Chodzenie to najlepszy sposób na trenowanie nóg. Tym bardziej, ze je najtrudniej wypracować ponieważ one na codzień dużo muszą robić, a łydki to juz w ogóle. Życzę odpowiedniej pogody do wycieczek górskich.
Chodzenie to najlepszy sposób na trenowanie nóg. Tym bardziej, ze je najtrudniej wypracować ponieważ one na codzień dużo muszą robić, a łydki to juz w ogóle. Życzę odpowiedniej pogody do wycieczek górskich.
Witam po powrocie z Bieszczad
Powiem tak:
bajernacko! Kapitalny wypad. Mnostwo km zrobionych na wysokosci. Ale po kolei
Szczytowanie
W pierwszym dniu wybralismy sie na Mala Rawke (1267 m). Marsz na zupelnym luzie. Pierwsze podejscie dosyc ostre ale krótkie, potem maszerowanie po szcyzcie to sama przyjemnosc. Trase przeszlismy w 6 godzin. Dzien drugi byl dniem odpoczynku.....ale nie dla wszystkich. Ja zrobilem 40 km na rowerze po asfalcie. Jako ze jest to na koncu swiata to po drodze spotkalem moze ze dwa auta. Super sie jechalo chociaz za duze tempo narzucilem i uda czulem az do dnia nastepnego, ktory mial byc najciezszy. Ale taki nie byl. Postanowilismy zdobyc najwyzszy szczyt Biezzcad po stronie polskiej, Tarnice (1346 m). Szlo sie KAPITALNIE. Pierwsze podejscie na 1200 m bardzo lagodne, potem ze szczytu na szczyt troszke ciezej. Potem zejscie do przeleczy i na koniec zdobywanie Tarnicy. Widoki.....BEZCENNE, cos kapitalnego. To tylko 1300 m ale czlowiek czuje sie jakby byl na 4000 metrów. Dojscie na Tarnice zajelo nam jakies 6,5 h. Wieczorem wkleje kilkanascie zdjec z wyprawy. Warto zobaczyc bo widoki swietne.
Niestety i pojadlem sobie wiec troche przybralem na wadze. Na szczescie obylo sie bez slodyczy i alkoholu. Mialem nadzieje ze to spale, bo naprawde sporo sie wypocilem. No ale trzeba bedzie trenowac w domu.
Kolejna dalsza wyprawa to mi sie widzi w listopadzie, wtedy jade do Serbii na mecz el. EURO 2008. Wczesniej pojezdze pewnie po Polsce na mecze, tym bardziej ze plan ostatniego roku studiow mam przesmieszny, dwa dni w tyg. wolne, malo zajec. Moooze bedzie jakas szansa, ze wybiore sie na Bialorus pod koniec pazdziernika, problem tylko z wizami i chetnymi. Samemu nie usmiecha mi sie jechac, zobaczymy.
Dzis jade na mecz Ruch Chorzów - Wisla Krakow. Troche sie obawiam, nie lubie chorzowskich ale kusi mnie obejrzenie tego spotkania. Porobie troche fotek i tez wkleje.
Fajnie widać, że wyazd udany!
Mniej jest więcej? http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/showthread.php?t=49
Zapisz zgubione letnie kalorie! ćwicz i licz!!!
Inspiruj się: Klub Tytanów: spadek min. 15 kg utrzymany przez rok?
Twoje wyjazdy są zawsze udane. Ale nie napisałes najważniejszego. Jak do tych kilometrów ma się waga?
Cześć facet. Ja też waże 95kg. Waga waha sie pomiedzy 94-95 i nie chce ruszyc w dół. Niby dietetyczka powiedziala mi, ze to normalne bo jakiś tłuszcz żółty przemienia się w jakiś inny i takie tam mi bliżej nie znane rzeczy, ale jest to deprymujące. Np wkurza mnie to nieziemsko i dzisiaj od rana na poprawe humoru wsunełam jedno ciastko francuskie z czekoladą. Wrrr musze sie bardziej pilnować.
Zaczynam przegrywać walke. Coraz więcej żarcia znajduje się pod moimi lapami. I moge pierniczyc, że "dzisiaj napewno nie zjem" a wychodzi na odwrót. Nie mam pomyslu jak zastopować ten żenujący trend, tym bardziej, że waga z dnia na dzień idzie do góry. W ciągu dnia nie jest źle, zaczyna się wieczorem, czyli o najgorszej porze. Żenada
Za to jestem sumienny co do ćwiczeń. Dziś stuknelo 1100 brzuchów od rozpoczęcia ćwiczeń. Do tego walcze z hantlami. Dziwne, że potrafie znaleźć motywacje do ćwiczeń a brakuje mi silnej woli wzgledem jedzenia. W tym tygodniu zaczynam basen, ale na nic to sie nie zda jak nadal bede na fali opadającej.
Warto zjeść porządne śniadanie i jeść mniej potem ale częściej by Cię głód później nie dopadał ...Zamieszczone przez ugi3
Nie wpadajw panikę - czy policzyłeś o ile jesz więcej niż poprzednio? O ile to jest więcej, na oko, niż Twoje CPM/PPM? Może nie jest tak źle ...Za to jestem sumienny co do ćwiczeń. Dziś stuknelo 1100 brzuchów od rozpoczęcia ćwiczeń. Do tego walcze z hantlami. Dziwne, że potrafie znaleźć motywacje do ćwiczeń a brakuje mi silnej woli wzgledem jedzenia. W tym tygodniu zaczynam basen, ale na nic to sie nie zda jak nadal bede na fali opadającej.
Mniej jest więcej? http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/showthread.php?t=49
Zapisz zgubione letnie kalorie! ćwicz i licz!!!
Inspiruj się: Klub Tytanów: spadek min. 15 kg utrzymany przez rok?
Weź pod uwagę to, ze dużo ćwiczysz, wiecej niż ostatnio. Wiem, ze oracowałes fizycznie ale to nie to samo. Moze Twój organizm potrzebuje wiecej jedzenia?
Nie wiem czy to pocieszające, ale ostatnio mam identyczny problem :/ A najgorzej jest jak zaplanuje, ze dzisiaj na banka nic niedobrego nie zjem. To wtedy nie wybije 12.00 a ja juz mam na sumieniu jakąś bombe kaloryczną. Wrrr Cos chyba w powietrzu jest, jakis wirus głodu atakujących nas odchudzających się
Nawet jezeli organizm potrzebuje wiecej jedzenia to szkoda ze cierpi na tym waga. Zakladam ze bedzie jeszcze gorzej jak sie pogoda pogorszy. Na szczescie wczoraj nei bylo zle. Nie szalalem. Ale cos sie zmienilo. Od pewnego czasu MUSZE miec uczucie sytosci, jak nie mam, grzesze. Nie wiem jak to zalatwic? Nie wiem jakie produkty moglbym jesc, ktore zapychaja i maja malo kalorii? Owoce itp. pomijam. Probowalem, nie dziala.
Dzis zaczynam sezon basenowy. takze dodatkowe cwiczenia. 2 godziny tygodniowo. Nie wiem czy tyle wystarczy, by nabrac lepszej sylwetki. Zobaczymy.
Zakładki