukochany), nie jadam tłustej wędliny (w ogóle prawie nie jadam wędliny - no, może raz-dwa razy w tygoniu), nie jadam potraw macznych (pierogi, nalesniki max 2 razy w miesiącu, nie częściej), jem duzo owoców i warzyw,nabiału, piję zielona herbatę, soki owocowo-warzywne PYSIO (ze 4x tydzień) i wodę mineralną.... I NIE CHUDNĘ :(
Prawdopodobnie moim problemem jest brak ruchu - po pracy nie mam na to czasu, a jesli mam to jestem zbyt zmeczona. Obiecałam sobie że na urodziny (juz w tym miesiacu) zafunduję sobie rowerek treningowy! (przyda sie i mie i mojemu Mężowi - niestety tez nieco zbyt pulchnemu).
Tak wiec koniec tego dobrego (bo nie mieszczę się w fajne lniane spodenki, które kupiłam z miesiac temu) i wypowiadam WOJNĘ mojemu tłuszczykowi.
Dzisiaj diety dzień PIERWSZY.
Jestem głodna, ale nie przekroczyłam 1000 kcal.
Jakos się trzymam. Wypiłam duzo wody mineralnej na oszukanie własnego żołądka - mam nadzieję, ze głód minie za kilka dni, jak się organizm przyzwyczai...Oby.
W końcu chyba poczatki sa najtrudniejsze?! :) Byle do jutra!
Pozdrawiam Wszystkie zmagajace się z tłuszczykiem forumowiczki! :)
Dodam jeszcze tylko tyle, że mam 27 lat (to chyba prawda ze po 25 roku zycia zwalnia przemiana materii i mozna przytyć "z niczego"), ważę (stan na 18.07.2005 r.): 57 kg przy wzroście 168 kg (wiem, że może to "w normie" wg. BMI ale bywało lepiej... znacznie lepiej) a moim wyzwaniem jest osiągnięcie 54 kg (I etap - tyle ważyłam 2 lata temu) a II etap : 52 kg (jak wytrzymam), III etap: 50 (ponoc nie kazdy może osiągnąć tyle ile sobie zamarzy, wiec się z tym liczę - niestety, ale kto wie... zawsze mozna sprawdzić jak się ma teoria do praktyki i własnego organizmu) IV etap: utrzymanie wagi, V etap: Dzidzior :D
Dla uspokojenia sumienia zrobię sobie badanie poziomu hormonu tarczycy TSH - może tyje z powodu jakiś problemów o których nie wiem? - no i zaopatrze się w Chrom organiczny, co by mnie na słodycze nie ciągnęło.
Poza tym wszelkie DOBRE rady mile widziane :)
-
50 kg przy 168cm? to nie za mało?
Ja przy 152 cm waze 55 i mam nadzieje schudnac do 46 maximum....bez przesady ale nie chce miec niedowagi
-
Nie chce zapeszyć ale Twój organizm jasno Ci mówi że chcesz zejść po niżej bezpiecznej granicy i broni się. 168 cm, 57 kg to prawidłowa waga... 50 to już mocna niedowaga. Zawłaszcza w wieku 27 lat. Masz już kobiecą figurę, kobiecą wagę... nawet dla 19 latki byłoby to niebezpiecznie mało. Organizm broni się przed zejściem poniżej niebezpiecznej granicy zapasów.
Dziewczyny wyjaśnijcie mi skąd się bierze ta chęć posiadania niedowagi i zdanie że przy swojej prawidłowej wadze ma się "tłuszczyk". Ja bardzo chcę to zrozumieć i trudno mi, może dlatego że zawsze byłam gruba i moja obecna sylwetka podoba mi się i chyba nie chciałabym zejść poniżej 55 kg, by nie stracić bioder i biustu, nie stracić kobiecej sylwetki. Mam nadzieję że nie odbierzesz tego jako złośliwość, bo nie taki miałam zamiar, tylko chcę zrozumieć.
-
Kharmie- po "zmajstrowaniu" dzidziusia licz się z tym, że możesz przytyć, a po drugie dzidzia z mamą z niedowagą jest niewskazane.
