wczoraj jak sie obudziałam było tak jak sie spodziewałam po kazdym kompulsie..zawsze rano jestem cała obolała..wiecie w niedziele doszło do tego że jadłam w ubikacji zeby tylko nikt nie widział!!
potem siedziałam i ryczałamw pokoju..weszła mama..kiedy zobaczyła mnie w takim stanie..zaczeła płakać..przepraszzała że nie moze ze nie umie mi pomoc ;( ja zaczełam płakać bo ciagle sa przeze mnie jakies problemy..ona powiedziała że widocznie to ze ciagle musiałam uwazac na jedzneie sprawiło ze stło sie ono moim całym swiatem i to prawda..powiedziała zebym jeszcze troche wytrzymała ze moze wtej poradni bedzie ktoś kto pomoze...ale ja wiem ze potrzebuje tego psychiatry ;( a tu jeszcze zostało ponad 3 tyg
wczoraj starałam sie zmiescic w 1000 zeby moj org mogł troszke odpoczac..pocwiczyłam oczywsicie nio bo jkaby inaczej.. skonczyłam jesc przed 18 pojechałam do Misia wiem ze gdybym tam nie pojechała żle by sie to skonczyło nie wytrzymałabym..w zoładku mi tak burczało że az mnie to bolało..przyjechałam do domu po 23 to zjadłam pare ogórków kissonych i pomidora zeby zabic to okropne ssanie ale nie dało rady...musiałam isc szybko spać bo wiem jakby to sie skonczyło..tak bardzo byłam głoda ze z bolem połozyłam sie spać..bo sie dziwic po kompulsach zoładek jest rozciagniety do granic mozliwości...i kiedy tak lezałam i zoładek bolał mnie z głodu...pomyslałam głupia rzecz ze juz wole kłasc sie z bolem przepełnionego zołdka niz takiego to wcale nie było przyjemne ale zasnełam na szczescie...
dzis wstałam wsiadłam na godzine na rower poki nie było tak goraco i sniadanie zjadłam dopiero o 11 troche zaa długo kazałam mu czekać na porcje jedznia normalnego od wczoraj od 17:30 nio ale coz nic nie zrobie ale sniadanko było ładne owsianka jabłuszko i kalarepka wiec nie było źle ale wiem ze dzis bedzie ciezej duzo bardziej...ciagle cos za mna chodzi nie moge sie poddac moze zaparze sobie melisy zeby sie troszke uspokoic bo juz chodze podenerwowana...
przykro mi starsznie ze wszytskim w koło sprawiam problem..kiedy chodze głodna nma wszytskich krzycze kiedy sie najem nie chce nikogo widziec bo mi wstyd...
wicie kiedy byłam u babci..jadłam ze wszytskimi zeby potem sie nie rzucic ale stało sie inaczej...ale chyba wiem czmu...wiecie kiedy jadłam z nimi to ciasto i sałatke wszyscy sie na mnie aptrzyli z takim niedowierzaniem ze ja jem normalnie tak jak oni....i moze to głupie ale zawsze kiedy z nimi siedze...u mnie w rodzince wszyscy sa przy kosci..a ja siedziałam jadłam z nimi i myslałam ja nie chce byc tak gruba jak oni! a przeciez to moja rodzina przeciez ich kocham...grałam w karty i wychodziłam niby dplac sobie picia a tak naprawde szłam podjadać ciasto ktore tam stało az koncu ukroiłam sobie ogromny kwał i poszłam do ubikacji to zjeć zeby nikt nie widział..a potem to juz nawetr poszłam mojej cioci wyjesc wszytskie słodycze z barku...nie wiedziałam jak sie wytłumaczyc było mi zajebiscie wstyd nawet teraz jak to pisze to płacze, bo przeciez to jest chore...
najlepsze ze jak przyszłam do domu wziałam osd mamy pieniadze poszłam po lody zjadłam...potem ciasto..kanapki...3 szklanki kakao...czekoladek chyba z 20 i jadłabym wiecej ale nie było juz co!
Misio siedział na gadu pisałam mu co jem..kazał mi odstawic...ale ja nie chciałam tego zrobić...tak z pełą premedytacja to jadłam z zadowoleniem z siebie...a za 15 miin histeria płacz..trezsace sie rece...i bol zoładka ktory tak uwielbiam...ból który daje rozkosz mojemu cuału bo zuje ze sie najadłam...;(
moja mama płakała nade mną płakała bo widzi jak cierpie jak nie umiem sobie poradzić "błagam nie wstydz sie przy mnie jesc"
ja powiedziałam tylko ja juz nie umiem jeść...ninawidze jedzenia i w nim odnajduje swoja radość...potemm juz nie mogłam nic powiedziec...ona do mnie mowiła a mnie zblokowało do tegos topnia ze nie mogłam powiedziec nic..nie mogłam wydusic z siebie słowa nie wiedziałam co sie stło...chciałam tak abrdzo chciałam powiedziec ze ja kocham...poszłam do łazienki...chciałam to zwymiotować ale nie umiem...potem widziałam siebie zalewajaca sie krwią...przeciez wystarczy wziac zyletkę... po co do cholrey mam sie meczyc siebie i nnych po co? wtedy weszła mama...na szczescie nie wiem..pewnie wolałabym wybrac ta najprostrza droge..błagała "nie załamuj sie dziecko, bedzie dobrze, zrobie wszytsko zeby Ci pomoc"....popłakałam sie...dała mi tabletki na uspokojenie..połozyłam sie..zasnełam w ciuchach na łozku...czułam tylko jak mnie przebudziła pocałunkiem w czoło i kapiacą łezką z jej polika...nie chciała mnie budzić...nie chciała zebym znow płakała...
widze jaks ie gryzie i tym bardziej nienawidze siebie...i ciagle tkwia w głowie jej słowa" to nie Twoja wina..nie boj sie..oni Ci pomogą...to nie Twoja wina...błagam nie płacza..błagam...kocham Cię.."
przepraszamw as za to co tu napisałam..w koncu to pamietnik odchudzania a nie bulimiczkie przepraszam was...
dziekuje ze jestescie....
jeszcze kilka zdan do dziewczyn które tez maja napady..nie wiem czy tylko ja tam mam ale kiedy macie napad czujecie lek? bo ja sie twdy czuje jakbymsie czegos okrpomnie bała...trzsa mi sie rece serce mi wali...nie czuje sie sobą...
a potem kiedy jestem taka najedzona to serducho mi wali jakby mniało mi wyskoczyc...
wiecie co mnie jedszcze wkurza? telewizja..nie wiem czy jestem przerwazliwiona cz cos ale tam ciagle nawijaja o jedzniu!!!!!!!11
mam dosc wymiakm
Zakładki