-
Witam po raz kolejny
Opisywanie swojej sylwetki na niewiele się zda, ale uwierzcie, ze przy 168/57kg jestem dość pulchna, mam duzy biust (z którym sie morduję, bo miseczka D to juz lekka przesada) no i biodra też nieco zbyt okragłe się zrobiły ostatnimi czasy... brzuch się zaokrąglił..... W mojej rodzinie wszyscy sa raczej szczupli (taka natura: siostra po 30, 170/49kg - 2 lata temu urodziła dzidziusia, mama: 57 lat 163/57kg), tylko ja zawsze uchodziłam za grubaska... w liceum wazyłam nawet 65 kg ... I pewnie dlatego, ze całe zycie zmagałam sie z tą "lekką" pulchnością chciałabym w końcu być zadowolona ze swojej wagi O i tyle. A ze po dzidziusiu się przytyje - no cóż, dlatego choc przez krótki czas chciałabym cieszyć sie moja upragniona wagą Takie marzenie. Moze sie uda??!
Jak na rzie narzuciłam sobie rygorystyczne przestrzeganie 1000 kcal i zobaczymy co z tego wyjdzie... Trzymajcie kciuki,
Pozdrawiam serdecznie,
-
Kharmie, jesli chcesz-odchudzaj sie. Nikt Ci w tym nie przeszkodzi...Jednak ja tez uwazam,ze nie masz takiej potrzeby... Jednak jesli mimo to zaczniesz sie odchudzac to odwiedzaj czesto lusterko bo wydaje mi sie,ze ladniej bedziesz sie prezentowala w troche wyzszej wadze niz tej Twojej wymarzonej. Wystajace kostki nie wygladaja apetycznie...
-
acha,a waga moze poczatkowo nie spadac,bo jestes szczuplutka. Im wiecej ktos ma tluszczyku tym szybciej gubi kilogramy. No ale cudow nie ma,jak jedziesz na zmniejszonej ilosci kalorii to w koncu zaczniesz chudnac. Liczy sie cierpliwosc Pozdrawiam:*
Ps. Przemysl jeszcze sobie decyzje o odchudzanku
-
KHARMIE.
JA TEŻ UWAŻAM, ŻE JAK CHCESZ TO SIĘ ODCHUDZAJ ALE NIE PRZESADŹ TYLKO, PROSZĘ!!!
NAJWAŻNIEJSZY JEST ROZSĄDEK I PEWIEN DYSTANS DO TEGO CO ROBISZ. NIE WMAWIAJ SOBIE, ŻE MUSISZ SCHUDNĄĆ. WMAWIAJ SOBIE, ŻE CHESZ!!! JEŚLI CZASEM WAGA SIĘ ZATRZYMA, A MOŻE SIĘ TO ZDARZAĆ- NIE RÓB Z TEGO PROBLEMU. NIE ZAŁAMUJ SIĘ TYLKO WALCZ Z TŁUSZCZEKIEM Z UŚMIECHEM NA BUŻCE TO CI NA SERIO UŁATWI KILKA SPRAW.NIE TRAKTUJ TEŻ DIETKI 1000 JAKO GŁODÓWKĘ.JA CZUJĘ SIĘ NAJEDZONA. RÓWNIEŻ PRACUJE A TEGO TYSIACZKA ROZKŁADAM SOBIE NA 4-5 POSIŁKÓW.
ZACZYNAM OD 10.00 KOLEJNY O 12.00, 14.00, 16.00 - 17.00, 18.00 - 19.00. NIE MOGĘ POWIEDZIEĆ ŻE MAM DUŻO RUCHU ALE STARAM SIĘ JAKOŚ W DOMU NADROBIĆ (BRZUSZKI, ROWEREK).OD DZISIAJ ZACZYNAM CHODZIĆ NA ZAJĘCIA Z TZW. FAT BURNING. ZOBACZYMY.
CZY KTÓRAŚ Z WAS PRÓBOWAŁA TEGO RODZAJU ĆWICZEŃ PRZY DIECIE?
JEŚLI TAK TO NAPISZCIE PROSZĘ CZY PRZYNOSZĄ EFEKTY.
POZDRAWIAM.
ACHA...WAGĘ BĘDĘ ZMIENIAĆ NA WSKAŻNICZKU CO TYDZIEŃ, MOŻE DWA
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki